Temat: Jak oduczyc sie roli Wybawcy?
Ewa S.:
Spróbuj odtworzyć w pamięci najświeższą taka sytuacje -jak przebiegała dokładnie.
A)osoba X opowiada o swoim problemie ,
B)co ty wówczas myślisz,
C) co czujesz (w sensie emocji),
D)co robisz.
Czyli A BC D (bodziec-twoje myśli- emocje- zachowanie)
Z mojego doswiadczenia wynika,ze samo uświadomienie sobie przyczyn problemowego zachowania (interpretacja sytuacji i pojawiające sie w jej efekcie myśli i emocje) może byc wystarczające do przerwania odruchowego zachowania.
Kiedy juz przepracujesz "na sucho"- w wyobraźni - ten schemat zadaj sobie takie zadanie, ze gdy ktoś zacznie ci opowiadać o problemie skupisz uwagę na tym,co sie dzieje w tej sytuacji w Tobie (co myślisz,co czujesz)
Jeśli uda ci się poobserwować siebie w takiej sytuacji możesz ćwiczyć stopniowe odwlekanie swojej reakcji .
Głębsza praca w tym schemacie (behawioralno- poznawczym) polega na zaplanowaniu tego,jak chciałabyś reagować w takiej sytuacji i jak się czuć oraz dobraniu takich przekonań (wewnętrznych stwierdzeń) ,które pomogą ci osiągnąć zamierzony cel.
Następny krok to ćwiczenie w wyobraźni-w stanie relaksu- głębokie oddychanie- (do skutku-czyli uzyskania efektu w realu ;-)) sytuacji,gdy ktoś ci opowiada o swoim problemie, a ty sobie powtarzasz nowe swoje przekonanie.
Np. (przykładowo) "Słuchanie jest OK. " "Słuchając pomagam tej osobie w znalezieniu jej własnego-wiec najlepszego dla niej rozwiązania."
Te stwierdzenia sa przykładowe , ty musisz znaleźć pasujące tobie.
Zalezy mi aby przerwac ten sposob reagowania, wiec postaram sie jak najdokladniej odpowiedziec na pytania.
Ostatnio, czyli dwa dni temu znajoma zadzownila po kilkuletniej przerwie (dostala ode mnie jak co roku kartke swiateczna z zyczeniami i numerem telefonu) zaczela opowiadac o swoim zyciu skarzac sie i w miare jak to trwalo ja sie przygotowywalam aby jej odpowiedziec. Podczas rozmowy jestem nastawiona na sluchanie, przestaje odczuwac zmeczenie, odczuwalam cos w rodzaju zapomnienia o sobie.Teraz wlasnie po zwiezlym pytaniu Marka, zdalam sobie sprawe, ze ja sie "nakrecam", ze samo pytanie jest niewystarczajace abym weszla w role osoby, ktora pomaga. Ostatnio sluchalam znajoma przez szesc godzin i gdyby telefon nie rozladowal sie bylabym w stanie sluchac jej dwie doby.
wiec reasumujac :
A - osoba opowiada o swoim problemie, skarzy sie,
B- szukam w myslach najlepszego sposobu rozwiazania jej problemu, rozwazam problem ze wszystkich stron, zapominam o wlasnych sprawach, o czasie
C- emocjonalnie jestem zaangazowana aby jak najdelikatniej i najskuteczniej przedstawic moj punkt widzenia . Wyobrazam sobie sceny, o ktorych mi ktos opowiada i identyfikuje sie z potrzeba wyjscia z tej sytuacji
D - slucham tej osoby z zaangazowaniem oraz czekam kiedy bede mogla przedstawic jej moje propozycje, mowie jej o tym, szukam metafor aby ozdobic moja wypowiiedz itd
Jak na dzisiaj nie potrafie nabrac dystansu aby "odwlec" moja reakcje.
Dziekuje za afirmacje, ktore bez analizy czy sa adekwatne ani bez szukania innych - zapisze sobie w widocznym miejscu przy telefonie. oraz bede nosila kartke z tymi afirmacjami w kieszeni.
Dziekuje Ewo -)
*
Marku - Ty formulujesz prosbe "co poradzilabym". Ja mam problem z udzielaniem rad gdy nikt mnie o te rady nie prosi. Nie moge sobie wyobrazic, ze masz podobny problem.
Rafal - uwazam, ze to jest zupelnie nie na miejscu pomagac osobie, ktora nie okresla w zaden sposob, ze tej pomocy oczekuje. Po zakonczeniu spotkania z taka osoba, ktora mi opowiada o problemach i ja przedstawiam jej propozycje rozwiazan czuje sie niekomfortowo i wrecz zenujaco. W czym mi to pomaga? Kiedys, kilka lat temu sprawialo mi radosc. Potem denerwowalam sie na siebie, ze nie potrafie nad tym zapanowac, teraz sie juz tylko wstydze, ze sama nie potrafie sobie z tym poradzic.
Malgorzata K. edytował(a) ten post dnia 05.01.12 o godzinie 03:41