Temat: mobbing w pracy.
Adam Kołodziejczyk:
Polacy jeszcze boją się wnosić takie sprawy do sądu. A to pracodawca musi udowodnić, że nie stosował mobbingu.
Z tym się trochę nie zgadzam. Przy mobbingu to osoba, która stawia zarzut musi udowodnić, że była mobbingowana natomiast w przypadku dyskryminacji, to pracodawca udowadnia, że nie doszło do nierównego traktowania lub różnicując uprawnienia pracownicze stosował inne obiektywne kryteria (przeniesiony ciężar dowodu).
Natomiast pracodawcę z pewnością obciąża obowiązek przeciwdziałania mobbingowi a polega on na tym, iż może on używać środków organizacyjnych i perswazyjnych, a gdy są one nieskuteczne, może stosować sankcje przewidziane w prawie pracy. Jak wynika z wyroku SN z dnia 3 sierpnia 2011 r., I PK 35/11 (niepubl.), obowiązek przeciwdziałania mobbingowi jest zobowiązaniem starannego działania. Jeżeli zatem pracodawca wykaże, iż podjął realne działania mające na celu przeciwdziałanie mobbingowi i oceniając je z obiektywnego punktu widzenia da się potwierdzić ich potencjalną pełną skuteczność, pracodawca może uwolnić się od odpowiedzialności.
Jeżeli
masz tak mocne dowody to nie zwlekaj. Mobber to taka cholera, że jak zgnoi jedną osobę i zadowoli swoje brudne ego to za jakiś czas uweźmie się następnej.
NIE WOLNO DAWAĆ SIĘ TAK TRAKTOWAĆ bez względu na żadne okoliczności (brak pracy). Trzeba trochę odwagi, a jak już się założy sprawę do sądu to od razu należy żądać odzkodowania.
Przy braku reakcji obronnej mobber będzie gnoił swoją ofiarę do skutku. Mam za dużo przykładów z życia żebym nie wiedział o czym mówię. Niestety jednym z przykładów była próba samobójcza mobbingowanego pracownika. Dla zachęty dodam, że innym pozytywnym przykładem było odwołanie ze stanowiska v-ce prezesa zarządu.
Pozdrawiam.