konto usunięte

Temat: Zderzenie poglądów z rzeczywistością

Od pewnego czasu moja siostra planuje ślub, oczywiście w kościele katolickim. Ona zna moje poglądy ale mimo to nalega abym została jej świadkiem a w dalekiej przyszłości matką chrzestną jej dzieci.
Oczywiście nie ma szans aby rodzina zrozumiała ze ja myślę i czuje inaczej.
Czy moje przekonania maja prawo krzywdzić najbliższe mi os ?
Podzielcie się swoimi doświadczeniami w podobnych kwestiach.
Pozdrawiam
Jarosław K.

Jarosław K. senior copywriter

Temat: Zderzenie poglądów z rzeczywistością

sylwia traeger:
Od pewnego czasu moja siostra planuje ślub, oczywiście w kościele katolickim. Ona zna moje poglądy ale mimo to nalega abym została jej świadkiem a w dalekiej przyszłości matką chrzestną jej dzieci.
Oczywiście nie ma szans aby rodzina zrozumiała ze ja myślę i czuje inaczej.
Czy moje przekonania maja prawo krzywdzić najbliższe mi os ?
Podzielcie się swoimi doświadczeniami w podobnych kwestiach.
Pozdrawiam

To zależy od tego, jakie sa te Twoje przekonania. Czy jesteś ateistką, czy np. zawziętym antyklerykałem - bo to zupełnie co innego.

W moim przekonaniu dla ateisty sam udział w takiej czy innej ceremonii religijnej jest obojętny, a jesli bliscy będą z tego powodu szczęśliwsi - tym lepiej. Pod warunkiem oczywiście, że nikt nie każe nam sie nawracać, modlić - itp.

Gdybym był wyznawcą jakiegoś boga - np. Peruna - to co innego. Perun, podobnie jak Jahwe, może być bogiem zazdrosnym i na pewno nie spodoba mu się oddawanie czci konkurencji. Jednak jestem ateistą, a więc to, czy wejdę do kościoła, czy też nie, jest - jak wierzę - sprawą całkowicie obojętną. Żaden bóg przez to nie urośnie w siłę, skoro go nie ma :-)

Natomiast zupełnie inna sprawa, jeśli Twój światopogląd kształtuje nie tyle przekonanie o nieistnieniu boga, ile krytyczny stosunek do instytucji Kościoła. Wtedy o kompromis trudno. Porozmawiaj z siostrą, wytłumacz jej, że bardzo Ci zależy na jej szczęściu, ale nie chcesz, żeby zostało to okupione wyrzeczeniem się przez Ciebie Twoich przekonań.
Może da się namówić na ślub niekonkordatowy, czyli podzielony na część cywilną i kościelną? Wtedy mogłabyś być świadkiem na cywilnym.

Z matką chrzestna będzie chyba gorzej niz ze świadkowaniem, bo w doktrynie katolickiej rodzice chrzestni są takimi "strażnikami wiary" dla dziecka. Muszą więc być wzorowymi katolikami.

Pozdrawiam.Jarosław Koć edytował(a) ten post dnia 14.09.09 o godzinie 10:35
Paweł Perkowski

Paweł Perkowski Walka z systemem
przy pomocy tanich
win

Temat: Zderzenie poglądów z rzeczywistością

sylwia traeger:
Od pewnego czasu moja siostra planuje ślub, oczywiście w kościele katolickim. Ona zna moje poglądy ale mimo to nalega abym została jej świadkiem a w dalekiej przyszłości matką chrzestną jej dzieci.
Oczywiście nie ma szans aby rodzina zrozumiała ze ja myślę i czuje inaczej.
Czy moje przekonania maja prawo krzywdzić najbliższe mi os ?
Podzielcie się swoimi doświadczeniami w podobnych kwestiach.
Pozdrawiam
mi brat proponował żebym został chrzestnym mojego bratanka, ale odmówiłem, myślę że w takiej prośbie jest sporo niezrozumienia dla ateistycznego poglądu, traktowane często jako "młodzieńczy bunt", a ja nie chcę mieć nic wspólnego z tą pralnią mózgów, co więcej uważam że należy wyraźnie i stanowczo deklarować swój pogląd, choćby dlatego, że kler ciągle wmawia owieczkom, że ateizm to zjawisko marginalne
relacje rodzinne nie powinny na tym ucierpieć, co najwyżej postrzeganie Twojej postawy jako chwiejnej
Piotr Sus

