Temat: certyfikat Polskiego Instytutu Kontroli Wewnętrznej
A ja uważam, że to kwestia wiedzy np. przyszłego pracodawcy. CIA, ACCA, CISA itd. są o tyle popularne, że są znane. Absolutnie nie kwestionuję ich znaczenia zawodowego, bo sam bym siebie deklasował :-))), ale szczerze mówiąc, przy lekturze wielu ogłoszeń, mam wrażenie, że pracodawca chce, aby przyszły pracownik miał
COKOLWIEK. Nie macie czasem podobnego wrażenia?
Z pewnością każde dodatkowe umiejętności są cenne, ale dla mnie osobiście wymienne używanie ACCA z CIA (to chyba najpowszechniejsze) na zasadzie "albo / albo" jest trochę niepoważne, bo przeznaczenie tych certyfikatów jest odmienne. Warto też wspomnieć, że niektórzy nie potrafią nawet odcyfrować znaczenia tych skrótów, ale to już osobny temat.
Skazując na "niebyt" takie certyfikaty jak PIKW, skazujemy na podobnej zasadzie inne kwalifikacje, które nie są tak rozpowszechnione. Czy ktoś z Was słyszał np. o popularnym w USA egzaminie na Certified Bank Auditor? Ewentualnie o oferowanym przez GARP International Certificate in Banking Risk and Regulation? Bo o pochodzącym z tej samej instytucji FRM to już raczej tak. Nie znaczy to chyba jednak, że są gorsze od innych.
P.S. Nie jestem w jakikolwiek sposób związany z PIKW ani nie posiadam tego certyfiaktu :-))) Po prostu irytuje mnie wciskanie rynku kompetencji w ramy kilku "monopolistów certyfikatowych". Powinna liczyć się jakość, a nie popularność (ideałem byłaby koegzystencja tych dwóch cech...).