Kamcia Sowa

Kamcia Sowa kamainadia

Temat: jak odbudowac rodzine gdy jest w totalnej rozsypce?

Jestem w totalnej separacji z mezem. Utrzymujemy kontakt tylko jak potrzebujemy rzeczy ktore sa wspolne albo gdy chodzi o corke. Ja bardzo bym chciala zebysmy tworzyli rodzine. Wychowywalam sie w "posklejanej" rodzinie i nie wyobrazam sobie ze moja coreczka bedzie to przezywac. na stale mieszkamy poza granicami polski. Sytuacja jest bardzo skomplikowana. Maz obwinia o wszystko mnie. Nie utrzymuje zadnego kontaktu z moja rodzina. Ja tez mialam zcysje z jego strona. odkad sie wyprowadzil nie mam kontaktu z nikim z jego strony. bardzo bym chciala wszystko poukladac ale maz nie chce skorzystac z pomocy profesjonalisty. Wielokrotnie go do tego namawialam ale on stwierdzil ze sam sobie poradzi i nie jest mu potrzebna zadna pomoc. prosby krzyki placze moje czy corki nic nie daja. Szczerze to nie moge uwierzyc w to ze z taka latwoscia naraza na to wszystko swoje wlasne dziecko. Musze chyba jeszcze dodac ze w gre wchodzi uzaleznienie nie od alkocholu. Co robic ??????
Gośka J.

Gośka J. Urząd
Wojewódzki/Wydział
Bezpieczeństwa i
Zarządzania Kr...

Temat: jak odbudowac rodzine gdy jest w totalnej rozsypce?

Kamcia S.:
Jestem w totalnej separacji z mezem. Utrzymujemy kontakt tylko jak potrzebujemy rzeczy ktore sa wspolne albo gdy chodzi o corke. Ja bardzo bym chciala zebysmy tworzyli rodzine. Wychowywalam sie w "posklejanej" rodzinie i nie wyobrazam sobie ze moja coreczka bedzie to przezywac. na stale mieszkamy poza granicami polski. Sytuacja jest bardzo skomplikowana. Maz obwinia o wszystko mnie. Nie utrzymuje zadnego kontaktu z moja rodzina. Ja tez mialam zcysje z jego strona. odkad sie wyprowadzil nie mam kontaktu z nikim z jego strony. bardzo bym chciala wszystko poukladac ale maz nie chce skorzystac z pomocy profesjonalisty. Wielokrotnie go do tego namawialam ale on stwierdzil ze sam sobie poradzi i nie jest mu potrzebna zadna pomoc. prosby krzyki placze moje czy corki nic nie daja. Szczerze to nie moge uwierzyc w to ze z taka latwoscia naraza na to wszystko swoje wlasne dziecko. Musze chyba jeszcze dodac ze w gre wchodzi uzaleznienie nie od alkocholu. Co robic ??????

Niestety Twój opis jest tak chaotyczny, że nie da się z niego nic zrozumieć. Napisz jeszcze raz tym razem w sposób zrozumiały o co chodzi?
Kamcia Sowa

Kamcia Sowa kamainadia

Temat: jak odbudowac rodzine gdy jest w totalnej rozsypce?

2 miesiace temu maz stwierdzil ze na dzien dzisiejszy nie chce ze mna byc i sie wyprowadzil. oboje przez ostatnie 5-6 lat naduzywalismy marichuany i alkocholu. Ponad pol roku temu ja mialam juz tego wszystkiego dosyc. Poszlam na terapie nie pale nie pije. I wtedy zaczely sie klotnie. przebywanie pod wplywem rozbawionego towarzystwa alkochol i narkotyki doprowadzily do zdrad, klotni ze wszystkimi dookola i zupelnego rozpadu naszego rodzinnego zycia. Ja wyeliminowalam zupelnie "zle towarzystwo" ze swojego zycia. Maz nadal utrzymuje bliskie kontakty z nimi. W trakcie gdy ja bylam na terapi kilkakrotnie probowalam przekonac meza do wspolnej, niestety bez skutku. jak juz napisalam kontakt praktycznie jest zerowy, poniewaz dla mnie napiecie z odejsciem meza i wizja rozwodu jest nie do zniesienia. sama nie umiem sobie z tym poradzic. Zawsze sie zarzekalam ze nie dopuszcze do tego zeby moje dziecko wychowywalo sie w rozbitej rodzinie. Ja wiem ze potrzebujemy profesjonalnej pomocy ale zupelnie nie mam juz wplywu na meza i nie wiem jak go przekonac ? Jest poprostu jeden wieli chaos, ktorego ja sama nie dam rady pozbierac. Najgorsze w tym wszystkim jest to ze ja wiem ze to moja wina.
Marta Witan

Marta Witan Follow your
instincts. That's
where true wisdom
manifests...

Temat: jak odbudowac rodzine gdy jest w totalnej rozsypce?