Piotr Sus IS Senior Manager,
Desktop Engineering

Temat: Zderzenie poglądów z rzeczywistością

sylwia traeger:
Od pewnego czasu moja siostra planuje ślub, oczywiście w kościele katolickim. Ona zna moje poglądy ale mimo to nalega abym została jej świadkiem a w dalekiej przyszłości matką chrzestną jej dzieci.
Oczywiście nie ma szans aby rodzina zrozumiała ze ja myślę i czuje inaczej.
Czy moje przekonania maja prawo krzywdzić najbliższe mi os ?
Podzielcie się swoimi doświadczeniami w podobnych kwestiach.
Pozdrawiam

Potraktuj tę ceremonię jako obrządek wynikający z wierzeń ludowych.
Ja podchodzę do religii jako do tradycji, za którą nie stoi nic głębszgo i nie mam już żadnych problemów wynikających z mojego ateizmu.

konto usunięte

Temat: Zderzenie poglądów z rzeczywistością

Piotr eS:
Potraktuj tę ceremonię jako obrządek wynikający z wierzeń ludowych.
Ja podchodzę do religii jako do tradycji, za którą nie stoi nic głębszgo i nie mam już żadnych problemów wynikających z mojego ateizmu.
Dlatego właśnie uważam, że ateizm nie jest żadną alternatywą dla naszego Klechistanu. Po pierwsze, trudno go propagować - albo ktoś wierzy w duchową istotę świata i/lub nieśmiertelność duszy, albo nie. Drugi powód właśnie obaj z Jarosławem wymieniliście. Właściwie nie ma szczególnego powodu, żeby ateista nie mógł być dobrym katolikiem. Przykład: Roman Dmowski. Trzeba uczestniczyć w ceremoniach, dawać na tacę i słuchać biskupów - nie trzeba od razu wierzyć.Artur Królica edytował(a) ten post dnia 14.09.09 o godzinie 22:36
Jarosław K.

Jarosław K. senior copywriter

Temat: Zderzenie poglądów z rzeczywistością

Artur Królica:

Dlatego właśnie uważam, że ateizm nie jest żadną alternatywą dla naszego Klechistanu.

Nikt nie twierdzi (na tym wątku!), że to ideologia, która ma objąć całe państwo. mówimy o indywidualnych wyborach cały czas.

propagować - albo ktoś wierzy w duchową istotę świata i/lub nieśmiertelność duszy, albo nie.

No właśnie nie! Nie ma równości tych obu postaw: nieistnienie boga jest duuuużo bardziej prawdopodobne niz istnienie po prostu.

Jarosławem wymieniliście. Właściwie nie ma szczególnego powodu, żeby ateista nie mógł być dobrym katolikiem.

Kompletna herezja.

Pisaliśmy, że nie ma nic złego w tym, że ateiście zdarzy się uczestniczyć w jakimś obrządku po to, by sprawić przyjemność bliskiej osobie.
Natomiast oczywiście albo się jest ateistą, albo katolikiem. Nie można być jednocześnie i jednym, i drugim.
Przykład: Roman Dmowski. Trzeba uczestniczyć w ceremoniach, dawać na tacę i słuchać biskupów - nie trzeba od razu wierzyć.

Piszesz o dwóch właściwie różnych zjawiskach. Pierwszym jest światopogląd w sprawie istnienia/nieistnienia boga. Drugie to jak najbardziej ziemski stosunek do Kościoła i religii, z uwypukleniem jej funkcji społecznych.

