konto usunięte
Temat: Sąd obraża mnie na sali rozpraw oraz nie przyjmuje...
Dzień dobry Państwu, jeżeli można tak powiedzieć po ostatnich wydarzeniach w naszym kraju.Szanowni Prawnicy!
Po krótce przedstawię sytuację w której się znajduję. Jestem samotną matką wychowującą trójkę dzieci w wieku 14, 15 i 19 lat. Najmłodsi są w kolejności w drugiej i trzeciej klasie gimnazjum; najstarszy syn wyprowadził się z domu i zaczął pracę. Najmłodsze dziecko od kilku lat ma problemy z nogą, jest po 3 przebytych operacjach(prywatna klinika, w państwowych szpitalach na zabieg czeka się kilka lat, a to ostatni dzwonek, żeby zacząć działać). Co dwa miesiące muszę udać się z nim do oddalonej o 200 kilometrów kliniki na badania kontrolne(które są płatne). Dziecko ma także zaświadczenie o niepełnosprawności.
Z mężem od 6 lat regularnie toczy się w sądzie wojna o alimenty.
2 lata temu, sąd po kilku miesiącach podwyższył alimenty na najmłodsze dzieci z kwoty 300zł na 400zł. W lutym br sąd odebrał najstarszemu dziecku alimenty w związku z rozpoczętą pracą.
Dzisiaj odbyła się rozprawa w sądzie, po której kompletnie się załamałam. Rozprawa była krótka, bo trwała kilkanaście minut.
W tym czasie z ust Sądu(która od początku prowadzi sprawy) padały słowa, które zacytuję:
"Pani to chyba się nudzi w domu, że tak co chwilę łazi po sądzie, i że chętnie wydusiłaby ze swojego byłego męża każdą złotówkę".
Tu pojawia się pierwsze pytanie. Czy sąd może w taki sposób zwracać się do mnie, przemycajać "między wierszami" obrazę wobec mojej osoby?
Druga sprawa. 19-letni syn, który zaczął pracę w czerwcu 2009, mieszka 500km od mojego miejsca zamieszkania i od sądu w którym odbywa się rozprawa. Pierwsza rozprawa o uznanie wygaśnięcia obowiązku alimentacyjnego wobec syna miała miejsce 22 grudnia 2009(na rozprawie byłam przedstawicielem syna). Sprawa została odroczona, a sąd wezwał syna do osobistego stawienia się w sądzie. Syn wystosował pismo, w którym prosi Sąd o przesłuchanie go w miejscu jego aktualnego zamieszkania z powodu zbyt wysokich kosztów podróży. Sąd odmówił, a syn stawił się osobiście w sądzie w lutym, podczas której rozprawy odebrano mu alimenty.
Na wniosek sądu miałam dostarczyłć zaświadczenie z zakładu pracy z ostatnich 6 miesięcy, takie zaświadczenie dostarczyłam na rozprawę. Trzy dni przed rozprawą dotarła do mnie odpowiedź na pozew o podwyższenie aliemntów od pozwanego, w którym wnosił o wystąpienie przez sąd do mojego zakłądu pracy o zaświadczenie o zarobkach z 12 miesięcy. Wiedząc, że przez trzy dni (piątek,sobota,niedziela) nie załatwię takiego zaświadczenia, wzięłam na sprawę dokumenty: fiszki z dodatkowych 6 miesięcy o które wnosił pozwany (fiszki + zaświadczenie z zakładu pracy) oraz PIT-11. W momencie, kiedy Sąd poinformał, że odroczy rozprawę do momentu uzyskania przez Sąd zaświadczenia o zarobkach z mojego zakładu pracy za ostatnie 12 miesięcy, poinformowałam, że mam przy sobie dokumenty, które przedstawiają moje dochody ze wspomnianego okresu czasu i dłużej. Sąd odmówił przyjęcia dokumentów argumentując: "Sąd nie będzie kolekcjonował żadnych fiszek" i odroczył rozprawę na 15 czerwca.
Po tym akapicie pragnę Państwa zapytać, czy Sąd ma prawo odmówić przyjęcia dokumentów wzamian za zaświadczenie z zakładu pracy?
Pragnę też zapytać, czy mogę na sali sądowej jawnie lub ukrycie nagrywać przebieg rozprawy, aby móc tego użyć jako dowód nadużycia ze strony Sądu?
Co powinnam zrobić? Sytuacja stanowczo przerasta moje najśmielsze wyobrażenia o tym, jak postąpił Sąd.
No i takie małe dodatkowe pytanie. Na ile dni przed rozprawą powinno dotrzeć do mnie zawiadomienie o sprawie?
Z góry dziękuję wszystkim za przeczytanie mojego obszernego wpisu oraz za każdą pomoc.
Z gorącym pozdrowieniem,
Marcelina.