Daria Magdalena Kostera

Daria Magdalena Kostera Redaktor Naczelna
scann.R /
www.scanner.com.pl

Temat: delikatny temat - publikacja listu do redakcji a...

Witam serdecznie
Mam dość delikatny temat a zarazem problem. Do mojej redakcji wpłynął list od czytelnika, w którym oskarża on firmę - swojego dłużnika o przekręty. List potwierdza dokumentami. Niestety niektóre fakty nie mają swojego przełożenia w papierach, a jedynie wskazują na pewnego rodzajju przestepstwo. Szczegóły generalnie nie są ostotne. Ważniejszy jest problem listów do redakcji. Jako naczelna odpowiadam za tresci publikowane na łamach mojej gazety. Jednoczesnie tego typu list publikowany w całosci znalazłby odpowiedź drugiej strony oraz tekst redakcyjny wyjaśniający fakty, które potwierdzają dokumenty.
Jaka jest odpowiedzialnosc redaktora w przypadku np:
- publikacji listu do redakcji z treściami oskarżajacymi inną stronę
- publikacji wywiadu, w którym rozmówca w nieetyczny sposób wyraża sie o inej osobie.

Dziekuje za pomoc

konto usunięte

Temat: delikatny temat - publikacja listu do redakcji a...

W obu przypadkach musisz się liczyć z:
- prawem osoby "pomówionej" do zamieszczenia polemiki, którą musisz opublikować.
- prawem osoby "pomówionej" do zadośćuczynienia, gdy rewelacje które publikujesz nie znajdą pokrycia w dokumentach (np gdy Twój rozmówca celowo zatai jakieś informacje by się wybielić).

Bez względu na prawo, sugerowałbym poprosić drugą stronę o zajęcie stanowiska. Wyślij ostateczną wersję artykułu/wywiadu i poproś o wypowiedź.Krzysztof B. edytował(a) ten post dnia 20.08.08 o godzinie 12:11

konto usunięte

Temat: delikatny temat - publikacja listu do redakcji a...

Pokazanie w tekście racji obu stron konfliktu jest dziennikarskim abecadłem. Na pewno jednak nie przesyłałbym - jak to sugeruje Pan Krzysztof Bochnacki - ostatecznej wersji tekstu. Niby dlaczego? Jaki to miałoby mieć cel? No chyba, że pozwolisz na cenzurę tekstu. Tego jednak sobie nie wyobrażam.
Artykuł musi dawać szansę wypowiedzi obu stronom i to tyle.

Tak naprawdę powinnaś brać pod uwagę tylko dwa rozwiązania - puścić dobry, rzetelny tekst lub zapomnieć o temacie. Robienie czegoś na pół gwizdka nie ma sensu.
pzdr
T.

konto usunięte

Temat: delikatny temat - publikacja listu do redakcji a...

Tomasz Czarnecki:
Na pewno jednak nie przesyłałbym - jak to sugeruje Pan Krzysztof Bochnacki - ostatecznej wersji tekstu. Niby dlaczego?
Bo zdecydowanie lepiej będzie, gdy pomawiana osoba pozna cały tekst przed publikacją. Zwłaszcza, gdy okaże się, że argumenty pomawiającego są wyssane z palca.

Swego czasu pewna firma opublikowała oszczercze teksty wobec byłego kontrahenta. Zataiła jednak informację, że w sprawie toczyło się postępowanie sądowe oraz zataiła niekorzystny dla siebie wyrok w sprawie. Nie byłoby publicznego prania brudów i niesmaku, gdyby publikator przez opublikowaniem zapoznał drugą stronę z materiałem i na tym etapie przeczytał wyrok i uzasadnienie wyroku.
Jaki to miałoby mieć cel?
Uniknięcie pozwania o naruszenie dobrego imienia?
No chyba, że pozwolisz na cenzurę tekstu. Tego jednak sobie nie wyobrażam.
Gdzie widzisz cenzurę? Poważny dziennikarz sam zmieni tekst gdy dostanie NOWE, merytoryczne argumenty od drugiej strony konfliktu.

konto usunięte

Temat: delikatny temat - publikacja listu do redakcji a...

Bo zdecydowanie lepiej będzie, gdy pomawiana osoba pozna cały tekst przed publikacją. Zwłaszcza, gdy okaże się, że argumenty pomawiającego są wyssane z palca.

