Małgorzata A.

Małgorzata A. Żywiołu nie da się
przewidzieć
....jestem żywiołem
.

Temat: Depresja? Borderline?

Z religii wyszukałaś tylko to co Ci pasowało ;)
Zapytałam czy to wszystko co napisałaś, bo tamten okazał się być gejem i przez to przechodził wewnętrzną bitwę.
Co do ojca... nikt nie jest w stanie tego zrozumieć, że miłość przysłania ból, nikt poza tymi ,którzy przez to przeszli ..rozumiem to . Ale wiedz o tym, że wszystko może się całkowicie i nieoczekiwanie zmienić, nawet z Twoim ojcem. Kiedyś w to nie wierzyłam :)
Marek G.

Marek G. Patrz, którędy
idziesz byś nie
stąpnął na kawałek
Lasu pr...

Temat: Depresja? Borderline?

Oliwia Malinowska:
Jednak alkoholika nie należy oceniać przez pryzmat moralności,

bycie nieudacznikiem nie jest oceną moralną. Z pewnością nikt się tym nie
rodzi, nie jest to genetyczne (jak zresztą talenty i inne cechy).
a właśnie choroby. Choroby, która go wciąga, chwyciła i nie chce puścić. On uczynił mi wiele krzywdy, ale być może dlatego, że tak jak ja nie wie jak sobie poradzić? Genetyczna bezradność?

A to choroba ma ręce? :-0. Genetyczna bezradność? a genetyczny
imperatyw do radości, szczęścia,etc. gdzie jest? Ukrył się w genetycznym
gąszczu genów? ;)

Oboje jesteśmy słabi psychicznie. On zalewa smutki, ja katuję się w inny sposób.

Jak jest ktoś słaby fizycznie, to co Twoim zdaniem powinien zrobić?
Może poćwiczyć w siłowni?
Nie chcę się porównywać do Ojca, ale za wszelką cenę staram się jakoś ogarnąć tę chorą sytuację, moim małym rozumkiem.

"ogarnianie rozumem" to znowu próba wyrażenia opinii, poglądu.
Skąd będziesz wiedziała, że tak jest jak "już ogarniesz".
Skup się na sobie. Choćby dlatego, że ktoś "ten wóz powinnien
pociągnąć". Jeśli nie dorosły facet, to może nastolatka? Co myślisz? :D

Wielokrotnie wmawiałam sobie że chcieć to móc, ale... jak w moim pierwszym poście pisałam- niekoniecznie ma to mądre stwierdzenie zastosowanie w rzeczywistości.

ja wielokrotnie waliłem głową w ścianę i wiesz co? Strasznie mnie baniak
napieprza. Mój kumpel powiedział kiedyś, że "ludzie nie uczą się na błędach,
ludzie uczą się błędów". Może warto zastanowić się czy nie lepiej obejść mur,
zamiast go rozwalać...Co? Co myślisz? :D
Możemy sterować swoimi emocjami (jak wypracujemy sobie uprzednio taką umiejętność), nauczyć się umiejętnie i korzystnie odczuwać.

Otóż to, to jest nauka. Jak jazda na nartach... cokolwiek

Tym samym oszukiwać własne ja.

Dlaczego uważasz, że "korzystne odczuwanie to oszukiwanie własnego ja"?

Natomiast fizycznie nic może się nie zmienić. jak staliśmy, tak stoimy.

Napisałaś we wcześniejszym poście, że widzisz małe zmiany. Nie pomyślałaś,
że zmiana wymaga punktu odniesienia. Stojąc 3 cm od obrazu, nie dostrzeżesz
niczego, a z 1,5 m zobaczysz mnóstwo.

Choć mentalnie myślimy, że coś się w nas dokonało, duża zmiana życia. Nie, to kwestia podejścia do niego.

Brawo. "To kwestia podejścia do niego" :D:D. Szybko się uczy Młoda Dama.

pisarstwo?! ;o

Jeśli będziesz się w tym dobrze czuła? Pewnie...

btw. Skoro w pisaniu jesteś mocna, to może napisz do wyimaginowanej
Przyjaciółki "poradnik". Co byś na jej miejscu robiła, gdyby to ona opowiedziała
Ci Twoją historię?

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Marek G.:

