Temat: Sprzedaż mieszkania na raty a podatek dochodowy
Jacek J.:
Nie słyszałem jeszcze o takim przypadku aby stosować dla rozliczeń podatkowych nieruchomości metodę kasową zamiast memoriałowej.
Weźmy na warsztat przepis przywołany przez Łukasza na początku wątku traktujący o zwolnieniu z PDOF.
131) dochody z odpłatnego zbycia nieruchomości i praw majątkowych, o których mowa w art. 30e, w wysokości, która odpowiada iloczynowi tego dochodu i udziału wydatków poniesionych na własne cele mieszkaniowe w przychodzie z odpłatnego zbycia nieruchomości i praw majątkowych, jeżeli począwszy od dnia odpłatnego zbycia, nie później niż w okresie dwóch lat od końca roku podatkowego, w którym nastąpiło odpłatne zbycie, przychód uzyskany ze zbycia tej nieruchomości lub tego prawa majątkowego został wydatkowany na własne cele mieszkaniowe; udokumentowane wydatki poniesione na te cele uwzględnia się do wysokości przychodu z odpłatnego zbycia nieruchomości i praw majątkowych;
Więc licznik zaczyna bić od momentu podpisania aktu. I trzeba wydatkować na własne cele przychód w określonym czasie.
I teraz tak naprawdę temat rozbija się o definicje.
Co jest przychodem?
Czy można wydatkować przychód, który nie został jeszcze zrealizowany kasowo?
No i czy wydatkiem jest sama faktura/umowa, czy musi być zapłacona?
Bo weźmy sytuację, gdzie autor wątku podpisuje akt sprzedaży mieszkania z rozłożeniem płatności na raty na 5 lat, a 10 minut później podpisuje akt kupna mieszkania z dokładnie tak samo rozłożonymi płatnościami.
Nie zakładałbym się kto wygra w sądzie, gdyby fiskus udowadniał, że nie można wydatkować przychodów, które nie zostały kasowo zrealizowane vs argumentacja podatnika, że i przychód, i wydatkowanie miało miejsce tego samego dnia w momencie podpisania aktów bądź też, że jeżeli moment wydatku rozpatrujemy kasowo, to i przychodu należy tak samo.
A ponieważ widzę ryzyko, to starałbym się przed nim zabezpieczyć. Rozwiązań znajdzie się kilka. Np. zapłata za mieszkanie w 100% w momencie podpisania aktu ale z pożyczki udzielonej przez sprzedającego. I formalnie to mieszkanie byłoby zapłacone - ale pozostawałaby do spłaty pożyczka. Pytanie, czy to opłacalne i jaki wpływ ma na bezpieczeństwo.
Ale warto jeszcze policzyć ile tego podatku (w pesymistycznej wersji) byłoby i czy w ogóle gra warta świeczki. Bo podstawa opodatkowania, jak wspominał Łukasz, jest w art. 30e. Skoro sprzedający nie podpada pod Art. 10 ust. 1 p 8) (czyli sprzedaje przed upływem 5 lat od nabycia) to dochód będzie symboliczny o ile w ogóle w związku ze spadkiem wartości nieruchomości w ostatnich latach. Bo jak sprzedaje po 5 latach, to nie ma przychodu czyli nie ma też dochodu a tym samym podatku.