konto usunięte
Temat: Co mam robić dalej?
Mam 23 lata a jednak stanęłam w jakimś okropnym, życiowym korku i nie wiem co robić dalej.Wyjechałam prawie dwa lata temu za granicę, do niewielkiej miejscowości na północy Irlandii.Nie miałam zbyt wiele perspektyw w Polsce,mieszkałam w fatalnych warunkach mieszkaniowych i wyjazd był wtedy dla mnie najkorzystniejsza perspektywą.Zaczęłam pracę jako pokojówka i tak już pozostałam.W tym czasie miałam ogromną pasję w sobie aby zacząć odkrywać i spełniać siebie.W domu rodzinnym nigdy nie miałam szansy rozwijać swoich umiejętności.
Kupiłam sobie lustrzankę cyfrową.Zakochałam się w robieniu fotek krajobrazom.Zaczęłam pisać książkę.Zapisałam się na kurs programu Photoshop-jedyny ciekawy dla mnie ,który był dostępny w tej mieścinie.Wieczory spędzałam bawiąc się w tym programie.Nawet spróbowałam jogi.
Fotografia nadal została dla mnie czymś fascynującym.Złożę papiery na studia Fotograficzne na DIT w Dublinie-pomyślałam.Mam trochę zdjęć na swoim koncie.Angielskiego się nauczę odpowiednio na rozmowę na której będą oglądać moje zdjęcia.Jeśli się dostanę to jakoś poradzimy sobie z moim facetem.Wiadomo przeprowadzka,poznawanie nowego,szukanie pracy,droższe życie są to poważne zmiany.
Zaczęłam odkrywać w sobie duszę artystki.Zaczęłam tańczyć przy muzyce,śpiewać w samotności,robić zdjęcia...
No i byłam szczęśliwa, że po tylu latach poszukiwań w końcu znalazłam swoje hobby.A tu nagle w mojej główce pojawiły się inne ukryte pragnienia.Marzenia z dzieciństwa.Byłam bardzo emocjonalnym dzieckiem,i przez wiele lat uwielbiałam aktorstwo i teatr.Nigdy jednak nie spróbowałam tego(poza teatrzykami klasowymi w gimnazjum) bo nie miałam odwagi ani nikogo oprócz siebie-zapłakanej kilkunastoletniej Ani, która myślała,że na nic nie zasługuje.
I znów TO zaczęło do mnie wracać.Moje pragnienie z dzieciństwa.Aktorstwo.Znalazłam parę szkół w Irlandii i Anglii z tym kierunkiem nauczania,ale pozostało tyle wątpliwości:Nie dostanę się na takie studia za granicą z moim poziomem angielskiego,czy oni w ogóle przyjmują obcokrajowców?,Nigdy nie nauczę się tak dobrze tego języka, żeby mówić biegle w aktorstwie-które to chciałabym skończyć właśnie za granicą...Jestem za stara.I najgorsze, że po prostu nie jestem dość dobra...A może raczej boję się tego wyzwania..
Tutaj w Irlandii w wyjątkowy sposób zaczęłam czuć tę okropną świadomość, że do niczego się nie nadaję.Wiem również , że za bardzo polegam na opinii innych ludzi-to zawód bez przyszłości-parę razy usłyszałam.Mam wrażenie, że za bardzo też polegam na wyidealizowanych marzeniach.Czuję się jak ofiara losu.Jeszcze parę miesięcy temu miałam mnóstwo ciepłych myśli o sobie-myślałam, że się podnoszę.Myliłam się.Zamiast tego tkwię w niepewności i wydaje mi się,że nic nie jestem w stanie zmienić, bo szczęście nie jest dla mnie.A nade mną ciąży fatum.
"Siedzę i siedzę,myślę i myślę czego naprawdę mi brak"
Mam 23 lata a czuję, że się już wypaliłam w tym życiu oraz ,że jestem zupełnie nieinteresującą osobą ani nie potrafię nic z siebie dać.Boję się, że bardzo się będę starać o coś a to wszystko stanie się i tak jedną wielką porażką-i to przez moje najniższe z możliwych poczucie wartości.
Przepraszam, iż tak się rozpisałam.Ale zupełnie nie mam kogo poprosić o radę i wsparcie.
pozdrawiam resztkami ciepła które mi pozostały...