Temat: Czy wszystko ze mną w porządku? Natłok myśli
Witam. Od kilku lat zastanawiam się, czy "wszystko ze mną w porządku", czy nie jestem chora psychicznie...Jestem człowiekiem, który nie może skupić się na jednej czynności dłużej niż 4 minuty. To znaczy - mogę np. zmywać naczynia, ale jestem tego w 100% świadoma tylko przez te cztery minuty. Potem mam natłok myśli, które przychodzą do mnie samowolnie. Dodam, że zawsze powiązane są ze sobą metodą łańcuchową.
Przez takie "natłoki" wszystko robię powoli. Denerwuję tym wszystkich. Rodzinę, znajomych, obcych ludzi. I siebie. Wpędza mnie to w depresję i utrudnia życie. Walczę z tym od dziecka, bezskutecznie. W dzieciństwie to tak nie przeszkadzało, ale teraz jest to dla mnie problem.
Mam problemy z pamięcią. Tak, jakby mój mózg zapamiętywał "wybiórczo". Nawet, jeśli uczę się czegoś z własnej woli, to i tak pamiętam z tego niewielką część. Mam potworne problemy z orientacją w terenie.
Bywa tak (strasznie często), że kiedy mam zamiar coś zrobić - podświadomie przyjmuję czynność jako wykonaną. Mam zamiar wyłączyć światło w przedpokoju, a potem jestem pewna, że je wyłączyłam. Po czym po jakimś czasie okazuje się, że jednak tego nie zrobiłam. I dziwię się sama sobie.
Mam trudności z porozumiewaniem się. Tak, jakby nie wszystko do mnie docierało. Do niedawna myślałam, że to kwestia ilości snu, ale jednak nie. Z poleceń, które ktoś do mnie kieruje, zapamiętuję dobrze tylko dwa. Resztę słyszę, ale wypadają mi z głowy dosłownie po sekundzie, albo nie mam pojęcia, że ktoś dalej coś do mnie mówił....
Miewam zwidy - że ktoś stoi obok mnie, a tak naprawdę go nie ma.
Bardzo często mówię albo robię jakieś nielogiczne i absurdalne rzeczy. Robię to mimowolnie. Sama się później sobie dziwię, dlaczego to zrobiłam.Takie sytuacje wywołują dziwne spojrzenia znajomych...
Nienawidzę matematyki i przedmiotów ścisłych, to dla mnie jakaś tragedia. I nie chodzi tu o samą naukę metody rozwiązywania zadań, ale o zastosowanie tej metody. Prawie zawsze popełniam błędy, mimo, że wydaje mi się, że próbuję działać logicznie.
Mam swój "własny świat". Traktuję go jako odskocznię od codzienności. Lubię wymyślać różne historie. To niejednokrotnie pomagało mi zasnąć. W ciągu dnia też do niego wracam - ale nie aż tak często.
Jeszcze parę lat temu nie umiałam opanowywać swojej złości, musiałam wyładowywać ją na czymkolwiek - poduszce albo innych rzeczach.
Przez to wszystko nie mam do siebie zaufania. Aktualnie np. nie byłabym w stanie pójść do banku i podpisać umowy, gdyż mogłabym przez nieuważne doczytanie dokumentu wpędzić się w długi... Jestem już dorosła, ale uczę się i jeszcze utrzymują mnie rodzice. Boję się, że nie będę w stanie sama funkcjonować normalnie. A chciałabym żyć w świadomości tego, co się koło mnie dzieje...
Czy powinnam iść z tym do lekarza?