Temat: ZADOŚĆUCZYNIENIE a prawa pacjenta...
Paweł R.:
Właśnie to co napisałeś podaje w wątpliwość powstanie rozstroju zdrowia. Jeśli nie było objawu Blumberga to nie było jasnych podstaw do skierowania Cię do szpitala.
Dlaczego poddaje w wątpliwość?
Objaw Blumberga z tego co wyczytałem dotyczy rozpoznania zapalenia otrzewnej, czyli dalszych powikłań po zapaleniu wyrostka.
Jeśli tego objawu nie rozpoznano (za pierwszym i drugim razem), może to świadczyć tylko na plus dla mnie, że zgłosiłem się wystarczająco wcześnie jeszcze przed zapaleniem otrzewnej a tym bardziej ROZLANYM zapaleniem otrzewnej. Zakładam, że była to wstępna faza - nie zwlekałem długo, ok. 4 godzin po pierwszych dolegliwościach byłem już na pogotowiu. Wiele osób czeka kilka dni.
Lekarz, który mnie diagnozuje powinien wiedzieć, że objawy które występują mogą SUGEROWAĆ zarówno zwykłe zatrucie, jak również POWAŻNĄ CHOROBĘ (np. WYROSTEK). Powinien mieć świadomość tego, że badania, które wykonuje są niewystarczające by jednoznacznie wykluczyć wyrostek. Tak więc jeśli nie miał pewności powinien je zlecić. A jednak mimo wszystko decyduje się żeby zasugerować, że jest to jedynie przejedzenie.
Ja nie posiadając takiej wiedzy (wtedy) przyjmuje do wiadomości, że ma rację bo w końcu jakieś badania przeprowadził, zastrzyk dał zostało tylko czekać na poprawę.
Gdybym wtedy wiedział, że dodatkowe badania mogą pomóc ocenić bardziej sytuację nalegałbym jednak na szpital nawet gdybym miał pokryć koszty.
Nasilenie (pojawienie się) tego objawu nie miało związku z działaniami podjętymi przez ratowników a z nasilającym się stanem zapalnym wyrostka.
Wg mnie DZIAŁANIE ratowników miało związek i to duży, ponieważ tutaj sytuacja się powtórzyła.
1. Ratownik dokonuje BŁĘDNEJ diagnozy wprowadzając pacjenta w błąd co do jego stanu zdrowia sugerując jelitówkę nie mając pewności. Tak więc były tutaj potrzebne dodatkowe badania, żeby to stwierdzić a to wiązałoby się z przetransportowaniem mnie do szpitala.
Natomiast BYĆ MOŻE ratownik mając na uwadze, że 80%-90% przypadków wezwań karetek jest nieuzasadniona (faktyczny stan po zdiagnozowaniu wskazuje na przysłowiową "sraczkę") dokonuje wyboru i stwierdza, że ten przypadek też jest nieuzasadniony.
2. Dodatkowo przez ZANIECHANIE DZIAŁAŃ - odmowa przetransportowania chorego do szpitala - wydłuża niepotrzebnie czas, który tutaj jest niezwykle cenny).
Pozostałe objawy, które opisałeś mogą być związane z innymi dolegliwościami, np. zatrucie pokarmowe.
Dokładnie tak. Mogą... ALE NIE MUSZĄ. Dlatego lekarze/ratownicy/dyspozytorki mają ciężkie zadanie bo muszą dokonać właściwej oceny podejmując ryzyko. Bo jak rozpoznać czy coś jest zatruciem czy wyrostkiem nie przeprowadzając odpowiednich badań? Nie może tego jednoznacznie ocenić i dlatego powstaje tutaj problem, że osoby takie jak ja, czują się faktycznie pokrzywdzone, z kilku powodów, m.in.
- że nie uzyskały odpowiedniej pomocy gdy jej potrzebowali,
- że czują się przez to gorsze od innych, do których karetki wyjeżdżały w bardziej błahych sprawach,
- że czują obawę o kolejne świadczenia ze strony służby zdrowia,
Biegły będzie oceniał jakie są skutki zaniechania działań przez ratowników:
- po zmniejszeniu się brzucha widzę, że cięcie (do 5cm) czyli standardowo jak przy wyrostkach zwykłych. Plus dodatkowo mała dziurka po drenie, której mogłoby by nie być.
- zrosty mogą pojawić się po jakimś czasie,
- pobyt w szpitalu wydłużył się o kilka dni, ale na pewno był cięższy niż normalnie przy wyrostkach.
- dodatkowych lekarstw narazie nie - chyba że na jakąś depresję w późniejszym czasie.
Powiedzmy nawet, że wszystko przebiegało PRAWIE podobnie do zwykłego wyrostka. To sądy nie biorą pod uwagę w takich przypadkach tego, że faktycznie MOGŁO dojść do utraty życia? Bo myśląc o zadośćuczynieniu koncentruję się bardziej już NIE tyle na tym co się stało i jakie będą skutki, lecz na tym CO SIĘ MOGŁO STAĆ.
Błażej Sarzalski:
Równie dobrze może być tak, że objaw ten wystąpiłby niezależnie od tego czy Cię zabrali czy nie i nie sposób by było temu zapobiec.
Może, ale ale biorąc pod uwagę te wszystkie zdarzenia (czas mojej reakcji 4godziny na dotarcie do pogotowia), oraz to jak rozwija się zapalenie wyrostka można podejrzewać, że po pierwszej wizycie można było temu zapobiec, a późniejsza sytuacja z karetką zmniejszyła szanse żeby do takiej sytuacji nie dopuścić.
Nie chcę Cię wkurzać, bo na pewno mogło być to traumatyczne przeżycie, piszę to, ponieważ chcę abyś realnie oceniał swoje szanse i mierzył siły na zamiary.
Było, ale doceniam te sugestie i biorę do serca. Zdaję sobie sprawę z tego, że będzie ciężko.
Potrzebujesz niezależnej konsultacji lekarza, który oceniłby czy ktoś się przyczynił do rozstroju zdrowia.
Jeden lekarz może stwierdzić tak, a drugi (sądowy) inaczej.
Druga sytuacja to ocena, czy pogotowie w braku tego objawu Blumberga miało obowiązek przyjechać...
I to też zależy od gościa, na którego trafię. Bo nie każdy musi mieć rację. Co z tego, że gościu przytoczy kilkanaście artykułów, które sam potrafię gdzieś na internecie znaleźć, jak drugi lepszy prawnik znajdzie luki (dodatkowe paragrafy), które to wszystko podważą. A jak znaleźć dobrego prawnika?