Współczuję z powodu ciężkiej sytuacji ale jak to czytam bo mam wrażenie, że patrzysz na całą sytuację przez pryzmat dziecka, a nie swój. Domyślam się, że przemawiają przez Ciebie emocje związane z tym co sama przeżyłaś. Mimo to czasem lepiej jest się rozstać niż na siłę budować rodzinę. Lepiej mieć spokój - brak awantur, "złego towarzystwa" i odpowiedzialności za wszystko w związku. Czy gdybyście byli razem umielibyście stworzyć dobrą rodzinę i odpowiednie wzorce siebie i Waszej córki? Nie zmusisz męża do tego aby chciał z Tobą być. Naprawa relacji wymaga chęci obu stron.
Kamcia Sowa

Kamcia Sowa kamainadia

Temat: jak odbudowac rodzine gdy jest w totalnej rozsypce?

oczywiscie ze patrze przez pryzmat dziecka. Bo podjecie decyzji o rozstaniu zawsze jest patrzeniem na wlasne dobro tylko i wylacznie. a jak by nie patrzec dla dziecka to jest trauma i nic tego nie zmieni. Ja wole pracowac nad tym co popsute niz wymieniac na nowe. Oczywiscie ze z pomoca profesjonalisty, o ktorym moj maz nie chce slyszec, mozna stworzyc dobra rodzine i odpowiednie wzorce. Z tego co mowil to tez chce jak najlepiej dla corki i bardzo ja kocha. zastanawiam sie jak mozna przekonac meza do takiej pomocy.?????????????????????????
Marta Witan

Marta Witan Follow your
instincts. That's
where true wisdom
manifests...

Temat: jak odbudowac rodzine gdy jest w totalnej rozsypce?

Aby ktoś chciał się zmienić musi albo sam do tego dojrzeć albo musi mieć motywację. Czemu Twój mąż nie chce słyszeć o pomocy profesjonalisty? Jakie podaje argumenty?
Kamcia Sowa

Kamcia Sowa kamainadia

Temat: jak odbudowac rodzine gdy jest w totalnej rozsypce?

a co wy o tym sadzicie. wiem tekst jest dosc dlugi ale warty uwagi. nie pokazalam tego mezowi ale ciagle sie zastanawiam nad tym.chyba czekam na odpowiedni moment tylko kiedy on nadejdzie???????

""Co ma bardziej tragiczne konsekwencje dla dziecka – śmierć rodzica, czy rozwód? Czy rozwód w sytuacji gdy mąż znęca się nad żoną przerywa spiralę przemocy? Czy rodzice oddani swemu dziecku są w stanie zapewnić mu poczucie bezpieczeństwa i dobre warunki rozwoju po rozwodzie? Co jest lepsze dla dziecka – rodzina, w której nieszczęśliwi małżonkowie pozostają ze sobą dla dobra dzieci czy szczęśliwe nowe związki po rozwodzie? Na te pytania odpowiada Judith Wallerstein w książce "The Unexpected Legacy od Divorce, the 25 year landmark study".


Rozwód gorszy niż śmierć?
Profesor Judith S. Wallerstein jest postacią o tyle niezwykłą, że deklaruje się jako zwolenniczka rozwodów. Rozwód uważa za pozytywną zdobycz ruchu feministycznego i broni prawa ludzi rozczarowanych jakością małżeństwa do rozstania. Od kilkudziesięciu lat pracuje z rozwodzącymi się małżonkami i ich rodzinami. W latach 70 postanowiła raz na zawsze udowodnić naukowo, że rozwód jest najlepszym rozwiązaniem niesatysfakcjonującej sytuacji rodzinnej zarówno dla małżonków jak i ich dzieci. Irytowały ją argumenty przeciwników rozwodów, uważających że rozstanie rodziców odbija się ujemnie na późniejszym rozwoju dzieci. Badaniem objęła grupę kilkuset dzieci z rozbitych rodzin, prowadząc z nimi w kilkuletnich odstępach obszerne wywiady oraz zbierając dane o jakości życia – ocenach szkolnych, wykształceniu, związkach, rodzicielstwie, aborcjach, pracy, chorobach... Dopiero w roku 2000 opublikowała kompletne wyniki swoich badań, które można streścić w jednym zdaniu: "Rozwód jest najgorszą krzywdą jaką możecie wyrządzić swojemu dziecku."

Badania te podsumowuje Zenon Chocimski w artykule "Trzej heretycy" (Fronda 36/2005):
"Raport Judith Wallerstein nie pozostawia najmniejszych wątpliwości: dzieci z rozbitych domów mają gorsze wyniki w nauce, częściej porzucają szkołę, są nadreprezentowane w grupach osób pozbawionych wykształcenia, są statystycznie biedniejsze i bardziej narażone na poczucie bezdomności, częściej chorują i łatwiej stają się ofiarami wypadków. W większym stopniu nadużywają alkoholu i narkotyków oraz mają większe trudności z kształtowaniem dobrych relacji w założonych przez siebie rodzinach. (…) Takie dzieci wcześniej od swoich rówieśników przechodzą inicjację seksualną, rzadziej się pobierają i częściej rozwodzą – w ten sposób przekazując swoje problemy kolejnemu pokoleniu. (...)Wallerstein porównywała także traumę, jaka wywołuje śmierć jednego z rodziców, z nieszczęściem wynikłym z rozwodu. Okazało się, że dzieci są w stanie łatwiej i mniej boleśnie pogodzić się z tym pierwszym niż z drugim."

