Temat: Polbank- ktoś to przeszedł?
Niestety mój ojciec nadal jest klientem Polbanku, ponieważ wziął w nim kredyt i do czasu spłaty ostatniej raty wciąż będziemy musieli się użerać z tym patologicznym bankiem. Oto kolejne wydarzenie, które chcę opisać.
W Polbanku nagminne giną dokumenty. O tym pisali już inni klienci tego banku. Mojego ojca też to spotkało. Zaginęła dyspozycja zlecenia stałego do potrącania rat kredytu z ROR-u.
Ale chcę zwrócić uwagę na inny szczegół. W norlmanych bankach jeżeli klient trafia do jakiegoś pracownika banku, to jest przez niego obsługiwany kompleksowo, od A do Z. Ale w Polbanku tak nie jest. W tym banku np. dyspozycji zlecenia stałego nie składa się, jak w każdym innym banku, u pracownika, który udziela kredytu, tylko w kasie. Pomijam fakt, że klient jest odsyłany od jednego pracownika do drugiego, ale w tym banku takie patologie to jest norma. Przerażające jest jednak co innego. NIE MA ŻADNEJ KOMUNIKACJI MIĘDZY TYMI PRACOWNIKAMI. Pracownik, który udzielił kredytu na pytanie potrafi odpowiedzieć w ten sposób: ALE JA NIE WIEM CZY PANA OJCIEC SKŁADAŁ DYSPOZYCJĘ, BO TYM SIĘ ZAJMUJE INNY PRACOWNIK, PRACOWNIK PUNKTU KASOWEGO, WIĘC JA NIE WIEM CO PANA OJCIEC TAM SKŁADAŁ!
Czy wyobrażacie sobie, żeby w normalnym banku pracownik obsługi udzielił Wam takiej odpowiedzi? Osoba, która udziela kredytu, nie monitoruje go całościowo. Mało tego, w Polbanku najwyraźniej nie istnieje taka kategoria pracownika, jak OPIEKUN KLIENTA. Jeśli jakieś sprawy trzeba załatwiać w kilku okienkach, u kilku pracowników, TO NIKT TEGO NIE ZBIERA DO KUPY, NIE ZBIERA WSZYSTKICH DOKUMENTÓW W JEDNEJ TECZCE. Jeśli dyspozycja była składana w kasie i w jakiś sposób zaginęła, to IDŹ PAN SOBIE TERAZ DO KASY I SZUKAJ TEJ DYSPOZYCJI, A MI DAJ PAN ŚWIĘTY SPOKÓJ, BO JA NIE JESTEM KASA! Tak Ci odpowie pracownik POLBANKU! DLATEGO UWAŻAM, ŻE NAZWĘ POLBANK NALEŻY TŁUMACZYĆ TYLKO W JEDEN SPOSÓB: P... A... T... O... L... O... G... I... A...!