Małgorzata Z.

Małgorzata Z. dział kadr, "ze
świata każdy ma
tyle, ile sam
weźmie" G. ...

Temat: Dziwne zachowanie "wirtualnego" znajomego.

Patrycja Marchewicz:
Ewa S.:

Pani Ewo, ma Pani dużo racji, ale nie do końca. Ja się przyznałam, że ucierpiała moja próźnść czy "ambicja" w ten sposób, bo wzięłam nieskromnie za pewnik, że tak właśnie będzie, że się zachwyci mną na zdjęciu. Ale to tyle. Przebolałam, że się tak nie stało i próbuję żyć z tym dalej (to oczywiście ironia).
Gdybym tak chciała poprawić swoją ocenę to bym od razu wysłała mu zdjęcie, a nie po trzech miesiącach.

Aha, ja już w pierwszym mailu napisałam, że jestem w związku, na co on odpisał, że nie jest zainetersowany mną w relacji damsko-męskiej, później nie raz pisałam o swoim chłopaku, w sensie, że byliśmy w teatrze czy coś takiego.
sorki za plusa, niechcący.
A jego to połechtało, że wolisz korespondować z nim niż spędzać czas ze swoim ukochanym.

To zdanie, o którym napsiałam parę postów wcześniej- że nie
wiem jak i nie chciałabym informować mojego chłopaka o tej znajomości, wysłałam mu po jego bardzo emocjonalnej wiadomości, że chciałbym mnie zobaczyć itd... dlatego też dołączyłam zdjęcie.
Małgorzata Z.

Małgorzata Z. dział kadr, "ze
świata każdy ma
tyle, ile sam
weźmie" G. ...

Temat: Dziwne zachowanie "wirtualnego" znajomego.

dodam coś od siebie, miałam w życiu taki okres, że nawiązywałam znajomości z facetami przez internet, wierz mi 1 na 50 mówił prawdę. Reszta kłamała, wymyślała niesłychane historie...mogłabym książkę napisać o tym jak. Ale może akurat Twój znajomy jest tym jednym na pięćdziesięciu..kto wie...Chociaż jakoś mi ten "marynarz" nie pasuje.
Chociaż facet chyba nie jest taki głupi, "marynarz" w razie chęci spotkania jest właśnie "na lądzie" ale jak mu coś nie będzie pasowało to "sorry, jestem właśnie w morzu"....
Zastanowiłaś się jak Ty byś się czuła, gdybyś się dowiedziała że Twój facet koresponduje z kobietą poznaną na czacie i na dodatek tak analizuje i przeżywa każdy mail od niej??? POmyśl o tym...Małgorzata Zawadzka edytował(a) ten post dnia 12.11.11 o godzinie 09:12

konto usunięte

Temat: Dziwne zachowanie "wirtualnego" znajomego.

Agata P.:
świadczy to też o tym, że kobiety są coraz głupsze, płytsze i próżne, co jest naprawdę przerażające.

Dokładnie, o czym sam sie już nie raz w życiu przekonałem.
Dawid O.

Dawid O. Architekt, własne
projekty

Temat: Dziwne zachowanie "wirtualnego" znajomego.

Podejrzewam, że gdybyś się facetowi nie spodobała to by się już nie odezwał. Mało któremu chce się ciągnąć pisanie jeżeli nie jest zainteresowany. Sam kiedyś się bawiłem w czaty i chociaż wstyd się przyznać, bo to chamskie to tak robiłem. Jak nie urwiesz gwałtownie to dziewczyna nie da spokoju. Obstawiałbym, że to z nim coś jest nie tak i spanikował w momencie, gdy go przycisnęłaś do muru. Może jest dużo starszy albo żonaty. Jeżeli chcesz się przekonać o co może chodzić to napisz do niego jeszcze, jeżeli nie odpisze, w co akurat wątpie, to będzie znaczyło, że mu się nie podobasz, ale jeżeli odpisze i zacznie się nakręcać to już podejrzane, w takim sensie, że to najpewniej gawędziarz-erotoman i tyle. Tak czy inaczej polecam wrócić do realnego świata.

Temat: Dziwne zachowanie "wirtualnego" znajomego.

