Temat: Klopot z rodzicami mojej dziewczyny
Wojsko jak przegrywa bitwę, przegrupowuje siły, zastanawia się nad tym, co w dotychczasowej strategii było niefajne i co zmienić, by zyskać przewagę.
Kiedy przegrywa etykieta nakazuje podać dłoń wygranemu i z uniesioną głową unieść porażkę, doszlifować braki i z nową wiedzą ruszyć za jakiś czas znów.
Życie często wymaga nie tyle sprawiedliwości, co wybrania odpowiedniej strategii postępowania po to, by zyskać to, na czym nam zależy. Jeśli nie dostajesz tego, co chcesz znaczy, że Twoja strategia jest błędna i prowadzi Cię do zguby. Nie starczy powiedzieć: bo ona powinna...bo to niesprawiedliwe...Nikogo to w życiu nie interesuje, co jest sprawiedliwe a co nie jest.
Dorosłość polega między innymi na tym, by umieć przyznać się przed samym sobą, że coś robi się nie tak jak trzeba. Wszystko jest kwestią wyboru i ponoszenia za niego odpowiedzialności. Jeśli taką strategię obrałeś wobec jej matki to przyjmij na klatę jak mężczyzna a nie jak bobas w obsranej pieluszce to, co ona w zamian Ci oddaje. Jeśli Ty do niej strzelasz, strzelać będzie i ona. Proste. Atak prowadzi do tego samego.
Dopóki nie zrozumiesz, że jesteś na takim etapie w życiu, kiedy zwyczajnie przegrasz każdą bitwę z tą kobietą, bo w przeciwieństwie do Ciebie ona ma znacznie więcej sił od Ciebie i pokona Cię nawet ze złamaną nogą, dopóty będzie na Ciebie miała wyrąbane totalnie i nie będzie Cię zauważać. Wygra z Tobą zawsze wtedy, kiedy będzie Ci się wydawać, że jesteś nie wiem kim jak Achillesowi, który był taki pewien siebie a zginął od strzały w stopę.
Ty teraz strzelasz sobie w stopę. Jesteś goły jak święty turecki. Nie masz nic: ani dojrzałości życiowej, ani doświadczenia, ani strategii, ani rozumu, by pokonać muchę, więc z czym startujesz?. Pokonać takiego jak Ty to dla niej żaden kłopot. Masz swój dom, pełno kasy na koncie na opiekunki, szkoły, studia, lokaty w banku? Więc dopóki nie masz niczego, by zapewnić dziewczynie godne życie, nie mieszaj w tym życiu, jakie ma, bo mogła mieć gorzej a jednak ma dom, ktoś za nią płaci rachunki, ktoś pierze jej ciuchy, daje na potrzeby, posyła do szkoły. Dasz jej na to? Nie sądzę.
Do ludzi starszych trzeba mieć szacunek i pokorę. Obojętnie, co zrobisz, i tak przegrasz. Postanowisz wypowiedzieć im wojnę to przegrasz. Albo będziesz ich sprzymierzeńcem albo skończysz jak Achilles, który chciał być bogiem a skończył wiadomo jak tylko dlatego, że zabrakło mu mądrości i sprytu, którego nie zdążył się nauczyć.
Różnisz się od nich tym, że nie posiadłeś w życiu niczego, co mogłoby dać Ci fundament do stawiania się na równi z kimkolwiek, kto jest od Ciebie starszy. Jesteś sam na polu bitwy a rzucasz się na całą armię.
Zatem zakasaj rękawy, przenieś się na studia zaoczne, idź do roboty, w której będą Cię kopać nogą jak nic nie warty kurz, który zawadza, kup mieszkanie, albo płać za wynajem całą swoją pensję a potem zapieprzaj do kolejnej roboty, by dać swojej żonie na fryzjera, dzieciom na przyjemności itd...Jak to zrobisz to wtedy będziesz mógł usiąść do stołu z jej matką i z nią rozmawiać jak równy z równym.
I jeszcze jedno, co warto jest przemyśleć. Ta kobieta wzięła pod swój dach dziecko innej kobiety, która siedzi w więzieniu. Wychowała ją, dała jej wykształcenie, utrzymanie, rodzinę. Nie jedna osoba na jej miejscu nie podjęłaby się takiej odpowiedzialności.
Zastanów się, czy ona nie ma prawa w tej sytuacji czuć ciężaru odpowiedzialności, czuć żalu, złości, bezsilności...Być może i ma problemy z emocjami. Być może ma problem z okazywaniem uczuć nie swojemu dziecku, ale ona również ma swoje potrzeby. Ona ma prawo też czuć się źle, potrzebować wsparcia i zrozumienia. A co dostaje w zamian? Obelgi, wyzwiska, bezczelne zachowanie się jakiegoś obcego chłopaka w swoim domu. Pomyśl jaka to odpowiedzialność wychować własne dzieci a co dopiero czyjeś. Pomyśl też nad tym, czy przeszłość Twojej dziewczyny nie ma wpływu na jej teraźniejszość i na jej relacje z macochą i jej rodziną. Pomyśl, co czuje jej mąż, jej dzieci. Czym się podzielili z czyimś dzieckiem. Dali jej rodzinę, której nie miała. Zastępują jej rodziców. Muszą być autorytetem, co dzisiaj nie jest prostym zadaniem.
Pomyśl też, jaki ciężar spoczywa na barkach Twojej dziewczyny. Jak musi być jej przykro, że inne koleżanki mają matki a jej siedzi w więzieniu. Być może ta rodzina potrzebuje wsparcia i zrozumienia. Myślisz, że jej macocha Ci powie, co czuje? Nie powie Ci dlatego, że jest dorosła i sama podejmuje odpowiedzialność za swoje wybory.I nie będzie Ciebie obarczać tym ciężarem.
Pomyśl ile dobrego Twoja dziewczyna dostała od nich: szansę na dom, na wykształcenie. W jej sytuacji to bardzo dużo. Może nie potrafi jej kochać jak swoich dzieci, ale nie można od niej wymagać cudów. Nie jest jej biologiczną matką a mimo to musi się tak zachowywać.
Może zwyczajnie zastanów się nad tym i spójrz na nią z tej perspektywy: ile dobrego dała tej młodej kobiecie, która niebawem stworzy własną rodzinę. Odpowiedzialność jej macochy nie kończy się z chwilą osiągnięcia przez dziewczynę 18 lat. Ona nadal będzie jej rodziną, babcią dla jej dzieci. Dlatego, choćby z tych powodów powinieneś ją uszanować i zrozumieć.
Gośka J. edytował(a) ten post dnia 02.02.12 o godzinie 15:19