Temat: Religia psuje ludzi.
Mustapha S.:
ubawiłeś mnie tym fiku-miku :)
tylko że to tak nie działa (rób co chcesz i nie daj się), mieści się w tym wiele różnych zachowań, altruizm również..
a prace można o tym pisać i niektóre są ciekawe, a co ważniejsze - użyteczne, bo da się nimi tworzyć przewidywalne prognozy i wykorzystywać choćby w ochronie przyrody
pozdro :)
Właśnie czytam w pewnej książce, że altruizm jest zabobonem.
Paweł B.:
Widzisz Czesławie, ja to widzę inaczej. Szatan (hebr. שטן satan – oskarżyciel) to jedyny realny wróg ludzkości. Jako istota rozumna i szalenie inteligenta a ponadto obdarzona wszechwiedzą jest w stanie nami manipulować jeśli zdamy się na własne siły (i to tyczy każdej dziedziny życia). Myślę, że szatan więcej uciechy ma z takiej "dyskusji" niż z tego, że ktoś siebie nazywa ateistą.
Zależy co kto rozumie przez zło, dobro i "szatana".
O ile wiem oznacza to też "przeciwnik".
Coś na zasadzie, że bez wroga życie traci sens.
Lecz można zajrzeć tu głębiej w to znaczenie.
Mówi się, że szatan jest zły, tylko w sumie co poza "namowami do złego", złego robi?
To on za ludzi podejmuje decyzję czy oni?
Nikt nie ma wpływu na to czy czyni dobro czy zło?
Co to jest dobro a co to jest zło?
Bóg działa aktywniej, zwłaszcza w Biblii - zsyła potop, zapodaje plagi...on nawet nie nakłania, sam potrafi zabijać.
Na dodatek chyba jest jakieś kłamstwo w "Jego Słowie".
Mianowicie mowa jest o zbawieniu wszystkich, szatana ma jednak strącić w otchłań jego królestwa - piekła.
Jak wszystkich, to wszystkich.
A skoro tak to szatana też powinien zbawić.
Albo wszyscy są zbawiani albo wiwle osób z wyjątkami.
A co z innymi gatunkami?
Moim zdaniem szatan to nic innego jak...."ciemna strona człowieka".
Człowiek sam sobie jest wrogiem, często walczy sam ze sobą.
Cche postępować właściwie, lecz czasami emocje lub rozum dyktują mu co innego i to jest słynne "kuszenie szatana."
To co jest sprzeczne z normami w danym społeczeństwie uznawane jest za złe choć wcale nie musi być stricte złe.
Wg indian ścięcie włosów to pozbawienie kogoś duszy, bo w nich ona się znajduje.
Jest czymś zatem czymś złym i dlatego skalpy zabierano jedynie wrogom.
Z drugiej zaś strony do fryzjera ludzie chodzą po co między innymi?
By ściął, podciął im włosy i nie dlatego, że są wrogami fryzjera i chcą by zwyciężył - robią to dla siebie.
W jednych kulturach np. seks jest demonizowany a w innych jest święty.
Co złego jest w seksie?
Zwłaszcza w przypadku odpowiedzialnych ludzi?
Czy tacy ludzie muszą być skazani na monogamię?
Nie, mamy gumki, sprężyny, pigułki "po", zaawansowaną medycynę no i dbamy o higienę, czego pewnie nie można byo powiedzieć o niektórych ludziach ze średniowiecza.
I co złego jest w używaniu gumek poza tym, że nie ma pełnego kontaktu - ciało-ciało?
Wszystko można nazwać złem i grzechem, to tylko pojęcia.
Zabijanie jest złe...z mego ateistycznego punktu widzenia na pewno - koniec wszystkiego, lecz religia uczy co innego!
W niebie jest super z powodu obecności Boga a co się ma stać z osobą co umrze?
Staną przed jego oblicze.
Zatem może ta osoba powinna się raczej cieszyć z przyśpieszenia spotkania z kimś dzięki, którego obecności czuje się tak wspaniale - jak w niebie?
Zwłaszcza, że to nie oznacza specjalnie długiego rozstania z bliskimi - pokrótce moga dołaczyć.
Zwłaszcza jak np. cała rodzina wysadzi się w powietrze.
Podwójne szczęście - jest się blisko Boga i bliskich.
Jest jednak haczyk - samobójcy są potępieni, więc musi zabić ktoś inny - czy to na wojnie czy w zamachu terrorystycznym.
Więc na dobrą sprawę katolicy powinni się cieszyć, że muzułmanie ich zabijają?
Nie wiem jak dla innych - dla mnie to jest porąbane.
Największym wrogiem człowieka jest on sam.
Sam doprowadza się do ruiny, sam psuje swoje zdrowie i jeszcze innych namawia do swego "sposobu na życie".
