Katarzyna
Frasca
Financial specialist
/ Psychotherapist in
training
Temat: Brak zwrotu kaucji - potrzebuję porady
Witam serdecznie,zwracam się do Państwa z prośbą o poradę. Wraz z moim narzeczonym wynajmowałam mieszkanie w centrum Krakowa od końca września 2013 do początku maja tego roku. Umowę podpisałam ja, ponieważ mój narzeczony jest Włochem i nie był jeszcze zarejestrowany w Polsce. Problem dotyczy braku zwrotu kaucji.
Otóż 1 kwietnia zgłosiłam z miesięcznym wyprzedzeniem chęć wyprowadzki: ja i mój narzeczony dostaliśmy nową propozycję pracy w innym mieście. Właścicielka mieszkania napisała, że nie ma problemu i umówiłyśmy się na spotkanie w ostatnich dniach kwietnia, aby oddać mieszkanie, klucze i podpisać protokół zdawczo-odbiorczy. Jakoś w połowie kwietnia podałam stan liczników. Z mojej strony wywiązywałam się zawsze regularnie z opłaty za mieszkanie (1100 zł czynszu plus media 400 zł w okresie grzewczym i 300 poza okresem grzewczym), mieszkanie pozostawiłam dokładnie wysprzątane, z umytymi podłogami, meblami i dodatkowym sprzętem, którego nie opłacało mi się zabierać ze sobą: opiekaczem, lustrami, dużym koszem na śmieci, pojemnikiem na brudną bieliznę Ikea, itp.
Ostatniego dnia właścicielka pojawiła się ze swoim mężem, obejrzała stan lokalu i powiedziała, że wszystko jest w porządku. W obecności mojej mamy, która pomagała mi przy przeprowadzce, spisałyśmy protokół zdawczo-odbiorczy i przekazałyśmy klucze do mieszkania. Powiedziała, że maksymalnie w przeciągu 10-14 dni zostanie mi przesłane 50% depozytu na konto (ponieważ mieszkanie opuściłam przed upływem 9 miesięcy), ponieważ jej ojciec, który również jest właścicielem kamienicy (nie wiem dokładnie, jak jest to rozwiązane prawnie, ale oboje zajmują się nieruchomościami), znajduje się za granicą i przelewu dokona po powrocie do domu.
Po upływie około tygodnia, jako, że z moim narzeczonym wynajmujemy mieszkanie w Warszawie i musieliśmy również zapłacić depozyt i miesięczny czynsz, napisałam smsa do właścicielki z uprzejmą prośbą o, jeżeli to możliwe, przynajmniej częściowe przelanie depozytu z powodu konieczności spowodowanej naszą trudną sytuacją finansową w tym miesiącu.
I tu muszę wrócić na chwilę do października, kiedy to na początku naszego wynajmu właścicielka napisała mi smsa, że generujemy bardzo duże, przekraczające wszelkie normy zużycie prądu. Prawdopodobnie związane z użyciem bojlera. Poprosiła nas, abyśmy wyłączali bojler za każdym razem, kiedy będziemy wychodzili z mieszkania. Zastosowaliśmy się do jej zaleceń i od tej pory bojler był regulanie wyłączany za każdym razem, kiedy opuszczaliśmy mieszkanie. Mimo tego jako, że ja ponad 10 godzin spędzałam w pracy, a mój narzeczony wyjeżdżał bardzo często do Włoch, wydawało nam się bardzo dziwne tak wielkie zużycie prądu. Zauważyliśmy, że woda z kranu jest wręcz wrząca, więc poprosiliśmy również o wyregulowanie termostatu. Od tej pory woda była letnia, bojler był wyłączany, a właścicielka już ani razu nie odezwała się na temat wysokiego zużycia prądu. Uznaliśmy, że problem został rozwiązany.
