Aleksandra
Zgolak
Kupiec strategiczny
- strategic buyer,
MPS International
...
Temat: Mieszkanie do wyburzenia - od kogo odszkodowanie?
Witam PaństwaOd 12 lat mam mieszkanie własnościowe w starym budownictwie, mam do tego księgę wieczystą i fragment działki w wysokości 57/1000, poprzednia właścicielka wykupiła je od miasta. Mieszkaniem zarządza wspólnota. Pozostali właściciele to właściciele sklepów oraz w ok. 70% miasto. Fragment budynku obok został przeznaczony do wyburzenia. Ponieważ w mojej ścianie, bezpośrednio przylegającej do tego budynku, pojawiło się już dość dawno pęknięcie, które próbowałam [bezskutecznie] jakoś załatać, zwróciłam się do wspólnoty o powołanie komisji, która zbada niebezpieczeństwo, że po rozbiórce budynku obok zawali się też i moja część.
Komisja przyszła, a jakże, obadała sprawę i poszła.
Ekspertyza przyszła, ale niepełna i teraz czekamy na kolejną, bardziej szczegółową - już dość długo czekamy. I poczekamy jeszcze do 6 października. Natomiast już pierwsza ekspertyza wykazała jasno: do wyburzenia będzie wszystko, a więc i budynek obok, i moja część także, bo po rozbiórce całość się i tak zawali. Administrator beztrosko stwierdził, że oni muszą się zająć lokatorami komunalnymi - w sensie zapewnienia im lokali, natomiast ja zostaję właścicielką działki w centrum miasta i kupy cegły rozbiórkowej. Jest to moje i córki jedyne mieszkanie, które od dawna planowałam sprzedać lub zamienić na większe, ale nie mogłam, bo potencjalny klient zwrócił mi uwagę właśnie na to pęknięcie, jako na groźne dla konstrukcji. Nie muszę chyba mówić, że podniosło mi to ciśnienie. Dodam, że w części do wyburzenia znajduje się tylko moje własnościowe mieszkanie i mieszkania komunalne. Sklepy i inne mieszkania komunalne znajdują się w części pozostałej, nie przeznaczonej do remontu.
Administrator jeszcze mnie na koniec zdenerwował uwagą, że dostał informację, że ja podobno mam drugie mieszkanie. Jest to bzdurą, bo owszem, jeżdżę często do mojej mamy opiekować się nią, jest bardzo chora, ale daleeeeko mi do własności tego mieszkania. Zresztą nawet gdyby było moje, to co z tego... chyba mogę mieć i 50 mieszkań, a za to jedno cokolwiek mi przysługuje? no, ale to już na marginesie.
Mimo braku ekspertyzy w ręku i jakiejkolwiek decyzji zwróciłam się do pani adwokat, która stwierdziła, że na pewno mi się coś należy, Wspólnota musi mi dać mieszkanie w zamian, albo może miasto... no i miała sprawdzić, co dalej.
Pani Adwokat jest młoda, ale jest jedyną osobą w moim niewielkim mieście, która się zna cokolwiek na tych sprawach. Natomiast ciekawa jestem - to mało powiedziane, bardzo mnie nurtuje, co Wy na ten temat sądzicie. Może ktoś był w podobnej sytuacji, albo zna kontekst prawny? Czy już, na podstawie ustnej informacji od administratora, powinnam się zwrócić do Miasta? do Wspólnoty? o mieszkanie? o rekompensatę? Jakie mam prawa?
Czekam z niecierpliwością na Wasze opinie, z góry dziękuję.