konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Pani pedagog z naszej szkoły- hm naprawdę nie jest osobą godną zaufania (z mojego punktu widzenia sama sobie z wieloma sprawami nie radzi, jest wybuchowa, niezrównoważona, impulsywna). Psycholog i psychiatra z mojego miasteczka to małżeństwo- rodzice koleżanki.
A na domiar tego ja nie jestem osobą pełnoletnią. Jeszcze ponad 8 miesięcy do formalnej dorosłości.
Ewa S.

Ewa S. patrzę,
słucham,myślę...

Temat: Depresja? Borderline?

Oliwia Malinowska:
Pani pedagog z naszej szkoły- hm naprawdę nie jest osobą godną zaufania (z mojego punktu widzenia sama sobie z wieloma sprawami nie radzi, jest wybuchowa, niezrównoważona, impulsywna). Psycholog i psychiatra z mojego miasteczka to małżeństwo- rodzice koleżanki.
A na domiar tego ja nie jestem osobą pełnoletnią. Jeszcze ponad 8 miesięcy do formalnej dorosłości.

Co z poradnią psychologiczno-pedagogiczną?

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Prześledziłam informacje dostępne na stronie internetowej. Są tam trzy panie psycholog.
Tylko jak piszę, mieszkam w malutkim miasteczku, dlatego obawiam się konfrontacji na ulicy.
Jestem nieśmiałą osobą, "wygadaną" tylko kiedy czuję się bezpiecznie, a GABINET choć zapewne odpowiednio przystosowany, z przyjazną atmosferą, to już na samą myśl o tym słowie mam gęsią skórkę.
Im dłużej myślę, zastanawiam się, analizuję, robię kolejne drzewka decyzyjne... tym skłaniam się coraz bardziej na... bierność. Tchórzostwo i niepotrzebne zawracanie głowy. Niestety tak. Nie chcę na razie wywlekać całej prawdy. Jakoś dalej będę istnieć, egzystować... Tyle lat funkcjonowałam, przetrwam kolejne. Tym bardziej że na wiele spraw umiem dziś reagować obojętnością.
Może kiedyś się "skuszę' na rozmowę z terapeutą- kimś zupełnie obcym, z innego miasta, kogoś kogo nigdy więcej nie spotkam. Może kiedyś...
Ewa S.

Ewa S. patrzę,
słucham,myślę...

Temat: Depresja? Borderline?

Oliwia Malinowska:
Prześledziłam informacje dostępne na stronie internetowej. Są tam trzy panie psycholog.
Tylko jak piszę, mieszkam w malutkim miasteczku, dlatego obawiam się konfrontacji na ulicy.

A konkretnie czego się obawiasz?

Obawa powstaje tek,ze wyobrażamy sobie coś (czyli tworzymy film swojej głowie), co wzbudza w nas strach, przerażenie...Tyle tylko,ze te wyobrażenia (w przypadku sytuacji nam nieznanej) są tylko wyobrażeniami. Sama je tworzysz.
Jeśli ich nie zweryfikujesz w realu,to będziesz sparaliżowana przez te wyobrażenia.

Co wg Ciebie może się stać strasznego , najgorszego w efekcie takiej rozmowy z psychologiem w poradni?

O jakiej konfrontacji na ulicy piszesz? Chyba nie myślisz,ze psycholog na twój widok krzyknie :
" Hej "Oliwia" co tam u Ciebie,jak twoje problemy emocjonalne i rodzinne, byłaś już u psychiatry? !" ? ;-)

Jest jeszcze możliwość rozejrzenia sią za Poradnią Zdrowia Psychicznego-zwykle w większych miastach.

Na podstawie opisanych przez Ciebie objawów powiem krotko: "skuś" się jak najprędzej, dziewczyno na rozmowę z jakimkolwiek specjalistą od psyche.

Prywatnych psychoterapeutów nie proponuję, bo to kosztuje ok. 100 za godzinę rozmowy.

