konto usunięte

Temat: spadek czy zasiedzenie?

Mój pradziadek Antoni i jego brat Józef mieli nieruchomość (na nich figuruje wpis w księdze wieczystej). Oboje już nie żyją, ich dzieci również - pozostały wnuki. Nie sporządzili testamentu, a po ich śmierci nie była przeprowadzona sprawa spadkowa. Jest duże prawdopodobieństwo, iż kiedy dojdzie do uregulowania prawa własności – niektórzy z nich mogą rościć pretensje. Dom jest niewielki i są w nim jakby dwa oddzielne mieszkania (dwa odrębne pokoje), które zamieszkiwane były odpowiednio przez rodzinę Antoniego i Józefa. Generalnie adres jest jeden (tak przychodzą rachunki, ja mam taki wpis meldunkowy w dowodzie, choć jest pewna nieścisłość, gdyż moja mama w dowodzie ma dodany nr mieszkania). Po śmierci Józefa zamieszkiwał jego syn - Jan, zaś od czasu, kiedy umarł – nikt mieszkaniem się nie interesuje, nie wnosi żadnych opłat, nie remontuje i nie dba o nieruchomość. Połowa domu stoi zamknięta i niszczeje. Wnuczka Józefa – Jolka trzyma tam swoje rzeczy, jednakże w ogóle tam nie przychodzi oraz nie ponosi żadnych opłat. W mieszkaniu Antoniego zamieszkują moi rodzice, którzy opłacają podatki, remontują i są faktycznie jedynymi gospodarzami na tej posesji (jest na to wielu świadków). Po śmierci Antoniego – z jego dziećmi i moją mamą spisana została umowa, w której jest napisane, iż użyczają oni nieodpłatnie na czas nieokreślony połowę nieruchomości mojej mamie. Umowa była sporządzona pomiędzy nimi i nie przez wszystkich podpisana (bez notariusza). Była ona pomocna przy formalnościach związanych z płaceniem przez mamę podatku, czy coś takiego (myślę, że można jej nie ujawniać). W nieruchomości zameldowani są jedynie moi rodzice (od 1997 roku), ja (od 1992 roku) i moje dzieci (od 1993 i 1996 roku). Ja również tam inwestowałam, zaczęłam robić remont po śmierci moich pradziadków, wzięłam geodetę , który wymierzył działkę i podzielił na 2 części. Było to w 1992 lub 1993 roku. Miałam zamiar uporządkować sprawy i tam z mężem zamieszkać. Dwójka dzieci Antoniego – Łucja i Regina powiedziały, że chcą, abyśmy tam mieszkali i zrzekną się tego. Natomiast syn Antoniego – Jerzy początkowo również stał na takim samym stanowisku, natomiast później zmienił zdanie (być może pod naciskiem swojej żony – nadal żyjącej) - powiedział, iż możemy tam mieszkać, jednak gdyby zdarzyło się, że kiedyś ten dom będzie wyburzany – on chciałby dostać część po podziale tej działki. W związku z tym faktem zaprzestaliśmy wszystkiego i po kilku latach zaczęli tam mieszkać moi rodzice i do dziś dnia tam zamieszkują – bez uregulowania sytuacji prawnej. Podejrzewam, że sprawa spadkowa byłaby bardzo zawiła, długotrwała i kosztowna (być może nie warta zachodu). Zapewne znaleźli by się chętni, aby otrzymać zachówek lub wartość przypadającej dla nich części. Dlatego myślę, iż jedyną szansą na zdobycie tej nieruchomości będzie zasiedzenie. Nadmieniam, iż nam najbardziej zależy na uregulowaniu tej kwestii. Jeśli natomiast nie będziemy próbowali tego uregulować – na 99,9% - nie zrobi tego również nikt inny. Proszę mi poradzić co mam robić i na co mam szansę...