Łukasz K. TrendFootball.pl
Temat: Dość pilne - wyłudzenia kredytów.
Witam,Sprawa jest taka. Pracuję w sklepie RTV AGD, oczywiście sprzedajemy towar również na raty. Niestety, zdarzają się wyłudzenia. Końcówkę zeszłego roku mieliśmy fatalną pod względem wyłudzeń, a na moje nieszczęście, na zdecydowanej większości umów są moje podpisy.
Działam jako "przedstawiciel banku", coś takiego podpisywaliśmy, by umowa wraz z blankietami mogła znacznie szybciej trafić do klienta.
Proces weryfikacji z mojej strony wygląda tak. Przychodzi klient z dowodem, ja "weryfikuję" czy osoba na zdjęciu to ta sama co przyszła.
Jeśli uznam, że tak, to sporządzam wniosek do banku. Wpisuję tam dane klienta, zarówno osobowe jak i te na temat zakładu pracy, dochodu itp. 80% kredytów jest na tzw. oświadczenie klienta.
Po wpisaniu wszystkich danych, wysyłam wniosek do centrali banku, do weryfikacji. Weryfikator czasem dzwoni do klienta by chwilę porozmawiać, czasem nie dzwoni, a kredyt z automatu jest zatwierdzony. Nie ma zasady.
Oczywiście nie ma opcji, że przychodzi klient (nie ubliżając!) z kompletnie brudnymi rękoma, paznokciami itp, a mianuje się jako pracownik biurowy. To dla mnie ewidentny wał, nie ruszam tego.
Nie mam obowiązku sprawdzać klienta, czy pracuje, dzwoniąc do zakładu pracy. Ba, nawet gdy dzwonię, bo coś mi nie pasuje, to nie otrzymuję takich informacji, pracodawca twierdzi, że przez telefon takich informacji nie udziela.
Weryfikuję też dokumenty. Wszystko "na oko", no bo jak inaczej..?
I teraz przechodzę do sedna. Ciągle jestem wzywany na Policję celem złożenia wyjaśnień. Najczęściej sprawa jest stara ponad dwa miesiące, raczej normalne jest, że nie pamiętam szczegółów.
Pierwsza sprawa, czy takie wzywanie mnie jest zasadne? Powołują się na mój podpis na umowie, że to ja sporządzałem, dlatego mnie wzywają.
Ostatnio jednak zaczynają się dziwne podchody, na spotkaniach na Policji słyszę "my wiemy, że trzeba jakoś dorobić do wypłaty", "to jest normalne takie wyłudzenia, ale czemu robicie to na taką dużą skalę" itp. Takie niby nic, ale czuć prowokację.
Ja nie mam sobie nic do zarzucenia. Miałem nawet - to powiedziała Policja - taką umowę, gdzie klient miał zastrzeżone dokumenty, a kredyt przeszedł (prawdopodobnie był w sklepie ktoś podobny).
Co robić? Jak się zachować? Strasznie mi przeszkadza, że podczas wizyt na komisariacie, Oni zakładają z góry, że ja jestem temu winien, że ja maczam w tym palce!
Resztę informacji, jeśli są jakieś potrzebne, dopowiem podczas trwania rozmowy..
Pozdrawiam.