Temat: rezygnacja z umowy z powodu nie poinformowania klienta o...

Mam sytuację gdzie chcę pomóc osobie która została.... i tu ciężko powiedzieć... użyć właściwego słowa. Wrobiona to może za dużo... oszukana... już bardziej prawdziwie. Ale pewnie to jest ich standardowa procedura gdzie ludzie już nie mają siły z nimi walczyć i dlatego ją stosują.

Chciałbym tu uruchomić klauzulę taką że umowa podpisana w warunkach takich że klient nie wie na co się godzi, nie jest w stanie racjonalnie ocenić jej konsekwencji.

Tylko że sprawa ma dwie warstwy. Jedna to aktywne niedoinformowanie klienta co do warunków rezygnacji z umowy, być może nawet nie wprowadzenie w błąd ale świadome przystanie na jego niedoinformowanie dotyczące rezygnacji.

Osoba myślała że może zrezygnować z umowy abonamentu po 7 lub 10 dniach, nie wiedząc o tym że takie prawo przysługuje tylko dla umów podpisanych przez internet.
Druga sprawa to niedoinformowanie o sposobie pobierania opłaty za pakiety darmowych rozmów, że klient płacąc 30 zł miesięcznie ma automatycznie je zabierane w całości na pakiety. Czyli zostaje z kontem zero.

Ale druga warstwa sytuacji jest bardziej delikatna. Problem polega na tym że osoba oszukana ma fobię społeczną. A to jest taka choroba że człowiek w obecności innych, szczególnie właśnie tak celowo omotywany przez sprzedawcę przestaje myśleć racjonalnie, można wcisnąć każdą umowę można uzyskać każdą zgodę. To jest podobny kazus jak w przypadku osób starszych które będąc pełnoletnie jak najbardziej odpowiednio omotane nie będą myśleć racjonalnie (np. sprzedaż garnków za 5000 zł itp).

I tu jest ciekawa sytuacja bo raz zadzwoniłem na infolinię ale zmieniłem trochę sytuację i powiedziałem że starsza osoba (załóżmy moja babcia) namówiona przez koleżankę kupiła sobie telefon w play z którego nie umie korzystać. Dostałem natychmiastową odpowiedź żeby z babcią przyjść do salonu i w terminie 7 dni da się to odkręcić.
Natomiast tutaj jest sprawa z osobą w zdawało by się "w pełni sił umysłowych" i w "sile wieku" która niestety ma takie sytuacje że nie jest w stanie racjonalnie myśleć z powodu fobii która ją atakuje w takich momentach - a wiadomo że we wszelkiego typu salonach komórkowych itd gdzie się człowiek wiąże i potem nie można tego odwrócić to taki klient co mu można wszystko "doradzić" to skarb.
http://www.infor.pl/prawo/umowy/finanse/231581,Kiedy-w... - tutaj by te przepisy miały zastosowanie ?

Na umowie istnieje wartość 500 coś zł. Ale klient też nie został poinformowany że ta kwota odnosi się do zerwania umowy.

Mam od nich inne usługi i widzę na czym polega sytuacja, w zależności jak nieogarniętego człowieka się udaje (albo się jest jeszcze samemu nie doinformowanym i idzie się do nich jako do pierwszego źródła informacji) to nie powiedzą o wielu sprawach jeżeli nie zobaczą że potencjalny klient już wie że tu czy tam jakiś kruczek istnieje.

Kolejna warstwa tej sprawy wygląda tak że nawet w sytuacji składania skargi w salonie Play osoba która ją przyjmowała najpierw długo nie informowała o możliwości wyjścia z umowy. Nawet nie mówiła o tej karze gdzie się dowiedziałem potem na własną rękę. Na końcu okazało się że ma jakiś swój formularz do wypełnienia, ale to wyglądało na jej jakiś wewnętrzny system składania reklamacji. Dopiero potem okazało się że klient może mieć wgląd co sprzedawca pisze. A dopiero potem po wysłaniu zgłoszenia ze sformowaniem bardzo nie do końca opisującym nieporozumienie (bo wpisywał to sprzedawca i wyglądało jakby bardzo nie chciał aby klient miał czas na przemyślenie i precyzyjne sformułowanie zarzutu), okazało się że to co uzyskałem to wniosek reklamacyjny który klient sam mógł napisać w spokoju, nie w salonie będąc pod presją kolejki itd. i wysłać pocztą na adres który też już wtedy okazało się jest na potwierdzeniu reklamacji, a który mógł zostać podany od razu w razie wątpliwości dotyczącej zawarcia umowy.

I paradoksem jest tutaj prawo które pozwala na 10 dniowy czas zwrotu towaru przez internet gdzie można sobie we własnym domu w spokoju nie pod presją ludzi obok przeczytać potrzebne dokumenty zanim się kliknie "kup to". A brak takiej możliwości kiedy właśnie wszystko odbywa się pod presją czasu, pod presją starannie wywoływanych przez sprzedawcę emocji i starannie przez niego dobieranych faktów.
Jakby ustawodawca w pierwszym przypadku rozumie że nie jesteśmy do końca panami podejmowanych przez siebie decyzji i kliknięcie "kup to" jest za łatwe aby pokazywało wagę decyzji i że racjonalnie myślący ludzie mogą popełniać takie błędy, a mechanizm presji psychicznej żywej, przeszkolonej do tego osoby jest jest kompletnie nie brany pod uwagę.

Swoją drogą: https://en.wikipedia.org/wiki/Relevance_paradox - tu zdaje się mamy i z tym do czynienia. Klient nie wie czego nie wie, nie wie w jakie sfery zajrzeć żeby nawet ocenić stan swojej niewiedzy. I wtedy jest pewny, i chce no i świadomie podejmuje decyzje... tylko czym w kontekście tego paradoksu jest owa tak wyciągana na piedestał w kontekście podpisywania umów "świadomość".Ten post został edytowany przez Autora dnia 11.12.14 o godzinie 21:12