konto usunięte

Temat: Czuję się coraz gorzej i gorzej...

leszek smyrski:
Witaj Janie.
Te trzy kropki ktore stawiasz na końcu każdego zdania znaczą że nie kończysz definitywnie. Zostawiasz sobie wolność decyzji ostatecznej, ale na razie nie chcesz jej podejmować. Ta niechęć do jednej zdecydowanej kropki staje się przez to absurdalna, bo dotyczy w zasadzie wszystkiego o czym piszesz. Myśle że pomysl ze sprobowaniem postawienia kilku zdecydowanych, pojedynczych kropek mialby dla Ciebie wagę naprawdę życiową. Tym bardziej że, jak sam piszesz, coraz mniej zależy Ci na doktoracie. Człowiek osiąga dużo gdy decyduje się duzo osiągnąć. Życzę Ci odważnych decyzji.
Pozdrawiam i życze szczęścia.


Oryginalna interpretacja... hmmm... szczerze mowiac nie pamietam kiedy wlaczyl mi sie taki nawyk pisania tych kropek... tak po prostu mam... czasami nawet w oficjalnych mailach do kogos tam tak pisze te kropki... nie... raczej nie nalezy sie w tym niczego doszukiwac...

a z tym, ze pisanie zdecydowanej pojedynczej kropki moze wplynac na moje zycie, to zartowales prawda? W kazdym razie usmialem sie... Chyba, ze to byla tylko przenosnia... do odwazniejszych decyzji... jak tak... to tak... masz calkowita racje... "pojedyncza kropka"Jan Kowalski edytował(a) ten post dnia 03.03.10 o godzinie 23:27
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: Czuję się coraz gorzej i gorzej...

Jan Kowalski:
a z tym, ze pisanie zdecydowanej pojedynczej kropki moze wplynac na moje zycie, to zartowales prawda? W kazdym razie usmialem sie...
To była konkretnaa i dobra rada. Możesz równie dobrze popracować nad charakterem pisma. To się nazywa grafoterapia.

A teraz pokaż nam jak się zaśmiałeś z rozsądnej rady. Wyraź ten śmiech tu i teraz. Zrób konkretny krok.

konto usunięte

Temat: Czuję się coraz gorzej i gorzej...

Beata Brzezicka:
Jan Kowalski:
a z tym, ze pisanie zdecydowanej pojedynczej kropki moze wplynac na moje zycie, to zartowales prawda? W kazdym razie usmialem sie...
To była konkretnaa i dobra rada. Możesz równie dobrze popracować nad charakterem pisma. To się nazywa grafoterapia.


slowo "dobra" zalezy od subiektywnej oceny... hmm... moje kropki sa dla mnie ok... i z nich nie zrezygnuje... koniec kropka...
A teraz pokaż nam jak się zaśmiałeś z rozsądnej rady. Wyraź ten śmiech tu i teraz. Zrób konkretny krok.

jestes bogiem aby decydowac co jest dobre, co rozsadne itp.? Nie chce Cie urazic w zaden sposob, ale nie znosze jak ktos pisze, ze cos jest takie albo owakie... nie dodajac "moim zdaniem"...

Podobnie piszac, ze sie usmialem... wydawalo mi sie, ze Leszek po prostu sobie zazartowal... tak odczytalem jego post... jesli sie poczul urazony, to przepraszam...
Beata B.

Beata B. właściciel, Beata
Brzezicka. Biuro
Brzeziccy

Temat: Czuję się coraz gorzej i gorzej...

Jan Kowalski:
jestes bogiem aby decydowac co jest dobre, co rozsadne itp.? Nie chce Cie urazic w zaden sposob, ale nie znosze jak ktos pisze, ze cos jest takie albo owakie... nie dodajac "moim zdaniem"...

Podobnie piszac, ze sie usmialem... wydawalo mi sie, ze Leszek po prostu sobie zazartowal... tak odczytalem jego post... jesli sie poczul urazony, to przepraszam...
Widzę postęp: wcześniej czułeś się gorzej i gorzej...
Teraz potrafisz się śmiać i denerwować...
Ale nie jest dobrze...bo przepraszasz tego dzięki komu się śmiałeś...
Natomiast usiłujesz obrazić boga...Tzn. boginię... a powinno być odwrotnie: przeprosić boga, a zdenerwować się na kogoś, kto Cię wyrwał z czucia się gorzej i gorzej...
Beata Konczarek

Beata Konczarek interesuje mnie
praca wylacznie w
branzy opakowan

Temat: Czuję się coraz gorzej i gorzej...

Beata Brzezicka:
Albo podziałało w 100% to co napisałaś, albo wprost przeciwnie.
Szkoda, ze człowiek zniknął
Magdalena Rodzeń (Bartoszewska)

Magdalena Rodzeń
(Bartoszewska)
EMEA HR Lead,
Członek Zarządu

Temat: Czuję się coraz gorzej i gorzej...