Patrycja Marchewicz:
Jak mam to rozumieć, .............................. ........................? Ja podejrzewam, że mu się nie spodobałam i tyle. Aha, prawdopodobnie jestem sporo młodsza od niego, tzn. ja studentka, a on pewniema z 35 lat conajmniej.
Mam wrażenie, że wiesz co chcesz usłyszeć i tylko czekasz, aż ktoś na to wpadnie i to napisze. Niestety ja również nie napiszę, że twój wirtualny ukochany miał ciężki wypadek, jest w szpitalu, ale nie ma dostępu do internetu i nie może do ciebie napisać. Za to codziennie o tobie myśli, bo jesteś miłością jego życia, a twoje zdjęcie tylko potwierdziło to co wiedział od samego początku, że jesteś wspaniała i niezwykła. Myśli o tobie codziennie, marzy, abyś go odnalazła, bo bardzo cię w tej chwili potrzebuje. Ostatni mail to oczywiście nie jego sprawka, tylko zazdrosnego kolegi ze statku, który ma dostęp do jego komputera i który ze zwykłej ludzkiej zawiści, chciałby wam przeszkodzić w tej wielkiej miłości.

Nie, nie napiszę tego. Napiszę za to, że Internet jest dla ludzi, ale lepiej aby korzystali z niego ludzie dojrzali, bo niedojrzali mogą zostać łatwo wykorzystani. Smutne jest, że tego nie widzisz i odrobinę przerażające, że pomimo licznych komentarzy dalej nic z tego nie rozumiesz. Zadano ci wiele trafnych pytań, które powinnaś przemyśleć. Pytań dotyczących ciebie, twojego związku, itp. Nudzisz się? Masz dużo czasu? Zacznij myśleć!
Gośka J.

Gośka J. Urząd
Wojewódzki/Wydział
Bezpieczeństwa i
Zarządzania Kr...

Temat: Dziwne zachowanie "wirtualnego" znajomego.

Zastanawia mnie dlaczego nie odpowiedziałaś na moje zapytanie? Choć niczego nie odpisałaś jest to bardzo wymowne i chyba już wiem czemu tego nie zrobiłaś. Potwierdziło to moje przypuszczenia.
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Dziwne zachowanie "wirtualnego" znajomego.

Patrycjo w kilku zdaniach się nie da, ale :)
W czasie kiedy nie było raczej wirtualnych znajomości - np jakieś 20 lat temu - wiem że to inna epoka, a jako studentka chyba nie pamiętasz życia bez internetu, miałem ciekawe zdarzenie.
Bynajmniej nie z nudów, ale z przypadku, poznałem kogoś. Jak?
Bynajmniej nie wirtualnie, na chacie czy emailowo tylko telefonicznie. Załatwiałem komuś trudno dostępne książki, ktoś mi podziękował, ale nie do razu odłożyliśmy słuchawki. Powiedział bym, iż to ona zainicjowała rozmowę, jak się później okazało nieco dłuższą.
To może taka przeciwwaga w dyskusjach w stylu jak to facet w internecie szuka znajomości :) Nic z tych rzeczy. Sporo wokół mnie się działo.

W każdym bądź razie w taki - może dla kogoś dziwny sposób - znajomość podtrzymywaliśmy. Dobrze się rozmawiało, świetny poziom intelektualny, okazało się że mieliśmy nawet wspólnych znajomych, motyw z trudno dostępnymi książkami, itd.

W pewnym momencie wpadliśmy na pomysł, że chcemy tak czasem rozmawiać, ale nie spotkamy się jak to mówią obecnie, w realu. Mieszkaliśmy w tej samej miejscowości, itd.

Z czasem może się to wyda dziwne, ale mimo dobrej zażyłości, rozmowy na bardzo osobiste pytania, nigdy się nie spotkaliśmy. Potrafiliśmy iść nawet na ten sam film do kina, nawet byliśmy raz na dyskotece. Trochę miałem wtedy jeszcze problemów ze wzrokiem, a więc i tak było by się trudno w tłumie odnaleźć.

