Temat: Chorobliwie zazdrosna ex mojego mężczyzny...Jak nam...
W żadnym podanym przez Was scenariuszu nie było tego, któy się ziścił. I wcale się nie dziwię, bo ja w życiu bym nie przypuszczała, że takie sytuacje mają miejsce w prawdziwym życiu...przypuszczałam,że są jedynie fikcją literacką...Stwierdziłam raz kozie śmierć-zadzwonie do ex, porozmawiam...I to była chyba najlepsza rzecz jaka mnie mogła spotkać...Ex powiedziała, że przez cały czas jestem oszukiwana przez swojego partnera, który przychodząc w odwiedziny do dziecka za każdym razem z nią sypia oraz próbuje ułożyć sobie z nią życie...A seks pojawił się między nimi w lutym 2011...Powiedziała, że on chce odudować sobie z nią życie, że mówił, iż się do niej wprowadzi, ale "powolutku, żeby za bardzo nie namieszać córce". Że ona wiedziała, że on się ze mną spotyka, lecz on mówił, iż jest to znajomość jedynie dla seksu, zupełnie niezobowiązująca. Że chwilę przez rozprawą rozwodową namiawiał ją,aby tego nie robili,że wszystko się poukłada, ona jednak postawiła kropkę nad "i"...Ponadto podała mi parę dat, kiedy to on jechał do swoich przyjaciół na spotkanie, a okazało się,że ona z córką rónież tam były i śwetnie się wspólnie bawili.Ja wiedziałam o tym, że on jedzie, jednak nigdy nie zastanawiałam się,dlaczego akurat wted nie ze sobą nie zabierał... Będąc z nim teraz na majówce wszystkiemu zaprzeczył, powiedział, że jego ex jest chora psychicznie i że należy ją leczyć...Patrzył mi głęboko w oczy i pytał komu wierzę, jemu czy jej? Odpowiedź w takiej sytuacji oczywista - jemu. Jednak po powrocie z majówki on spotkał się ze swoją ex,aby porozmawiać, gdyż po moim telefonie do niej przestała się do niego po raz kolejny odzywać. Po tymże wieczorze, który był w piątek usłyszałam od niego, że jest strasznie zmieszany, że musi sobie poukładać myśli w głowie i że chce chwilę pobyć sam...Pomyślałam sobie, że nie rozumię, ale uszanuję jego prośbę. W niedzielę zadzwonił do mnie pijany, gdy akurat był u swoich przyjaciół. Mówił, jak strasznie mnie kocha i że wszystko będzie ok. Przekazał słuchawkę swojej przyjaciółce, która jest również przyjaciółką jego ex. Owa dama powiedziała do mnie wiele miłych słów, na co odparłam jej, że mam nadzieję, że tylko dlatego, że jest przyjaciółką jego ex, to nie będzie chciała pode mną dołków kopać. Powiedziałam, że jego ex wymyśla te rzeczy o jego zdradzie oraz jego domniemanych próbach odbudowy związku, aby nas skłócić, na co ona odpowiedziała, że może jednak powinnam jej uwierzyć...Powiedziałam,że absolutnie, bo on wszystkiemu zaprzecza, że z nim o tym porozmawiałam i wierzę jemu, na co ona odparła, że powinniśmy szczerze porozmawiać a dopiero wtedy będziemy w stanie zbudować trwały związek, po czym przekazała słuchawkę jemu...Zapytałam, czy to ,co jego przyjaciółka do mnie powiedziała jest prawdą, żeby mnie nie okłamywał?Zapytałam, czy to prawda, że od stycznia razem sypiają, po czym usłyszałam odpowiedź, że od stycznia nie, lecz od lutego...Wmurowało mnie, zamarłam...On mówił coś do słuchawki, lecz do mnie nie docierało, więc się rozłączyłam i wyłączyłam telefon...Poczułam się, jakby wyrwał mi serce, rzucił nim o beton, opluł i po nim poskakał...Płacz, a w sumie ryk, jaki z bólu się ze mnie wydobył, słyszał cały pion klatki schodowej. Leżałam na podłodze przez dwie godziny i rozpaczałam...Około godz. 03:00 włączyłam telefon i widziałam, że dzwonił 9 razy, napisał smsy, abym nie wyłączała telefonu, żebyśmy porozmawiali, ale ja nie wiedziałam, o czym mam z nim porozmawiać. Następnego dnia (podejrzewam, że gdy wytrzeźwiał)również dzwonił, lecz nie odbierałam. Nigdy nie czułam się tak skrzywdzona, tak głupia, taka...masakara. Poprzedni mąż mnie zdradzał, dlatego się rozwiodłam...Aktualny partner wiedział, jak cierpiałam, pomimo to rozpruł mi serce...Dopiero wtedy dotarło do mnie, że jego ex być może wcale nie kłamała; że być może była jedynie takim samym pionkiem jak...Jej obiecywał naprawę związku, po czym przyjeżdżał do mnie, i układał sobie przyszłość ze mną...Ją namawiał, aby sprzedała mieszkanie, a się wspólnie wybudują, a ze mną oglądał na stronach internetowych domki...To jest największa tragedia, jaka mnie narazie w życiu spotkała, chciałam zaufać i ponownie zostałam skopana. A do tego jeszcze łykałam jego słówka jak pelikan, a on bez żadnych skrupółów robił to co robił...Najgorsze jest to, że razem pracujemy i muszę go widywać...Wczoraj na jego prośbę z nim w końcu porozmawiałam, wszystkiego się na trzeźwo wyparł, wymyślał jakieś brednie usprawiedliwiające jego zachowanie. Dalej wmawiał mi, że wierzę niedopowiednim osobą, ale to moja sprawa...Skończyłam ten związek.Moja psychika jest już tak wymaglowana i zmanipulowana, że od 5 dni nie jestem w stanie nic jeść...Nikomu nie życzę, aby znalazł się w takiej sytuacji. Nigdy nie przypuszczałam, że tacy ludzie na świecie istnieją, że są do tego zdolni...NIGDY!A ja głupia szukałam dla niego pomocy,dawałam mu wsparcie, a on jadąc do ex budował sobie nowe "happy family". Teraz chciałabym poznać receptę na ten ból, który rozrywa mi klatkę piersiową, bo niestety nie daję już sobie z nim rady...