Jak rozumiem jesteś teraz w II klasie szkoły ponadgimnazjalnej, do matury jeszcze czasu sporo,ale czas szybko biegnie..nie trać czasu.Ewa S. edytował(a) ten post dnia 02.11.12 o godzinie 22:49

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Zapewne tak jest- to moja wyobraźnia kreuje rozmaite obrazy i pisze dziwne scenariusze. Jednak nie zmienia to faktu, że zaczynam czuć nieodpartą niechęć.
Jeszcze raz dziękuję za poświęcony mi czas, dobre i szczere chęci niesienia pomocy. Póki co będę próbować funkcjonować zamknięta w samodzielnie stworzony pancerz, mający mnie chronić i zabezpieczać. Jak zostanie uszkodzony napiszę ponownie lub pójdę za wskazówkami życzliwych ludzi -Was drodzy forumowicze- i zgłoszę się na wizytę.
Tymczasem nie chcę już Wam zawracać głowy. Nie chcę się też sama pogrążać i być może wmawiać sobie, że jest nie do zniesienia, podczas gdy w rzeczywistości jest całkiem w porządku (choć tego nie dostrzegam, to może naprawdę jest normalnie...a ja tylko wyolbrzymiam?).
Dziękuję ślicznie i pozdrawiam.
"Oliwia"
Małgorzata A.

Małgorzata A. Żywiołu nie da się
przewidzieć
....jestem żywiołem
.

Temat: Depresja? Borderline?

Nikomu nie zawracasz głowy :)
Dobrze, że potrafisz napisać o tym co cię męczy , gorzej byłoby gdybyś dusiła to w sobie :)
Pozdrawiam :) ..i pamiętaj o małych kroczkach, ale zawsze do przodu :)

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Napisałam, ale to nie zmienia faktu, że... dalej męczy.
Na chwilę obecną na nowo przypomniała mi się zbawienna moc niepozornych tabletek melisy. Trochę ponad normę, ale..."jako-tako" działa.
Małe kroczki? Tak, zaczęłam powoli zbierać się w garść. Postanowiłam, że póki mogę to nie odpuszczę, choć swoje priorytety trzymam osłabłą ręką. Jednakże nadal je mam- przynajmniej część z nich- uszeregowane.
A za odstępstwa od ustalonych zasad będą kary. Reżim. To słowo znam od dawna, od dawna gości w moim "domu". Tylko ten ma inny wymiar. Autoreżim, autorygor, autokontrola...(kiedyś do tej wyliczanki wpisywałam jeszcze autodestrukcję, kiedyś). Winnam sobie bardziej uświadomić swoje własne, dawno zatracone jestestwo. Głębiej spojrzeć w siebie. Penetrować, a za przewinienia ponieść konsekwencje. Konsekwencje i kary, które JA sobie wyznaczę.
Po mojemu rozumiany egotyzm.
Małgorzata A.

Małgorzata A. Żywiołu nie da się
przewidzieć
....jestem żywiołem
.

Temat: Depresja? Borderline?

Po co masz się karać ? :) Po prostu żyj i ciesz się życiem i nie stosuj masochistycznych zasad ,
bo wcale Ci nie przyniosą ulgi .
Ewa S.

Ewa S. patrzę,
słucham,myślę...

Temat: Depresja? Borderline?

Oliwia Malinowska:
A za odstępstwa od ustalonych zasad będą kary. Reżim. To słowo znam od dawna, od dawna gości w moim "domu". Tylko ten ma inny wymiar. Autoreżim, autorygor, autokontrola...(kiedyś do tej wyliczanki wpisywałam jeszcze autodestrukcję, kiedyś). Winnam sobie bardziej uświadomić swoje własne, dawno zatracone jestestwo. Głębiej spojrzeć w siebie. Penetrować, a za przewinienia ponieść konsekwencje. Konsekwencje i kary, które JA sobie wyznaczę.

Zwróć uwagę na to,ze twoja relacja z sobą samą (to jak ze sobą rozmawiasz,to jak siebie traktujesz, jakie Kary sobie wymierzasz) jest odbiciem tego,jak tratował i traktuje Cie ojciec.

Tak to właśnie działa-od wczesnego dzieciństwa jesteśmy "programowi" przez najbliższe otoczenie-ludzi od ktorych zależymy emocjonalnie. Uczymy się (nieświadomie),jak traktować samych siebie. Potem w dorosłym życiu mimo, iz nie ma już ważnych dorosłych bezpośrednio przy nas i wydawać by sie mogło ,ze sami decydujemy o swoich wyborach ,zachowaniach ,te dziecięce wzorce zachowań sa nadal w nas żywe.