Jan Kowalski:
jestem... w zdaniu nie bylo zadnego ale... odnoszacego sie do checi pracy nad soba pod czyjas opieka...
"jestem, chce podjac ten trud... probuje... ale mobilizacji starcza na krotko...". - korzystając z nauk o komunikacji międzyludzkiej:

- pierwsza część to jasna deklaracja, oświadczenie (jestem, chcę podjąć trud)
- druga część - "próbuje" - brzmi jak osłabienie Twojego wcześniejszego oświadczenia
- trzecia część "ale..." - to uzasadnienie dlaczego Ci nie wychodzi, mam wrażenie, że przez to uzasadnienie przebija poczucie winy.

A przecież nawet jasna i krótka deklaracja chęci do zmian to nie tylko szybkie, proste działanie i sukces niemal od ręki. Gotowość do zmian to dopiero pierwszy, duży krok w określonym kierunku. Z definicji gotowość do zmian oznacza również świadomość trudności, które pojawią się po drodze i akceptację faktu, że Twoje działanie nie będzie wolne od błędów. Co o tym sądzisz?
wierze, ale jest on niewielki w stosunku do tego co juz w sobie mam... (wychowanie+geny) ... taka praca nad soba to nie jakas operacja plastyczna...

Powiedziałeś wiele na temat tego czym nie jest praca nad sobą. Jak w takim razie definiujesz taką pracę? czym się charakteryzuje?

znamy sie dobrze... teraz mozna go nazwac grupa wsparcia, ale wczesniej nie bylo tak... robil wszystko zebym go znielubil...

Opowiedz jak było wcześniej, a jak wasze stosunki wyglądają teraz. Jak myślisz, co spowodowało zmianę w waszych relacjach?

konto usunięte

Temat: Czuję się coraz gorzej i gorzej...

"jestem, chce podjac ten trud... probuje... ale mobilizacji starcza na krotko...". - korzystając z nauk o komunikacji międzyludzkiej:

- pierwsza część to jasna deklaracja, oświadczenie (jestem, chcę podjąć trud)
- druga część - "próbuje" - brzmi jak osłabienie Twojego wcześniejszego oświadczenia
- trzecia część "ale..." - to uzasadnienie dlaczego Ci nie wychodzi, mam wrażenie, że przez to uzasadnienie przebija poczucie winy.

probuje samemu... w tym sek... byc moze gdyby byl ktos madry, z kim moglbym pogadac o swoich problemach i kto pomoglby mi spojrzec na nie z innej strony, sytuacja wygladalaby inaczej... podobnie rozmowa z ludzmi z podobnymi problemami... (grupa wsparcia, o ktorej kilka osob tu pisalo)
A przecież nawet jasna i krótka deklaracja chęci do zmian to nie tylko szybkie, proste działanie i sukces niemal od ręki. Gotowość do zmian to dopiero pierwszy, duży krok w określonym kierunku. Z definicji gotowość do zmian oznacza również świadomość trudności, które pojawią się po drodze i akceptację faktu, że Twoje działanie nie będzie wolne od błędów. Co o tym sądzisz?

A wiec jestem gotowy do zmian i jestem swiadomy trudnosci (glowna to pojscie na latwizne... czyli smucenie sie, uzalanie nad soba itp.)

wierze, ale jest on niewielki w stosunku do tego co juz w sobie mam... (wychowanie+geny) ... taka praca nad soba to nie jakas operacja plastyczna...

Powiedziałeś wiele na temat tego czym nie jest praca nad sobą. Jak w takim razie definiujesz taką pracę? czym się charakteryzuje?

Wedlug mnie praca nad soba to zmiana swoich wewnetrznych uwarunkowan, ktore przeszkadzaja w zyciu... Jak wspomnialem, uwazam, ze owa zmiana mozliwa jest w niewielkim stopniu, ale i to wystarczy... jesli te koszmary zmniejszone sa do akceptowalnych granic...

znamy sie dobrze... teraz mozna go nazwac grupa wsparcia, ale wczesniej nie bylo tak... robil wszystko zebym go znielubil...

Opowiedz jak było wcześniej, a jak wasze stosunki wyglądają teraz. Jak myślisz, co spowodowało zmianę w waszych relacjach?


hmmm... dziwne... ale jestesmy do siebie podobni... jest on odludkiem... mysle, ze zyje tym co robi... ta zmiana zwiazana jest z nim... nie ze mna... wczesniej byl na uboczu... tak mysle... troszke znecal sie nade mna psychicznie... mysle, ze nieswiadomie... nie przypisuje mu zlosliwosci... teraz kiedy znow jest na topie (za duzo rzeczy odpowiada i w ogole jest kims waznym) zmienil sie... chce pomagac itp. Tak ja to widze, ale moge sie mylic...Jan Kowalski edytował(a) ten post dnia 05.03.10 o godzinie 08:47

konto usunięte

Temat: Czuję się coraz gorzej i gorzej...