Minęło siedem miesięcy, podczas których płaciliśmy regularnie czynsz plus rachunki za mieszkanie i nie zostaliśmy poinformowani więcej o jakichkolwiek problemach związanych z bojlerem, czy z czymkolwiek innym. Ąż tu nagle dwa dni temu, w odpowiedzi na moją prośbę o zwrócenie nam depozytu, właścicielka napisała mi smsa, iż kaucja posłuży za pokrycie kosztów naszych wysokich eksploatacji i prądu, gazu i wody. Napisała, że zużyłam bardzo dużo energii elektrycznej, przekraczającej wszelkie normy. Poprosiłam mailowo o przesłanie mi rachunków za to tak wysokie zużycie i wyjaśnienie, czemu nie zostałam poinformowana o tym, że moje zużycie przekracza płacone wydatki, wcześniej. Właścicielka odpisała, że byłam "wielokrotnie informowana o wysokich zużyciach". Niestety, jest to zwyczajną nieprawdą i sprawia mi to stwierdzenie wielką przykrość. Problem z bojlerem został jednokrotnie zasygnalizowany na początku naszego pobytu w mieszkaniu i, jak nam się wydawało, rozwiązany poprzez wyłączanie go i regulację termostatu. Przez ponad pół roku regularnego płacenia za mieszkanie nie zostaliśmy poinformowani o żadnych wysokich zużyciach. Poprosiłam o przesłanie jako dowód tej "wielokrotnie wysyłanej komunikacji", ale oczywiście jej nie otrzymałam.
Co więcej, ostatniego dnia mojego pobytu w wynajmowanym mieszkaniu, kiedy podpisałam protokół zdawczo-odbiorczy, właścicielka nie powiedziała nam nic na temat jakichkolwiek wątpliwości co do zwrotu kaucji: mam nawet na to świadków, gdyż odbywało się to przy mojej mamie. Dodam jeszcze, że napisała mi mailem, że nie poinformowała mnie wcześniej o wzięciu kaucji, ponieważ w dniu, w którym podpisywałyśmy protokół zdawczo-odbiorczy, nie była w posiadaniu stanu liczników. Wydaje mi się to nieprofesjonalne zważywszy, iż jest to moment bardzo ważny i wrażliwy podczas wynajmu mieszkania, w którym należy poinformować, jeśli są jeszcze jakieś nieprawidłowości w użytkowaniu mieszkania. Tym bardziej nielogicznym wydaje się, że w pierwszym miesiącu mojego zamieszkiwania właścicielka zdawała sobie sprawę z wysokiego zużycia bojlera, a przy opuszczaniu mieszkania już nie.
Informacja o zabraniu kaucji nie została nam więc przekazana ani ustnie, ani pisemnie, ale za pośrednictwem smsa, kiedy się o nią upomniałam, co również wydaje mi się niepoprawne, o ile się dobrze orientuję w tych kwestiach. Nie dostałam również jak do tej pory żadnych rachunków, które poświadczałyby tak wysokie zużycie prądu, mimo moich kilkukrotnych próśb.
Żeby tego było mało, wczoraj zadzwonił do mnie ojciec właścicielki podkreślając, że zabranie kaucji jest słuszne i znów mówiąc, że zostałam wielokrotnie informowana o wysokich zużyciach, co mnie bardzo zabolało, bo jest to poraz kolejny powtarzaną nieprawdą. Następnie dopisując smsa, że dodatkowo jestem dłużna jeszcze (oprócz kaucji) 451,20 gr.
Nie jestem specjalistką w zakresie prawa związanego z obrotem nieruchomościami, ale wydaje mi się, że odbieranie kaucji już po podpisaniu protokołu i oświadczeniu, że wszystko jest w porzadku, i pisanie kwot nie popartych żadnymi rachunkami drogą smsową, dodając do nich kolejne, nie jest poprawną metodą współpracy.
Może ktoś powiedziałby, iż niepotrzebnie tworzę problemy o 550 złotych kaucji, ale w sytuacji, w jakiej aktualnie się znajdujemy: zaczynamy nową pracę i jeszcze nie otrzymaliśmy żadnego wynagrodzenia, a każdy grosz się liczy, uważamy to za nieuczciwe, nieprofesjonalne zachowanie.
Nie mając do kogo się zwrócić w tej kwestii, pozwoliłam sobie napisać w tym wątku. Poinformowałam też mailowo agencję, poprzez którą wynajmowałam mieszkanie, o zaistniałej sytuacji, ale jak na razie nie otrzymałam odpowiedzi. Może ktoś tutaj będzie w stanie powiedzieć mi, czy jest to prawidłowy sposób kończenia współpracy wobec lokatora, który zawsze terminowo płacił za mieszkanie i który nie został o niczym poinformowany do tej pory, a któremu w sumie nagle informuje się, że musi zapłaciić dodatkowo 1000 złotych (kaucja plus dodatkowa suma), mimo uczciwości w płaceniu okupionej ciężką pracą.
Z góry bardzo dziękuję i pozdrawiam serdecznie.:)