Temat: jak zapomniec o zdradzie żony
Witaj.
Przeczytałem.
Nie wiem czy będzie Ci łatwiej ale ja również dołączam do grona rogaczy. Od kwartału mniej więcej. Wybacz może przygnębiający ton ale tak jest.
Nie mam zdania co do winy zdrady. Z jednej strony zgadzam się, że winne są dwie strony; z drugiej jednak ja tkwiłem w emocjonalnym dni, mule i bagnie zarazem przez dobre ostatnie 2 lata. Kiedy zacząłem to dostrzegać zacząłem z żoną delikatnie rozmawiać potem trochę odważniej. Wiem co było między nami wcześniej - pamiętam o tym doskonale. Dlaczego o tym piszę. Jej było źle od kilku lat ale nie rozmawiała ze mną. Mi przez ostatnie 3 lata. Ona przez ostanie 2 lata mieszkała ze mną a kochała innego w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie potrafię zrozumieć dlaczego nie odeszła ode mnie, dlaczego kiedy pytałem czy kogoś ma czy coś jeszcze między nami jest zawsze kłamała. Dlaczego to piszę - bo mimo 2 okazji kiedy to kobieta proponował mi łóżko nie zdecydowałem się. Stąd moje pytanie - czy zawsze winne są dwie strony ? Nie wiem. Wiem, że byłem na emocjonanylnym dnie i to jak potrzebowałem spojrzenia, ciepła, poczucia oddechu pragnącej mnie kobiety było tak wielkie jak odległość stąd do gwiazd. A jednak nie skorzystałem. Czy czuję się lepszy. Raczej nie.
Doszło do tego, że poprosiła abym się wyprowadził. POczątkowo nie chciałem w to wierzyć, nie wyobrażałem sobie życia bez dzieci. Nie będę ukrywał, że skrzywdziłem żonę przed laty ale to nie był romans z mojej strony. Są inne rzeczy które krzywdzą. Potem zacząłem o nią zabiegać. Tak jak ty podejrzewałem, że ktoś może się za tym kryć.
Zona zawsze było ode mnie mądrzejsza i lepsza, miala zdecydowanie większe jaja wierzyłem wiec, że nie będzie tkwić w chorym związku. Dawała innym kobietom rady aby brać życie w swoje ręce itd i jeśli facet jest "świnią" to lepiej dla siebie i dzieci zerwać z przeszłością i być lepszym dla siebie i innych beż mężczyzny.
Karmiony tym wszystkim nie chciałem wierzyć, że może mnie okłamywać przez ostatnie 1,5 roku.
Jak w końcu doszedłem prawdy były łzy i zapewnienia, że chciała to skończyć, że źle się z tym czuła, że już nie wiedziała co robi i teraz chce na mnie zasłużyć. Wyobraź sobie moją sytuację w której wiesz, ze żona kocha innego mężczyznę. U nich sex był tylko dodatkiem do emocji które pojawiły się między nimi. Żona nie jest kobieta dla której sex to sport. Do tego potrzebuje silnych emocji i zaangażowania. Niby po roku zaczęła dostrzegać, że to nie jest prawdziwe życie, że real jest w domu ale skończyć spotkań nie umiała. Nawet po zerwaniu zdarzyło się spotkać i kochać się. Pomyśl teraz co ja czuję.
Tyle historii.
Nie potrafię zrozumieć nie potrafię zapomnieć. Ale staram się.
Chętnie poczytam jakim to jestem idiotą i że kobiety to kurwy. Tyle, że nie wiele sobie z tego robię. Jesteśmy na wspólnej terapii, ja na indywidualnej dodatkowo tak samo żona. Dochodzą do tego jeszcze inne problemy o których pisać nie będę.
