Wanda
B.
nauczycielka języka
angielskiego
Temat: jak nie tracic siebie w relacji
Trudno mi pisac o swoich problemach.Pracuje w szkole.
Od pewnego czasu, postępująco, psuja mi sie relacje z innymi Nawet trudno mi okreslic o co tak naprawdę chodzi. Zależy mi na dobrej atmosferze, tym bardziej, że na przerwach wszyscy siedzą w pokoju nauczycielskim na kupie.Mam wrażenie, że nieświadomie staję się ofiarą, no, takich drobnych codziennych walk o status.
Mówię "dzień dobry i nikt tego nie słyszy," przysiadam sie do kogoś i jestem ignorowana, patrzę się na kogos, ktos odwraca wzrok. Zaczynam nawet wpadać w lekka paranoję ("oni chcą doprowadzić do tego, bym odeszła z pracy")
Zamiast skupić się na zadaniu, zwracam uwagę na relacje, za bardzo się tym przejmuję, np.zaczyna mnie tez coraz bardziej irytować zachowanie "gwiazd" - osób, które zbierają wokół siebie grupkę słuchaczy i perorują na swój temat, co kiedyś mi wisiało.
Część z tych zachowań jest typowa dla nauczycieli, przyzwyczajonych do skupiania na sobie uwagi innych, tak, na pewno, ale ja mam wrażenie, że w kontraktach zaczynam być "uczniem",kims niżej.
Ja nie chce górować na kimś, tylko powymieniać poglądy,pożartować, poczuć się dobrze w grupie.
Ale tak się nie dzieje, a ja widzę,że czuje się coraz gorze, osamotniona, ignorowana, osłabiona - i to przekłada się na moja pracę i "życie". Staję się oraz mniej spontaniczna w kontaktach z innymi tez poza pracą
Najprawdopodobniej jest tak , że za bardzo zależy mi na dobrych relacjach, biorę na siebie za duzo odpowiedzialności za kontakt, a ludzie to wyczuwaja i nieswiadomie wykorzystuja.
Sa osoby w towarzystwie których czuję sie dobrze, na szczęście też są takie, ale chodzi mi o to, by dawać sobie rade w sytuacji, gdy relacja jest trudna i nie tracić siebie (mam tendencje do bezwolnego poddawania sie woli innych - by uniknąć konfliktu, ew. zbyt ostrego stawania okoniem)
Zdaje sobie sprawę, ze to co napisałam nie jest zbyt jasne, ale jasniej w tej chwili nie umiem