Otóż możliwe są tu różne kombinacje - obok oczywistych: teista + klerykał i ateista + antyklerykał mamy także: teistów antyklerykalnych (bardzo wielu Polaków, szczególnie kategoria wierzący-niepraktykujący) oraz ateistów klerykalnych (sztandarowy przykład to amerykańscy neokonserwatyści, w Polsce też paru polityków z pierwszych stron gazet by się znalazło).Jarosław Koć edytował(a) ten post dnia 15.09.09 o godzinie 10:01

konto usunięte

Temat: Zderzenie poglądów z rzeczywistością

Uczestniczenie w rytuałach z boku dla spokoju bliskich jest do zrobienia.
Schody zaczynają się kiedy rodzina wymaga zagłębienia się rytuały Zaczyna się od spowiedzi a kończy na przysięgach.
Ja już nie mam ochoty udawać że żałuje, a tym bardziej tłumaczyć się z mojego życia.
Dla osoby która ma zostać świadkiem/matką chrzestną jest to próg nie do przeskoczenia. Najgorsza jednak jest przysięga ze jako matka chrzestną będę pilnować aby dziecię wychowywało się w duchu wartości chrześcijańskich.
I kiedy czuje że podjęłam decyzje ze NIE, wtenczas moja siostra, przyjaciela, rodzina zaczyna powtarzać jedno zdanie " co ci szkodzi, zgódź się "
No w sumie co mi szkodzi ?
Ale jak można być tak obłudnym ?

Żyć w poczuciu że się jest hipokrytą czy spokój w rodzinie
co jest ważniejsze ?
Piotr Sus

Piotr Sus IS Senior Manager,
Desktop Engineering

Temat: Zderzenie poglądów z rzeczywistością

Ja mam swoją koncepcję kim jest chrzestny. Ja to rozumiem, tak, że gdyby mnie zabrakło to chrzestny miałby obowiązek zatroszczyć się o moje dziecko. Dlatego własnie na chrzestnych powinno się wybierać ludzi, którym ufamy i wiemy, że są w stanie się nimi zajać w razie czego. Dlatego w 100% rozumiem tych co nie biorą na chrzestnego swojego rodzonego brata alkoholika, ale np kuzyna, który dobrze daje sobie radę w życiu. (O co czasami mają pretensje rodziny)

Myślę, że ta tradycja jest dobra i wynika ona z czegoś więcej niż tylko z religii. Jeśli dziecko ma rodziców katolików, to mają oni prawo wymagać od Ciebie, żeby było wychowane w wierze katolickiej, gdyby sie okazało, że ich zabraknie.
Nie widzę żadnej przyczyny dlaczego nie mogłabyś im tego przysiadz.

Z tego co wiem to nie jest wymagane, żeby chrzestny się spowiadał. Wiem, że to tylko wygląda głupio, gdy nie przystępuje do komunii. Myślę, ze jeśli ateista przystępuje do komunii po spowiedzi czy bez nie j to nei ma żadnego znaczenia dla niego. Dlatego, traktując to jako tradycję ,możesz spokojnie przystąpić do komunii.

Temat: Zderzenie poglądów z rzeczywistością

Nie rozumiem tego pytania o to czy Twoje poglądy mogą krzywdzić bliskie osoby. Skrzywdzić możesz co najwyżej siebie jeśli postąpisz wbrew sobie i swoim poglądom.

konto usunięte

Temat: Zderzenie poglądów z rzeczywistością

Czy nie za dużo tego cukru ? :)

Ateist(a/ka) nie możne brać udziału w cyrku, chyba że ma jakiś cel. Przykładowo, wychowanie laickie dziecka, blokada innego kandydata i cokolwiek sobie wymyśli. To by się nazywało poświecenie: wymyślne, wyrachowane, sprytne, ale w gruncie dobre. (zakładam, że wszystko co czarne, to z definicji złe)

Inaczej mówiąc, wystarczy sobie założyć jakiś cel, a wówczas i można być kanibalem (pożreć opłatek), błaznem (wygadywać bzdety pingwinowi),
komikiem (szczerzyć zęby do ferajny) i wewnątrz sobą, osobą walczącą o jakieś wartości na dłuższy czas, nie na chwilę.

pozdrówka

konto usunięte

Temat: Zderzenie poglądów z rzeczywistością

sylwia traeger:
Uczestniczenie w rytuałach z boku dla spokoju bliskich jest do zrobienia.
Schody zaczynają się kiedy rodzina wymaga zagłębienia się rytuały Zaczyna się od spowiedzi a kończy na przysięgach.