Żartobliwy i nieco ironiczny sposób Pańskiej wypowiedzi trochę zbił mnie "z tropu".
Staram się trzymać moją rodzinę w ryzach, bądź chociaż swoim postępowaniem nie zadawać jej kolejnych ciosów. Nikt tam nie chce ustępować, więc w pewnym sensie czuję się odpowiedzialna- i to ja rezygnuję ze swojego młodzieńczego, szalonego szczęścia, dla obupólnego dobra.
Nie koniecznie wszystko da się obejść. Czasem przestrzeń jest zbyt wąska. A jeśli nie można zburzyć muru (z różnych względów) to zawsze można go przeskoczyć, tym samym ryzykując rozmaite obrażenia, w razie niepowodzenia. Ale byłoby szybciej. Można również stać przed nim i czekać, rozmyślać, która z alternatyw jest najlepsza, nie podejmując się żadnego działania, zezwalając na bierność.
Którą wersję wybiorę ja? Nie wiem. Jeszcze nie wiem.
"Korzystne odczuwanie to oszukiwanie własnego ja". Miałam na myśli uzewnętrznianie uczuć. Przecież nie raz śmiałam się, udawałam, że jestem szczęśliwa tylko po to, aby mi nie zawracano głowy pytaniami "co się stało, dlaczego jesteś smutna?". Codzienna konfrontacja mojego autentycznego oblicza, z lustrzanym... "hm, to dzisiaj uśmiech nr 5? Okej?"
Dlatego przez metodę zdartej płyty zaczęłam mechanicznie się uśmiechać. Przecież, w istocie moje problemy większe, mniejsze są nieistotne dla ogółu, więc po co psuć krajobraz skwaszoną miną. Po to żeby spotkać się z litością? Dziękuję, wolę dale odgrywać role, których ode mnie się oczekuje.

Oczywiście, dużo zależy od kwestii postrzegania. Tego jak zinterpretuję daną sytuacje. Czy wpiszę ją do kolumny zatytułowanej "Plusy" czy też "Minusy w moim życiu". Dlatego też wiele spraw tłumaczę sobie aż za bardzo, byle tylko wpisać je w kategorii "+".
W innym wypadku było by w tej kolumnie bardzo ubogo. Zatem dlaczego złym jest to, że usiłuję jakoś zrozumieć i doszukać się głębszego sensu w otaczających okolicznościach? Dlaczego to, że chcę mimo wszystko za wszelką cenę utrzymać jako-takie stosunki rodzinne, jest złe? Dlaczego to, że hamuję się przed hiperbolizowaniem, również jest nie tak? I to, że łatwiej mi usprawiedliwiać kogoś niż siebie?

Poradnik? Hm, zapewne kazałabym jej postępować inaczej niż ja teraz, ale...przecież osoba postronna, ma tylko dobre rady, dobrane argumenty i chęci, osoba postronna nie żyje życiem zainteresowanego. Dlatego też jeśli miałabym całkowicie "wyneutralnieć" to prawdopodobnie nie pomogłabym sobie rozwiązać problemu. Laicka wiedza psychologiczna...
Małgorzata A.

Małgorzata A. Żywiołu nie da się
przewidzieć
....jestem żywiołem
.

Temat: Depresja? Borderline?

Oliwia przyznam się, że mnie trochę wkurzyłaś i będzie to moja ostatnia wypowiedź w tym temacie!!
Jeśli coś piszę to mam o tym jakieś pojęcie i żarty mi nie w głowie.Ty masz naście lat, ja o wiele więcej, znam życie lepiej .
Napisałam, że znam ten problem, ale Ty się wcale nie zastanowiłaś skąd go znam !!
Nie potrzebujesz rad, to po co tu napisałaś, do psychologa też nie potrzebujesz iść .. skoro wszystko wiesz lepiej to nie pytaj innych o zdanie, tylko rób co uważasz za słuszne.

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Poprzednia wypowiedź akurat była skierowana do Pana Marka (co uwypukliłam). Moja obecność tutaj? Owszem ma Pani rację.
Piszę, biadolę, opowiadam "jakie to moje życie jest złe", a tak naprawdę do niczego konkretnego nie dochodzę, nic to nie zmienia. Wasze podpowiedzi, nie ukrywam, dały mi wiele motywacji do kontemplacji nad życiem, w trochę innej wersji niż dotychczas.
Państwo się starają perswadować chorą logikę i spaczony tok myślenia nic niewiedzącej nastolatce. A ona? Ona staje okoniem na każdą próbę, zawsze ma odmienne zdanie i nie zastanawia się nawet nad treścią wypowiedzi. Afektywna, impulsywna, niekonsekwentna. Dokładnie, nie wiem po co tu piszę. Jakoś tak... przyzwyczaiłam się do odpowiadania, zawsze, w życiu codziennym, maile, smsy... nigdy nikogo nie ignoruje. Dlatego odpisuję i teraz.
Może lepiej po prostu będzie jeśli wątek zostanie zamknięty. Nie wiem jak to zrobić, więc prosiłabym moderatorów aby uczynili to za mnie.
Rzeczywiście to bez sensu. Na chwilę obecną będę rzeźbić samodzielnie.
Dziękuję za to, że tak wytrwale śledziliście to co tu skrobałam i staraliście się pomóc- bezinteresownie, i to słowo najbardziej ujmuje :)
Pozdrawiam.
"Oliwia"
Ewa S.

Ewa S. patrzę,
słucham,myślę...

Temat: Depresja? Borderline?