Beata Konczarek:
Beata Brzezicka:
Albo podziałało w 100% to co napisałaś, albo wprost przeciwnie.
Szkoda, ze człowiek zniknął

jestem jestem... nikt nic nie pisze na co moglbym odpowiedziec... wiec i milcze... mysle takze nad odpowiedzia dla Rafala... nie myslalem, ze to bedzie az tak ciezkie... ale mam juz w glowie jak to napisac... dzis sobie zrobilem wolne... "katarek", "glowka"... jak to pisal Rafal...Jan Kowalski edytował(a) ten post dnia 05.03.10 o godzinie 08:36
Magdalena Rodzeń (Bartoszewska)

Magdalena Rodzeń
(Bartoszewska)
EMEA HR Lead,
Członek Zarządu

Temat: Czuję się coraz gorzej i gorzej...

Jan Kowalski:
probuje samemu... w tym sek... byc moze gdyby byl ktos madry, z kim moglbym pogadac o swoich problemach i kto pomoglby mi spojrzec na nie z innej strony, sytuacja wygladalaby inaczej... podobnie rozmowa z ludzmi z podobnymi problemami... (grupa wsparcia, o ktorej kilka osob tu pisalo)
Znajdź poradnie psychologiczne w swoim mieście. W poradniach możesz zapytać o grupy wsparcia, możesz ich również poszukać w Internecie. Daj znać co wyszło z poszukiwań.
A wiec jestem gotowy do zmian i jestem swiadomy trudnosci (glowna to pojscie na latwizne... czyli smucenie sie, uzalanie nad soba itp.)

Brawo! Zrobiłeś pierwszy krok. Jaki krok chciałbyś zrobić jako drugi?
Wedlug mnie praca nad soba to zmiana swoich wewnetrznych uwarunkowan, ktore przeszkadzaja w zyciu... Jak wspomnialem, uwazam, ze owa zmiana mozliwa jest w niewielkim stopniu, ale i to wystarczy... jesli te koszmary zmniejszone sa do akceptowalnych granic...

OK, to teraz konkretnie - jaki stan chciałbyś osiągnąć? W którym momencie powiesz sobie "no dobra, jestem w punkcie, w którym chciałem być, nie muszę osiągnąć nic więcej"?
hmmm... dziwne... ale jestesmy do siebie podobni... jest on odludkiem... mysle, ze zyje tym co robi... ta zmiana zwiazana jest z nim... nie ze mna... wczesniej byl na uboczu... tak mysle... troszke znecal sie nade mna psychicznie... mysle, ze nieswiadomie... nie przypisuje mu zlosliwosci... teraz kiedy znow jest na topie (za duzo rzeczy odpowiada i w ogole jest kims waznym) zmienil sie... chce pomagac itp. Tak ja to widze, ale moge sie mylic...Jan Kowalski edytował(a) ten post dnia 05.03.10 o godzinie 08:47

A jak Ty reagowałeś na jego "znęcanie się"? jak reagujesz teraz?
Beata Konczarek

Beata Konczarek interesuje mnie
praca wylacznie w
branzy opakowan

Temat: Czuję się coraz gorzej i gorzej...

Jan Kowalski:
Objawy, które opisywałeś wcześniej, dla mnie wskazywały że cierpisz na depresję.
Natomiast twoje jasne i klarowne myslenie zupełnie mi do tego nie pasuje.
Czy Ty nie prowokujesz?

konto usunięte

Temat: Czuję się coraz gorzej i gorzej...

Czego się wstydzę/obawiam podczas rozmów z ludźmi? (odpowiedz, o ktora prosil Rafal)

Z gory przepraszam, za bledy itp. Chcialem to tak pogrupowac logicznie... zrozumiec, ale jak zaczalem pisac, to stwierdzilem, ze nie dam rady i postanowilem po prostu pisac... nie myslac co z tego wyjdzie...

Te lęki można podzielić na kilka grup:

1) Obawa, że mój głos nie będzie miał odpowiedniej siły, obawa, że mój żart, który chcę wypowiedzieć nikogo nie rozśmieszy, obawa, że mój żart nie jest wypowiadany tak po prostu, ale że jego wypowiedzenie było przygotowane.

Teraz przedstawie sytuacje ilustrujące to:

Pierwsza sytuacja: Sala wykladowa… jestem w grupie studentow (jako student) mam kogos poprosic o to, żeby mi pożyczył notatek… z wykładu… hmmm… najpierw rozwazam jak zapytac… czy zapytam odpowiednio glosno… często po prostu nie pytam… często tez, jeśli już spytam, to po prostu mój glos ginie w jakiejs rozmowie… i ten ktos nie zwraca uwagi na to co powiedziałem… mam nadzieje, ze dosc obrazowo to przedstawiłem…

Druga sytuacja: Jestem w jakiejs grupie ludzie… których jako tako znam… i chce jakos zażartować… czy cos w tym rodzaju… to nie robie tego tak po prostu… bo akurat ktos cos powiedział i moment jest odpowiedni, ale jakos tak… waham się… często tez zmuszam się do wypowiedzenia tego zartu i wychodzi to tak sztucznie… a potem mowie sobie „ale jestes sztuczny”