Wyniki badań – nadal aktualne?
Gdy pierwszy raz wspomniałam o wynikach badań w jednym z artykułów, zostały one z mety zbagatelizowane stwierdzeniem: "Nie można sobie radośnie odnosić sytuacji z czasów gdy rozwody były marginesem, do czasów gdy są wręcz normą." To ważny argument. W Polsce rzeczywiście liczba rozwodów właśnie dziś lawinowo wzrasta. Jednak w USA gdzie prof. Wallerstein prowadziła badania, "rozkwit" liczby rozwodów zaczął się już pod koniec lat 60. Co jednak ważniejsze – czynnikiem najbardziej tramautycznym dla dziecka, mającym najtragiczniejsze dla niego skutki jest nie reakcja otoczenia lecz sam fakt rozbicia rodziny. Innymi słowy – nieważne, czy rozwodzi się 1% czy 90% małżeństw – skutki rozwodu zawsze są tak samo tragiczne. Świadomość, że w podobnej sytuacji są tysiące innych ludzi – nic nie zmienia. Przyzwolenie społeczne na rozwody i ich spowszednienie – nic nie zmienia dla dziecka, dorastającego nastolatka a później dorosłego.
Dzieje się tak dlatego, że zostaje zburzone podstawowe zaufanie do rodziców, wiara w ich bezwarunkową miłość, zniweczone zostaje poczucie bezpieczeństwa. W zamian za to dziecko zostaje w świadomy lub (częściej) nieświadomy sposób obarczone odpowiedzialnością za rzeczy wykraczające poza jego możliwości radzenia sobie. Jednak do konkretów.

Mity rozwodowe.
"Dwa fałszywe założenia stanowią fundament naszych obecnych postaw wobec rozwodów. Pierwsze zakłada, że jeśli rodzice są szczęśliwsi, dzieci też będą szczęśliwsze. Nawet jeśli dzieci są zestresowane rozwodem, kryzys będzie przejściowy ponieważ dzieci są elastyczne i zaradne, więc szybko się z tego otrząsną. Dzieci nie są rozważane w oderwaniu od rodziców; ich potrzeby a nawet myśli są podporządkowane agendzie dorosłych. (...) W rzeczy samej wielu dorosłych uwikłanych w nieszczęśliwe małżeństwa byłoby zdumionych dowiedziawszy się, że ich dzieci są relatywnie zadowolone. Jest im obojętne czy mama i tata śpią w osobnych łóżkach, jak długo rodzina jest razem. (…)
Drugi mit oparty jest na założeniu, że rozwód jest przejściowym kryzysem, którego najbardziej raniące efekty ujawniają się w momencie zerwania. (…) Dorosłe dzieci z rozbitych rodzin mówią głośno i wyraźnie, że złość rodziców w momencie rozwodu nie była tym, co najbardziej zaważyło na ich życiu. O ile nie było przemocy, wysokiego poziomu konfliktu, mają tylko zamglone wspomnienia tego teoretycznie krytycznego momentu (…) To wiele lat życia w porozwodowej lub wtórnej rodzinie było znaczące, to poczucie smutku, samotności i złości w czasie dzieciństwa..." 1

Badania wykazały jednoznacznie – nawet gdy rodzice czują się lepiej po rozwodzie, dzieci cierpią. Szczęście lub co najmniej ulga rozwiedzionych rodziców zawsze pojawia się kosztem dziecka. A nawet jeśli mama i tata mimo rozwodu dokładają najwyższych starań by być dla dzieci dobrymi rodzicami, ich dzieci doświadczają straty niemożliwej do nadrobienia. Nawet w przypadku starannie przygotowanego "polubownego" rozwodu dzieci schodzą na drugi plan. Rodzice muszą ułożyć sobie na nowo życie. Nawet jeśli nie wchodzą momentalnie w nowy związek, muszą zorganizować całe swoje życie zawodowe, rodzinne, towarzyskie. Nowe mieszkanie, nowy podział obowiązków, negocjacje z byłym partnerem dotyczące wszystkich praktycznie aspektów życia, leczenie własnych ran emocjonalnych itp. sprawiają, że fizycznie i psychicznie rodzice nie są w stanie mimo najlepszych chęci zapewnić dziecku dobrych warunków rozwoju. Sytuacja taka ciągnie się często latami, a gdy w końcu rodzice pozbierają się trudno uleczyć rany zadane dzieciom.

"Ani jeden z mężczyzn, ani jedna z kobiet z rozbitych domów, których losy opisuję w tej książce nie chcieli by ich dzieci powtórzyły ich doświadczenia z dzieciństwa. Nikt nie powiedział" Chcę by moje dzieci żyły w dwóch gniazdach, a nawet w dwóch willach". Zazdrościli rówieśnikom z pełnych rodzin. Ich całe życie obala mity, w które uwierzyliśmy." - pisze Judith Wallerstein.

Pięć typowych historii
Autorka opiera się w książce nie tylko na danych zebranych z kilkuset wywiadów, lecz też na doświadczeniach ponad 6000 rodzin, które przewinęły się przez jej centrum pomocy rodzinie w kryzysie. W książce zebrała też wyniki kilkudziesięciu badań naukowych prowadzonych na wielotysięcznych grupach ludzi, opisujących skutki rozwodów. Rezultatem jest pięć typowych scenariuszy życiowych dzieci z rozbitych domów.