Terapia jest waszym kluczem. Bez zrozumienia psychiki ludzkiej będzie zdecydowanie trudniej. Śmiej się z ludzi, którzy dają dobre rade typu wypie...l k...e. To świadczy o nich. To ludzie nie zaangażowani emocjonalnie, którzy nie są w stanie wspiąć się wyżej niż przeciętny robak w lesie. Nie jest ważne jak się między wami ułoży, jaką podejmiesz decyzje. Ważne jest abyś pamiętał, ze na rozstanie z żona zawsze będziesz miał czas. Ważne jest abyś zrobił to świadomie. Nie pod wpływem emocji, które Tobą targają, nie pod wpływem tego co wyczytasz lub ktoś Ci powie. Ty musisz zrozumieć to sam z czym możesz żyć, czego nauczysz się w tym czasie. W końcu odpowiedz sobie na pytanie czego Ty chcesz. Jeśli chcesz być razem dla dzieci - ale naprawę tego chcesz a nie dzieci tego chcą - zostań. Jeśli kochasz i to jest jedyny powód - zostań. Ale najważniejsze jest abyś ze swoją decyzją czuł się dobrze, żebyś poczuł, że jesteś szczęśliwy.
Ja korzystam z tego co piszę.
To co widzę w swoich myślach czasem powoduje u mnie odruchy wymiotne. Ale wiem, że wyprowadzić się czy też spakować żonę było by najprościej. Pytanie też czy najlepiej.
Mam spory kłopot aby uwierzyć w to co mówi żona. Nadszarpnięte zaufanie być może nie odbuduję się nigdy. Ale na tym co było można zbudować nowe lepsze fundamenty. Bo jesteś mądrzejszy.
Mnie wydaje się, że to kolejne kłamstwa, że to nie jest możliwe. Ale z drugiej strony skoro już wszystko się wydało to po co mielibyśmy dalej maczać sie w naszym gównie ? Mam możliwość kupna mieszkania. Właście gdybyśmy chcieli to by się już stało.
Sex - zapomnij. Na razie. Pomyśl bez względu jak kocha Cię żona jak ona się musi czuć. Pomyśl jak Ty zbliżyłbyś się do żony - na ile trudno było by Ci jeśli to ty miałbyś kochankę ? Żona myślałyby w kółko w czym tamta była lepsza etc etc. Daj jej czas. Nie wracaj do przeszłości - bez tego ruina. Mi nie jest łatwo i mimo tego co wiem zdarzył mi się już dwa razy można powiedzieć wulgarny wybuch nazwania po imieniu tego co się działo. Ale wiem, że tym co robię cofam się. Buduję ścianę i nie pomagam ani sobie ani jej. Może sobie przez chwilę bo czuję ulgę ale zaraz potem żałuję.
kluczem do Waszego sukcesu jest czas, rozmowa i do bólu szczerość.
Ja chciałbym być dotykany, czuć, pragniony, wiem, że od ręki miałbym to u kochanki ale wiem też, ze tak naprawdę na razie tego nie chcę. I nie ważne kiedy zechce - teraz nie chcę. Wytrzymałem 3 lata i musze dać sobie nie wiem może pół roku a może jeszcze rok. Jeśli po roku nie zmieni się mój stan emocjonalny, który przypomnę jest nawet nie na dnie ale na samym dole mułu na dnie, jeśli będę w 100% pewny, że między nami nie zaiskrzy - zastanowię się i odpowiem sobie na pytanie - czy potrafię być w naszym związku szczęśliwy.
Nie ważne co zdecyduje Twoja żona. Jeśli nie będzie potrafiła z tobą żyć pomimo, że ją kochasz trudno. Pamiętaj - zrób wszystko w zgodzie ze sobą. Z czasem to Ci pomoże. Będziesz względem siebie fair. Nie idz na skróty.
Czasem wydaje mi się, ze gadam jak "emłejowiec" ale czasem - mimo, że z wiarą u mnie kruchawo - że taki mędrzec jak papież wybaczył swojemu niedoszłemu zabójcy. Bo to jest właśnie siła - potrafić wspiąć się wyżej niż decyzja o wystawieniu komuś walizek - dla chwilowej ulgi.
Tyle ode mnie.
Zebyś Ty wiedział co mną targa pisząc ten tekst i mimowolnie myśląc o tym co zaszło między moją żoną a jej partnerem - pewnie poczułbyś się lepiej ....