Temat: Czy można pozwać prawnika lub adwokata za przegraną...
Magdalena Sośniak:
Najwięcej do powiedzenia w sprawie:
a) odpowiedzialności prawnika za skutek,
b) wynagrodzenia, które powinno być wypłacone wyłącznie "od wygranej sprawy"
mają do powiedzenia ci, którzy nigdy nie wykonywali tego zawodu i nie wiedzą ile czasu trzeba poświęcić na osiągnięcie rezultatu przynajmniej zbliżonego do zakładanego. Nie zrozumiem już chyba nigdy, dlaczego prawnik jest jedynym chyba zawodem, w odniesieniu do którego większość społeczeństwa oczekiwałaby pracy za darmo i najlepiej z gwarancją zbliżoną do gwarancji za zakupywany towar.
Oj jakze mi zal Pani... Ciekawe, ze prowadzac firme codziennie ponosi sie odpowiedzialnosc za podejmowane decyzje, ktore w weikszosci maja wymiar prawny. majac zatrudnionych pracownikow ponosi sie odpowiedzialnosc takze za ich los, bo miesiac w miesiac trzeba wytwarzac zysk by miec za co zaplacic osobom zatrudnionym. Dlaczego zatem adwokat czy radca boi sie odpowiedzialnosc wzgledem jednego klienta?? Strach przed odpowiedzialnoscia jest przyczyna zapasci wymiaru sprawiedliwosci. Dotyczy to rowniez sedziow, ktorzy boja sie podejmowac decyzje i wielokrotnie w uzasadnieniach wytokow zzynaja slowo w slowo z pism procesowych tego, ktoremu racje przyznali. To juz kwestia jednak zle skonstruowanego systemu awanu zawodowego i oceny kompetencji.
"Jezeli dana osoba upieralaby sie wbrew opinii przy swoim to winna to robic na wlasne ryzyko bez profesjonalnej pomocy. Prowadzenie sprawy, ktora uznalo sie za rokujaca niskie powodzenie jest zwyklym naciagactwem." Fajnie jakby prawo było czarno-białe.
Nie rozmawiamy tu o przypadkach skrajnych, o krtorych Pani pisze nizej, ale stosunkowo prostych sprawach ktore zadza sie takim samym brakiem odpowiedzialnosci za wynik. Rozumiem sytuacje w ktorej prawnik mowi ze szanse sa takie i takie, jak to Pani ujela. Jezeli klient na to przystanie i ma pelna tego swiadomosc to wszytko jest ok. Niestety istnieje gros przypadkow w ktorych adwokat czy radca powie ze wszystko jest swietnie, a pozniej okazuje sie ze jednak swietnie nie jest.
Ale wtedy adwokaci (radcy) mowia: no wie Pani/pan takie sady w Polsce, taki wymiar sprawiedliwosci, takie prawo... wieczna mantra w jakim okropnym kraju zyjemy. W zargonie biurokratycznym nazywa sie to spychologia. W genialny sposob ta technike rrozmywania odpowiedzialnosci opisala Hanah Arendt w traktacie o przemocy. Tak prosze Pani brak odpowiedzialnosci za wlasne dzialania to przemoc. Wzajemne psioczenie na siebie: sedziow na adwokatow, adwokatow na sedziow i wszystkich na zle prawo i urzednikow psuje wymiar sprawiedliwosci w najgorszy sposob.
Prosze mi nie mowic o odpowiedzialnosci dyscyplinarnej bo to fikcja... bardziej sluzy zabiegom politycznym wewnatrz srodowiskka niz poszkodowanym obywatelom.
sądy na przestrzeni lat mają zmienną praktykę orzeczniczą. Nie wchodząc w zbędne szczegóły - mogę powiedzieć Klientowi (i dlatego odbyłam 5 lat studiów i 3 pół roku aplikacji że TO WIEM, albo WIEM GDZIE SZUKAĆ): W latach 90 orzecznictwo było takie a takie, mieli Państwo szansę, w latach takich a takich
To jedno z najbardziej kuriozalnych i zabawnych spostrzezen, jakie slyszalem - po osmiu latach studiow Pani juz wie gdzie szukac?? Nie takiego argumantu sie spodziewalem. Raczej takiego, ze osiem lat nauczylo mnie myslec, szanowac zasady ogolne i znac podstawowe zasady wykladni. Ale nie dzis liczy sie wyszukanie szczegolowego przepisu jako recepty na wszytko - chocby byl najbardziej idiotyczny i sprzeczny z regulami jeszcze ustalonymi w Rzymie.
