Temat: Za co szanujecie wierzących?
Paweł Celmer:
Jarosław Koć:
Jeśli ktoś np. potrafi wybaczyć osobie, która go skrzywdziła, bo to wynika z zasad wiary, którą wyznaje, to jest to godne szacunku.
Ja wybaczam (czasem) chociaż jestem niewierzący czy to też jest godne szacunku?
Jak najbardziej. Ale temat był o wierzących, więc my się tu nie łapiemy :)
Hmmm, a jak surowa jest opozycja wobec niewierzących? Jak ciężko jest udowodnić, że robiąc coś dobrego dla innych nie kieruje się podstępem.
Zgoda, ale to jest zupełnie inny temat. Dlaczego to, że wielu wierzących nie szanuje mnie i moich motywów ma spowodować, że ja wobec nich bedę się zachowywał tak samo?
1. Wybaczanie chyba jest podstawą religii katolickiej. "Wybaczcie nieprzyjaciołom swoim jakom ja swoim wybaczył." Dlaczego mam szanować kogoś tylko dlatego, że wykonuje on obowiązki nałożone na niego przez religię, którą sam zdecydował się wyznawać. Czy to nie troszkę jak "dawanie na kredyt"?
Właśnie dlatego, że wyznaje je DOBROWOLNIE. Gdyby było inaczej, popadlibyśmy w absurd. Przykład: wszyscy podziwiamy dzielnych strażaków, którzy ryzykują życiem, by ratować ludzi z ognia. Czy fakt, że jest to ich zawód (są niejako "zobowiązani") do tego ratowania, ten szacunek umniejsza?
2. Ciekawe, że działalność charytatywna prowadzona przez kościół musi być obdarzona publicznym szacunkiem ale charytatywna działalność poza kościelna już może być opluwana - wiecie co mam na myśli ;)
Wiemy, ale to jest znów obok tematu. Nie wiem dlaczego mam zakładać regułę wzajemności - jak ktoś jest sk...synem, to ja też muszę się tak zachowywać?
Faktem jest, że dla wielu ludzi religia jest inspiracją do działalności charytatywnej. Nie oznacza to, ani tego, że tak mają WSZYSCY wierzący, ani tego, że jest to JEDYNA możliwa inspiracja do takiej działalności. Po prostu - dla pewnej grupy jest. I tę grupę właśnie za to szanuję.
3. Jeżeli ktoś potrafi wytrwać w przedziwnych nakazach i postanowieniach to patrzę na niego raczej z politowaniem gdyż religia nakazuje czynić dobro. Jeżeli ktoś potrafi wytrwać codziennie w postanowieniu, że każdego dnia zrobi jedną dobrą rzecz dla innych (niech to będzie nawet nakarmienie bezdomnego psa) to będę go za to szanować choćby był i ekskomunikowany.
Wydaje mi się że sceptycyzm i racjonalizm nakazują tu pewną wstrzęmięźliwość. To znaczy: nawet jeśli nam coś wydaje się głupie - powinniśmy uznać, że być może dla kogoś głupie nie jest i wstrzymać się z takim generalnym osądem.
Na przykład ja nigdy nie rozumiałem, jak można dzielić się z księdzem swoimi "grzechami" opowiadając np. o intymnych szczegółach z życia. I to wydaje mi się głupie. Ok - ale dla wielu ludzi spowiedź ma charakter terapeutyczny, po niej czują się wspaniale. No i jest za darmo - a za psychoanalityka trzeba dużo zabulić.
To jest trochę obok tematu - ale pokazuję, że jeśli uważamy coś za głupie i śmieszne, to jeszcze nie znaczy, że mamy patrzeć na innych z politowaniem.
A z druga częścią wypowiedzi się zgadzam.
4. Silna wola - ja rzuciłem palenie i jakoś nie domagam się z tego tytułu szacunku. ;)
Ale pewnie są ludzie, którzy i tak Cię za to podziwiają. Na przykład ci, którym się nie udało.
Podsumowując, wolałbym żebyśmy nie wyszukiwali powodów dla których mamy szanować wierzących, a wierzący nas
O! To ja mam zupełnie przeciwne zdanie! Zdecydowanie bardziej odpowiada mi życie w środowisku, w którym ludzie szanują nawzajem swój światopogląd.