Agnieszka K. varia
Temat: eksmisja meliniarzy z bloku
gdzie jeszcze mogę zadziałać, żeby pozbyć się meliny z mojego bloku?mieszka tam matka (ok. 70 lat) z synem (+ jeszcze jeden syn zameldowany, ale żyje gdzieś na wiosce). syn wielokrotnie karany. pijaństwo, bijatyki, imprezy całodobowe, schadzki najgorszych mętów z całego miasta, półnagie nieprzytomne "kobiety" (ostatnio w wyniku pobicia i zgwałcenia w tym mieszkaniu zmarła jedna z nich), zanieczyszczana klatka schodowa (w tym ekskrementy), nie do zniesienia smród z lokalu, muchy na klatce, potłuczone szkło, nocne walenie drzwiami itp...
lokatorzy wynajmują lokal socjalny od gminy. udostępniono im też nieodpłatnie spore pomieszczenie w piwnicy, gdzie mają toaletę (plus samowolny skład makulatury i innych żulerskich skarbów). przywleczone kanapy służą do przenocowywania tam "gości". również w tym pomieszczeniu odbywają się pijaństwa oraz operuje się otwartym ogniem. w piwnicy całymi dniami i nocami pali się światło (na koszt wspólnoty). w zimie zadymiają całą klatkę rozpalanym piecem
po kilku oficjalnych skargach do burmistrza oraz (uwaga!) uchwale wspólnoty mieszkaniowej zobowiązującej zarządcę nieruchomości do podjęcia kroków celem eksmisji uciążliwych lokatorów (ponoć niezbędnej), wreszcie udało się złożyć pozew (wspólnoty!) o eksmisję. przy czym umowa najmu jest już przez gminę kilka miesięcy temu wypowiedziana, ale zarząd nieruchomości gminnych twierdzi, że bez nakazu eksmisji nie uda im się wyrzucić tych ludzi. choć jednocześnie dodaje, że dodatkowo musi się znaleźć "odpowiednie" miejsce (cyt.: "był jeden lokal ostatnio wolny, ale przecież nie przeniesiemy ich do normalnych ludzi")
policji zdarza się ignorować wezwania do interwencji (nie mają patroli, jest przed ciszą nocną, "aaa, bo musi się pani przyzwyczaić, u nich to tak jest") albo przyjmują zgłoszenie i nie przyjeżdżają. po skardze ujawnili 22 wezwania za ubiegły rok (co stanowi wg. moich szacunków nie więcej niż 30% incydentów w ogóle, ponieważ większości po prostu nikt nie zgłasza - trzeba by chyba było dzwonić do drugi dzień). nie ma dla nich znaczenia, że kręcący się w okolicy margines zagraża mieniu innych mieszkańców (komórki w piwnicach, zaparkowane auta itp.)
MOPS w ogóle nie widzi wyjścia (również pismo w tej sprawie), choć alkoholizm i bezprecedensowa przemoc w rodzinie bez cienia wątpliwości ma tam miejsce od lat. kierownik przyznaje, że osobiście widział tam pobite i zakrwawione matkę i coraz to nowe konkubiny. jednocześnie wypłaca matce świadczenia, co stanowi ich jedyne źródło utrzymania
Sanepid jest jeszcze nie ruszony, ale przygotowuję wniosek w tej sprawie. zastanawiam się nas strażą pożarną (ta makulatura oraz rury gazowe przebiegające przez "ich" pomieszczenie w piwnicy). rozważam już również jakiś kontakt z mediami. myślę też nad poruszeniem przy okazji kwestii, że w moim bloku, w 3 z 4 lokali użytkowych (gminnych) sprzedawany jest alkohol (bar + 2 spożywcze). w sumie od 5.00 do 22.00
krew mnie zalewa, że niby nikt i nic w tak ewidentnej sprawie nie może. jakieś podpowiedzi? jakie procedury? argumenty? dowody?