Twój stosunek do siebie samej jest toksyczny-szkodzisz samej sobie poprzez sposób w jaki myślisz o sobie, poprzez sposób w jaki traktujesz samą siebie . Bez terapii tego szkodliwego programu nie zmienisz.Przeciwnie,jak widać z twojej wypowiedzi , brniesz w destrukcję coraz głębiej (mając rzecz jasna jak najlepsze intencje). Prawdopodobnie twój ojciec tez ma dobre intencje -tylko chorą dusze i nie potrafi działać inaczej. Ty, tak uważam, na podstawie twoich wypowiedzi masz cos bardzo cennego-autorefleksję i inteligencję -czynniki bardzo pomocne w pracy nad sobą.
Twierdze jednak stanowczo,ze sama sobie ze swoim problemem nie poradzisz.
To tak ,jakbyś tkwiąc w bagnie chciała się sama z niego wyciągnąć.

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Jednak samokontrola nie jest zła?
A jeśli nie jest, to za przewinienia trzeba płacić. Człowiek musi uczyć się na błędach. A żeby trwalej zostały zapamiętane, aby uchronić siebie samą przed popełnieniem kolejnych muszę się pilnować.
Jeśli na przykład wiem, że mając x czasu na przygotowanie się do jakiegoś sprawdzianu, nie wykorzystałam go, zwlekałam na ostatnią chwilę, to wiem że muszę się do niego przygotować za wszelką cenę. Tym samym nie przesypiając kolejnej nocy.
Jeśli wiem, że zjadłam za dużą porcję energetyczną danego dnia, muszę ćwiczyć, spalać. (kiedyś jak już pisałam wywoływałam torsje, ale ze względów etyczno-estetycznych zaprzestałam).
Jeśli mam świadomość, że kogoś zawiodłam, staram się mu to jakoś wynagrodzić, odpłacić z nadwyżką.
Jeśli o czymś zapomniałam, zaniedbałam, zignorowałam. Innym razem próbuję bacznie nadzorować podobne okoliczności i nie dopuścić do tego po raz kolejny.
Próbuję, staram się, próbuję i znów się staram.
Z efektami natomiast bywa różnie.
Ewa S.

Ewa S. patrzę,
słucham,myślę...

Temat: Depresja? Borderline?

Oliwia Malinowska:
Jednak samokontrola nie jest zła?
A jeśli nie jest, to za przewinienia trzeba płacić. Człowiek musi uczyć się na błędach. A żeby trwalej zostały zapamiętane, aby uchronić siebie samą przed popełnieniem kolejnych muszę się pilnować.

Samokontrola nie jest zła sama w sobie, jest natomiast szkodliwa ,gdy jest nadmierna.
Równie szkodliwy jest nadmierny rygoryzm, nadmierny perfekcjonizm, nadmierne wymagania wobec siebie w kwestii osiągnięć i w kwestii bycia "w porządku" wobec przyjętych norm i zasad
(które bywają sama w sobie szkodliwe).
Trudność polega na tym,ze często osoba ,która stosuje wobec siebie te "nadmiary" nie ma tego świadomości. Przeciwnie, gdy nie spełnia swoich wygórowanych kryteriów nasila samokontrolę i karanie siebie jeszcze bardziej, pogłębiając tym samym zaburzenia emocjonalne i swoje cierpienie.Ewa S. edytował(a) ten post dnia 08.11.12 o godzinie 14:36

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Być może... Zauważyłam u siebie taką paradoksalną reakcję- nie umiem się cieszyć. Gdy jest mi dobrze, miło, błogo, jednocześnie odczuwam dyskomfort, bo...to takie dziwne uczucia- dziwne bo pozytywne.
Dzisiejszej nocy wymieniłam kilka zdań z Ojcem. Oświadczył, że planuje nie dokonywać zakupu opału na zimę. Dom jest nieocieplony, stare, nieszczelne okna i drzwi... Hm... przy napalonym piecu (po jednym kaflowym, w każdym z trzech pokoi) temperatura zimą sięga 12-14 stopni. Przy napalonym...
Jednak po zinterpretowaniu tej informacji, stwierdziłam i uznałam, że to dobrze, że się w sumie cieszę, choć po policzkach cielną mi łzy. Bo przecież im więcej przeżyję, im więcej niedogodności, tym będę bardziej uodporniona na przyszłość. I...zaczynam tym samym uodparniać się na szczęście.
To jest nienormalne, wiem.
Wiem też, że jest masa ludzi, którzy mają dużo gorszą sytuację od mojej. I kiedyś przeszło mi przez myśl, że w sumie szkoda, że Ojciec mnie nie bije. Przecież z podziwem patrzę na ofiary fizycznej przemocy, one są takie silne. Też bym chciała mieć tyle siły.
Małgorzata A.

