Temat: Chorobliwa zazdrość zranionej kobiety
Kuba Kizol:
Monika Krawińska:
A jak sobie wyobrazisz, że obecna sytuacja potrwa jeszcze kilka-kilkanascie lat, to co czujesz?
Jestem tu i teraz :-)
Jeżeli coś nie zadziała, to znaczy, że albo nie zmieniłem, albo mogę zmienić lepiej.
Jestem zwolennikiem tezy książki "Kochaj siebie, a nie ważne z kim się zwiążesz" (Eva Maria Zurhorst)
Też cenie tę książkę..ale tak sobie myślę -czytając Ciebie- ze z tym kochaniem siebie to u ciebie sporo do zrobienia ;-)
Zauważam u Ciebie taki schemat myślenia,ze to ty musisz zrozumieć swoja partnerkę,ty musisz cos zmienić w sobie/ swoim zachowaniu i robić to tak długo,az wreszcie ona zmieni swoje zachowanie...i będzie oboje szczęśliwi
To mi się kojarzy -niestety- z myśleniem dziecka pijącego rodzica,-ze jak sie bardziej postara, to tato przestanie...
Tak tez myśli współuzależniony- ze od jego starań zależy, czy partner będzie trzeźwy. Analogicznie w twoim wypadku,czy twoja partnerka dostanie kolejnego ataku paranoiczne podejrzliwości.
A może czas zaakceptować,ze ani w przypadku ojca,a ni teraz nie jesteś w stanie nic zrobić?Nie masz wpływu na emocje/myślenie drugiej osoby?
Tyle tylko,ze jeśli jesteś wkręcony w schemat poczucia winy i odpowiedzialności za czyjeś chore zachowanie ,to bez terapeuty nie dasz rady.wg mnie.
oczywiscie,ze teoretycznie możesz nie reagować na zaczepki,komentarze,wybuchy złości...może tez na rzucanie talerzami,przeszukiwanie telefonu...robienie scen.
Ale jaka będzie cena tego..a jaka nagroda dla ciebie?
Ewa S. edytował(a) ten post dnia 21.09.11 o godzinie 21:57