Artur
Król
Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...
Temat: jak się odkochać...
Beata Brzezicka:
Spróbujmy, choć łatwo nie będzie, bo ja jestem w czasowniku i proces zmieniał się i zmienia.
Czekaj - to masz inne efekty, czy nie masz ich?
I wiesz dlaczego dałam plusa
Tinie? Właśnie dlatego, że jestem świadoma, że moja zmiana przekonań wpływa na zmianę mojego zachowania, a więc i nowych połączeń w mózgu. A to MUSI trwać.
Tak. Dokładnie - ok. 1/100 sekundy, żeby powstało nowe połączenie w mózgu. Masz pełną rację, że jest to bardzo długotrwały proces, od rozpoczęcia pisania tego listu zdarzył się w końcu dopiero kilka milionów razy.
Ale OK, ja jestem wychowana w agresji, więc być może Twoja metoda będzie dla mnie szybsza.;)))
1. Na pierwszym etapie, ze "starymi" schematami w mojej głowie dział się bajzel. Nie ufałam sobie, a karmiłam się wyobrażeniem że mój ukochany wraca, ale pokajany i odmieniony, gdyż Mu zależy na mnie. To był koszmar, bo kompletnie nie byłam wówczas odpowiedzialna za swoje samopoczucie, gdyż przecież On mi "to" zrobił! Ale spróbowałam metod alternatywnych. I zaczął się etap drugi.
2. Na drugim etapie przyszła euforia. Wyobraźnia pokazała mi, że The Secret naprawdę działa i mogę mieć wszystko tu i teraz. Tylko ja byłam odpowiedzialna za siebie i nawet przez myśl mi nie przechodziło wówczas, że inni też na mnie oddziaływują. Stałam się optymistyczna, przebojowa, racjonalna. Wobec exa przyjęłam postawę mentorsko-empatyczną. I wobec całego świata tak naprawdę poniosłam "misję", że każdy jest kowalem swego losu i może zrobić wsystko, bo przecież samam jestem najlepszym tego przykładem. Ale jak płytkie to było, pokazał etap trzeci.
3. Na trzecim etapie zaczęłam odczuwać "stare" przywiązanie do roli ofiary. Znów można było doprowadzić mnie do poczucia winy, chociaż już nie do depresji. Emocje były, ale znacznie ktrótsze i słabsze niż na etapie pierwszym. Wiążę to z tym, że systematycznie stosuję medytację wewnętrznego uśmiechu i obserwowanie siebie z pozycji Świadka. Wygląda to tak, że jak pojawia się emocja (powiedzmy zakłopotanie), to oglądam ją tak długo, aż zobaczę czyim głosem mówi mój wewnętrzny rodzic i dlaczego mnie krytykuje, że aż czuję ten wstyd, choć nikogo obok nie ma.
4. Czwarty etap nazwałabym zdrowieniem. Teraz jestem w tym miejscu właśnie. Nie chcę tamtego człowieka, gdyż kompletnie we wszystkim się mijamy. Nie mam wyrzutów sumienia, że odtrąciłam tak "wielką miłość". I aż wezmę to w cudzysłów, bo teraz widzę, że z miłością nie ma to nic wspólnego. Ale wciąż pojawiają się "refluksy" starych moich zachowań. Wiążę to z kolei z tym, że nie jestem do pary, a potrzebuję seksu, którego nie potrafię sobie zapewnić sama. Dostępność facetów do przyjęcia dla mnie jest niewielka, więc z niecierpliwości przychodzą zwątpienia pt. a może lepszy byłby rydz, niż nic? A skoro rydz się odzywa, a inni faceci pokotami przede mną nie leżą...:)))
No dobrze, opowiedziałaś mi już dużą część historii, którą sobie opowiadasz co do swojego problemu i odrobinę co konkretnie do tego co dzieje się w Twojej głowie odnośnie problemu. Prosiłbym o więcej tego drugiego :)
Czy dobrze zrozumiałem, że jedyny powód, dla którego masz wciąż kontakt z byłym to seks i jak to się załatwi to będzie luz?
Teraz czujesz, że nawet stosując szybkie metody zmiany przekonań i tak i tak musimy nauczyć się cierpliwości, bo względność czasu jest w fizyce, a nie w naszym codziennym życiu.
Nie, nie czuję. Czuję jedynie, że masz przekonania, bez przeskoczenia których raczej nie pójdziemy dalej, bo tak długo jak oczekujesz że coś MUSI potrwać x czasu, to prawdopodobnie będzie to tyle trwało, niezależnie od faktycznego czasu potrzebnego do zmiany. Sama sobie tworzysz efekt nocebo (odwrotność placebo).
Jestem klientem, na którego nie działa metoda pytań. Zastosuj prowokację.
Jesteś klientem który próbuje kontrolować sesję i mówić mi co mam robić i czuć :D A gwarantuję Ci, że w przypadku takich klientów ZAWSZE robię coś innego, niż oni chcą. Z niezłymi efektami.