1) Odwrócenie ról – gdy dziecko staje się opiekunem rodziców
W pierwszym z typowych scenariuszy jedno z dzieci (często najstarsze) wchodzi w rolę zastępczego rodzica dla rodzeństwa oraz emocjonalnego substytutu małżonka. Rodzice opowiadają często z dumą o takich dzieciach: "Jest dla mnie wielkim wsparciem, jest odpowiedzialne, doradza mi w różnych sprawach, złote dziecko." - nie zauważając, że dzieje się to kosztem dzieciństwa. Dzieci takie poświęcają swoje przyjaźnie, zajęcia pozaszkolne, a co najgorsze – poczucie bycia dzieckiem – by wspierać rodziców. W zamian mają poczucie "ocaliłem/am życie mojej mamy/taty".
Dzieci widzą smutek, depresję rodzica i czują się za te nastroje odpowiedzialne. "To moje zadanie, by mama poczuła się lepiej". Ta odwrócona zależność emocjonalna – dziecko udzielające emocjonalnego wsparcia rodzicom, zaniedbujące swoje potrzeby na rzecz okazania miłości i wsparcia rodzicom, ciągnie się najczęściej latami. W rezultacie gdy dziecko/ młody człowiek próbuje zaspokoić swoje potrzeby – ma silne poczucie winy. Jako dorośli osoby takie często wchodzą w toksyczne związki z osobami mającymi postawę roszczeniową – czyli stawiającymi wymagania, domagającymi się miłości i współczucia, lecz nie dającymi nic w zamian.

2) Dzieci przemocy
Wbrew popularnym wyobrażeniom rozwód stosowany jako środek przerwania przemocy w rodzinie to niewielki procent liczby rozwodów. Przemoc czasami związania jest z problemami psychologicznymi, częściej jest skutkiem popadnięcia przez jedno lub oboje małżonków w nałóg – np. alkoholizm. W wypadkach gdy przemoc miała miejsce wyłącznie między rodzicami, a więc dziecko nie było ofiarą, a tylko świadkiem przemocy, sądy nie ograniczają kontaktów rodzica z dzieckiem. W takiej sytuacji rozwód owszem, zabezpiecza maltretowanego dorosłego przed atakiem, jednak dziecko ma kontakt ze sprawcą przemocy. Ma on najczęściej poczucie krzywdy i zero poczucia winy, uważa że dążąca do rozwodu strona potraktowała go niesprawiedliwie i podjudza dziecko przeciw swej byłej ofierze. Jednocześnie dziecko wykorzystywane jest jako sojusznik, mający zmusić byłego małżonka do powrotu. Wychowywane jest do nienawiści i pogardy. Dorosłe dzieci przemocy wymagają terapii by normalnie funkcjonować.
To co najbardziej przygnębiające to fakt, że nawet w takiej rodzinie dzieci marzą o tym, by tata i mama znów byli razem.
Choć Judith Wallerstein oczywiście tego nie omawia – opisany przez nią problem pokazuje genialną intuicję Kościoła Katolickiego, który jasno określa – w przypadku przemocy w rodzinie dopuszczalna jest separacja małżonków. Jednak jej celem jest stworzenie osobie stosującej przemoc warunków do pracy nad sobą – podjęcia terapii, walki z nałogiem. Ostatecznym celem takiej separacji jest umożliwienie ponownego zejścia się małżonków – w uleczonej relacji. Tak naprawdę jest to jedyne rozwiązanie, które pomaga dziecku w uzdrowieniu tego, co straciło przez przemoc w rodzinie. To rozwiązanie daje dziecku jasny komunikat: nawet w sytuacjach z pozoru beznadziejnych można nad sobą pracować, wymaga to fachowej pomocy, ale jest możliwe.

3) Dziecko pozostawione sobie
Trzeci z popularnych schematów to sytuacja, gdy dziecko dotąd otoczone miłością (np. opieką pozostającej w domu mamy) zostaje jej całkowicie pozbawione. Mama idzie do pracy, wraca do domu wykończona i nie ma siły zajmować się dziećmi. Popada w depresję, lub w nerwowe poszukiwania nowego partnera. Rodzice mogą wejść też w ponowne związki, a ich dzieci z pierwszego małżeństwa stają się najczęściej "obywatelami drugiej kategorii". Judith Wallerstein była zdumiona odkrywając jak często dzieci z pierwszego małżeństwa zostają pozbawione nie tylko opcji rozwojowych w postaci np. płatnych zajęć pozalekcyjnych, lecz podstawowej opieki – np. pomocy w zadaniach domowych, dbania o regularne posiłki itp. Rezultatem zaniedbania jest najczęściej (gdy dzieci z rozbitych rodzin wchodzą w okres dojrzewania) wczesne rozpoczynanie współżycia seksualnego, angażowanie się w gangi, sięganie po alkohol i narkotyki.

4) Dzieci specjalnej troski
Z badań Wallerstein wynika, że w rozwodzących się małżeństwach występuje znacząca nadreprezentacja rodzin z dziećmi specjalnej troski – niepełnosprawnych, opóźnionych w rozwoju, przewlekle chorych itp. Nawet w rodzinach, w których małżonkowie rozwodzą się z przyczyn zupełnie z dziećmi nie związanych, dzieci mają poczucie, że to ich wina, że mogły coś zrobić by rozpadowi rodziny zapobiec... Dzieci specjalnej troski przeżywają to o wiele gorzej. One wiedzą że są przyczyną rozpadu rodziny. Jest oczywiste, że opieka nad dzieckiem specjalnej troski jest ogromną, bardzo obciążającą psychicznie odpowiedzialnością i wiele osób nie potrafi dać sobie z tym rady. Jednak zamiast szukać zewnętrznej pomocy w opiece, uczyć się sprawniejszej organizacji opieki tak by mieć czas na swoje potrzeby niektórzy nie wytrzymujący napięcia rodzice wybierają ucieczkę od problemu – rozwód. W większości przypadków oznacza to dla dziecka regres. Do tej pory dzięki trosce rodziców mogło czynić postępy w rozwoju, nadrabiać rozwojowo deficyty. Rozwód niweluje dotychczasowe postępy.