2) Obrażenie się na caly swiat, bezsilność, bunt…

Jestem w jakiejs grupie ludzi… i obserwuje jak oni dobrze się bawia, jacy oni swobodni… pojawia się cos we mnie wtedy, jakis bunt… smutek… świadomość tego, ze ja tak nie potrafie jak oni… i wylaczam się z walki, o której wspomniałem wczesniej… pozwalam plynac wydarzeniom wokół… ogarnia mnie wtedy blogi spokoj… patrze gdzies… tak jakby mnie tam nie było… na swój sposób… fajnie z nimi przebywac… ale to tak jakby zatopienie we mgle… gdzie czuje się bezpiecznie… często ma to charakter obrażenia się… którego to obrażenia się inni nie dostrzegaja… bawiąc się nadal bardzo dobrze… smieszne… mam nadzieje, ze dosc jasno to przedstawiłem…

3) Chyba Rafal to określił jako strach przed autorytetami…

Mam cos załatwić… o cos poprosic… wchodze… do pokoju tego kogos u kogo to mam załatwić… i rozmowa jest taka nieskladna zupełnie… zdania takie jakies dziwne… niegramatyczne… często się prawie jąkam…

4) strach przed ocena innych…

Taka sytuacja… spotykam kogos… znajomego… i rozmawiamy… przez cala rozmowe czuje jakas presje… obawe, ze co on sobie o mnie pomysli… jeśli będę soba… i staram się chyba być taki jakim sobie wyobrażam, ze widzi mnie mój rozmowca… taki kameleon… ale i to zle określenie…

Podobna sytuacja, o której już pisalem, ze jestem na piwie z kims kogo dobrze znam i z kims nowym… boje się sytuacji kiedy zostane sam na sam z tym kims nowym… najczęściej następują milczenie… albo pytam o jakies głupoty… tak zupełnie sztucznie… to koszmarne…

5) inne…

Jest tez wiele lekow, których nie umiem sklasyfikowac… często nawet nie znam ich przyczyny… Przedstawie tu kilka sytuacji... z zycia… może ktos pomoze znaleźć podloze tych lekow…

W czasie rozpoczęcia tematu… odwiedzil mnie kolega… mimo wszystko, ze znamy się od lat… (ponad 10) to nadal na początku zawsze jest jakas taka sztuczna atmosfera w naszych rozmowach… dopiero jak wypijemy kilka piw, albo jak zaczniemy grac w szachy… to się to zmienia… wtedy jakos zapominam o tym czyms co jest we mnie i mogę żartować, być swobodny… To pierwsze czego nie rozumiem… Drugie… tez na tym samym przykładzie… było tak… ze było mi smutno z powodu swojego zachowania wczesniej podczas jego wizyty (poszliśmy do klubu szachowego… po czym zapomniał o mnie… witając się ze znajomymi… a ja siedziałem… i czulem się tam obco… przez ok. 30 min. rozważałem czy powiedziec mu, ze ide do domu czy nie… nie jego się balem, ale tego, ze mój glos usłyszą inni… albo ze nie zwroci na niego uwagi nikt… albo, ze pomysli, ze robie mu glupie wymowki… a ja byłem nieco chory po prostu… poszedłem wiec nie mówiąc o tym…) potem jak wrócił do mnie… pytal czemu tak wyszedłem… nie powiedziałem prawdy… wymyśliłem, ze wyszedłem do wc, a potem jakos tak… poszedłem na autobus… i przez caly czas odkad przyszedł nie byłem w stanie z nim rozmawiac… myślałem tylko o tym aby sobie już poszedł gdzies…

Inna sytuacja… spotykam się z kims, kto był dla mnie bliski… (była dziewczyna) i jest mi strasznie zle… ale jakos nie umiem jej o tym powiedziec… wiec jak pyta „jak tam u Ciebie?” mowie ok… staram się… hmmm… w sumie udawac to, ze jestem wesoły itp. … I mysle… kiedy się rozstaniemy… i znow zaczne być sam… To bardzo podobne do sytuacji z kolegom, ale jednak inne (z kolega nie byłem tak blisko… i nie ufam mu zbytnio…)

Kontakty z moimi rodzicami… Nie mowie im niczego… Oni nie wiedza zupełnie o mojej sytuacji na uczelni… nie wiedza nawet o tym, ze poszedłem na studia zaocznie… Kiedy wychodze z domu i pytaja „gdzie idziesz tak rano w niedziele?” … „ide się przejść”… podobnie kiedy zacząłem jeździć… do mojej bylej dziewczyny… nic im nie mowilem… dopiero po 6 miesiacach powiedziałem… bo zaprosiłem ja do domu… myślałem… myślałem… i nie doszukałem się zadnej przyczyny tych lekow…