Niech mi ktoś szczerze odpowie czymże jest pogoń za pieniędzmi...
Tracimy zdrowie by zarobić na to by potem się leczyć, no i jakoś egzystować by mieć czas na marnowanie zdrowia a następnie leczenie.
Czasami ludzie mają kaprys mieć dzieci zapominają albo nie wiedząc - jaka to odpowiedzialność i że tu nie chodzi o spełnienie ich niespełnionych marzeń, lecz o kształtowanie nowego człowieka - który z założenia powinien być lepszy, bo na tym polega rozwój.
Indoktyrnując go raczej ludzie nie dają mu szansy na rozwój narzucając z góry uznane przez nich bez cienia krytyki pewne zasady i zachowania, które uważają za moralne a wcale takimi mogą nie być jakby spojrzeć tak obiektywnie.
Co moralnego jest bowiem w postrzeganiu innych jao gorszych, niegodnych tego i owego, złych z powodu..no właśnie jakiego?
...że Bóg ich takimi stworzył?
Czy Bóg może w ogóle stworzyć coś złego skoro uważany jest za dobrego?
Pewnie już się domyślacie, że mowa o homoseksualizmie.
A jeżeli to Bóg jest tym złym?
Mówi się, że historię piszą zwycięzcy.
A tak swoją drogą czy szatan się cieszy czy Bóg - uwielnbiam jak jest powdód do uciechy bo Bóg chyba racej nie ma skoro ludzie nagminnie od tysięcy lat łamią jego przykazania i bynajmniej ta rozmowa szatanowi może nie dać takiej radości jak to, że mało kto tak na prawdę słucha jego "przeciwnika".
Przeciwników jest zwykjle dwóch.
Szaan nie może być jednostronnym przeciwnikiem - myślę.
Jeżeli kogoś traktujemy jako przeciwnika to znaczy, że zamierzamy z nim rywalizować.
I o co?
O dusze często nędznych i beznacziejnych ludzi co nie potrafią nawet wyciągać długofalowcyh wniosków na przyszłość z przeszłości?
Obozy koncentracyjne, masowe mordy a nadal jacyś ludzie chcą faszyzm i nazizm propagować.
Czy jakby przezylu to co jeńcy z amtych czasów to by coś zmieniło?
Nabraliby szacunku do ludzkiego życia?
Możliwe, lecz u nas kary są śmieszne w przeciwieństwie do tego co u muzułmanów.
Czy u nich są jacykolwiek naziści, faszyści?
Nie wiem, lecz te ideologie i o nich głośno jest raczej w Eruopie, rzekmo cywilizowanej.
Nie jest to jednak zasługa Islamu a surowych kar - moim zdaniem.
Tam złodziejom pewnie ucinają ręce a u nas?
Ludzie czujący się bezkarnie nie mają żadnych hamulców i moim zdaniem jeśli gdzieś jest zło to w tym.
To człowiek stworzył taki system i to on jest dla ludzi groźny a nie jakaś wyimaginowana postać "szatana".
Może nieco za dużo tego dobra w "dobrze" i rodzi się "zło".
Cchemy być pełni miłości itp., itd., lecz zapominamy kompletnie o istnieniu jednostek agresywnych, których nie obchodzi przeszłość a zwłaszcza ludzkie życie i chętnie powtórzyliby te wszelkie okropieństwa - nazwijmy te rzeczy po imieniu.
Ci ludzie nie chcą być zresacjolizowani, a jak im zapewnić dość godne warunki to jeszcze się cieszą, że wykorzystują nawinych idealistów - dach nad głową, wyżerka za darmo - trzeba tylko kogoś pobić, zabić, okraść.
No po prostu bajka i to w nagrodę(rzekomo karę) za czyny wszem i wobec potępiane, zwaszcza na forum publicznym.
I bardziej mnie martwi ich radość.
Dziś w pociągu słyszałem rozmowę dwóch dziewczyn, z których jedna chwaliła się jakim to jej tata jest ateistą. Jak sąsiedzi oglądali za ścianą w TV jakąś mszę, to on postanowił im puścić na cały regulator głośną muzykę, tylko po to żeby poprzeszkadzać. Czy to jest ateizm? Nazwałbym to raczej chrystofobią.
Fobia to strach a on się Jezusa rozumiem nie boi, więc proszę uprzejmie zerknąć do sownika.
Raczej nazwałbym to chamstwem - przeszkadzanie komuś w tym co lubi a im(tym wierzącym)" już" raczej nie zaszkodzi.
No i co z tego, że mszy nie słyszeli(choć w Biblii jest by nie modlić się na pokaz, więc chyba duchowny co się zgodził na tramnsmisję grzeszył) skoro jak są tak i pozostaną wierzącymi.
Tylko tyle, że pogorszy się ich zdanie na temat "inteligencji" tkwiącej w ateistach.
