Temat: Czy polską Temidę obowiązują jakiekolwiek terminy??
Grzegorz P.:
Jolanta I.:
I szlag mnie trafia, że z moich podatków muszę utrzymywać bandę urzędasów, którzy NIC nie robią.
Szkoda, że akurat Ty coś takiego piszesz. To,zę sądy katowickie słyną z bałaganu i przewlekłosci nie wynika z tego, zę nikt tam nic nie robi, tylko wręcz przeciwnie, mają sto mln spraw, i dlatego jest bałagan, bo sobie z tym nie radzą - pewnie brakuje organizacji. No dobra, zapewne nikt nie siedzi tam po 12 h w pracy, ale nie wydaje mi się, żeby nic nie robili.
Grzesiu, jestem w stanie wiele zrozumieć, ale nie pojmuję dlaczego sąd pisząc do mnie - jako do osoby poszkodowanej-narzuca mi termin 7 dni na odpowiedź - bo w przeciwnym razie i tu milion paragrafów co mmi grozi jeśli spóźnię się z odpowiedzią lub jej nie udzielę- sam na moje pisma nie odpowiada w ogóle i w mojej sprawie NIC nie posuwa się na przód.
Dlaczego terminy obowiązują tylko obywatela a instytucji sądu już nie?
OK, niech sąd ma na to swoje działania 30 , 45, 60 dni -nie ma sprawy, ale niech są wyznaczone konkretne terminy a nie do świętego nigdy nigdy.
Dlaczego w kraju -podobno - prawa i sprawiedliwości to poszkodowany musi sobie "wychodzić" to co mu się prawnie należy? Dlaczego to JA muszę do sądu pisać pisma, dzwonić i pytać na jakim etapie jest moja sprawa itd.?
Wracając do tego przypadku to właściwie od listopada niewiele się wyjaśniło.Mam jeszcze raz napisać pismo z prośbą o nadanie klauzuli wykonalności i dołączyć znaki sądowe za 6zł -czego nie uczyniłam wcześniej bo niby skąd miałam o tym wiedzieć, a sąd nie raczył mnie wezwać do uzupełnienia tego.
Pomijam fakt, że aby kupić te cholerne znaki muszę się z pracy zwolnić bo kasa sądu działa w takich a nie innych godzinach -to jest jakaś paranoja!
Nie dość, że w niczym człowiek nie zawini, jest poszkodowanym, ma prawomocny wyrok to jeszcze musi mitrężyć swój czas i pieniądze żeby odzyskać to co mu się należy.