Oliwia M:
>
Dzisiejszej nocy wymieniłam kilka zdań z Ojcem. Oświadczył, że planuje nie dokonywać zakupu opału na zimę. Dom jest nieocieplony, stare, nieszczelne okna i drzwi... Hm... przy napalonym piecu (po jednym kaflowym, w każdym z trzech pokoi) temperatura zimą sięga 12-14 stopni. Przy napalonym...
Jednak po zinterpretowaniu tej informacji, stwierdziłam i uznałam, że to dobrze, że się w sumie cieszę, choć po policzkach cielną mi łzy. Bo przecież im więcej przeżyję, im więcej niedogodności, tym będę bardziej uodporniona na przyszłość.

Psychologowie zajmujący się osobami doświadczającymi przemocy odkryli zadziwiające zjawisko, otóż ofiara przemocy, której odpowiednio szybko nikt nie pomógł, a szczególnie dziecko, odczuwa silne przywiązanie do swojego oprawcy, potocznie mówiąc "kocha go", nawet idealizuje i dostrzega pozytywne cechy. Musi tak robić, gdy nie ma szans na zmianę swojej sytuacji (bo co może zrobić dziecko)...Nawet ,gdy dorośnie i teoretycznie może cos zrobić w swojej sprawie...nadal "kocha" i nie potrafi się obronić.
To tak,jak ze słoniami indyjskimi, które za młodu wiąże sie do pala za nogę, by nie mogły uciec. Uczą sie, wówczas, ze szarpanie na nic sie nie zda i mogą chodzić tylko w kolo kija. Kiedy sa wielkimi,silnymi słoniami...nadal chodzą wokół takiego samego pala- który mogłyby wyrwać jednym szarpnięciem...tyle tylko,ze nie wiedza ,jak to sie robi...
Nawet odwiązane od pala i tak stoją na miejscu.
Marek G.

Marek G. Patrz, którędy
idziesz byś nie
stąpnął na kawałek
Lasu pr...

Temat: Depresja? Borderline?

Oliwia M:
Marek G.:

Żartobliwy i nieco ironiczny sposób Pańskiej wypowiedzi trochę zbił mnie "z tropu".

Zgadnij po co? :P
<dla ułatwienia, Marek, nie Pan pls. Zresztą w etykiecie netowej stoi,
że zwraca się zupełnie bezpośrednio>
Staram się trzymać moją rodzinę w ryzach, bądź chociaż swoim postępowaniem nie zadawać jej kolejnych ciosów. Nikt tam nie chce ustępować, więc w pewnym sensie czuję się odpowiedzialna- i to ja rezygnuję ze swojego młodzieńczego, szalonego szczęścia, dla obupólnego dobra.

zupełnie jasne i zrozumiałe. W kontekście poprzednich wypowiedzi ja
zwracam uwagę na zadbanie o siebie...
Nie koniecznie wszystko da się obejść. Czasem przestrzeń jest zbyt wąska. A jeśli nie można zburzyć muru (z różnych względów) to zawsze można go przeskoczyć, tym samym ryzykując rozmaite obrażenia, w razie niepowodzenia.

Oliwia w szeregu Twoich wypowiedzi widzę "jesień średniowiecza". Zaryzykowałaś,
że wiesz, że sobie złamiesz nogę?

Ale byłoby szybciej.
Można również stać przed nim i czekać, rozmyślać, która z alternatyw jest najlepsza, nie podejmując się żadnego działania, zezwalając na bierność.

brawo. działaj dalej, wiem i czuję, że to się dzieje.
Którą wersję wybiorę ja? Nie wiem. Jeszcze nie wiem.
"Korzystne odczuwanie to oszukiwanie własnego ja". Miałam na myśli uzewnętrznianie uczuć. Przecież nie raz śmiałam się, udawałam, że jestem szczęśliwa tylko po to, aby mi nie zawracano głowy pytaniami "co się stało, dlaczego jesteś smutna?". Codzienna konfrontacja mojego autentycznego oblicza, z lustrzanym... "hm, to dzisiaj uśmiech nr 5? Okej?"
Dlatego przez metodę zdartej płyty zaczęłam mechanicznie się uśmiechać.

wiesz co, pamiętam taką historię Żyda z Auschwitz (nie pomnę nazwiska),
który ratował wszystkich poczuciem humoru, żartami. Skoro w piekle można
to tu też :) Nie chodzi o mechaniczny uśmiech tylko o wytrenowanie zasobów
do multiplikowania tych stasnów emocjonalnych, gdy czujesz się dobrze, komfortowo,
szczęśliwie,etc. i wykorzystania ich wtedy, gdy jest gorzej...

Przecież, w istocie moje problemy większe, mniejsze
są nieistotne dla ogółu, więc po co psuć krajobraz skwaszoną miną. Po to żeby spotkać się z litością? Dziękuję, wolę dale odgrywać role, których ode mnie się oczekuje.

Oczywiście, że dla wielu są nieistotne. Proponuję Ci zatem stworzenie "banku
zasobów oliwnych" :))))) Zasobów emocji, gdy "wiatr wieje Ci w buzię, Ty wiesz
które wykorzystać, by się w miarę dobrze czuć (Bóg, modlitwa, Przyjaciele, muzyka...)