Inna sytuacja… moja dziewczyna i ja… obaj chcieliśmy kogos mieć na sile… obaj byliśmy troszke okaleczeni (jeli można mi uzyc takiego slowa) … (poznaliśmy się w necie… na jakims chacie) … jednak… tak naprawde zupełnie do siebie nie pasowaliśmy… ona jednak była taka towarzyska… lubila imprezy typu wesel i chrzcin… które dla mnie były malo przyjemne… lubila odwiedzac swoja ciocie… plotkowac z nia… ja tam milczałem i się strasznie gburowato zachowywałem… po pewnym czasie… (jak potem się dowiedziałem) oboje czekaliśmy na to… kiedy to się wreszcie skonczy… w koncu ja zdecydowałem się na pewien krok… ale zupełnie nieładny… wstyd mi tego co zrobilem… po prostu przestałem dzwonic… przyjeżdżać… po 3 tygodniach zadzwonila… hmmm… odkad się rozstaliśmy lepiej nam się układa jako kolega-kolezanka… ale ta sytuacja pokazuje, ze unikam trudnych rozmow… ale to nie wszystko… balem się jakos tego… cos w stylu mysli „a może zle robie?” krążyły wtedy w mojej glowie…

Leki związane z tym, ze wyjdzie na jaw jak jestem nieporadny życiowo… np. nie umiem prac… prasowac… moi rodzice praktycznie wszystko robia za mnie… często mam ich dosc z tego powodu… kiedy mowie „ja upracuje sobie ta koszule”… ojciec, czy mama smieje się i mowi „jeszcze przypalisz”… inna sprawa, ze jak tak mysle, to mi to na reke… wstyd mi i teraz o tym pisac… ale jak szczerość to szczerość… no wiec kiedy dochodzi do sytuacji… ze wyjeżdżam gdzies… np. na jakas konferencje… to staram się ukryc to, ze nie umiem pewnych rzeczy… często to bardzo sztucznie wychodzi… np. z wiazaniem krawata… rozwiqazal mi się… i wstydziłem się kolege poprosic… wiec poszedłem na swoje wystapienie bez krawata…

konto usunięte

Temat: Czuję się coraz gorzej i gorzej...

Beata Konczarek:
Jan Kowalski:
Objawy, które opisywałeś wcześniej, dla mnie wskazywały że cierpisz na depresję.
Natomiast twoje jasne i klarowne myslenie zupełnie mi do tego nie pasuje.
Czy Ty nie prowokujesz?

nie...Jan Kowalski edytował(a) ten post dnia 05.03.10 o godzinie 10:24

konto usunięte

Temat: Czuję się coraz gorzej i gorzej...

Znajdź poradnie psychologiczne w swoim mieście. W poradniach możesz zapytać o grupy wsparcia, możesz ich również poszukać w Internecie. Daj znać co wyszło z poszukiwań.

dam na pewno... tyle, ze z tego co spojrzalem w internecie, to grupy przemocy glownie w moim miescie i uzaleznienia... ale poszperam jeszcze...
A wiec jestem gotowy do zmian i jestem swiadomy trudnosci (glowna to pojscie na latwizne... czyli smucenie sie, uzalanie nad soba itp.)

Brawo! Zrobiłeś pierwszy krok. Jaki krok chciałbyś zrobić jako drugi?

nie wiem... chec pojscia gdzies... sprobowania pracy z psychologiem... czasami mysle sobie, ze najlepsza terapia byloby to, zeby mi cos zaczelo wychodzic w zyciu...

Wedlug mnie praca nad soba to zmiana swoich wewnetrznych uwarunkowan, ktore przeszkadzaja w zyciu... Jak wspomnialem, uwazam, ze owa zmiana mozliwa jest w niewielkim stopniu, ale i to wystarczy... jesli te koszmary zmniejszone sa do akceptowalnych granic...

OK, to teraz konkretnie - jaki stan chciałbyś osiągnąć? W którym momencie powiesz sobie "no dobra, jestem w punkcie, w którym chciałem być, nie muszę osiągnąć nic więcej"?

a czy umiesz to zmierzyc? ja nie... chce po prostu mniej sie bac rozmow z ludzmi... byc bardziej pewnym siebie... miec swoje miejsce w zyciu... i byc mniej zgorzkniałym...

hmmm... dziwne... ale jestesmy do siebie podobni... jest on odludkiem... mysle, ze zyje tym co robi... ta zmiana zwiazana jest z nim... nie ze mna... wczesniej byl na uboczu... tak mysle... troszke znecal sie nade mna psychicznie... mysle, ze nieswiadomie... nie przypisuje mu zlosliwosci... teraz kiedy znow jest na topie (za duzo rzeczy odpowiada i w ogole jest kims waznym) zmienil sie... chce pomagac itp. Tak ja to widze, ale moge sie mylic...Jan Kowalski edytował(a) ten post dnia 05.03.10 o godzinie 08:47

A jak Ty reagowałeś na jego "znęcanie się"? jak reagujesz teraz?

