konto usunięte

Temat: Czuję, że się nie czuję.

Cześć,
Chyba mam problem i nie mam komu opowiedzieć ani kogo się poradzić więc piszę tu.
Pomimo złości, od czasu do czasu, nie czuje nic. Zwykle nie miałam problemu z emocjami, ale ludzie nie akceptowali tego, że je okazywałam. Często słyszałam przestań albo widziałam jak wycofują się z rozmowy gdy zaczynałam mówić o tym jak się czuję. Myślałam ze to depresja, którą kiedyś stwierdził mój rodzinny lekarz. A raczej ją podejrzewał. Byłam u psychologa dostałam leki jednak po dwóch tygodniach nie chciałam ich już brać, mam uraz do tabletek bo w dzieciństwie chorowałam często i faszerowali mnie antybiotykami. Po dwoch latach znów dostałam skierowanie, tym razem od innego lekarza gdyż zmieniłam miejsce zamieszania. Byłam na jednej wizycie z psychologiem który stwierdził ze kuracja farmakologiczna jest konieczna. Zniechęciło mnie to i postanowiłam nie chodzić, dodam jeszcze ze mój wówczasowy chłopak zapierał się ze mi pomoże i nie potrzebuje pomocy. Oczywiście zostałam z problemem sama. Jakoś przetrwałam najgorsze ale zamknęłam się na wszystkich, i wyjechałam. Sądziłam, że mam depresję.. W tym momencie nie było mowy o pozytywnych emocjach. Zgrywałam twardą sztukę i nie pokazywałam, że cierpię. Sypiałam dziwnie, co dwa tygodnie popadałam w "śpiączkę", a po tym kolejne dwa tygodnie spałam po 4 godziny. Nocami często przytłaczało mnie wszystko i dużo płakałam, myślałam o samobójstwie, ale wiedziałam że nic nie zrobię sobie, bo nie jestem egoistką, a moja rodzina wiele przeszła. Zaczęłam się otwierać na nowo poznanych ludzi, rozmawiałam z przyjaciółką i powiedziałam jej że podejrzewam u siebie depresję. Powiedziała mi że to nie możliwe i prawdopodobnie zasłaniam się tym i usprawiedliwiam swoje zachowanie, mówiła że nie ukrywam emocji. Faktem było, że pokazywałam złość np. Uwierzyłam jej i przebolałam najgorsze momenty wmawiając sobie, że dramatyzuje. Od tego czasu minął rok. Nie czuje nic prócz złości, nie umiem już nawet płakać.Kiedy się denerwuje czuje, że wzbiera we mnie fala złości ale zaraz odpływa. Jest to jak takie uczucie, jak wtedy kiedy weźmie się tabletkę przeciwbólową i ból zaczyna odpływać ale momentami uderza jeszcze jego fala. Kiedyś umiałam odczuwać wszystko intensywnie. Teraz czuje się jakby wszystko było wyblakłe i mdłe i niewyraźne, jeśli można tak powiedzieć. Wśród moich znajomych nie mogę się ujawnić, bo gdy pada słowo depresja śmieją się i mówią "jaka depresja przestań", Nie wiem co się dzieje, czuje się sfrustrowana tym stanem, drażni mnie to, że nic nie czuje, Fizycznie tez nie czuje zbyt wiele, a gdy czuje nie robi to na mnie wrażenia, Czuję się trochę jak na autopilocie, nie wiem czy można żyć w taki sposób. Nie chce wychodzić ani z nikim przebywać, nie chce się zakochać bo nie wiem po co. Nie czuje żadnej społecznej potrzeby spełnienia się. A mam 22 lata, nie wiem może tu ktoś coś mi doradzi. Powiedzcie czy może tylko dramatyzuję czy faktycznie coś złego dzieje się ze mną? Z góry dziękuje za pomoc i wytrwałość w czytaniu moich wypocin.

konto usunięte

Temat: Czuję, że się nie czuję.