Oczywiście, dużo zależy od kwestii postrzegania. Tego jak zinterpretuję daną sytuacje. Czy wpiszę ją do kolumny zatytułowanej "Plusy" czy też "Minusy w moim życiu". Dlatego też wiele spraw tłumaczę sobie aż za bardzo, byle tylko wpisać je w kategorii "+".

Twoja kolumna "+" jest nieograniczona. Zależy co do niej dopiszesz :)
W innym wypadku było by w tej kolumnie bardzo ubogo. Zatem dlaczego złym jest to, że usiłuję jakoś zrozumieć i doszukać się głębszego sensu w otaczających okolicznościach? Dlaczego to, że chcę mimo wszystko za wszelką cenę utrzymać jako-takie stosunki rodzinne, jest złe? Dlaczego to, że hamuję się przed hiperbolizowaniem, również jest nie tak? I to, że łatwiej mi usprawiedliwiać kogoś niż siebie?

Nigdzie nie napisałem, że to złe. Może nieprzydatne. Kwestia kontekstu.
W niektórych sytuacjach warto być upartym, w innych- nie :)

Poradnik? Hm, zapewne kazałabym jej postępować inaczej niż ja teraz, ale...przecież osoba postronna, ma tylko dobre rady, dobrane argumenty i chęci, osoba postronna nie żyje życiem zainteresowanego. Dlatego też jeśli miałabym całkowicie "wyneutralnieć" to prawdopodobnie nie pomogłabym sobie rozwiązać problemu. Laicka wiedza psychologiczna...

Spróbuj napisać. Kiedyś to zrobiłem i... niesamowity efekt, gdy po jakimś czasie
do przeczytałem. Szalenie użyteczna rzecz.

take care Maluchu :)))

Temat: Depresja? Borderline?

Oliwia M:
Hm... o co mi właściwie chodzi? Po co piszę tą wypowiedź? Nie, nie liczę na współczucie, ani wsparcie typu- wszystko będzie dobrze. Trudno się wczuć w to co przeżywam, nigdy pomoc nie będzie w stu procentach wystarczająco empatyczna. Chodzi mi jedynie o to, czy powinnam zgłosić się do specjalisty- czy on mi będzie umiał pomóc, skutecznie pomóc? I czy otoczenie, środowisko rodzinne, genetyczne ma jakiś wpływ na moje "nieogarnięcie" ? Jest jeszcze jakaś iskierka nadziei, dająca sens mojemu życiu, oprócz tej którą znalazłam w Bogu? Bo gdyby nie przekonania religijne, dziś bym już tego nie napisała.
Droga Oliwio. Specjalnie odnoszę się do twojej pierwszej wypowiedzi, mimo że było ich znacznie więcej, bo w niej pojawiło się konkretne pytanie, prośba o pomoc. Dalej to już tylko obrona swoich przekonań, ochrona świata, który stworzyłaś.
Do dokonania zmiany, zwłaszcza zmiany życiowej potrzebna jest siła, odwaga, pozytywne myślenie, pozytywne nastawienie. A skąd ma czerpać te zasoby osoba, która od wielu lat i to od najbliższych doświadcza samych złych rzeczy? Która nie nauczyła się ufać, wierzyć, śnić i marzyć. Która nie potrafi projektować pięknej, pozytywnej przyszłości, bo jej nie zaznała?
Musisz wiedzieć że dzieci z rodzin patologicznych, do których się niestety zaliczasz, są z jednej strony nad wiek dojrzałe (wystarczy poczytać twoje wypowiedzi), a z drugiej nigdy tak naprawdę nie dojrzeją, jeżeli nie przejdą terapii, bo noszą w sobie zaniedbane, zapomniane przez dorosłych dziecko, którym nigdy nie mogły być. Jeżeli jeszcze tego nie zrobiłaś, to znajdź w internecie strony mówiące o DDA/DDD i poczytaj o tym jaki wpływ na twoja osobowość, przekonania, nastawienie do świata ma twoje dzieciństwo i co możesz z tym zrobić jeżeli tylko uwierzysz, że to może odmienić całe twoje życie. Trzymam za ciebie kciuki :)

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Dziękuję. Naprawdę dziękuję.Przeczytawszy trzy ostatnie wypowiedzi naszkicował mi się pewien obraz przyszłości, który niekoniecznie mnie satysfakcjonuje... Uchyliliście mi Państwo trochę drzwi, które tak uparcie próbuję zatrzasnąć. Nie ukrywam... zabolało. Ta dosyć okrutna prawda, że mimowolnie próbuję upodobnić się do Ojca... wstrząsnęła. Dopiero teraz? Nie wiem dlaczego, ale tak- dopiero. Rzeczywiście stąpam po nienależycie zagospodarowanym terenie, który jeśli nie wprowadzi się zmian, będzie dewaluował, aż finalnie osiągnie poziom deficytu. Słowem, jestem na najlepszej drodze, aby przegrać swoje życie.
Oczywiście Państwo pisali już to niejednokrotnie, acz dopiero obrazowe przedstawienie mojej sytuacji, mojego postępowania i toku rozumowania, dostatecznie uświadomiło mi powagę sytuacji.
Tak, dopiero teraz zdałam sobie sprawę z konsekwencji dalszej bierności. Jednak, jak mawiają "lepiej późno niż wcale".
Czy pójdę osobiście zasięgnąć profesjonalnej porady? Na dzień dzisiejszy- nie. Brak sukcesu?
Obecnie uważam, że uczyniłam pewien krok w procesie modyfikowania własnej mentalności, toteż będę starała się być bardziej czujna na widoczne z zewnątrz efekty sumiennej tyranii.
Czy sama sprostam zadaniu? Może powiem, że zacznę od "współpracy ze sobą nad sobą". Skoro mogłam odizolować się od otoczenia, to mogę (???) także od tego najbliższego...chociażby psychicznie (?).