Tak, ateistach bo ludzie uwielbiają generalizować.
Jeżeli tktoś jest "ateist"A tylko pot o by się pochwalić iż jest "trendy" to guzik wie co to jest ateizm.
Niewielu na tym forum jest ateistów. Więcej agnostyków i religiofobów (bez urazy).
Spoko, choć obawiam się, że nadużywa Pan wyrazu "fobia".
Z tym agnostycyzmem i ateizmem to teraz nie jest aż takie klarowne i pewne.
Pewni chyba spece od reklamy powymyślali już tyle róznych określeń i pojęć, że czasami sam się gubię w tym czy jestem ateistą czy agnostykiem czy teistą gnostycznym czy gnostykiem ateistycznym, czy może terista ateistycznym czy jak oni to nazwali.
Jakiś obłęd.
Poza tym w zależności od tego "z jakiej paki" miałby być ten Bóg bywam raz ateistą a raz agnostykiem.
Choć pewnie wg pewnych speców agnostykiem ateistycznym, gdyż nawet zakładając istnienie Boga(nieopisanego w świętych księgach, poza religią jakoby) nie widzę po prostu sensu jego istnienia.
W tym forum widzę dużo utartych schematów powtarzanych non stop dotyczących religii. Przeciwnicy religii wytykają osobom religijnym ich skrajności, sami popadając w swoje.
Proszę wytknąć moje.
A ja niemal wszędzie zauważam uogólnianie i wrzucanie do jednego wora co wcale nie jest lepsze od popadania w skrajności.
Poza tym nie zawsze chodzi o popadanie w skrajność dla samego popadania.
Raczej przynajmniej w moim wypadku do uwypuklenia pewnych kwestii, gdyż czasami trudno przebić jest mur głową i czasami trzeba użyć młota.
A złoty środek istnieje.
Nie wszystko złoto co się świeci.
Jako człowiek religijny nie czuję się zepsuty
A uzależniony nie czuje się uzależniony.
Alkoholik nie czuje się alkoholikiem a narkoman narkomanem - bo to przecież robi tylko od czasu do czsu dla przyjemniości - więc wg siebie nie robi nic złego i zazwyczaj będzie zaprzeczał, że jest nałogowcem.
Możesz się czuć nawet świętym mordując miliony ludzi.
- wręcz przeciwnie, to moja religia, relacja z Bogiem często mobilizuje mnie do tego, żeby stawać się lepszym mężem, pracownikiem itd.
Czy będziesz lepszym mężem produkując na potęgę dzieci, unikając wszelkich urozmaiceń w seksie(w rezultacie może stać się on zwycazajnie nudny, bo kk zabrania tego i owego, nawet napisali poradnik jak bezgrzesznie odbywać stosunek o ile kojarzę)?
Czy będziesz lepszym pracownikiem odmawiając pracy w niedzielę - kiedy możesz tym samym zwiększyć przychody firmy?
I tak dalej i tak dalej.
Nawet jeśli ktoś mi udowodni, że ta relacja jest tylko w mojej głowie, to czy zmienia to fakt, że to ona mnie polepsza?
W jakim sensie?
Zarabiając mniej, mając na utrzymaniu przedszkole?
Uprzedzam, że przejaskrawienie jest tu niezbyt dalekie od realiów.
Kiedyś w Rumunii był nakaz płodzenia dzieci na potęgę.
Dzięki temu teraz to jeden z najbiedniejszych krajów świata.
Jeżeli będziemy chronili każde życie i każdą możliwość do poczęcia to całkiem możliwe, że Polska stanie się drugą Rumunią.
Chyba, że bycie dobrym człowiekiem jest według kogoś równoznaczne z byciem frajerem...
No czasami tak.
Sam często pomagam temu i owemu....trqacąc z horyzontu swoje cele i marzenia.
Nadchodzi moment, kiedy czas pomyśleć również i o sobie.
Poza tym bardziej mógłbym innym pomóc gdybym wpierw sam sobie pomógł.
I z pustego Salomon nie naleje.
Przypomniał mi się fragment z filmu io Indianie Johnsie(pozwolę sobie spoleszczyć).
Jego przyjaciel szukał po całym świecie diamentu.
Indy mu pomagał, lecz w pewnym sensie zrozumiał, że on sam tego diamentu nie potrzebuje i traci czas zamiast realizować swoje marzenia, które mógł zrobić i bez dotarcia do celu do jakiego dążył jego towarzysz.
Zrobił dla niego i tak wiele dobrego - wybronił go z wielu kłopotów, jednak żył nieswoim życiem, swopjego jakby wtedy nie miał.
Nie wiem co dobrego jest w zatraceniu siebie, swoich marzeń, pragnień....niedosiągniecia żadnego celu.