5) Dziecko idealne
Ostatnim typem opisanym przez autorkę jest dziecko, które wydaje się dobrze sobie radzić z rozpadem rodziny. Grzeczne, ciche, pracowite, zdobywa dobre oceny w szkole, pogodne... Nie pije, nie pali, nie rozpoczyna wcześnie współżycia seksualnego... We wczesnych latach swych badań autorka prezentowała ten typ z dumą jako przykład sytuacji gdzie dbałość rodziców zapobiegła długoterminowym negatywnym skutkom rozwodu.
Okazało się, że jest to grupa dzieci z rozbitych rodzin, gdzie skutki rozwodu ujawniły się dopiero w dorosłości – w momencie, gdy same próbowały wchodzić w relacje romantyczne, próbowały stworzyć dojrzałą więź z drugą osobą. "Seks z chłopakiem na którym mi zależy jest dla mnie trudny" – mówi jedna z badanych – "O wiele łatwiej jest mi być z kimś, z kim nie mam poczucia bliskości. Jeśli mi na kimś zależy, to gdy to się kończy jestem smutna. Gdy seks jest tylko zabawą i nie ma nic wspólnego z miłością, nie mam problemu, dobrze mi z tym."2 Dokładniejsza analiza ujawniła, że "idealne dzieci rozwodu" nauczyły się izolowania uczuć i ich odrzucania. Ból, cierpienie związane z rozwodem rodziców i życiem po rozwodzie zostały wyparte. Dzięki temu dzieci takie intelektualnie rozwijały się bardzo dobrze – osiągając wysokie oceny, często robiąc imponujące kariery zawodowe. Jednak w strefie emocjonalnej byli martwi. Unikając bólu i cierpienia unikają też innych silnych emocji – także pozytywnych. Rezultatem jest emocjonalna letniość nie pozwalająca na emocjonalne zaangażowanie.

Nie rozwód a życie po nim
Dokładniejsze zrozumienie skutków rozwodów przynosi lektura całości czterystustronicowej książki. Chciałabym jednak przybliżyć kilka szczególnie ważnych momentów sprawiających, że życie dziecka po rozwodzie rodziców jest tak trudne.

W sytuacji gdy jedno lub oboje rodziców wchodzą w kolejny związek przynosi dodatkowe obciążenie dla dziecka. Po pierwsze rozwodnikom zależy by drugi związek się nie rozpadł. Nie chcą przechodzić tego samego cierpienia po raz drugi. Okazuje się, że w stosunku do nowego partnera/partnerki są skłonni na o wiele dalej idące kompromisy niż wobec pierwszej żony/męża. W rezultacie gdy powstaje konflikt między potrzebami dziecka z pierwszego małżeństwa a potrzebami nowego partnera lub dzieci z nowego związku – z reguły wygrywa nowa rodzina.

Prof. Walllerstein zauważyła też, że dzieci rozwodów nigdy same z siebie, spontanicznie nie opowiadały o zabawie, radościach, przyjaźniach... Najczęściej sądy starają się zapewnić dzieciom kontakt z obojgiem rodziców po rozwodzie. Rezultatem jest sytuacja kuriozalna – dziecko zmuszone jest spędzać z rodzicami więcej czasu niż dziecko w pełnej rodzinie! Dwunastolatka chce iść na urodziny przyjaciółki. Nie może, gdyż jest to wyznaczony sądownie dzień spotkania z ojcem. Dziesięciolatek zapisuje się do drużyny harcerskiej, jednak szybko z tego rezygnuje, gdyż co drugi tydzień jeździ do innego miasta do matki itp. Ciągle przerzucanie dziecka między dwoma domami powoduje, że nie ma czasu na rozwijanie przyjaźni z rówieśnikami. To nie tylko rozerwanie więzi z rodzicami, lecz zaburzenie tworzenia się naturalnych więzi z rówieśnikami.

"Inaczej niż dzieci, które straciły rodziców wskutek choroby, wypadku lub wojny, dzieci z rozbitych domów tracą potrzebny im wzorzec rodziny, ze względu na porażkę rodziców. Rozwodzący się rodzice mogą uznawać decyzję o zakończeniu małżeństwa za mądrą, odważną, najlepsze lekarstwo dla swojego poczucia nieszczęścia (i tak może być) lecz dla dziecka rozwód ma jedno przesłanie: rodzice ponieśli porażkę w jednym z centralnych zadań dorosłości.3" Jak wielokrotnie podkreśla autorka – nie jest ważne jak rozwód spostrzegają dorośli. Nawet w środowiskach gdzie rozwód jest normą, dzieci uważają rozpad małżeństwa rodziców za porażkę. Nie zmieniają tego nawet specjalnie przygotowane warsztaty, na których dowiadują się, że to powszechne doświadczenie, że miliony dzieci są w tej samej sytuacji. A najpoważniejszy tego efekt to wspólne dzieciom z rozbitych domów poczucie: "Nie ma czegoś takiego jak trwałe małżeństwo, porażka jest nieunikniona". Jak przyznaje autorka – niektórym osobom udaje się w końcu uwierzyć w możliwość stworzenia trwałego związku, najczęściej dzieje się to jednak po wielu latach pracy, często po szeregu konkubinatów, czasem dopiero w drugim lub trzecim małżeństwie.