Marcy M.:
Bez tabletek sie raczej nie obejdzie. To nie musi być depresja - istnienie cale spektrum zaburzeń psychicznych, które się objawiają takimi nastrojami, jak piszesz.
Dobry psychiatra dobierze Ci leki, które bedziesz brać najkrócej przez kilka miesięcy i zaleci zapewne psychoterapię.

Nie broń sie przed lekami - przez 2, 3 tyg mogą być jakieś objawy uboczne, ale potem znikną i będzie ok.

konto usunięte

Temat: Czuję, że się nie czuję.

Dziękuję za szybką odpowiedź. Może mi pani powiedzieć jakie to mogą być zaburzenia? Czy jest ich tak dużo że nie warto wymieniać?
Marek Kowalski

Marek Kowalski Właściciel,
działalność gospod

Temat: Czuję, że się nie czuję.

Marcy M.:
Cześć,
Musisz się leczyć, nikt nie zrobi tego za Ciebie.

Temat: Czuję, że się nie czuję.

Moim zdaniem bez profesjonalnej pomocy się tutaj nie obejdzie.

konto usunięte

Temat: Czuję, że się nie czuję.

Twoim wrogiem sa tutaj wykrzywione wspomnienia z dziecinstwa. Wiele osob w tej samej sytuacji jak twoja powiedzialoby np - "w dziecisnstwie ratowano mnie tabletkami" czy "ratowano mi zycie lekarstwami". Ty natomiast wykrzywiasz ten fakt leczenia, gdy bylas mala i bierzesz ja za agresje na twojej osobie. Dzisiejsze sabotowanie leczenia w imie tych "zlych" wspomnien, nie ma tak prawde mowiac sensu, bo cierpisz i wcale nie ewoluujesz. Juz chyba zauwazuylas, ze sobie sama nie radzisz. Nie pomaga przyjaciolka, znajomi ani chlopak. Wiesz, tak prawde mowiac - to dobrze, ze nie pomagaja - bo to nie sa specjalisci i z takimi radami typu "wez sie w garsc" ludzie trwaja latami w problemach zamiast po kilku wizytach u psychologa wyzwolic sie z problemu. Nie musisz miec zalu do ludzi, ze nie dostarczaja ci specjalistycznej pomocy. Dobrze wiesz, gdzie jest ta specjalistyczna pomoc - wyciagnij reke a te pomoc uzyskasz. Psychiatrzy, psycholodzy latami sie ucza, robia praktyki, specjalizuja sie i zbieraja doswiadczenie - dlaczego chcesz watpic, ze ci nie pomoga, a jedynie nafaszeruja cie jakims swinstwem? - dokladnie tak jak w dziecinstwie? Z twojego postu wynika, ze chcesz, aby te nieprzyjemne stany zniknely - wiec zawalcz o siebie - ale pod okiem specjalisty. Nikt nie ma prawa wystawic ci zadnej diagnozy po jednym czy kilku postach na forum, nie oczekuj tego - a jezeli ktos to zrobi - na pewno nie bedzie to specjalista, gdyz aby postawic diagnoze nalezy przeprowadzic badania psychologiczne. Na twoim miejscu skupilabym sie raczej na ewolucji swojego stanu zdrowia i rownolegle do psychologa udalabym sie takze do psychiatry. Z psychiatra pracowalabym jak ze strazakiem - niech gasi pozar, abym mogla juz spokojnie budowac na zgliszczach odnowiona siebie pod okiem psychologa.
Zycze powodzenia. W sumie masz caly miesiac do reagowania. Jak dobrze wszystko pojdzie - to moze jeszcze bedziesz sie swietnie bawic na Sylwestra ze znajomymi? Czego ci z calego serca zycze.
Powodzenia -)Ten post został edytowany przez Autora dnia 05.12.16 o godzinie 16:33



Wyślij zaproszenie do