Temat: Jak uratować to małżeństwo

Witam wszystkich. Od pewnego czasu zaglądam na wątki w tej grupie, staram się szukać tutaj pośrednio rozwiązania swojego problemu. Widziałam tu wiele mądrych i pomocnych odpowiedzi na inne posty. W końcu postanowiłam opisać swoją sytuację.
Od dwóch lat nie mieszkam z mężem. Jesteśmy 10 lat po ślubie, mamy dwójkę małych synów. Rozstaliśmy się w gniewie, po prawie dwu letnim kryzysie, podczas którego prawie cały czas kłóciliśmy się, dochodziło niestety nawet do rękoczynów. Częściowo powodem były nasze porywcze charaktery, brak komunikacji, problemy finansowe. Bezpośrednio to ja, nie widząc w tamtym okresie innego wyjścia z tej sytuacji, być może zbyt pochopnie, podjęłam decyzję o rozstaniu. Dla niego był to na pewno szok, jednak dość szybko zaadaptował się do zaistniałej sytuacji. Mieliśmy zamiar się rozwieść, jednak nie doszło do tego, ani on ani ja nie złożyliśmy papierów rozwodowych.
Początkowo po odejściu męża czułam się dobrze. Czułam się dużo lepiej niż mieszkając z nim. W zasadzie ponad rok zajęta byłam pracą nad sobą, uspokojeniem się. On także dobrze odnalazł się w nowej sytuacji. Po rozstaniu nadal wspólnie zajmowaliśmy się dziećmi, on zabiera je na weekendy, w tygodniu są ze mną. Maż ułożył sobie życie, zaczął spotykać się z kimś. Nadal jednak nie wniósł sprawy o rozwód.
Ja także spotykałam się przez pewien okres z mężczyzną, jednak zakończyłam ten związek. Niestety dla samej siebie, uświadomiłam sobie podczas jego trwania, że nadal kocham męża.
W dość nieporadny sposób zaczęłam próbować się do męża zbliżyć. Powiedziałam mu o swoich uczuciach, o tym, że chciałabym spróbować uratować to małżeństwo. Próbowałam się zbliżyć poprzez wspólne wyjścia z synkami, wspólne sprawy. Ta sytuacja trwa już kilka miesięcy.
Obecnie sytuacja wygląda w ten sposób, że ja w głupi sposób narzucam się mu, wciąż inicjuję wspólne wyjścia. Mąż zgadza się na to. Doszło między nami nawet do seksu, który był satysfakcjonujący dla obu stron, jednak nie zbliżyło nas to do siebie emocjonalnie. Mąż nadal spotyka się ze swoją przyjaciółką. Planuje z nią wspólne wakacje. Nie wyklucza jednak dalszego spędzania czasu ze mną, także chce jechać na wakacje ze mną i dziećmi. Powiedział mi, że nie widzi możliwości powrotu, powiedział mi, że kocha mnie jedynie jako matkę swoich dzieci, jak członka rodziny.
Dla mnie jest to bardzo bolesne. Naprawdę kocham go i bardzo chciałabym zmienić obecną sytuację, chciałabym ponownie stworzyć z nim rodzinę. Nie wiem czy mogę coś więcej zrobić w obecnym momencie.
Cała sytuacja wpływa też na naszych synów. Cieszą się, że spędzamy czas razem. Kiedy się przy nich przytulamy (a robimy to, i to często z inicjatywy męża), mówią głośno, że to dobrze, że już się pogodziliśmy. Nie chcę, aby ponownie przeżywali rozczarowanie. Z drugiej strony boję się zaniechać tych kontaktów. Mi samej dają one poczucie jakiegoś złudnego bezpieczeństwa. Nie umiem też sobie samej wyobrazić innego sposobu na próbę zbliżenia się do niego.
Wiem, że naciskami i narzucaniem się niczego nie osiągnę. A chyba właśnie tak można opisać moje obecne zachowanie. Kompletnie się w tej sytuacji zamieszałam. Będę bardzo wdzięczna za wszelkie rady.

konto usunięte

Temat: Jak uratować to małżeństwo

Jola K.:
A co byś poradziła swojej przyjaciółce, gdyby miała taki problem?
Alicja Maj

Alicja Maj szczęśliwym się
bywa, zadowolonym
się jest :)

Temat: Jak uratować to małżeństwo

Rękoczyny? oddaj go tamtej kobiecie, rozwiedź się i ustal alimenty. Kto raz uderzy, uderzy i drugi.
Mieszacie dzieciom w głowach i tyle, Ty ze złudnej nadziei on z premedytacją.
A może mu o ustalenie opieki nad dziećmi przy ojcu chodzi?
Joanna Małgorzata W.

Joanna Małgorzata W. Wiceprezes
Zarządu/Dyrektor
zarządzający J4J Sp
z o.o.

Temat: Jak uratować to małżeństwo

Wszystko zależy czego chcesz od zycia.
Jeśli odpowiada Ci "układ" bo teraz jest układ bez większych emocji siedź w tym jeśli nie a z Twojego wpisu wynika,ze nie powiedz meżowi wprost co czujesz..tyle,ze juz to chyba zrobiłas i jak widac bez efektu..czasem nie warto odgrzewac kotletów, wchodzić drugi raz do tej samej rzeki, tym bardziej,ze jak napisała Alicja wczesniej - rękoczyny to cos abosolutnie nie do zaakceptowania. Nie najlepiej tez chyb robicie okazujać sobie czułosc przy dzieciach, które naiwnie widza w tym miłość. Czasem tak jest że ludzie potafią sie ze sobią dogadac dopiero po rozstaniu ale to aboslutnie nie oznacza powrotu miłosci. Jeśli Twój maz nie chce zrezygnowac ze swojej przyjaciólki, nie mysli już o Tobie poważnie. Postaw sprawę jasno jesli usłyszysz nie, odpuść, układaj sobie zycie z kims innym a z dziećmi badź szczera - lubimy sie z tata i szanujemy ale nie bedziemy juz ze sobą was jednak bardzo kochamy i zawsze bedziemy kochać.



Wyślij zaproszenie do