Zofia K. Pedagog, Gimnazjum
Temat: Niesłuszne podpisanie mandatu w szoku powypadkowym.
Skręcamy w lewo,powoli, na skrzyżowaniu, na zielonym świetle. Nagle przed nami wyrasta samochód, wielkie bum... i za chwilę świadek, który zostawia wizytówkę, sądząc, że tamten złamał przepisy i jechał na czerwonym świetle.Policja: nie bada alkomatem, sądzi, że nie liczy się szybkość
z jaką wpadł na nas młody kierowca, brak śladów hamowania. Policjant nie przyjmuje do wiadomości, że był świadek (nasza rejestracja z innego województwa).Na którąś z kolei prośbę, odpowiada "jak zacznę dzwonić po świadkach, to stracę jeszcze pół godziny". Nadal sądzi, że to nasza wina, bo obowiązuje zasada prawej ręki. Funkcjonariusz bierze ze sobą męża, mój dowód osobisty - myślałam, że idą spisywać dane. Mąż w szoku (przekonywany przez WŁADZĘ)podpisuje mandat. Ja doznaję kolejnego szoku, kiedy się o tym dowiaduję, proszę o anulowanie mandatu- nie ma takiej możliwości.
Dwa samochody opuszczają skrzyżowanie na lawecie - brak protokołu zdarzenia. Z późniejszej rozmowy tel. dowiaduję się od Świadka, że kiedy przed skrzyżowaniem na czerwonym świetle zatrzymał się autobus (kierowca następnym świadkiem), zatrzymał się świadek a młodzieniec wyprzedził pojazd MPK i zaraz było słychać wielki huk.
Młody człowiek odjechał ze znajomymi bez mandatu i pewnie pęka ze śmiechu z nas i Policji. Jest potencjalnym kandydatem na drogowego zabójcę. Czy faktycznie działanie w afekcie (podpisanie niesłusznego mandatu) nie może być usprawiedliwione działaniem w szoku i wyłącznie z tego powodu mamy stać się sprawcami wypadku, choć nimi nie jesteśmy????????????????