Temat: próba wymeldowania z mieszkania
Sławomir K.:
Uparcie zapytam- w którym dokładnie momencie czynność meldunku wymaga zgody kogoś innego poza organem meldującym?
Np. wtedy kiedy to zechce się Pan zameldować u mnie bez mojej zgody.... proszę spróbować :-)
A ja jeżeli nie wyrażam na to zgody (a nie wyrażam) udowodnię Panu, że się to Panu nie uda (niezależnie czy nazwie pan to zgodą czy też potwierdzeniem zamieszkiwania).
...
A ja prywatnie nazywam to właśnie "zgodą" i co śmieszniejsze (a potwierdza to Pan Tomasz) wielu urzędników (zupełnie niezgodnie z obowiącującymi przepisami, jak podnosi Pan Tomasz w swojej wypowiedzi) także nazwie mój podpis na Pana wniosku jako "zgoda" na za/wymeldowanie...
- wynajmowałem kiedyś kilku osobom mój prywatny lokal i nigdy nie wyrażałem "zgody" na meldowanie się w nim, pomimo, iż tam zamieszkiwali. A jeżeli ktoś chciałby zrobić to bez mojej "zgody" to zakończyłby tam zamieszkiwać ze skutkiem natychmiastowym, co dee facto byłoby podstawą, do negatywnego rozpatrzenia wniosku o zameldowanie - to całkiem proste i wykonalne... i zdecydowanie zgodne z ustawą.
Oczywiście z nikim nie podpisywałem żadnej umowy najmu, nikt nie płacił za mnie rachunków za prąd czy gaz i nigdy nie pokwitowałem żadnej kwoty pieniędzy jako zapłata za udostępnienie lokalu mieszkalnego :-)
"moja narzeczona wraz z dzieckiem wyprowadziła się..."
"no izacząłem wywozić swoje rzeczy, meble z zamiarem opuszczenia lokum u babci."
A skoro czepiamy się już tak słówek to znowu powołuje się Pan na nieodpowiedni fragment czyjejś wypowiedzi...
... ewidentnym jest, że z lokalu wyprowadziła się narzeczona z dzieckiem ale powyższe stwierdzenia nie rostrzygają wprost czy Pan Sebastian na dzień dzisiejszy zamieszkuje w tym lokalu czy nie, a tylko fakt, że miał zamiar je opuścić...
Czy więc potrafi Pan odpowiedzieć wprost:
Czy Pan Sebastian zamieszkuje aktualnie w tym lokalu, przebywa czasowo lub chociażby czasami nocuje???
(no chyba, że korespondował Pan z Panem Sebastianem na "priv", gdzie Pan Sebastian wprost określił fakt wyprowadzenia się z lokalu a nie tylko zamiar tego dokonania)
Jeżeli Pan Sebastian nawet tylko nocuje co drugi dzień i pozostawił w lokalu kilka swoich rzeczy (głupią szczoteczkę do zębów, golarkę i koszulę) wciąż może udowodnić, że dee facto zamieszkuje, co w myśl obowiązku meldunkowego, nie pozwoliłoby dokonać administracyjnego wymeldowania.
... Można się tylko domyślać, czy Pan Sebastian wyprowadził się już na stałe...
Pan takowe domysły traktuje jako podstawę to wysnuwania dalszych wniosków a ja staram się raczej teoretyzować, tym bardziej, że nie uzurpuję sobie wcale wiedzy prawniczej poziomu Pana Tomasza (a Pan chyba próbuje udowodnić, że takową wiedzę posiada).
Swoje twierdzenia opieram na własnych doświadczeniach w urzędach meldunkowych a ponieważ, jak napisałem wcześniej, borykałem się dokładnie z problemem wymeldowania osoby z mojego lokalu więc to teoretycznie dokładnie w temacie pytania Pana Sebastiana.
Jak wyżej.
No właśnie - jak wyżej... i to wielokrotnie :-)
Nie niestety, ale na szczęście.
Niestety... na szczęście... znowu czepia się Pan konkretnego słowa wyrywając to z kontekstu dłuższej wypowiedzi.... wszystko zależy co autor miał na myśli ale wyraźnie to Pana nie interesuje.
Nie będę polemizował czy niestety, czy na szczęście.
Składanie wniosku o zameldowanie (się) jest zgodne z prawem, tylko wtedy, gdy się gdzieś mieszka, więc powyższe namawianie można nazwać podżeganiem do łamania prawa.
Proszę złożyć na mnie doniesienie o popełnieniu przestępstwa w postaci podżegania do złamania prawa :-D
Podać Panu moje dane - to trochę ułatwi :-D