Rozwód rodziców uczy dzieci jeszcze jednego – konfliktów się nie rozwiązuje. Od konfliktów się ucieka. Typowym stanem emocjonalnym osoby z rozbitego domu jest paraliżujący lęk w obliczu konfliktu. Gdy dorósłszy osoby z rozbitych domów wchodzą w relacje romantyczne typową reakcją na złość drugiej osoby jest ucieczka i katastrofizacja: "Wiedziałem/am że to się wydarzy. To koniec, nasz związek się sypie".

Skutkiem poczucia nieuchronności porażki jest też lęk przez posiadaniem dzieci. Rozumowanie jest następujące: "Skoro rozpad związku jest nieunikniony, a nikomu nie życzę by przeżywał to co ja jako dziecko, lepiej w ogóle nie mieć dzieci." Dwie trzecie osób z grupy badanej przez dr Wallerstein zdecydowało się na bezdzietność. Nie oznaczało to dla nich oczywiście celibatu, lecz antykoncepcję, a gdy ta zawodziła – aborcję. W części przypadków – wielokrotne aborcje.

Co zatem robić, gdy małżeństwo się sypie?
Nikogo nie da się zmusić do pozostawania w małżeństwie, w którym się źle czuje. Trzeba jednak postawić sprawę uczciwie – rozwód zawsze będzie uznaniem swoich potrzeb za ważniejsze od dobra dzieci. Po drugie warto się zastanowić – czy rzeczywiście małżeństwa nie da się uratować. Ucieczka od problemów jest najłatwiejsza. A jednak przecież braliście ślub z miłości. Coś wyjątkowego było w waszej relacji – dlatego warto popracować nad jej uzdrowieniem. Być może za dużo jest w was bólu i zgorzknienia by pracowac nad sobą, iść na kompromis ze względu na dobro małżonka. Jednak może dobro dzieci będzie wystarczającą motywacją by nad sobą popracować? Chyba najważniejsze to zdać sobie sprawę, że nie musicie się z tym męczyć sami. Możecie i warto skorzystać z pomocy fachowców specjalizujących się w pomocy małżeństwom w kryzysie. To, co wam wydaje się przeszkodą nie do pokonania, może okazać się łatwiejsze do uzdrowienia, dzięki pomocy z zewnątrz.

Tekst ukazał się w "Głosie dla Życia" 2010""
Gośka J.

Gośka J. Urząd
Wojewódzki/Wydział
Bezpieczeństwa i
Zarządzania Kr...

Temat: jak odbudowac rodzine gdy jest w totalnej rozsypce?

Nie wiem, czy to widzisz, ale mamy tu sprzeczne cele. Ty chcesz "poskładać" rodzinę i przekonać męża do terapii. On wcale tego nie chce. Jak zatem mamy Ci pomóc? W czym? Mamy jego przekonać naszymi postami, że powinien się zmienić? Bo ja mam wrażenie, że o to Ci chodzi. Jeśli na to czekasz to nikt z nas nie spełni Twoich oczekiwań, bo każdy z nas wie, że nikt z nas nie ma prawa mówić jemu, co on ma zrobić z własnym życiem. Nikt z nas nie będzie go do niczego przekonywać. Możemy jedynie rozmawiać z Tobą o Tobie. Ja myślę, że o wiele większy problem niż on masz Ty. Czekasz tu na potwierdzenie swoich racji. Obsesyjnie myślisz, że jedynym słusznym wyjściem jest przekonanie go do zmiany czym zamykasz sobie inne drogi rozwiązań, nie dostrzegasz innych horyzontów. Skoro jesteś tak bardzo przekonana o własnych racjach, że tak należy, to w czym mamy Tobie pomóc w takim razie?
Kamcia Sowa

Kamcia Sowa kamainadia

Temat: jak odbudowac rodzine gdy jest w totalnej rozsypce?

Gosiu i chyba to jest moj problem. mysle ze tylko ja mam racje i nikt wiecej. nie dopuszczam do siebie informacji ze maz obral zupelnie inny kierunek i bardzo mnie boli ze wybral odejscie od problemu a nie rozwiazanie go. a co do terapii to chyba liczylam na jakies podpowiedzi jak mozna go do tego przekonac. moj maz ma jeden argument. on sobie sam poradzi nie potrzebuje prania mozgu.
Gośka J.

Gośka J. Urząd
Wojewódzki/Wydział
Bezpieczeństwa i
Zarządzania Kr...

Temat: jak odbudowac rodzine gdy jest w totalnej rozsypce?

Kamcia S.:
Gosiu i chyba to jest moj problem. mysle ze tylko ja mam racje i nikt wiecej. nie dopuszczam do siebie informacji ze maz obral zupelnie inny kierunek i bardzo mnie boli ze wybral odejscie od problemu a nie rozwiazanie go.

No i chyba tu jest główny problem.

konto usunięte

Temat: jak odbudowac rodzine gdy jest w totalnej rozsypce?