Dlaczego o tym piszę? W oderwaniu od Twojej konkretnej znajomości, jak widać konkretna znajomość może być bardzo zażyła. Dziś można w miarę szybko sprawdzić kto jest po drugiej stronie, bynajmniej zostawiając naiwność za drzwiami. Nie odpowiadaj więc na dziwne kontakty, tym bardziej kiedy wyczujesz że coś jest nie tak!!! Tym bardziej jeśli ktoś sam tego nie ma zamiaru kontynuować.

Moja wspomniana historia była niezwykle realna. Wbrew pozorom taką znajomość, w takiej formie utrzymywaliśmy przez prawie 2 lata. Bynajmniej nie z nudów, wprost przeciwnie. To był pewnego rodzaju eksperyment. Dziwny? Może, potem wyjechałem za granicę. Kontakt się urwał. Znaliśmy prawdziwe imiona, nazwiska.
Taki filmowy scenariusz, no nie?

Do tego wątku zerknąłem zupełnie przypadkiem.
Technologicznie może jest i inna epoka, ale przypadki chodzą po ludziach zawsze:)

Jak widać dla mnie Twoja historia nie jest śmieszna, ale różnica podstawowa to początek znajomości. Ty jak piszesz, z nudów.
A my tzn. ja z M utrzymywaliśmy znajomość z zainteresowania i zafascynowania od pierwszej rozmowy. A to kolosalna różnica.

Moja rada? Nie szukaj z nudów przypadkowych znajomości!

Z pozdrowieniami Piotr.
Patrycja M.

Patrycja M. Student, Uniwersytet
Gdański

Temat: Dziwne zachowanie "wirtualnego" znajomego.

Witam.

Widzę, że tu dużo teorii narosło i nadinterpretacji.

Zacznę od pana Piotra Sz. - dziękuję pięknie za wypowiedź, jedną z nielicznych, odnoszących się ściśle do wątku i ubogacającą, dodam tylko, że u mnie znajomość zaczęła się z nudów - to był taki impuls, żeby wejść na czat (nie licząc na nic), ale od pierwszych słów dyskutowało nam się bardzo (zaskakująco) dobrze i stąd ona trwa(ła). Po prostu świetnie nam się rozmawia na wszelkie tematy, które dotychczas poruszaliśmy i to jest powód ciągnięcia jej (znajomości).
Nawiążę od razu do niektórych pytań czy nadintepretacji - Pani Marcelo, z całym szacunkiem, ale jest Pani w strasznym błędzie. To co Pani napisała nie jest tym, co faktycznie chciałabym usłyszeć. Nie wiem dlaczego tu wiele osób miesza niepotrzebnie jakieś wzniosłe uczucia. Od początku było powiedziane, ze nie jesteśmy sobą zainetresowani w relacji damsko-męskiej i to jest szczere. Nie chcę i nigdy nie chciałabym, żeby mój wirtualny znajomy się we mnie zakochał czy coś w tym stylu. Bzdura. Cały czas o tym piszę i jest to powód mojego rozczarowania i nie ukrywam, zażenowania, że coś co nazwijmy i tak górnolotnie, miało być przyjaźnią, a być może skonczyło się, bo się panu nie spodobałam. I to jest cały problem. (no i być może jakiś pierwiastek urażonej ambicji też wchodzi w grę).

Pani Gosiu, na Pani pytanie nie odpowiedziałam, bo nie wiem jak. Wydaje mi się ono już zbyt abstrakcyjne. Nic mnie nie uwiera, poza brakiem pracy, o czym też pisałam. Czy naprawdę wszystkie osoby, które "dopuszczają się" wejścia na czat czy skorzystania z jakiejkolwiek innej tego typu platformy coś musi uwierać? To już moim zdaniem jest robienie z igieł wideł, jak to się kolokwialnie mówi.
Czy naprawdę tak ciężko zrozumieć (to pytanie nie tylko do Pani Gosi), że człowiek, który jest przyzwyczajony do pracy, źle się czuje bez niej? Piszą Państwo, że hobby, szkolenia itd. Oczywiście, staram się jak mogę, aby w miarę efektywnie wykorzystywać ten niechciany wolny czas, ale wszystko mało - codziennie sprawdzałam ogłoszenia, wysyłam CV, biorę udział w różnych konferencjach jakie Uniwerek organizuję, nawet należę do kół, uprawiam sporty, wychodzę na spacery, dużo czytam, heh, nawet staram się gotować, ale i tak przychodzi czas, że już nie wiem co ze sobą począć, no cóż widocznie za mało myślę ;)

Pani Agato, heh. Generalnie wychodzę z założenia, że osoby, którym tak łatwo przychodzi obrażanie innych, same obrażają sobie, bo o tym, jak wygląda to Pani dobre bawienie się, już napisałam. Może powinna Pani założyć na tej grupie swój wątek, bo zaraża Pani chęcią do życia ;) Niemniej jednak dziękuję za poświęcony mi czas i energię.