Kiedyś na pewno z kimś "żywym" o tym wszystkim będę musiała pogadać. Jednak nie dziś, nie jutro...
Mimo braku konkretnego działania z mojej strony, widzę dosyć spory przełom. Widzę, że muszę chronić siebie i widzę nawet w tym jakiś iskrzący cel.
Może będzie dobrze? Może jeszcze kiedyś będzie?
Wow poddaję refleksji takie przypuszczenie ;d Przełom.

Jeszcze raz dziękuję za wszystkie Wasze słowa! :)
Ewa S.

Ewa S. patrzę,
słucham,myślę...

Temat: Depresja? Borderline?

Oliwia M:
Kiedyś na pewno z kimś "żywym" o tym wszystkim będę musiała pogadać. Jednak nie dziś, nie jutro...

Jest taka dość znana sentencja (nie znam autora) :"Każda najdłuższa podróż zawsze zaczyna się od pierwszego kroku" , ja nieco ją zmodyfikuję -ona zaczyna się zawsze w głowie podróżnika .

Uważam,ze to co jest bardzo ważne w przypadku osób z "obciążeniami" rodzinnymi ,to rozwijanie umiejętności ufania innym ludziom i proszenia o pomoc oraz mówienia o swoich potrzebach i uczuciach. (oczywiście nie każdemu warto ufać).

Pozdrawiam. Życzę wiele dobrego.Ewa S. edytował(a) ten post dnia 14.11.12 o godzinie 15:57

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Witam.
Miałam już tu nie pisać, nie rozczulać, nie użalać się nad sobą...Ale... no, najwyraźniej jestem zbyt słaba.
Siedzę w zimnym pokoju, dygoczę z powodu doskwierającego i nasilającego się chłodu ogarniającego i pokój i tym samym moje ciało. Palce stukające schematycznie w klawiaturę, zaczynają mi kostnieć. Przez ostatnie dni starałam się nie poddawać, patrzeć przez różowe, bądź chociaż z różową poświatą, szkła przysłowiowych okularów. Usilnie próbowałam optymistycznie interpretować wydarzenia. Optymizm wylewał się na boki, rozlewał, jednak nie wsiąkał, bo najzwyczajniej był zbyt fałszywy i pozorowany. Oszukiwałam przez ten czas sama siebie, naiwnie myśląc, że wizje wydarzeń się urzeczywistnią, że naprawdę kiedyś moje "jest dobrze", się ziści i z czystym sercem powiem "jest dobrze" albo chociaż "normalnie", chociaż tyle...
Jak grałam tak gram.
Chciałam uczyć się normalnie, ale nie jestem tego w stanie zrealizować- naprawdę jestem tępa.
Chciałam pozwolić zbliżyć się do siebie najlepszej wiernej i wytrwałej koleżance, ale... też nie mogę, bo aby dać szansę utworzenia spójnej relacji, muszę "conieco " wytłumaczyć, a że prawdy nie mogę, nie mogę (!) wyjawić, kłamać już nie chcę... zatem wtórnie reagowałam oziębłością.
Chciałam tak jak rówieśnicy cieszyć się z głupich żartów, wygłupiać i wdawać we frywolne dyskusje. Zachowywać podobnie do nich. Jednak błahostki, którymi oni się przejmują, płytkość, powierzchowność i miałkość, są raczej sprzeczne z moim chorym światopoglądem, którego jednak w tej kwestii nie chcę zmieniać. Rozmowy o niczym mnie nie kręcą, a rozmowy o książkach, ekologii, tragediach i problemach dotykających współczesność, naturze człowieka etc. etc. z kolei nie fascynują ich.
Chciałam odżywiać się normalnie, jednak...i to z reguły kończyło się jak dawniej.

No, i z każdym dniem otrzymywałam kolejną sowitą porcję "pokrzepiających" słów od Ojca i wyraz bezsilności malujący się na zmęczonej i strwożonej twarzy Matki.