Wysyłanie całego tekstu do dla mnie nowość. Nie widze sensu w dawaniu którejkolwiek ze stron mozliwosci cenzury. Po to dzwonie do obu stron, żeby poznać ich racje i opinie. Mam obowiazek rzetelnie je przedstawić.
Pozostaje jeszcze pytanie skąd pewność, która strona mówi prawdę a która kłamie. Dawanie tylko jednej stronie szansy na poznanie całego tekstu jest naiwne. Zreszta nie pamiętam, żeby oskarzony kiedykowiek powiedział: Jestem winny. Zapytaj o to chocby poszkodowanych przez WGI. Wiem, bo o tym pisalem.

Dziennikarz musi myśleć, a poważny dziennikarz nie opublikuje danych, których nie weryfikował u obu stron.

Prawo prasowe wymaga autoryzacji wypowiedzi osoby, ktora zgodzila się na jej zamieszczenie w tekscie (i to pod warunkiem, ze jej zażąda), a nie autoryzacji całego tekstu. Tym bardziej nie ma takiego prawa osoba o ktorej sa wypowiedzi. Odpowiedzialnosc ponosi podpisany pod wypowiedzia. Gazeta jest kryta. Szczegolnie jesli taka wypowiedz byla autoryzowana.

Swego czasu pewna firma opublikowała oszczercze teksty wobec byłego kontrahenta. Zataiła jednak informację, że w sprawie toczyło się postępowanie sądowe oraz zataiła niekorzystny dla siebie wyrok w sprawie. Nie byłoby publicznego prania brudów i niesmaku, gdyby publikator przez opublikowaniem zapoznał drugą stronę z materiałem i na tym etapie przeczytał wyrok i uzasadnienie wyroku.
A co to obchodzi redakcje? To ona zostala pozwana? I jakim prawem? Chyba, ze opublikowala wlasnie domysly, a nie rzetelny material z wypowiedziami i opiniami.
Jaki to miałoby mieć cel?
Uniknięcie pozwania o naruszenie dobrego imienia?
Pozwania kogo?
No chyba, że pozwolisz na cenzurę tekstu. Tego jednak sobie
nie wyobrażam.
Gdzie widzisz cenzurę? Poważny dziennikarz sam zmieni tekst gdy dostanie NOWE, merytoryczne argumenty od drugiej strony konfliktu.
Ja jednak widze cenzure. Na dodatek w ten sposob tworzysz zamkniety krag nieustannego wysylania tekstu do obu stron w celu weryfikacji.

pzdr

konto usunięte

Temat: delikatny temat - publikacja listu do redakcji a...

Tomasz Czarnecki:
Nie widze sensu w dawaniu którejkolwiek ze stron mozliwosci cenzury.
Nie bardzo rozumiem gdzie widzisz możliwość cenzury.
Chodzi o możliwość zapoznania się z zarzutami PRZED publikacją, co w sytuacji skrajnej pozwoli uniknąć sprawy o zniesławienie/pomówienie.
Pozostaje jeszcze pytanie skąd pewność, która strona mówi prawdę a która kłamie. Dawanie tylko jednej stronie szansy na poznanie całego tekstu jest naiwne.
Znaczy się, gdy będzie to wywiad, to jak rozmówca go autoryzuje nie widząc? A jeśli nie autoryzuje to także nie zobaczy całości.
Zreszta nie pamiętam, żeby oskarzony kiedykowiek powiedział: Jestem winny.
Ale tu nie ma oskarżonego. Jest strona która podaje jakieś fakty i strona, która w świetle tych faktów jest przedstawiana negatywnie.
Dziennikarz przed publikacją powinien jak sam napisałeś, skonfrontować wiedzę.
których nie weryfikował u obu stron.
Z pytania wynika, że ktoś miał/ma taki zamiar i pyta o konsekwencje.
a nie autoryzacji całego tekstu. Tym bardziej nie ma
takiego prawa osoba o ktorej sa wypowiedzi.
Przeczytaj jeszcze raz co napisałem. Nie chodzi o to by pomawiany ingerował w treść, tylko by w sposób uczciwy zapoznał się z rzekomymi zarzutami i mógł do nich odnieść. Jak to zrobi gdy nie ich nie zna?
Oczywiście można po publikacji cieszyć się z pozwu i dać strony na polemikę/sprostowanie, można jednak to co napisałem zrobić przed publikacją i w oparciu o stanowisko obu stron napisać artykuł.
A co to obchodzi redakcje?
Ano to, że przez naiwność i zaniechanie opublikowała nieprawdę.
Cokolwiek potem nie zrobisz, niesmak zostaje.
Ja jednak widze cenzure. Na dodatek w ten sposob tworzysz zamkniety krag nieustannego wysylania tekstu do obu stron w celu weryfikacji.
Dokładnie tak samo jest z weryfikacją prawdziwości opisywanych przez strony faktów. Każdy mówi swoje, Ty zaś wydzwaniasz, wypytujesz i weryfikujesz uzyskane informacje.

konto usunięte

Temat: delikatny temat - publikacja listu do redakcji a...