Taka praktyka tez psuje prawo i zycie spoleczne w ogolnosci, a niestety zaczyna zwyciezac rowniez w orzecznistwie sadowym (np. ETSu). Premiuje to wlasnie spryciarstwo i wyszukiwactwo.
Tymczasem najwybitniejsi prawnicy zawsze charakteryzowali sie zdolnoscia do abstrakcyjnego myslenia i konfrontowania partykularyzmow z fundamentalizmami.
wykładnia się zmieniła i Państwa szanse oceniam marnie.
Wykladnia w porzadku prawnym szanujacym zasady ogolna i nie fetyszyzujacuym przepisow rzadko sie zmienia. Jesli rzeczywistosc polska odbiega od tych idsalow to jest to wina wylacznie prawnikow - po spolce adwokataow, radcow, sedziow, ale takze tych ktorzy decyduja o tym by studia prawnicze prowadzic w warunkach masowych spedow i upychania studentow na sile w salach z czasow wczesnonowozytnych.
Czy w rezultacie (abstrachując od zasad etyki, które na to nie pozwalają) miałabym zgodnie z Państwa systemem wartości zostawić tych ludzi samych sobie, oszczędzając czasu naszemu wymiarowi sprawiedliwości, ze świadomością moją i Klienta - że bez mojej wiedzy i tych właśnie 9 lat nauki i kilku lat praktyki nie mają już żadnych szans na pewno?
Tu wlasnie wychodzi jak na dloni podstawowy blad myslenia wychodzacy z wlasnego ego i wlasnych korzysci a nie korzysci klienta. Tak rola prawnika nie jest branie i prowadzenie sprawy za wszelka cene - na stracenie lecz wytlumaczenie klientowi ze w takich i takich warunkach brak jest praktycznie szans na powodzenie i nie warto trwonic poieniedzy na wpisy, koszty, eksperyzy, etc.
Nie rozumiem dlaczego oczekują Państwo, że nawet po 9 latach nauki będę mieć zdolność przewidywania orzeczenia, gdzie nawet Sąd Najwyższy w składzie złożonym z prawników o wiele większej wiedzy, stażu i stopniach naukowych niż ja może po prostu ZMIENIĆ KIERUNEK WYKŁADNI.
I znow te same bzdury. Sad Najwyzszy zmienia kierunek wykladni bardzo rzadko i zazwyczaj nie ot tak sobie, tylko w obliczu glebokich przeksztalcen spolecznych lub radyklanych zmian prawa, ktore tez mozna przewidziec.
To bzdura naruszająca dobre imię tego zawodu. Jak w każdym zawodzie wykonywanym przez człowieka - zapewne mogą zdarzyć się patologie i temu służy m.in. odpowiedzialność dyscyplinarna (w tym zawieszenie w prawie wykonywania zawodu).
Fetyszyzacja etosu zawodu tez jest jednym z istotniejszych problemow korporacji. Adwokaci i radcy nie sa Bogami, ich zawod w moim przekonaniu jest zawodem nizszego zaufania spolecznego od zawodow o znacznie nizszym ETOSIE takich jak chociazby nauczyciele, ktorzy decyduja o faktycznym ksztalcie prezebiegu socjalizacji w ramach drugiej najwazniejszej insytucji spolecznej odpowiedzialnej za to jacy jestesmy.
Natomiast nie chodzi tu o romiar patologii ale o to, ze system sprtzyja jej istnieniu, i to system wzmacniany rekami nawet tych, ktorzy zachowuuja sie etycznie nienagannie.
Jest taka fundamentalna prawda o spoleczenstwie: cale zlo swiata bierze sie z biernosci dobrych ludzi. Zlo sie rozpanasza z niezwykla latwoscia, natomiast heroizm jest wyjatkiem. Pani wypowiedz najlepiej o tym swiadczy.