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Jeszcze jedno mi doskwiera.
Moja nadwrażliwość i tendencja do denerwowania się. Nie potrafię się skupić na lekcji, bo ktoś na przykład pstryka długopisem, wówczas jestem kompletnie rozproszona, a koncentruję się głównie na owym pstrykaniu.
Odgłos brzęczącej muchy, szumienie włączonego komputera, szept, i przeróżne inne niepozorne bodźce dźwiękowe.
Słyszę wszystko ze spotęgowaną mocą. Inni nie reagują, ja też nie okazuję po sobie zirytowania, staram się tłumić emocje w sobie, z tą różnicą, że tego "dźwięcznego intruza" słyszę tylko ja!
Ciamkanie, mlaskanie- ktoś normalnie według ogółu konsumuje pożywienie- ja postrzegam go jako "świnię", bo je niekulturalnie. Nie chcę tego, bo to rodzi tylko niepotrzebne negatywne emocje w stosunku do porządnej, niezawadzającej (prócz moim uszom) osobie.
Jednak najgorsze jest to, że bywa, że oddech mnie doprowadza do szału. Zwyczajny proces biologiczny, odbieram jako "sapanie z premedytacją- aby mnie wkurzyć".
Nie chcę tego.
Kupiłam już dawno stopery, ale i one przewodzą minimalne odgłosy, a to już wyzwala nieprzyjemne reakcje.
Musi być dla mnie albo absolutna cisza, albo ogromny hałas, chaos, w którym nie będę w stanie zidentyfikować konkretnych dźwięków. Toteż zwykle gdy się uczę słucham jakichś ostrych metalowych brzmień- w których to odnajduję ten nieład, bądź klasycznych, harmonijnych, ułożonych melodii- dających wyciszenie.
Jak zwykle ze skrajności w skrajność. Jednak dająca azyl psychiczny muzyka, choć towarzyszy mi często, nie może zawładnąć całym mym życiem, i to w sensie dosłownym tym razem.
Dlatego wcześniej pytałam o psychiatrę. Czy to też się wpisuje w kanon upośledzeń psychicznych? I czy mogę sama jakoś to "ogarnąć". Nie wiem, potoczne "policz do 10 i odetchnij"...coś w tym rodzaju??

Pozdrawiam
Ewa S.

Ewa S. patrzę,
słucham,myślę...

Temat: Depresja? Borderline?

Oliwia Malinowska:

Dlatego wcześniej pytałam o psychiatrę. Czy to też się wpisuje w kanon upośledzeń psychicznych? I czy mogę sama jakoś to "ogarnąć". Nie wiem, potoczne "policz do 10 i odetchnij"...coś w tym rodzaju??
Nadwrażliwość sensoryczna może mieć różne przyczyny,może to być tez objaw zaburzeń lękowych.
Tak więc wg.mnie warto byś sie poradziła psychiatry.
Leszek Smyrski

Leszek Smyrski hipis wędrowny

Temat: Depresja? Borderline?

Oliwia Malinowska:
Witam.
Miałam już tu nie pisać, nie rozczulać, nie użalać się nad sobą...Ale... no, najwyraźniej jestem zbyt słaba.
Siedzę w zimnym pokoju, dygoczę z powodu doskwierającego i nasilającego się chłodu ogarniającego i pokój i tym samym moje ciało.
.
.
.
Chciałam odżywiać się normalnie, jednak...i to z reguły kończyło się jak dawniej.

No, i z każdym dniem otrzymywałam kolejną sowitą porcję "pokrzepiających" słów od Ojca i wyraz bezsilności malujący się na zmęczonej i strwożonej twarzy Matki.


Oliwio. Myślę że nie psycholog ani psychiatra jest Ci potrzebny, tylko policja.
Twój ojciec jest chory, Wami powinno zająć się centrum interwencji kryzysowej.
Sam jestem ćpunem i alkoholikiem, więc dokładnie wiem co piszę.
Jesteś zdolną młodą osobą, masz brata i chorą na współuzależnienie matkę.
Piszesz o religii, więc powinnaś wiedzieć że to Ty musisz zrobić coś, co skończy ten koszmar.
Możesz skontaktować się z MOPS-em, policją, punktem leczenia uzależnień, kimś w Twojej szkole.
Na pomoc psychologiczną przyjdzie czas później. Zresztą w centrum interwencji kryzysowej są psychologowie. I pisz na bieżąco co u Ciebie słychać. Będę tu zaglądał.
Pozdrawiam i życzę szczęścia.