Panie Rafale, a Pan chyba ma, albo miał jakieś problemy z kobietami? Z takim nastawieniem, wszechwiedzą i łatwością wyprowadzania prawidłowych interpretacji, szybko się to nie zmieni.

A propos, nawiążę jeszcze do tego o czym pisała Pani Małgorzata - otóż w moim związku naprawdę jest wszystko dobrze. Nie uważam pisania maili z tym człowiekiem za coś złego, bo nigdy nie chciałam aby coś poza pisanie maili czy ewentualnie rozmowę na żywo, było więcej... ktoś się zapytał, co by było gdyby się mną jednak zachwycił? Co? Moja kobieca próżność zostałabym połechtana i tyle, nic by to nie zmieniło, a pisanie, że zakochuję się w każdym, komu się podobam, czy jak tam ktoś to ubrał w słowa (przepraszam, ale już nie chcę wracać na wcześniejsze strony i sprawdzić kto) to już szalona nadinterpretacja.
Mój chłopak też utrzymuje kontakty z koleżankami, rozmawia z nimi przez gg, tel. i nie uważam tego za nic złego. Mnie głupio byoby się przyznać, że to człowiek poznany przez czata, bo cóż, zawsze uważałam czat za obiach.

To chyba na tyle.

konto usunięte

Temat: Dziwne zachowanie "wirtualnego" znajomego.

Patrycja Marchewicz:
Witam.

Widzę, że tu dużo teorii narosło i nadinterpretacji.

Zacznę od pana Piotra

A co ze mną??Czuję się pominięty...(żart)

Lecz jeszcze raz wyjaśnię Ci to czego nie chcesz usłyszeć (chyba). Związki telefoniczne, internetowe czatowe, goldenowe...Mają w sobie duży pierwiastek "platoniczności" Czyli rozmawiamy nie z daną osobą lecz jej własną projekcją...Dlatego tak wiele osób sztucznie podtrzymuje takie relacje...Bo są one nieziemskie-idealnie wyidealizowane.

Być może człowiek ma potrzebę podtrzymywania takiej projekcji...Właśnie takiego zastanawiania się nad tym dlaczego on tak postąpił czyli napisał :* i :-) i co to miało oznaczać...Tak jak w linku podanym przez Rafała...Im ktoś bardziej tajemniczo z nami konwersuje tym bardziej nas kręci...

Uderz w stół a nożyce się odezwą...Zobacz jak ludzie na forach internetowych emocjonalnie podchodzą do wypowiedzi innych...(np w tym wątku)

Może w ten sposób nadrabiają (-nadrabiamy) braki w relacjach z ludźmi w realnym świecie??Marek Bronisław Hubert edytował(a) ten post dnia 13.11.11 o godzinie 13:51

Temat: Dziwne zachowanie "wirtualnego" znajomego.