Dokładnie tak. Ja niedawno byłam na ślubie w katedrze w charakterze gapia. Stałam sobie z boczku grzecznie i przyglądałam egzotycznym dość rytuałom. Byłam chyba jedyną osobą w tym kościele, która nie klękała w określonych procedurą punktach ceremonii. Natomiast branie czynnego udziału to już jest hipokryzja i myślę, że Twoja rodzina zrozumie to, jeśli tak właśnie przedstawisz im tę kwestię jak to tutaj w swoim poście zrobiłaś:) Powiedz im, że Ty choćbyś chciała jak najlepiej i tak wypowiadając pewne regułki będziesz zwyczajnie kłamała.
Ja już nie mam ochoty udawać że żałuje, a tym bardziej tłumaczyć się z mojego życia.
Dla osoby która ma zostać świadkiem/matką chrzestną jest to próg nie do przeskoczenia. Najgorsza jednak jest przysięga ze jako matka chrzestną będę pilnować aby dziecię wychowywało się w duchu wartości chrześcijańskich.
I kiedy czuje że podjęłam decyzje ze NIE, wtenczas moja siostra, przyjaciela, rodzina zaczyna powtarzać jedno zdanie " co ci szkodzi, zgódź się "
No w sumie co mi szkodzi ?

Powiedz im więc, że to nie Tobie szkodzi ale im. Że oni traktują te obrzędy poważnie, wierzą w wypowiadane przez siebie słowa przysięgi a Ty traktujesz je jak teatrzyk w przedszkolu. Spytaj, czy naprawdę chcą, żebyś deklarowała się że pomożesz po katolicku wychować dziecko, skoro i Ty i oni doskonale wiecie, że to ewidentne kłamstwo. Spytaj, czy nie woleliby jednak, żeby ktoś to zrobił z przekonaniem. Wytłumacz, że to nie o Ciebie chodzi bo Ty masz te całe szopki głęboko gdzieś, ale chodzi o nich, że to wobec nich będziesz nie fair robiąc to o co Cię proszą.
Ale jak można być tak obłudnym ?
A tak poza wszystkim, gorąco zachęcam do wypisania się z tego całego kościelnego pierdolnika. Po apostazji miałabyś prosty argument "nie mogę ponieważ nie jestem członkiem tego kościoła" i nim mogłabyś krótko uciąć wszelkie takie propozycje. - do rozważenia:)

konto usunięte

Temat: Zderzenie poglądów z rzeczywistością

Piotr eS:
Myślę, że ta tradycja jest dobra i wynika ona z czegoś więcej niż tylko z religii. Jeśli dziecko ma rodziców katolików, to mają oni prawo wymagać od Ciebie, żeby było wychowane w wierze katolickiej, gdyby sie okazało, że ich zabraknie.
Nie widzę żadnej przyczyny dlaczego nie mogłabyś im tego przysiadz.

A ja widzę taką przyczynę - ponieważ ateista nigdy nie będzie w stanie się z tej przysięgi wywiązać, co więcej - już w chwili jej składania doskonale wie, że jest to z jego strony fałszywa przysięga.
Opieka nad dzieckiem i wychowywanie go to nie jest szkółka, w której po skończonej lekcji zamyka się klasę i idzie do domu. To jest praca 24h na dobę przez wiele lat. Ateista starający się po katolicku wychować dziecko musiałby grać 24h na dobę... Masakra? Czy Ty wiesz z czym takie wychowanie się wiąże? Musiałby dziecku mówić, że Bóg istnieje, musiałby je odprowadzać do kościoła, nauczyć go odmawiania paciorka, a także mówić, że jak seks to tylko po ślubie i broń boże z jakąś tam gumką... Ktoś, kto takich poglądów nie posiada, nie jest w stanie tego dokonać choćby nie wiem jak się starał.

konto usunięte

Temat: Zderzenie poglądów z rzeczywistością

Piotr Kowaluk:
Czy nie za dużo tego cukru ? :)

Ateist(a/ka) nie możne brać udziału w cyrku, chyba że ma jakiś cel. Przykładowo, wychowanie laickie dziecka, blokada innego kandydata i cokolwiek sobie wymyśli. To by się nazywało poświecenie: wymyślne, wyrachowane, sprytne, ale w gruncie dobre. (zakładam, że wszystko co czarne, to z definicji złe)

Pozostaje tylko kwestia następująca: czy w imię tego wyższego dobra jesteśmy w stanie oszukać najbliższe osoby... Chociaż... Jeśli by takim katolickim rodzicom powiedzieć "słuchajcie, mogę być tym chrzestnym ale przysięga będzie z założenia fałszywa i jak by co to i tak wam dzieciaka po swojemu, godzicie się?" i oni by na to przystali to czemu nie? :)
Jarosław K.