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Po raz kolejny witam.
Piszę, znowu piszę choć miałam już się nie żalić. Jednak… życie mnie przerasta. Tak, wiem, brzmi bardzo prymitywnie i żałośnie. „Jejku, jejku, dziewczynko co ty możesz wiedzieć o prawdziwych problemach.?” Właśnie. Niby takich „prawdziwych” nie mam. Tylko te, o których pisałam wcześniej. Jednak to są moje problemy, moje strapienia, które hamują jakikolwiek progres.
I żeby niepotrzebnie nie zaśmiecać tematu słowami powiem, że zastosowałam się do Waszych rad. Tzn. nie do końca, ale postawiłam pierwsze kroki. I na tych pierwszych na razie zakończyłam wędrówkę po normalność.
Naszkicowałam mamie mój stan emocjonalny, starałam się aby naprawdę tym razem moje słowa do niej dotarły, aby wykrzesać z niej choć trochę empatii. Ona wie, ona zna te uczucia, bo przecież ona sama ma podobną sytuację. Ona rozumie. Ona współczuje. Ale… tak pojawiło się, to nieszczęsne „ale”, w najbardziej kluczowym momencie mojego egzystencjonalnego wywodu. „Ale”… Według niej mam zaakceptować obecny stan rzeczy, przecierpieć, zacisnąć zęby, przetrwać. Żadna pomoc z zewnątrz nie wchodzi w grę. Usiłowałam perswadować, argumentować, przytaczać niepokojące przykłady (oczywiście tylko część, tylko te które potencjalnie nie będą kolidować z wspólnym… wegetowaniem) . Nie. Nie, nie potrzebuję niczyjej pomocy, bo nikt nie będzie w stanie zaradzić na nasze problemy. Nasze. Mama od zawsze zwykła reagować osobiści, zbyt osobiście na moje „wimaginizowane problemy”. „Boli mnie głowa” –„Mnie też.”; „Źle się czuję”- „Ja też” etc. etc.
Z tą różnicą, że ona ma ponad pięćdziesiąt lat, a ja siedemnaście.
Nie wytrzymuję. Tzn. jakoś jeszcze wytrzymuję, ale… granicznie. Czasami mam ochotę wykrzyczeć przypadkowej osobie całą prawdę. Ostatnio nawet przestałam maskować emocje. To wszystko się ze mnie powoli wylewa. Nie kryję dostatecznie uczuć, co wywołuje znienawidzoną przeze mnie reakcję społeczną „coś się stało? mogę ci jakoś pomóc?”. I ja w takich sytuacjach już nie reaguję spokojnie, dystyngowanie, jak wcześniej.
Wszystko się sypie. Z coraz większą prędkością.
Znowu nie jem. Znowu się głodzę.
Widzę, że sytuacja przybiera postać tej sprzed dwóch lat, tej prowadzącej do potencjalnej… próby odebrania sobie życia.
Nie wiem jak mam się ogarnąć. I w „normalność” chyba przestałam już wierzyć, przestałam się łudzić tym utopijnym marzeniem.

Przepraszam.Oliwia Malinowska edytował(a) ten post dnia 10.01.13 o godzinie 22:32

Temat: Depresja? Borderline?

Małgorzata A.:
Oliwia przyznam się, że mnie trochę wkurzyłaś i będzie to moja ostatnia wypowiedź w tym temacie!!
Jeśli coś piszę to mam o tym jakieś pojęcie i żarty mi nie w głowie.Ty masz naście lat, ja o wiele więcej, znam życie lepiej .
Napisałam, że znam ten problem, ale Ty się wcale nie zastanowiłaś skąd go znam !!
Nie potrzebujesz rad, to po co tu napisałaś, do psychologa też nie potrzebujesz iść .. skoro wszystko wiesz lepiej to nie pytaj innych o zdanie, tylko rób co uważasz za słuszne.
To ja się zapytam
-a skąd go znasz i jak udało Ci się z nim uporać?Sylwester Cebularz edytował(a) ten post dnia 11.01.13 o godzinie 02:20

Temat: Depresja? Borderline?

Cześć mam nadzieje że jednak odpiszesz :) http://da-kielce.com/index.php?option=com_content&view...
Tu jest link do książki Bez nóg bez rąk bez ograniczeń ściągnij sobie i przeczytaj.

a teraz moja opinia NIE JESTEŚ TĘPA zapamiętaj to sobie raz na zawsze OK! twoje słownictwo jest conajmniej wyższe od przeciętnego (napewno od mojego np. dewaluować) więc jesteś MĄDRA (rdze to zapamietać) Ktoś był w twoim życiu kto Cię tyle nauczył może Babcia albo Dziadek bo widać że lubisz czytać książki i masz wiarę której ktoś Cię nauczył albo dał swoim przykładem jeżeli nie chcesz iść do psychologa to może lepiej idź jeżeli piszesz że wiara Cię jeszcze jakoś trzyma i pomaga do księdza na plebanię albo do spowiedzi do innego miasta jeżeli u siebie nie chcesz i wywal wszystko pokolei z siebi pozdrawiam i czekam na odpowiedz co myślisz o książce

Temat: Depresja? Borderline?