Małgorzata A. Żywiołu nie da się
przewidzieć
....jestem żywiołem
.

Temat: Depresja? Borderline?

Oliwio czuję coś dziwnego, jakoś mi przeszło przez myśl, że Ty lubisz cierpieć ?
Tylko dlaczego, bo nie jestem w stanie tego zrozumieć, czy to jakiś dziwny upór ?
Lubisz zadawać sobie ból ? Wiedz, że niczego dobrego on nie przyniesie.

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Nie. Chyba nie do końca tak.
Chciałabym być ułożona, dokładna, nienaganna, nieskazitelne... Jednocześnie wiem, że istnieją bariery, których i tak nigdy nie pokonam. To co kiedyś chciałam zrealizować, to, o czym marzyłam...z czasem dewaluowało, jałowiało.
Rady, które tu się pojawiają w jakimś stopniu motywują mnie -za co bardzo, bardzo dziękuję- do działania, chronią przed dobrowolną porażką. Staram się zatem walczyć. Choć jest bronią jest drewniany miecz, choć na głowie zamiast hełmu mam łupinę od kokosa, a za tarczę służy mi stara spróchniała deska...to walczę. Minimalnie się posuwam (przynajmniej na przestrzeni ostatnich kilku dni). Czy to potrwa dłużej? Przecież zawsze próbowałam, niejednokrotnie, ośmielę się i powiem nawet, że wytrwale. Tylko w efekcie otrzymywałam...poczucie bezsensu istnienia, nicości, pustki...
Tym razem wolę tę próżnię zapełnić... czymkolwiek. Bo chyba lepiej być jakimś, niż delektować się własna nijakością? Cierpię na"syndrom skrajności"- własna robocza nazwa, zaobserwowanych objawów.
A że perfekcji nie uchwycę, jak bardzo bym się starała...(wiem, to pojęcie dosyć abstrakcyjne, tylko ja mówię tu o według mnie postrzeganym ideale, czysto subiektywnym, ze zrównoważonymi w miarę możliwości priorytetami).
Mimo to, podążając za Waszymi radami, naiwnie staram się przywrócić i choć częściowo zrealizować niegdyś wysterylizowane marzenia...
Małgorzata A.

Małgorzata A. Żywiołu nie da się
przewidzieć
....jestem żywiołem
.

Temat: Depresja? Borderline?

Oliwio przede wszystkim nie rezygnuj z tego co najważniejsze, nie rezygnuj ze swojej młodości i jako takiej beztroski . Ty chcesz skoczyć na głęboką wodę, chcesz żyć życiem już poukładanym, zaplanowanym, dorosłym. A życie samo maluje scenariusze, dorosłość przyjdzie niebawem, a wraz z nią wielka odpowiedzialność i niestety brak możliwości powrotu w młodzieńcze czasy. Bądź mądrą dziewczyną, w dalszym ciągu pilnuj nauki , miej swoje zasady (ale mądre) i przede wszystko czerp radość z tego co przeminie szybciej niż się wydaje . Nie stawiaj sobie wygórowanych zadań, nie krzywdź się sama. Popełniasz pewne błędy , jednym z nich jest zarywanie nocy na naukę.
Wtedy kiedy mózg powinien odpoczywać nie jest w stanie przyswoić tego co powinien.
Lepiej wstań wcześniej, już wypoczęta i wtedy naucz się, będzie to o wiele szybciej i prościej .
Nie zawracaj sobie głowy niepotrzebnymi zmartwieniami, bo braknie w niej miejsca na czerpanie radości.