Hmmm... pisalem u niego prace mgr... bylem u niego na indywidualnym toku studiow czy jakos tak... i on liczyl, ze zostane robic u niego doktorat (co faktycznie sie stalo), jednak poszedlem na praktyki do takiej firmy... i mialem szanse na zatrudnienie tam... wiec napisalem mu o tym... zaczal mnie nieco zastraszac... i w ogole byc niemily... zreszta wczesniej jak inny pan prof mi zaproponowal zostanie na uczelni tak samo... potem jak nic z tego nie wyszlo (praca w firmie) stal sie taki... dziwny... obrazone dziecko... kiedys napisalem mu maila... ze czuje do niego niechec... i ze zaluje ze u niego zostalem... od tamtej pory nasze stosunki bardzo sie pogorszyly... jak reagowalem? nijak... znosilem to... czesto po prostu go ignorowalem nie przychodzac na spotkania z nim... itp. tak mniej wiecej to bylo...
Magdalena Rodzeń (Bartoszewska)

Magdalena Rodzeń
(Bartoszewska)
EMEA HR Lead,
Członek Zarządu

Temat: Czuję się coraz gorzej i gorzej...

Jan Kowalski:
dam na pewno... tyle, ze z tego co spojrzalem w internecie, to grupy przemocy glownie w moim miescie i uzaleznienia... ale poszperam jeszcze...

Świetnie, czekam na relacje z dalszego szperania :)

nie wiem... chec pojscia gdzies... sprobowania pracy z psychologiem... czasami mysle sobie, ze najlepsza terapia byloby to, zeby mi cos zaczelo wychodzic w zyciu...
A nie wychodzi? Przed chwilą napisałeś, że stosunki z szefem układają Ci się lepiej. Wygląda na to, że coś Ci jednak wyszło?
a czy umiesz to zmierzyc? ja nie... chce po prostu mniej sie bac rozmow z ludzmi... byc bardziej pewnym siebie... miec swoje miejsce w zyciu... i byc mniej zgorzkniałym...

umiem. Popatrz - jeżeli chcesz się mniej bać rozmów z ludźmi to oznaką tego może być:

- umiejętność podejścia do nieznajomego i zagajenia rozmowy
- brak objawów stresu podczas rozmów z innymi (brak ścisku w żołądku, pocenia się rąk, jąkania, płytkiego oddechu itp)

w przypadku pewności siebie:

- zabieranie głosu podczas zajęć grupowych
- umiejętność obrony własnego zdania nawet jeśli inni uważają, że jest głupie itp.

Jakie jeszcze przykłady możesz dodać do tych list?
Hmmm... pisalem u niego prace mgr... bylem u niego na indywidualnym toku studiow czy jakos tak... i on liczyl, ze zostane robic u niego doktorat (co faktycznie sie stalo), jednak poszedlem na praktyki do takiej firmy... i mialem szanse na zatrudnienie tam... wiec napisalem mu o tym... zaczal mnie nieco zastraszac... i w ogole byc niemily... zreszta wczesniej jak inny pan prof mi zaproponowal zostanie na uczelni tak samo... potem jak nic z tego nie wyszlo (praca w firmie) stal sie taki... dziwny... obrazone dziecko... kiedys napisalem mu maila... ze czuje do niego niechec... i ze zaluje ze u niego zostalem... od tamtej pory nasze stosunki bardzo sie pogorszyly... jak reagowalem? nijak... znosilem to... czesto po prostu go ignorowalem nie przychodzac na spotkania z nim... itp. tak mniej wiecej to bylo...

wiesz, czasem obserwuję takie zachowanie u rodziców, których dzieci nie chcą realizować ścieżki życiowej wybranej przez nich. Wiesz, rodzice chcą mieć doktora ekonomii, a dziecko zostaje muzykiem albo dziennikarzem. Nie wszyscy potrafią oddzielić własne oczekiwania od rzeczywistości.

Co sprawiło, że Wasze relacje uległy poprawie?
Rafał Winnicki

Rafał Winnicki PKO BP Departament
Restrukturyzacji i
Windykacji Klienta
...

Temat: Czuję się coraz gorzej i gorzej...

Jan Kowalski:

Wiesz jak czytam Twoje maile to tak jak wspomniałem o tym na początku korespondencji jakbym czytał o sobie sprzed 20-25 lat....

W kontaktach z ludźmi byłem potwornie nieśmiały i podobnie jak Ty bałem się swojego głosu a jak było więcej niż kilka osób to był prawdziwy dramat. Nie dość że głos mi zanikał to spinałem się do tego stopnia że plotłem trzy po trzy i wtedy ludzie na mnie tak dziwnie patrzyli a ja spinałem się jeszcze bardziej i milkłem.

Pamiętam takie pierwsze wydarzenie jeszcze z początków szkoły podstawowej kiedy koleżanka zaprosiła prawie całą klasę do siebie na imieniny.... bawiliśmy się w taką grę którą dzisiaj pewnie nazwałbym kalamburami: Trzeba było wyjść na środek "kółka" złożonego z gości i pokazać coś - rzecz, zwierzę, coś... a inni mieli odgadnąć co to było. Ja chciałem pokazać ślimaka. Zacisnąłem piąstki przystawiłem do głowy i zacząłem wywijać... Spojrzałem w twarze dzieci... zobaczyłem zupełny brak zrozumienia. Usiadłem, do końca przyjęcia się nie odezwałem i wyszedłem wcześniej... Od tamtego momentu zacząłem reagować zupełnym paraliżem na zauważony brak zrozumienia i akceptacji tego co mówię.