Jarosław K. senior copywriter

Temat: Zderzenie poglądów z rzeczywistością

sylwia traeger:
Uczestniczenie w rytuałach z boku dla spokoju bliskich jest do zrobienia.
Schody zaczynają się kiedy rodzina wymaga zagłębienia się rytuały Zaczyna się od spowiedzi a kończy na przysięgach.
Ja już nie mam ochoty udawać że żałuje, a tym bardziej tłumaczyć się z mojego życia.
Dla osoby która ma zostać świadkiem/matką chrzestną jest to próg nie do przeskoczenia. Najgorsza jednak jest przysięga ze jako matka chrzestną będę pilnować aby dziecię wychowywało się w duchu wartości chrześcijańskich.
I kiedy czuje że podjęłam decyzje ze NIE, wtenczas moja siostra, przyjaciela, rodzina zaczyna powtarzać jedno zdanie " co ci szkodzi, zgódź się "

Trochę tego nie rozumiem. Jeśli mówisz wyraźnie, że NIE jesteś katoliczką, to nie możesz być matką chrzestną.
Jeśli Twoja siostra tego nie rozumie, to poproś ją, żeby jej dziecko zostało ochrzczone 3 razy - dodatkowo jeszcze w synagodze i światyni prawosławnej. Jak zrobi wielkie oczy, odpowiedz jej tak samo, jak ona Tobie: "No, ale co Ci szkodzi..."
Ta propozycja wobec niej jest przecież bardzo podobna do tej, którą ona złożyła Tobie.
Może wtedy się zastanowi...
Jarosław K.

Jarosław K. senior copywriter

Temat: Zderzenie poglądów z rzeczywistością

Piotr Kowaluk:
Czy nie za dużo tego cukru ? :)

Ateist(a/ka) nie możne brać udziału w cyrku, chyba że ma jakiś cel.

Ależ właśnie może! To zazwyczaj teiści maja jakieś dziwne, nieracjonalne ograniczenia np. niejedzenie mięsa w piątki. Ja mogę jeść, mogę nie jeść - to zależy tylko od mojego widzimisię. Mogę - to jednak nie oznacza, że MUSZĘ je jeść.
Piotr Sus

Piotr Sus IS Senior Manager,
Desktop Engineering

Temat: Zderzenie poglądów z rzeczywistością

Ewa Szuwalska:
Piotr eS:
Myślę, że ta tradycja jest dobra i wynika ona z czegoś więcej niż tylko z religii. Jeśli dziecko ma rodziców katolików, to mają oni prawo wymagać od Ciebie, żeby było wychowane w wierze katolickiej, gdyby sie okazało, że ich zabraknie.
Nie widzę żadnej przyczyny dlaczego nie mogłabyś im tego przysiadz.

A ja widzę taką przyczynę - ponieważ ateista nigdy nie będzie w stanie się z tej przysięgi wywiązać, co więcej - już w chwili jej składania doskonale wie, że jest to z jego strony fałszywa przysięga.
Opieka nad dzieckiem i wychowywanie go to nie jest szkółka, w której po skończonej lekcji zamyka się klasę i idzie do domu. To jest praca 24h na dobę przez wiele lat. Ateista starający się po katolicku wychować dziecko musiałby grać 24h na dobę... Masakra? Czy Ty wiesz z czym takie wychowanie się wiąże? Musiałby dziecku mówić, że Bóg istnieje, musiałby je odprowadzać do kościoła, nauczyć go odmawiania paciorka, a także mówić, że jak seks to tylko po ślubie i broń boże z jakąś tam gumką... Ktoś, kto takich poglądów nie posiada, nie jest w stanie tego dokonać choćby nie wiem jak się starał.

Kto mówi o grze. Można zapewnić kontakt z inną osobą, która może to dziecku wyjaśnić. Wystarczy tylko być uczciwym i mówić prawdę. Nikt nikomu nie laże kłamać.