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Jeśli chodzi o kwestię dorosłości... Obawiam się jej i to bardzo. Jestem jedną z nielicznych osób wśród rówieśników, która z iskierkami w oczach nie odkreśla kolejnych dni do 18-nastki. Ja tego nie chcę! Natomiast dojrzałość...to w moim mniemaniu zasadniczo odmienne pojęcie. Chcę się jej uczyć, już teraz z obawy, że gdy naprawdę będę musiała wykazać się odpowiedzialnością, zaradnością, dobrą organizacją... najzwyczajniej nie podołam.
Młodość? Dokładnie dwa lata temu pogodziłam się z tym, że nie będę jej mieć- nie taką jaką bym chciała. I uważam, że to dużo lepiej wpłynęło na moją i tak staranowaną psychikę. Pogodzenie się. Kosztowało mnie wiele łez, wiele nieprzyjemnych zachowań wobec samej siebie, wiele rozczarowujących monologów wewnętrznych, wewnętrznych psychomachii... Moim zdaniem zyskałam, choć jednocześnie wiele wspaniałych wrażeń, dozwolonych tylko dla mojego szczeniackiego wieku, mnie ominęło. Zyskałam w miejscu porównywania się do innych, zamartwiania się i przejmowania innymi- tymi co mają lepiej, wygodniej, sympatyczniej, ładniej- zyskałam w tym miejscu...neutralność. Jestem już obojętna na szczęście, na zazdrość, za zawiść czy litość w stosunku do mojej osoby. Kiedyś mnie to bardzo dotykało... dziś, po opanowaniu sztuki sprawnego przyodziewania rozmaitych masek...już mnie to nie rusza.
Zatem muszę dostosować się do obecnej sytuacji, bo przecież wiem, że odwrotnie nie będzie...
Małgorzata A.

Małgorzata A. Żywiołu nie da się
przewidzieć
....jestem żywiołem
.

Temat: Depresja? Borderline?

"Jestem już obojętna na szczęście" - a nie powinnaś byś na to obojętna , bo jak znaleźć chęć do życia w którym nie ma szczęścia ? Oliwio czy o wszystkim napisałaś , czy aby nie jest jeszcze coś do czego boisz się przyznać ? A pytam z tego powodu, iż około 2 lat temu miałam identyczną sytuację z Twoim rówieśnikiem . Wszystko wyglądało tak samo , tylko że to co kryło się w jego głowie wyszło na końcu. Są rzeczy, których się boimy i boimy się przyznać komukolwiek, a które robią prawdziwą wojnę z samym sobą.

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Wydaje mi się, że o wszystkim istotnym napisałam. Za mało? Za mało sfrustrowanych wywodów?
Nie, o wszystkim istotnym związanym z tym tematem napisałam.
"Jestem już obojętna na szczęście" - a nie powinnaś byś na to obojętna , bo jak znaleźć chęć do życia w którym nie ma szczęścia ?

Poprzez cierpienie? Tak głosi Kościół...

Od pierwszych lekcji o średniowieczu, poczułam fascynację tą epoką. Każdy wyśmiewał, kpił... ja natomiast odnajduję specyficzne piękno. Hm, może to zbyt mocne słowo, ale...urok.
Asceza? To w mojej głowie ma naprawdę wydźwięk pozytywny.
Melancholia i zaduma. Tak!Oliwia Malinowska edytował(a) ten post dnia 09.11.12 o godzinie 17:06
Marek G.

Marek G. Patrz, którędy
idziesz byś nie
stąpnął na kawałek
Lasu pr...

Temat: Depresja? Borderline?

Cześć Oliwia,
miałem i mam ogromną fascynację brudem, ciemnością, szarościami średniowiecza, wszech obecnym cierpieniem ludzi i gdybym miał namalować obraz pt. "Średniowiecze" byłby niemal jak w "Imię róży" w ostatnich scenach, gdy William rozstaje się z Adso. Dookoła pustka, szarość gór przemieszana z brudnymi resztkami śniegu. Fascynuje też opłakana sytuacja wieśniaków, biednej dziewczyny, która staje się całkowicie bezradna w obliczu oskarżeń "duchowieństwa" o herezje i skazana na okrutną śmierć na stosie...
Fascynuje nas to, bo tak jest skonstruowana nasza psycha. czesto czerpiemy z cierpienia radość, a często solidnie wytrenowane, będące nawykiem nadaje wielu ludziom sens życia. To cierpienie często jednak ludzie biorą na siebie, uznając, że tak ma być, że jest w tym cel, że to "wola Pana". Godzą się na poniżenie, na wyzwiska i przemoc widząc w tym jakiś trudno definiowalny sens. Ja go nie widzę tym bardziej, że jak napisał Garcia Marquez "Człowiek ma prawo patrzeć na drugiego z góry tylko wówczas, kiedy chce mu pomóc, aby się podniósł". Jednak rozumiem, że może Ci zależeć na opinii sfrustrowanego nieudacznika, bo to w końcu Twój Ojciec. A jak uczy nas wiara- o rodziców trzeba dbać... ta, tyle tylko, że twierdził to zapewne ktoś, kogo rodzice kochali. Człowiek, który znęca się nad najbliższymi nie zasługuje na to, żeby wsłuchiwać się i szanować jego opinię, uznawać, że ma rację.
Chleje i jest to choroba, która rozpieprza te części mózgu, które odpowiadają za emocje i nawet gdyby był zdrowy to ocena Ciebie będzie zawsze opinią, która jest podważalna. My sami znamy "siebie samych" słabo, a co dopiero inni nas. Tak w ogóle to jesteśmy
specjalistami w ocenianiu innych (później wychodzą kwiatki jak sążniste przeprosiny), zamiast zmotywowaniu do lepszego działania- dojebać.