Na studiach dużo czytałem co pozwoliło mi "wzbogacić" język, potem zacząłem dużo mailować... nauczyłem się klarownie wyrażać myśli...

Pozostała trema przed wystąpieniami publicznymi, ale o tym już pisałem tu:

http://www.goldenline.pl/forum/bezplatne-porady-psycho...

W tej chwili dalej czasem czuje niepokój w nowym towarzystwie i rozkręcam się po jakimś czasie. Tak jak dawniej pierwsze zdanie jest nieco drewniane albo za ciche albo zbyt autorytarne alb takie albo siakie.... ale to tylko pierwsze zdanie i potem się wyregulowuje a ja uśmiecham się w duchu do siebie: Dałeś radę ;)

Mam niestety dla Ciebie złą wiadomość bez kolejnych prób i małych kroczków polegających na "odczulaniu się" na lęk nic nie zrobisz...

Ja jak myślałem co najbardziej mi pomogło to był taki mechanizm że jak coś mi nie wyszło najlepiej to zastanawiałem się a właściwie to odgrywałem scenki w głowie jak bym to zrobił drugi raz żeby było dobrze.... robiłem to dziesiątki razy dla każdego zdarzenia... aż widziałem na twarzach wyobrażonych osób uznanie i podziw dla mojej elokwencji... ;))) i o dziwo zazwyczaj na podobną sytuację nie trzeba było długo czekać... i było znacznie lepiej....

Drugą już bardziej świadomie odegraną techniką było przypomnienie sobie kilku zdarzeń jak to ze szkoły podstawowej... Zrelaksowałem się, położyłem wygodnie... i udałem się podróż w przeszłość. W wyobraźni kiedy stałem w tym kółku pomiędzy dziećmi podszedłem do siebie - Ja dorosły do siebie dziecka i "świetnie odegraliśmy" ślimaka.... kilka dzieci mimo to nie wiedziało o co chodzi.. Ja jako dorosły powiedziałem "tym głupkom" że jak są mało inteligentne to niech się za fajne gry nie biorą..... Hmmmm.... Mały Rafałek był naprawdę szczęśliwy i został do końca przyjęcia.... I tak ze wszystkimi zapamiętanymi wydarzeniami.....

Odnośnie "ja nie potrafię prasować, prać, wiązać krawata...." to się naucz... Mamusia zawsze w domu? Inteligencji Ci wystarczy w końcu doktorat robisz... to tylko sprawa chęci i motywacji. Sam nauczyłem się wiązać krawat dopiero niedawno i wychodzi mi koślawo.... a wiesz dlaczego? Bo wcześniej mi Mama wiązała....

Możesz napisać teraz: tak ale ja nie potrafię sobie tak wyobrazić, albo: wiesz ale ja nie potrafię nawet zrobić nawet tego jednego kroku.... Być może masz rację być może W TWOIM PRZYPADKU NIC JUŻ NIE DA SIĘ ZROBIĆ być może jesteś inny od 6 miliadrów ludzi chodzących po tym globie i codziennie walczących o to żeby mieć choć trochę lepsze życie.
RaVRafał Winnicki edytował(a) ten post dnia 05.03.10 o godzinie 12:27

konto usunięte

Temat: Czuję się coraz gorzej i gorzej...

Mam niestety dla Ciebie złą wiadomość bez kolejnych prób i małych kroczków polegających na "odczulaniu się" na lęk nic nie zrobisz...

Rafale, ale ja jestem tego swiadom... i wykonuje te kroczki... z tym, ze potem przychodzi duzy krok w tyl, ktory niweczy te male kroki do przodu... no i znow od poczatku jak sie pozbieram po tym kroku w tyl... stad ten post... juz od dluzszego czasu myslalem o pojsciu gdzies...

Ja jak myślałem co najbardziej mi pomogło to był taki mechanizm że jak coś mi nie wyszło najlepiej to zastanawiałem się a właściwie to odgrywałem scenki w głowie jak bym to zrobił drugi raz żeby było dobrze.... robiłem to dziesiątki razy dla każdego zdarzenia... aż widziałem na twarzach wyobrażonych osób uznanie i podziw dla mojej elokwencji... ;)))

nie zalezy mi na podziwie... ale czesto tak wlasnie robie... kiedy np. mam zadzwonic gdzies... albo rozmawiac, to przed wykreceniem numeru/szarpnieciem klamki... obmyslam sobie tekst...

czesto tez ma to u mnie charakter analizowania roznych wariantow rozmowy, ktora juz miala miejsce...

konto usunięte

Temat: Czuję się coraz gorzej i gorzej...