Wg niektórych nie powinniśmy ciągle uganiać się za celem, lecz fajnie byłoby choć jeden osiągnąć by poczuć się spełnionym choć w jakiejś części.
Ok, można się zatrzymać, lecz nie zawsze taki postój jest dobry.
Zależy wszystko od tego co i gdzie oraz jak chcemy osiągnąć i co z tego wynika.
Co rozumiesz przez stanie się lepszym?
Lepszym od kogoś czy od siebie z poprzednich lat?
Czy mógłbyś spojrzeć sobie w oczy?
Nie chodzi mi o typowe lustro.
Lecz o spojrzenie w przeszłość kiedy byłeś jeszcze dzieckiem - czy mółbyś mu spojrzeć w oczy i powiedzieć, że nei zatraciłeś siebie?
W czymże jestes lepszy od dziecka?
Wg Biblii o ile wiekm raczej gorszy.
Chodzi o tą niewinność.
Myślę, że należy żyć tak by niczego nie żałować, rozwijać się i mieć też czas na kontemplację.
Autor pewnej ksiażki uważa chyba kontemplację za bezruch a to nie prawda - wtedy szare komórki działają bardzo atkywnie.
Trudno więc mówić o totalnym bezruchu, chyba nawet oglądając się na Zen.
Myślimy a za to odpowiedziane są impulsy przepływające w naszych synapsach.
Nawet w okł atomów z jakich jesteśmy zbudowani krążą cągle protony i neurony.
Gdzie tu miejsce na totalny bezruch?
Nawet po śmieci nasze ciało się rusa podczas rozpadania.
Rozpadanie to też czynność.
Więc ja pytam gdzie ten bezruch?
A wracając do wątku wypowiedzi - frajerami jest wielu ludzi - i ci zbyt myślący o sobie jak i ci zbyt myślący o innych.
Nie zawsze spotkasz się z wdziecznością, często ludzie mogą wypełnić całe Twoje życie i zabraknie w nim miejsca dla Ciebie.
Ok, możesz czuć się nieważny, lecz to chyba przygnębiająca myśl - czuć się nikim.
Choć w pewnym sensie każdy jest nikim na tle wszechświata.
Niemniej nie jesteśmy bezwartościowi i to świadczy o tym, że jakimś kimś tam jesteśmy.
Tylko skoro czujesz się nikim wobec innych to jak obronisz to, że jesteś wartościowy?
A teraz coś o totalnym egozimie.
Myśląc tylko o sobie kto pomoże Tobie jeżeli sam sobie nie będziesz w stanie?
Czy każdy potrafi być samowystarczalny?
Niektórzy pewnie tak o sobie myślą, dopóki nie powinie się im noga.
Obie postawy uważam za nieco naiwne bo trzeba być naiwnym, myśląc, że ludzie wszystko docenią i wszystko da się samemu załatwić.
Czyż słowo "frajer" nie oznacza właśnie człowieka naiwnego?
Ale w takim razie nie ma żadnych kryteriów, które określałyby czy coś jest dobre czy nie, bo rozmawiamy wtedy o prawie Kalego. Fajnie było namieszać nieco w tym kółku wzajemnej adoracji ;D kilka postów zmusiło mnie do myślenia (nie Marcinie P., nie Twoje)
Spoko, nie czuję się urażony, choć może jednak teraz?
Jak nie to też nie będzie tragedii.
i pewnej rewizji, ale męczy mnie już bezcelowość tej dyskusji (nie mam zamiaru tu nikogo obrażać, ale jak ktoś pisze w poście: "religia to opium dla mas" to stawia się na zamkniętej pozycji i ucina możliwość dyskusji). Tym sposobem żegnam się z Państwem :)
A jak ktoś chce jeszcze pogadać, to oczywiście nie pogardzę privem.
Czemu bezcelowość?
Ucina bo się obrażasz?
Nie uważasz tego za nieco dziecinne? - bez obrazy.
Paweł B.:
Zapomniałem dodać na koniec: Super macie moderatorkę... Nic mądrego nie wnosi a tylko banuje co się jej nie podoba ;)
Co to jest nic?
Nie jest to Co.
Cóż więc?
A jesteś wyrocznią odnośnie mądrości?
Nie wiem gdzie w mojej wypowiedzi wyczytałaś, że do bycia dobrym człowiekiem potrzeba religii. Ciekawe też, gdzie wyczytałaś, że moja religia pozwala na sianie zgorszenia. To nie jest dyskusja tylko prostowanie pokręconych interpretacji.
Swoje zabawki zabieram, bawcie się dobrze razem :)
No widzisz, sam przyznajesz, że Twoje zachowanie jest nieco dziecinne(zabierasz zabawki mówiąc - ja się tak nie bawię, buu).
:D
Ten post został edytowany przez Autora dnia 16.06.13 o godzinie 02:29