Ja podchodze do religii jak do narzędzia. JEdni je potrzebują i używają. Ja nei potrzebuję i nie używam. Jeśli bym go potrzebował to mógłbym używać. Nie musze odrazu udawać głęboko wierzącego, zeby móc kogos uczyć takiego światopoglądu.
Tak samo mógłbym sobei pracowac jako mechanik samochodowy i jednocześnie uczyć moje dzieci, ze ten zawód ja kocham, ale dla nich wolałbym czegoś innego, lepszego.

konto usunięte

Temat: Zderzenie poglądów z rzeczywistością

Piotr eS:
Kto mówi o grze. Można zapewnić kontakt z inną osobą, która może to dziecku wyjaśnić.

Ale wychowanie to nie to samo co zlecenie tegoż wychowania innej osobie. Jak Ty to sobie technicznie wyobrażasz? No i pozostaje zawsze ta sprzeczność pomiędzy tym, co uważamy za dobre dla dziecka a tym co w rzeczywistości robimy bo tak przysięgliśmy komuś.
Wystarczy tylko być uczciwym i mówić prawdę. Nikt nikomu nie laże kłamać.

Mówienie prawdy to: "Słuchaj, niektórzy ludzie wierzą w różnych bogów. Ciężko stwierdzić co im to daje ale już tak mają. Dla mnie jest to śmieszne ale Twoi rodzice też wierzyli a ja im przysięgałem, że Cię wychowam po katolicku. Więc mimo, że dla mnie to są bzdury, to musisz chodzić do kościoła i na religię."
To jest katolickie wychowanie? Hm... dla mnie albo po katolicku albo szczerze...

Ja podchodze do religii jak do narzędzia. JEdni je potrzebują i używają. Ja nei potrzebuję i nie używam. Jeśli bym go potrzebował to mógłbym używać. Nie musze odrazu udawać głęboko wierzącego, zeby móc kogos uczyć takiego światopoglądu.
Tak samo mógłbym sobei pracowac jako mechanik samochodowy i jednocześnie uczyć moje dzieci, ze ten zawód ja kocham, ale dla nich wolałbym czegoś innego, lepszego.

No właśnie nie tak samo. Bo o ile ten mechanik z Twojego przykładu naprawdę uważa, że wybór innego zawodu będzie dla dziecka lepszy, o tyle ateista nie uważa (przynajmniej ja nie uważam), żeby katolickie wychowanie było czymś dobrym. Taki chrzestny musi wybrać pomiędzy dochowaniem przysięgi (a tym samym skrzywdzeniem dziecka w jego osobistym mniemaniu) a złamaniem przysięgi (tym samym wychowaniem dziecka zgodnie z tym, co uważa za najlepsze dla niego).
Piotr Sus

Piotr Sus IS Senior Manager,
Desktop Engineering

Temat: Zderzenie poglądów z rzeczywistością

Ewa,
Technicznie wyobrażam sobie to tak, że mógłbym sie wspomagać kimś innym np. babcią dziecka. Mogłaby ona rozmawiac na te tematy z dzieckiem i zabierać je do kościoła. Napewno byłoby wielu ludzi z rodziny, którzy czuliby się w obowiązku w tym pomagać. Mi pozostawałoby mówienie prawdy, co nie byłoby trudne do zrozumienia dla dziecka, które miałoby już napewno kilka lat i wiedziałoby, że nie jestem jego biologicznym rodzicem. To mogłoby skutkować wyhowaniem tolerancjengo katolika.

Kilka rzeczy sobie wyjaśnijmy.
1. Wierzenie nie jest wcale śmieszne. To tylko inny światopogląd i też zasługuje na szacunek.
2. Znalezienie przewodnika duchowego to nie zlecenie wychowania komuś innemu. Na wychowanie składa się wiele innych czynników.
3. Nie ma pewności, że ateizm jest lepszy. Wg mnie wiara jest jak narkotyk. Czasmi łatwiej być na haju i nie bać się śmierci, ja wolę na trzeźwo i tyle.
4. Jeśli chodzi o mechanika, to możesz sobie wymyśleć, że zamiast mechanika miałby dziecko wychowywać biznesmen, albo artysta, a z dziecka chciałby zrobić sportowca, bo obiecał jego rodzicom.
5. Wychowanie katolickie w Polsce to nie krzywdzenie, tylko danie wolnego wyboru, albo ułatwienie życia. W naszym kraju wysłanie małego ateisty do szkoło może się dla niego skończyć alienacją wśród równieśników.
6. Nie mówię, że byłoby to łatwe, ale o wiele gorzej miałoby to dziecko trafiając do obcych ludzi, albo do domu dziecka.