A nie wychodzi? Przed chwilą napisałeś, że stosunki z szefem układają Ci się lepiej. Wygląda na to, że coś Ci jednak wyszło?

nie...

wiesz, czasem obserwuję takie zachowanie u rodziców, których dzieci nie chcą realizować ścieżki życiowej wybranej przez nich. Wiesz, rodzice chcą mieć doktora ekonomii, a dziecko zostaje muzykiem albo dziennikarzem. Nie wszyscy potrafią oddzielić własne oczekiwania od rzeczywistości.


w naszych relacjach to zupelnie cos innego... mysle, ze poczul sie zdradzony... czy cos takiego...
Co sprawiło, że Wasze relacje uległy poprawie?

pisalem juz o tym... to stalo sie samo przez sie... nie podzielil sie ze mna ta informacja... moze to, ze napisal mi niesprawiedliwie surowa opinie i mial potem wyrzuty sumienia... w kazdym razie... nie chce wiecej o tym pisac... wybacz...
Rafał Winnicki

Rafał Winnicki PKO BP Departament
Restrukturyzacji i
Windykacji Klienta
...

Temat: Czuję się coraz gorzej i gorzej...

Jan Kowalski:
Rafale, ale ja jestem tego swiadom... i wykonuje te kroczki... z tym, ze potem przychodzi duzy krok w tyl, ktory niweczy te male kroki do przodu... no i znow od poczatku jak sie pozbieram po tym kroku w tyl... stad ten post... juz od dluzszego czasu myslalem o pojsciu gdzies...

Może kwanty jak sobie myślą to nielokalnie na siebie oddziałują ;) Człowiek musi zapakować cztery litery w troki i pójść ;) A czy to zrobisz? Twoje życie twój jeans... jak mawiała głupawa reklama.
RaV
Magdalena Rodzeń (Bartoszewska)

Magdalena Rodzeń
(Bartoszewska)
EMEA HR Lead,
Członek Zarządu

Temat: Czuję się coraz gorzej i gorzej...

Jan Kowalski:
nie...
>
było gorzej, jest lepiej. Znaczy zaszła zmiana in plus. Chciałeś żeby zaszła in minus?
Co sprawiło, że Wasze relacje uległy poprawie?

pisalem juz o tym... to stalo sie samo przez sie... nie podzielil sie ze mna ta informacja... moze to, ze napisal mi niesprawiedliwie surowa opinie i mial potem wyrzuty sumienia... w kazdym razie... nie chce wiecej o tym pisac... wybacz...

Zawsze możesz go zapytać. Powiedzieć, że zauważyłeś, że Wasza relacja była napięta przez jakiś czas, a ostatnio uległa poprawie. Możesz spytać czy miał takie same odczucia i co jego zdaniem sprawiło, że Wasze stosunki się poprawiły. Kto pyta, nie błądzi :)

jak idzie szukanie grup wsparcia?

konto usunięte

Temat: Czuję się coraz gorzej i gorzej...

Magdalena Bartoszewska:
Jan Kowalski:
nie...
>
było gorzej, jest lepiej. Znaczy zaszła zmiana in plus. Chciałeś żeby zaszła in minus?

hmmm... napisalas to w takim kontekscie, ze cos mi w zyciu wyszlo... ale co to ma do rzeczy? tzn. moje stosunki z szefem do mojego zycia i wychodzenia czegos w nim? Gdybym jakos zabiegal o to, to tak... ale, ze jakos nie zalezalo mi na tym... to jak mozna uznac to za cos co mi sie udalo w zyciu? nie mozna...
Co sprawiło, że Wasze relacje uległy poprawie?

pisalem juz o tym... to stalo sie samo przez sie... nie podzielil sie ze mna ta informacja... moze to, ze napisal mi niesprawiedliwie surowa opinie i mial potem wyrzuty sumienia... w kazdym razie... nie chce wiecej o tym pisac... wybacz...

Zawsze możesz go zapytać. Powiedzieć, że zauważyłeś, że Wasza relacja była napięta przez jakiś czas, a ostatnio uległa poprawie.

i co to zmieni? nic... poza tym... nie umiem o takie rzeczy pytac...

jak idzie szukanie grup wsparcia?

dosc kiepsko... znalazlem kilka stron... jakiegos centrum pomocy rodzinie, cos z czyms kryzysowym... i takie tam... do jednego kiedys tam chadzalem... spotykalem sie z taka mila pania psycholog... ale jakos przestalem chadzac... rozwazam czy nie zaczac znow do niej... chadzac... hmmm... no a tego o co mi glownie chodzilo (grupa wsparcia)... to nie ma w moim miescie wedle wiedzy z netu i ksiazki telefonicznej (w ksiazce sa adresy tylko dwoch osrodkow... tego z pomaganiem rodzinie i cos kryzysowego)... hmmm... znalazlem tez strone jednego psychologa... dosc chyba dobrego... przynajmniej niezle sie tam reklamuje... jednak cena nie dla mnie... nie stac mnie po prostu...

dzis czuje sie fatalnie... ale i tak jest lepiej... chce walczyc... i walcze... wstalem rano... ogolilem sie... (ostatnio nie chcialo mi sie golic i myc wieczorem) ale tutaj znow nic nie robie kurcze... musze sie zmusic...Jan Kowalski edytował(a) ten post dnia 08.03.10 o godzinie 11:24



Wyślij zaproszenie do