Patrycja Marchewicz:
Pani Patrycjo, było "na ty", bo takie zasady obowiązują na forum internetowym, ale skoro Pani pisze "na Pani", to odpowiem w ten sam sposób.
Od początku było powiedziane, ze nie jesteśmy sobą zainetresowani w
relacji damsko-męskiej i to jest szczere.
I tu mamy problem. Po pierwsze musimy Pani wierzyć na słowo i założyć, że nie ma Pani problemów z prawdomównością i/lub z obiektywnym postrzeganiem swojej osoby, a po drugie, dużo ważniejsze, każe nam Pani założyć, że osoba z którą Pani korespondowała, jest również godna zaufania. A przecież nic Pani o tej osobie nie wie i dlatego to założenie jest, przynajmniej dla mnie, całkowicie nieakceptowalne! Bo przecież, zwłaszcza w świetle tego co się ostatecznie wydarzyło, tak naprawdę może chodzić o dorastającego 12-latka, o 60-letnią lesbijkę, lub nawet o Pani narzeczonego, który sprawdza jak daleko się Pani posunie, nudząc się w domu.
Nie chcę i nigdy niechciałabym, żeby mój wirtualny znajomy się we mnie
zakochał czy coś w tym stylu. Bzdura. Cały czas o tym piszę i jest to powód mojego rozczarowania i nie ukrywam, zażenowania, że coś co nazwijmy i tak górnolotnie, miało być przyjaźnią, a być może skonczyło się, bo się panu nie spodobałam. I to jest cały problem. (no i być może jakiś pierwiastek urażonej ambicji też wchodzi w grę).
Przyjaźń przez internet i do tego z mężczyzną? Oczywiście zdarza się i jedno i drugie, ale tak jak wygranej w Lotto, doświadczają tego tylko nieliczni szczęśliwcy. Obie te sytuacje za jednym zamachem, to jak trzy wygrane na loterii z rzędu. Natomiast Pani od razu założyła i uwierzyła, że o to tu chodzi i jak tylko przestało coś pasować do tej Pani układanki, to bardzo to Panią zbulwersowało i zaskoczyło.

Moim zdaniem, jeżeli zmieni Pani swoje, moim zdaniem, zbyt optymistyczne założenia, to zobaczy Pani więcej możliwości, tego co i dlaczego się właściwie wydarzyło.
Patrycja M.

Patrycja M. Student, Uniwersytet
Gdański

Temat: Dziwne zachowanie "wirtualnego" znajomego.

Marcela K.:
Pani Patrycjo, było "na ty", bo takie zasady obowiązują na forum internetowym, ale skoro Pani pisze "na Pani", to odpowiem w ten sam sposób.
To od razu uprzedzę, bo pewnie już masa teorii na temat takiego mojego pisania powstała ;), że nie miałam złych intencji, spowodowane jest to moim brakiem znajomości wirtualnych zasad. Do tej pory mało korzystałam z portali typu goldenline. Przepraszam, obiecuję poprawę :)
I tu mamy problem. Po pierwsze musimy Pani wierzyć na słowo i założyć, że nie ma Pani problemów z prawdomównością i/lub z obiektywnym postrzeganiem swojej osoby, a po drugie, dużo ważniejsze, każe nam Pani założyć, że osoba z którą Pani korespondowała, jest również godna zaufania.
Trochę mnie dziwi to zdanie, bo po pierwsze jaki macie problem? Chyba pisanie tu jest dobrowolne i tak samo ja to traktuję - jaki sens miałoby to gdybym nie pisała prawdy? Przecież sama zgłosiłam się po, nazwijmy to, poradę? Ja jedynie prostuję pewne daleko idące teorie dotyczące mojego życia, mówiąc ogólnie.

A przecież nic
Pani o tej osobie nie wie i dlatego to założenie jest, przynajmniej dla mnie, całkowicie nieakceptowalne! Bo przecież, zwłaszcza w świetle tego co się ostatecznie wydarzyło, tak naprawdę może chodzić o dorastającego 12-latka, o 60-letnią lesbijkę, lub nawet o Pani narzeczonego, który sprawdza jak daleko się Pani posunie, nudząc się w domu.

Ok, ale ja nigdzie jeszcze nie napisałam jak się zapatruję na to w tej chwili. Opisałam sytuację, wyjaśniłam jakie ja miałam "zamiary" i intencje względem tej znajomości. Teraz widzę, że jakkakolwiek nie byłaby przyczyna takiego zachowania mojego "znajomego" to świadczy o tym, że jego intencje nie są takie o jakie go podejrzewałam, i o których przede wszystkim sam pisał. I przyznaję, że byłam nawina, nie sądziłam, że faktycznie może np. nie mówić prawdy. Dlatego piszę, że zmieniłam swoje założenia odnośnie tej osoby i nie planuję kontynuować "znajomości", cokolwiek by się nie wydarzyło. Potraktuję to jako nauczkę.
Przyjaźń przez internet i do tego z mężczyzną? Oczywiście zdarza się i jedno i drugie, ale tak jak wygranej w Lotto, doświadczają tego tylko nieliczni szczęśliwcy. Obie te sytuacje za jednym zamachem, to jak trzy wygrane na loterii z rzędu. Natomiast Pani od razu założyła i uwierzyła, że o to tu chodzi i jak tylko przestało coś pasować do tej Pani układanki, to bardzo to Panią zbulwersowało i zaskoczyło.
I to mój błąd.
Moim zdaniem, jeżeli zmieni Pani swoje, moim zdaniem, zbyt optymistyczne założenia, to zobaczy Pani więcej możliwości, tego co i dlaczego się właściwie wydarzyło.
Powtórzę to, co już powyżej napisałam - już wcześniej zdanie zmieniłam, a mój poprzedni post, był próbą wyjaśnienia tego wszystko, co już narosło, a jest totalnie nie zgodne z prawdą.