Kamcia S.:
Kama.
W Waszym przypadku sprawa jest nieco bardziej skomplikowana niż nadawałaby się na forum- jeśli chodzi o pomoc psychologiczną, to radziłabym Ci skorzystać z pomocy fachowców od użależnien.
Beata Konczarek

Beata Konczarek interesuje mnie
praca wylacznie w
branzy opakowan

Temat: jak odbudowac rodzine gdy jest w totalnej rozsypce?

Kamcia S.:
2 miesiace temu maz stwierdzil ze na dzien dzisiejszy nie chce ze mna byc i sie wyprowadzil. oboje przez ostatnie 5-6 lat naduzywalismy marichuany i alkocholu. Ponad pol roku temu ja mialam juz tego wszystkiego dosyc. Poszlam na terapie nie pale nie pije. I wtedy zaczely sie klotnie. przebywanie pod wplywem rozbawionego towarzystwa alkochol i narkotyki doprowadzily do zdrad, klotni ze wszystkimi dookola i zupelnego rozpadu naszego rodzinnego zycia. Ja wyeliminowalam zupelnie "zle towarzystwo" ze swojego zycia. Maz nadal utrzymuje bliskie kontakty z nimi. W trakcie gdy ja bylam na terapi kilkakrotnie probowalam przekonac meza do wspolnej, niestety bez skutku. jak juz napisalam kontakt praktycznie jest zerowy, poniewaz dla mnie napiecie z odejsciem meza i wizja rozwodu jest nie do zniesienia. sama nie umiem sobie z tym poradzic. Zawsze sie zarzekalam ze nie dopuszcze do tego zeby moje dziecko wychowywalo sie w rozbitej rodzinie. Ja wiem ze potrzebujemy profesjonalnej pomocy ale zupelnie nie mam juz wplywu na meza i nie wiem jak go przekonac ? Jest poprostu jeden wieli chaos, ktorego ja sama nie dam rady pozbierac. Najgorsze w tym wszystkim jest to ze ja wiem ze to moja wina.
Pozwolisz, ze zadam Ci pytanie:
uwazasz ze "pełna" rodzina, wktórej istnieje problem nałogów, jest toksyczna, kłótnie i imprezy, rodzic który nie widzi problemu w swoim uzaleznieniu i jego roli dla rozwoju dziecka, to lepsze środowisko niż samotna matka, zdeklarowana i skupiona na dobru dziecka?

Odpowiedz sobie na to pytanie, a będziesz miała odpowiedź na pytanie czy jest sens sklejać jednostkę skazaną na toksyczne relacje.

To co jest potrzebne Tobie i dziecku to spokój, rozwój i pomoc terapeuty, taka by Cię wzmocnić.
Ratując "na siłę" swoje małżenstwo pozbawisz się wszystkiego co teraz potrzebujesz, a w najgorszym razie wrócisz do swojego nałogu.

Pomyśl co wtedy będzie z Twoim dzieckiem, jej poczuciem bezpieczenstwa?

ja mogę Ci poopowiadać jak czuje się dziecko pijanej matki, idące z nią o 23 z jednej balangi na drugą, z tornistrem (bo jakoś nie dotarłyśmy do domu od 13), zaliczające kolejne śmietniki w celu wyrzygania się mamusi.........

Sama wychowuję 2 dzieci (nie było u mnie problemu nałogów) i uwierz mi, MOŻNA zrobić to z poszanowaniem godności dziecka i jego uczuć do ojca. Rozwód to NIE koniec świata, za to toksyczna rodzina z deficytami to kataklizm.

I jeszcze jedno: gdzie Ty widzisz swoją winę? W tym ze podjełaś terapię? W tym, że walczysz o przyszłość swojej córki? Kobieto, doprowadź się do pionu, proszę!
Wpedzanie się w poczucie winy nie pomoze Ci.

PS. Wpedzanie się w poczucie winy, winy której NIE MA, nie pomoze Ci (to chciałam napisać).Ten post został edytowany przez Autora dnia 10.09.13 o godzinie 21:32

konto usunięte

Temat: jak odbudowac rodzine gdy jest w totalnej rozsypce?

Nie czytałam całego artykułu, który wkleiłaś, ale część tak.

Po pierwsze to są badania przytoczone przez czasopismo mocno katolickie. Czyli trzeba wziąć pod uwagę, że zostało zinterpretowane/ wypaczone w odpowiedni sposób zgodne z dogmą katolicką. Czytam czasami informacje o kraju, w którym mieszkam w polskiej prasie prawicowej i zawsze jestem przerażona jak można tak kłamać - bo to nawet nie przeinaczenia, zwyczajnie zupełnie błędne informacje.

Po drugie, zakładając, że takie badania miały miejsce i wyniki były takie jak ta gazetka przedstawiła, w co wątpię. Nauki społeczne to nie matematyka. Do każdych badań jest szereg zastrzeżeń, alternatywnych interpretacji, wyniki zależą w ogromnym stopniu od maleńkich szczegółów w metodologii oraz rzetelności naukowca w przedstawieniu badań. Na większość tematów istnieją nawet w pewnym stopniu wzajemnie sobie przeczące wyniki badań i tylko znając stan badań i będąc odpowiednio krytycznym można zrekonstruować mniej więcej wiarygodną wersję. Co chcę powiedzieć: w internecie jest mnóstwo bzdur, nie bierz wszystkiego bezkrytycznie.
Joanna Małgorzata W.

