Temat: mieszkanie matki, meldunek i kłopoty
Klara Perzynska:
Marta K.:
ręce mi opadły po przeczytaniu tego co napisałaś
przeczytaj siebie sama, postaw się w mojej sytuacji, gdzie za 2 tygodnie nie mam gdzie mieszkać i pomyśl, please
W przeciwności do Ciebie myślę, też nie miałam łatwo ale nie liczyłam na niczyją pomoc nawet przed swoją dorosłością, wszystko co osiągnęłam i mam to własna zasługachciałam się jedynie dowiedzieć czy mam prawo tam mieszkać czy nie, ..... jestem tam zameldowana, więc zgodnie z prawem też mam prawo tam mieszkać. Tak mi się wydaje.
To Ci się tylko tak wydaje, nie masz żadnych praw do tego mieszkania - to główny najemca decyduje kto będzie tam mieszkał.Chciałam mieć 2-3 miesiące oddechu finansowego, żeby spłacić zus, coś z kredytu, zaoszczędzić na mieszkaniu, ale jak widać moja matka jest tak cholerną egoistką, że tego nie rozumie i totalnie jej wisi za co będziemy żyć, gdzie mieszkać.
I być na utrzymaniu tej mamusi na którą tu teraz wieszasz psy ? Odpaliło jej? Może. Ale ja tego nie rozumiem.
To chyba Tobie odpaliło że jako dorosła zdrowa osoba żądasz od rodziców tego co nawet prawnie Ci się nie należy.
Obowiązkiem rodziców jest wychowanie i zapewnienie bytu (w pełnym tego słowa znaczeniu)tylko do pełnoletności jeśli dziecko po ukończeniu 18 roku życia nadal się uczy to dochodzi jeszcze okres nauki - i to wszystko czego możesz oczekiwać od rodziców !!! - reszta jest (lub nie) tylko ich dobrą wolą .
Ale czytając co piszesz o własnej matce nie liczyłabym na tą dobrą wolę.Więc chcę to załatwić inaczej, prawnie. Wtedy może ona zrozumie, że nie jest pępkiem świata, który jak znam życie za chwilę będzie potrzebował mojej pomocy, jak będzie stara i chora. I ja będę musiała jej pomóc tak? Bo prawnie mam obowiązek. Po takiej akcji to się odechciewa jakichkolwiek kontaktów z nią i tyle.
Obowiązkiem dorosłych dzieci wobec rodziców jest zapewnienie im bytu jeśli nie posiadają renty, emerytury ... itd - Tyle mówi prawo
I to raczej Ty musisz sobie zdać sprawę że nie jesteś "pępkiem świata" (jak to sama napisałaś o własnej mamie) i nie licz na innych tylko sama załatwiaj naprawianie własnych życiowych błędów
Kładziesz "laskę" na należności które prawnie Ci się należały ale żądasz rzeczy które ani prawnie, ani tym bardziej moralnie Ci się nie należą.
Zamiast klikać po próżnicy na forum i wyżalać się jaką to masz niewyrozumiałą i "okropną matkę" lepiej wejdź na strony gdzie można znaleźć pracę (i to nie koniecznie bieganie z mopem czy ścierą)
Nigdzie nie napisałam, że chcę, żeby matka mnie utrzymywała czy moje dziecko. Bo na to zarobię tym mopem czy szmatą.
Ale nie zarobię na mieszkanie, na spłatę należności w banku, w zusie, nie rozumiesz tego? Zbankrutowałam, po prostu, zdarza się w tych czasach.
Żeby nie być na łasce pomocy społecznej, rodziny i innych obcych wzięłam kredyt, myślałam, że zarobię i to spokojnie spłacę. A że jest jak jest to co ja poradzę? nie przeskoczę tego.
Że wieszam na niej psy? Wieszam, bo nie rozumiem jak można nie pomóc własnemu dziecku czy wnukowi, gdyby chociaż wzięła od nas rzeczy, meble, książki, część ubrań, ale nie, nawet tego nie chce zrobić. A gdzie ja znajdę pokój, w który wsadzę meble z 2 pokoi? pralkę, jakieś inne rzeczy. Mogę to sprzedać, ale za ile teraz sprzedasz rzeczy, które mają po 6-10 lat? za grosze, a potem za co to wszystko odkupię? a liczę na to, że wyjdę kiedyś z tego
też nigdy w życiu od nikogo nic nie dostałam, od rodziców też nic
dla mnie pójście do pomocy społecznej to był chyba największy z możliwych obciachów, nie wstydzę się sprzątać, praca jak praca, ale iść i prosić o taką pomoc nie jest łatwo, uwierz
ale też nie wyobrażam sobie tego, że w wieku 18 lat odcinam na maxa pępowinę ze swoim dzieckiem i mówię, a teraz mój drogi radź sobie sam, bo ja mam taki kaprys. Albo się ma dzieci i ma się je do końca życia, albo w ogóle się ich nie powinno mieć.
Marta K. edytował(a) ten post dnia 10.07.11 o godzinie 21:20