WAŻNE CO OLIWIA MYŚLI O OLIWII, WAZNE CZY WIE, ŻE MA PRAWO DO RADOŚCI, ŚMIECHU DO ROZPUKU :))), FAJNYCH CIUCHÓW, PRZYSTOJNYCH DŻETELMENÓW, ZABAWY, PASJI I SETEK MATERIALNYCH I NIEMATERIALNYCH DÓBR, KTÓRE JEJ SIĘ PO PROSTU NALEŻĄ.

CZY MOŻE TO OSIĄGNĄĆ? DAJE SE OBCIĄĆ OBIE RĘCE, ŻE TAK, TYLKO CZY CHCE?

CAŁA RESZTA, TO CZYSTO OPERACYJNA STRONA...

ps.
Masz świetne imię i powtórzę- Jeśli Ci kiedyś do głowy przyjdzie pisarstwo, to daj znać. Jestem pierwszy w kolejce po tę pozycję...

baw się i raduj, zadumaj się też...Marek G. edytował(a) ten post dnia 09.11.12 o godzinie 17:58

konto usunięte

Temat: Depresja? Borderline?

Jednak alkoholika nie należy oceniać przez pryzmat moralności, a właśnie choroby. Choroby, która go wciąga, chwyciła i nie chce puścić. On uczynił mi wiele krzywdy, ale być może dlatego, że tak jak ja nie wie jak sobie poradzić? Genetyczna bezradność? Oboje jesteśmy słabi psychicznie. On zalewa smutki, ja katuję się w inny sposób.
Nie chcę się porównywać do Ojca, ale za wszelką cenę staram się jakoś ogarnąć tę chorą sytuację, moim małym rozumkiem.

WAŻNE CO OLIWIA MYŚLI O OLIWII, WAZNE CZY WIE, ŻE MA PRAWO DO RADOŚCI, ŚMIECHU DO ROZPUKU :))), FAJNYCH CIUCHÓW, PRZYSTOJNYCH DŻETELMENÓW, ZABAWY, PASJI I SETEK MATERIALNYCH I NIEMATERIALNYCH DÓBR, KTÓRE JEJ SIĘ PO PROSTU NALEŻĄ.
CZY MOŻE TO OSIĄGNĄĆ? DAJE SE OBCIĄĆ OBIE RĘCE, ŻE TAK, TYLKO CZY CHCE?
CAŁA RESZTA, TO CZYSTO OPERACYJNA STRONA...

Wielokrotnie wmawiałam sobie że chcieć to móc, ale... jak w moim pierwszym poście pisałam- niekoniecznie ma to mądre stwierdzenie zastosowanie w rzeczywistości.
Możemy sterować swoimi emocjami (jak wypracujemy sobie uprzednio taką umiejętność), nauczyć się umiejętnie i korzystnie odczuwać. Tym samym oszukiwać własne ja. Natomiast fizycznie nic może się nie zmienić. jak staliśmy, tak stoimy. Choć mentalnie myślimy, że coś się w nas dokonało, duża zmiana życia. Nie, to kwestia podejścia do niego.

pisarstwo?! ;oOliwia Malinowska edytował(a) ten post dnia 09.11.12 o godzinie 18:11



Wyślij zaproszenie do