Cześ tu znowu ja (ostatnio dużo czytam na forum więc też coś napiszę)
na początek powtórzę 3x JESTEŚ MĄDRA JESTEŚ MĄDRA JESTEŚ MĄDRA
jeżeli przestałaś wierzyć to ja jeszcze nie więc mogę wierzyć w Ciebie dla Ciebie!
jest Ci ciężko więc nie masz za co przepraszać pisz jak najczęściej jeżeli to Ci pomaga

powinnaś się udać po pomoc specjalistyczną jeżeli czujesz że pękniesz od środka zwrócenie się do Mamy o pomoc to nie najlepszy pomysł bo ona też potrzebuje pomocy może masz jakąś rodzinę do której mogłaś być wyjechać jeżeli nie dajesz już rady
twoje poczucie własnej wartości kierowane jest raniącymi słowami ojca które są kłamstwem sam nie umie zorganizować sobie życia więc krytykę kieruje na Ciebie bo jesteś słabsza a JESTEŚ MĄDRA (tak poetycznego języka z wieloma ciekawymi słowami dawno nie czytałem :)

Temat: Depresja? Borderline?

zapamiętałaś już że JESTEŚ MĄDRA czy powtórzyć :) JESTEŚ MĄDRA twoje problemy z nauką wynikają z stresu który utrudnia przyswajanie wiedzy a przeczulenie na bodzce zewnętrzne jest spowodowane reakcją obronną ogranizmu (organizm uczy się przewidywać zagrożenia więc zauważa więcej i szybciej micro gesty możesz też prawdopodobnie z łatwością odczytywać ludzkie emocje) odcięcie się od klasy nie jest jakimś potencjalnie dziwnym zachowaniem ze wstydu koledzy potrafią być bardzo złosliwi i pewnie nie rozumieją ale nie wszyscy komuś chyba możesz zaufać i się otworzyć np. tej koleżanceograniczenie jedzenia jes próbą kontroli Twojego życia gdzie problemy są jak najbardziej realne i jeżeli chcesz żeby było lepiej to musisz poszukać pomocy specjalisty i przygotować się na najgorsze Twój ojciec jest chorym człowiekiem i jeżeli chcesz się uwolnić nie przepuści Ci tak łatwo i środowisko też może się zdziwi jaka jest prawda ale wierz mi że warto i pamiętaj że JESTEŚ MĄDRA nie daj sobie wmówić że jest inaczej ja w Ciebie wierzę i życze powodzenia.

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

"jesteś mądra" - wybacz, ale nie masz podstaw by tak pisać. Chyba, że uważasz iż chcę się dowartościować poprzez wymuszanie na innych prawienia mi komplementów. Nie. Osobiście preferuję prawdę.

Nie izoluję się od klasy dlatego, że mnie nie lubi. Odseparowałam się dlatego ponieważ utrzymywanie relacji międzyludzkich wymaga pielęgnowania, otwierania się, wzajemnego poznawania. To proces, to trwa i z każdym dniem wymaga od nas większego zaangażowania. Ja nie chciałam się otwierać, nie chciałam brnąć i umacniać relacji, które wbrew pozorom szkodziłyby na moją nadwrażliwą osobowość.

Obecnie jestem w jakiejś dziwnej fazie. Dziwnej bo... no, tak już dawno straciłam cel swojego życia, ale owa niechęć się nasila. "Bez sensu" jedyna odpowiedź która ostatnimi dniami przychodzi mi do głowy, na każdą reakcję, pytanie, gest.
Żyję, bo żyję. Po co? Nie wiem. Nie wiem, wyjąwszy całą teologiczną układankę słów, na temat istoty ludzkiego bytu. Zatem jestem sobie na tej dużej ziemi, pełnej innych homo sapiensów sapiensów. Jaką stratę poniesie wszechświat jeśli jeden z przedstawicieli ludzkich go opuści. Wszystko pokrywa się z błędem pomiarowym, heh zawsze się w niego wpisywałam, przecież tata zawsze mówił, że jestem "ofiarą przypadku". Także i moje odejście będzie również zaniedbywalne.

Jestem trochę przeziębiona. Czytając dziś ulotkę od tabletek przeciw zapaleniom dróg oddechowych, natknęłam się na swoiście interesującą informację. Całkiem przypadkiem. 6 tabletek owego specyfiku to spore przedawkowanie i może skutkować wstrzymanie pracy mięśnia sercowego. Opakowanie liczy 30 kapsułek.
(To żałosne i płytkie. )

Ja po prostu sobie nie radzę. Tak zwyczajnie przestałam panować nawet nad tym co do tej pory byłam w stanie trzymać pod kontrolą.
Katuję się kilkugodzinnymi ćwiczeniami, piję litry kawy i nie jem. Zawroty głowy, wymioty, omdlenia wpisały się już w codzienny plan dnia.
Uczę się, uczę... nie poszłam ani na połowinki ani na osiemnastkę kolegi. Bo się w tym czasie uczę. Zdziczałam jeszcze bardziej. Na przerwach nie rozmawiam już z nikim, uciekam w chaotyczne brzmienia dobiegające ze słuchawek. Później wracam do pełnego agresji domu. Chłód starannie otula moje ciało, tak jak teraz. Sączę gorące herbaty, kawy delektując się ich ciepłem, bo tylko one, niezawodne, zawsze mi je okażą, bezinteresownie.

I tak sobie dożywam....Oliwia Malinowska edytował(a) ten post dnia 12.01.13 o godzinie 19:13



Wyślij zaproszenie do