Joanna Małgorzata W. Wiceprezes
Zarządu/Dyrektor
zarządzający J4J Sp
z o.o.

Temat: jak odbudowac rodzine gdy jest w totalnej rozsypce?

To,ze chcesz miec normalną, pełną rodzinę,ze chcesz by dziecko własnie w takiej się chowało, ze chcesz wszystko co rozbite poskładać,,,to jest zrozumiałe. Na pewno tak byłoby najlepiej.
Mąż zrywa z nałogiem, wspieracie się nawzajem, kochacie, dziecko odzyskuje utracone zapewne poczucie bezpieczeństwa....to nie jest wcale i nie musi byc scenariusz jak z bajki, to jest mozliwe choć bardzo bardzo trudne i to co piszą w katolickich pismach jest prawdą.
Żeby jednak tak się stało musi byc spełniony tylko jeden i az jednen warunek- obie strony muszą chceć tak samo mocno.
Twój mąż wybrał inna drogę, latwizna, wygodnictwo i ucieczka od problemu.
Nikt i nic go nie przekona jesli sam nie okresli swoich priorytetów o ile sa tożsame z Twoimi a obiawiam się,ze tak nie jest, przynajmniej dzis.
Na Twoim miejscu teraz skupiłabym się ze wszystkich sił na sobie ( zeby nie wrócic do tamtego trybu zycia) i na dziecku - żeby miało wreszcie normalne dziecinstwo.
Bardziej normalnie bedzie mu ze zdrową, silną, kochającą mamą niz szarpicymi się wiecznie rodzicami.
Lepsza samotnosc dobrej jakosci niż bylejakosc zwiażku.
Kamcia Sowa

Kamcia Sowa kamainadia

Temat: jak odbudowac rodzine gdy jest w totalnej rozsypce?

i caly szkopul w tym ze to ja mam problem i nie potrafie sie pogodzic z decyzja meza. i niby wiem na rozum ze tak jest lepiej narazie. spokoj spokoj i jeszcze raz spokoj . a uczucia swoja droga. pierwsza mysl gdy rano wstaje jest on ostatnia gdy zasypiam jest o nim. w ciagu dnia nie mysle o niczym innym tylko jak dalej sie rozwinie sytuacja. a gdy proboje cos zrobic okazuje sie to krokiem w tyl. beznadzieja totalna. i albo to jest milosc albo jakies cholerne uzaleznienie i obsesja na jego punkcie.
Kamcia Sowa

Kamcia Sowa kamainadia

Temat: jak odbudowac rodzine gdy jest w totalnej rozsypce?

latwizna ucieczka od problemu, ktorym jestem ja.Ten post został edytowany przez Autora dnia 13.09.13 o godzinie 17:17
Marta Witan

Marta Witan Follow your
instincts. That's
where true wisdom
manifests...

Temat: jak odbudowac rodzine gdy jest w totalnej rozsypce?

Pamietam jak kiedys rozpadl mi sie dla mnie bardzo wazny zwiazek. Bylam zalamana. Budzilam sie z bolem psychicznym ktory byl wrecz namacalny. Bylo zle i ciezko bylo mi sie pozbierac. Ale pewnego dnia obudzilam sie z mysla- boli ale dam rade. Od tego momentu bylo stopniowo lepiej. Domyslam sie jak to wszystko przezywasz ale dobra wiadomosc jest taka ze nic nie trwa wiecznie i Twoj bol tez kiedys minie. Jestes silna, poszlas na terapie odcielas sie od zlego towarzystwa wiec i tu sobie poradzisz. Zgadzam sie z Joanna w miare mozliwosci postaraj sie koncetrowac na sobie i corce. Pisalas o uzaleznieniu od meza. Moze warto by bylo sie temu przyjzec na sesjach terapeutycznych? Moze pozwoli Ci to zobaczyc dlaczego bylas w takim ukladzie ze swoim mezem? Nie wiem! Na ten moment dbaj siebie i corke. A na meza nie masz wplywu. Sam ponosi odpowiedzialnosc za swoje zycie, tak jak Ty za swoje wiec moze warto probowac zmieniac na lepsze to na co TY masz wplyw?Ten post został edytowany przez Autora dnia 14.09.13 o godzinie 07:58
Kamcia Sowa

Kamcia Sowa kamainadia

Temat: jak odbudowac rodzine gdy jest w totalnej rozsypce?

Maz poprosil mnie o akty malzenstwa i urodzenia corki dla swojego adwokata. Ja tez bylam na pierwszej konsultacji. adwokatka zasugerowala mediacje i przygotowuje wniosek. co wy o tym sadzicie?
Kamcia Sowa

Kamcia Sowa kamainadia

Temat: jak odbudowac rodzine gdy jest w totalnej rozsypce?

co do moich zmian: nie pale, nie pije. szukam nowej pracy. jestem przy corce co jeszcze moge zmienic?
Gośka J.

Gośka J. Urząd
Wojewódzki/Wydział
Bezpieczeństwa i
Zarządzania Kr...

Temat: jak odbudowac rodzine gdy jest w totalnej rozsypce?

Kamcia S.:
Maz poprosil mnie o akty malzenstwa i urodzenia corki dla swojego adwokata. Ja tez bylam na pierwszej konsultacji. adwokatka zasugerowala mediacje i przygotowuje wniosek. co wy o tym sadzicie?

To pytanie powinnaś zadać mężowi a nie nam.



Wyślij zaproszenie do