No i na koniec, podziękuję za opinie osób, które chciały mi pomóc, bo faktycznie Wam się to udało, otworzyliście mi oczy i to powoduje, że nie żałuję, że tu napisałam. Obiektywne spojrzenie jest bardzo ważne. Natomiast jeśli mogę, to radzę czasem nie odbiegać za mocno w pewnych interpretacjach czy nie obrażać kogoś, kogo się nie zna.

Marek Bronisław Hubert:
A co ze mną??Czuję się pominięty...(żart)
Przepraszam ;) I Tobie także dziękuję za wypowiedz, a co do moich "postanowień" to jak wyżej. Rozumiem o co Tobie chodziło i przyznaję rację.Patrycja Marchewicz edytował(a) ten post dnia 13.11.11 o godzinie 16:19
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Dziwne zachowanie "wirtualnego" znajomego.

Patrycja Marchewicz:
Witam.

Widzę, że tu dużo teorii narosło i nadinterpretacji.

Zacznę od pana Piotra Sz. - dziękuję pięknie za wypowiedź, jedną z nielicznych, odnoszących się ściśle do wątku i ubogacającą, dodam tylko, że u mnie znajomość zaczęła się z nudów - to był taki impuls, żeby wejść na czat (nie licząc na nic), ale od pierwszych słów dyskutowało nam się bardzo (zaskakująco) dobrze i stąd ona trwa(ła). Po prostu świetnie nam się rozmawia na wszelkie tematy, które dotychczas poruszaliśmy i to jest powód ciągnięcia jej (znajomości).
Witam, to mnie absolutnie nie dziwi. Moja znajomość telefoniczna przed laty - także zaczęła się j.w. - także zupełnie spontanicznie. Fakt, iż o dziwo doszliśmy do wniosku, iż oboje nie chcemy bezpośrednich kontaktów. W owym zasie mój słuch był bardziej wyczulony, co też dało mi podstawy do analizy (choć nie celowo) głosu, klimatu rozmowy, szczerości, itd.
Można bajerować podczas kilku wymiennych czatów, ale w wielomiesięcznej rozmowie już nie. Piliśmy kawę, czasem lampkę wina w trakcie rozmowy, jak na spotkaniu:) Tak wisieliśmy na kablu, nie było komórek, bez liku :)

Dziś z przypadkowymi rozmówcami, czat'owcami trzeba jednak ostrożnie i to dotyczy obu stron. Tu z odrobiną humoru:

Z uwagi na moją profesję i jawny zupełnie profil, strach się bać jak otwieram pocztę. Oj co tam można znaleźć, szok! Uważnie odklikiwać dziwne zaproszenia, nie daj Boże coś tam przypadkiem potwierdzić, na G.L. czy na face'bożku.
Cóż narodowi masaż kojarzy się przeróżnie:):):)

Takie czasy.
A co do realnych znajomości, jako ciekawostkę podam tylko, iż wśród znajomych są dwa stałe, całkiem fajne związki, rozpoczęte od .... kliknięcia.

Cóż takie czasy :)

konto usunięte

Temat: Dziwne zachowanie "wirtualnego" znajomego.

Takie znajomości jak najbardziej mają duże szanse i chyba każdy tego próbował, natomiast czatowanie z wyidealizowanym facetem w trakcie związku do uczciwych nie należy.

Następna dyskusja:

Dziwne zachowanie Męża




Wyślij zaproszenie do