Nie podoba mi się Twoje podejście do wiary i katolików. Jako ateistka pewnie wymagasz tolerancji z ich strony, a co sama prezentujesz?
Jarosław K.

Jarosław K. senior copywriter

Temat: Zderzenie poglądów z rzeczywistością

Piotr eS:

Kilka rzeczy sobie wyjaśnijmy.
1. Wierzenie nie jest wcale śmieszne. To tylko inny światopogląd i też zasługuje na szacunek.
2. Znalezienie przewodnika duchowego to nie zlecenie wychowania komuś innemu. Na wychowanie składa się wiele innych czynników.
3. Nie ma pewności, że ateizm jest lepszy. Wg mnie wiara jest jak narkotyk. Czasmi łatwiej być na haju i nie bać się śmierci, ja wolę na trzeźwo i tyle.
4. Jeśli chodzi o mechanika, to możesz sobie wymyśleć, że zamiast mechanika miałby dziecko wychowywać biznesmen, albo artysta, a z dziecka chciałby zrobić sportowca, bo obiecał jego rodzicom.
5. Wychowanie katolickie w Polsce to nie krzywdzenie, tylko danie wolnego wyboru, albo ułatwienie życia. W naszym kraju wysłanie małego ateisty do szkoło może się dla niego skończyć alienacją wśród równieśników.
6. Nie mówię, że byłoby to łatwe, ale o wiele gorzej miałoby to dziecko trafiając do obcych ludzi, albo do domu dziecka.

Nie podoba mi się Twoje podejście do wiary i katolików. Jako ateistka pewnie wymagasz tolerancji z ich strony, a co sama prezentujesz?

Własnie chciałem cyknąć plusa, bo szczególnie punkty 1 - 3 trafiają moim zdaniem w sedno. Niestety, im blizej końca, tym bardziej wypowiedź robi się kontrowersyjna.

W szczególności dziwi mnie nieco ustęp o tolerancji, która ateiści powinni stosowac wobec wierzących.

Otóż problem polega na tym, że o tolerancji jednej grupy wobec drugiej można w ogóle mówić, kiedy te grupy zajmują w miarę równą pozycję.

W Polsce tak niestety nie jest - myślę, że nie muszę przytaczać licznych argumentów, dlaczego. Nie mozna zaczynać rozmów o "tolerancji" jeśli nie jest spełniony warunek prymarny - tzn. ateisci muszą być najpierw traktowani jako równoprawny partner do dyskusji.
Piotr Sus

Piotr Sus IS Senior Manager,
Desktop Engineering

Temat: Zderzenie poglądów z rzeczywistością

No ale na tej grupie ateiści są w większości :)
Tutaj można pisać, że wierzenie w Boga jest śmieszne. Albo, że wychowanie katolickie jest nieszczere. Potem wchodzi tu jakiś katolik i staje się katolem :)

Poza tym ja do religii podchodze jak do uproszczenia rzeczywistości na daną chwilę. Dla dziecka świat oparty na tych zasadach może być dobrym tymczasowym wyjaśnieniem rzeczywistości.
Potem mogą przychodzić następne etapy zrozumienia. Jeśli one nie przyjdą to nic wielkiego się nie stanie, bo przecież człowiek nie trafia do ateistycznego piekła za to, że wierzył :)

Nie uważam czegoś takiego jako oszustwo. Podchodzę do tego tak jak się to robi w szkole. najpierw się uczy, że nie ma pierwiastka z liczby ujemnej, żeby potem pokazać, że w rzeczywistości jest inaczej. dzięki temu unika ise wielu błędów poprzez początkowy okres edukacji.

Ta ksamo w procesie wychowywania dziecka można podeprzeć się religią tłumacząc dziecku, żeby było uczciwe i nie kradało i nie zabijało.

Podobne tematy


Następna dyskusja:

Szanowanie poglądów




Wyślij zaproszenie do