Mylisz dwie formy dziennikarskie jaką jest wywiad i artykuł. Ja piszę o autoryzacji wypowiedzi, a ty pytasz co z autoryzacją wywiadu, który jest jedną wielką wypowiedzią.

Ja mówię o rzetelności dziennikarskiej a ty piszesz o naiwności i zaniechaniu ze strony redakcji, co z definicji wyklucza jej rzetelność.
Wspomniana rzetelność zakłada właśnie to, że każda ze stron ma możliwość zapoznania się z zarzutami. Po to się dzwoni i prosi o opinię do tych zarzutów dając szansę obrony i przedstawienia swoich racji. Na pewno jednak nie wysyła się całego tekstu.

Piszesz, że nie ma oskarżonego. Rozumiem, że w Twojej opinii procesy o zniesławienie/pomówienie biorą się z nieprawdziwych pochlebstw a nie z nieprawdziwych oskarżeń. Ok. Twoja wola.

Ja mówię o Prawie prasowym. Ty jakoś o nim nie wspominasz, zakładając z góry, że konsekwencje poniesie redakcja. Nie wiem na jakiej podstawie. Rozumiem, że wynika to z Twojego doświadczenia.

Jak powiadają - mniejsza o większość. Decyzję i tak musi podjąć redaktor naczelna pisma Unit. To ona odpowiada za niezależność redakcji, rzetelność publikowanych tekstów i może ponieść konsekwencje jeśli nie zadba aby tekst powstał zgodnie ze sztuką dziennikarską. Zresztą musi znać prawo prasowe.

Zawsze może też zrezygnować z publikacji. Ale to już jej decyzja.
Pzdr

konto usunięte

Temat: delikatny temat - publikacja listu do redakcji a...

Tomasz Czarnecki:
Mylisz dwie formy dziennikarskie jaką jest wywiad i artykuł.
Nie wiem czy zauważyłeś, że koleżanka planuje publikację wywiadu
lub listu. Nie ma wcale mowy o artykule.
Zresztą musi znać prawo prasowe.
W zasadzie to jest odpowiedź na niemal wszystkie wątpliwości. Na tyle oczywista, że aż bezczelna.
Gdybym to ja napisał, dostałbym zapewne po głowie od obrońców poprawności politycznej.

btw.
Publikacja nieprawdy to nie tylko konsekwencje związane z prawem prasowym. To także konsekwencje w postaci np. znaczącego obniżenia wiarygodności.

konto usunięte

Temat: delikatny temat - publikacja listu do redakcji a...

Nie chciałem nikogo urazić wypowiedzią o znajpmości Prawa prasowego. Takie jest jednak życie. Jak sformułowano to w prawie rzymskim - nieznajomość prawa szkodzi. I to niestety racja.

Pisząc o artykule odniosłem się do Twojej wypowiedzi: "Bez względu na prawo, sugerowałbym poprosić drugą stronę o zajęcie stanowiska. Wyślij ostateczną wersję artykułu/wywiadu i poproś o wypowiedź."
Powiedziałem, że nie wyobrażam sobie również przesyłania całości tekstu do którejkolwiek ze stron.
Dodam tylko, że nie wyobrażam sobie przesłania wywiadu do strony o której w nim mowa. Szczególnie jeśli autoryzacji nie dokonała osoba, która go udzieliła.

Zgodzę się, że publikacja nieprawdy prowadzi do obniżenia wiarygodności. Dlatego tak trzeba dbać o rzetelność publikowanych materiałów. Czuwać nad tym musi właśnie redaktor naczelny. On odpowiada twarzą za wizerunek gazety. Taka prawda.

Ok. Pax.
pzdr
T.Tomasz Czarnecki edytował(a) ten post dnia 22.08.08 o godzinie 15:34

Następna dyskusja:

temat autostradowy




Wyślij zaproszenie do