konto usunięte

Temat: Religia psuje ludzi.

Dziecko, potem mężczyzna. Był inteligentny, miał przed sobą przyszłość i co z niego zrobiła ideologia "starych ksiąg pisanych przez podchmielonych facetów"?

http://konflikty.wp.pl/kat,107156,title,Droga-Osamy-bi...

konto usunięte

Temat: Religia psuje ludzi.

Rafał jaka masz pewność że artykuł jest prawdziwy i tak naprawdę było. W całej tej historii jest już tak namieszane, że Osama może być tylko synonimem zła.Ten post został edytowany przez Autora dnia 10.05.13 o godzinie 19:06

konto usunięte

Temat: Religia psuje ludzi.

Maciej B.:
Rafał jaka masz pewność że artykuł jest prawdziwy i tak naprawdę było. W całej tej historii jest już tak namieszane, że Osama może być tylko synonimem zła.

Nastawiając sie na zabijanie trudno oceniać człowieka jako pozytywnego, ale weź pod uwagę, że armie bojowników w Afganistanie de facto wyparły Rosjan dzięki wsparciu USA (wtedy Talibowie byli cool). Miedialna nagonka na jednego (sic!) człowieka zrobiła swoje, odbieramy go niegatywnie - nie przecze i wcale nie chce go bronić. Media działają dobrze wtedy gdy skupiają się na tragediach jednostek nie mas. To szeroki temat.

Z jednym się zgodzę, cytując jeden artykuł n/t historii/biografii nie można być pewnym 100% dokładności, to jakieś zbliżenie. Wbrew pozorom artykuł nie unika podstawowego problemu, który wygenerował Osama - walka z innowiercami, on walczył, on zabijał, on zdobywał popularność.

Osama (Usama) stał się medialnym synonimem zła, ale świat nie jest święty, więcej ofiar przynosi chociażby obecna woja w Syrii, jako że tam nie ma interesów (albo interesem jest czystka), reszta świata poza incydentami z Izraelem, się nie wtrąca.Ten post został edytowany przez Autora dnia 10.05.13 o godzinie 19:16

konto usunięte

Temat: Religia psuje ludzi.

Rafał Ł.:
Maciej B.:
Rafał jaka masz pewność że artykuł jest prawdziwy i tak naprawdę było. W całej tej historii jest już tak namieszane, że Osama może być tylko synonimem zła.

Nastawiając sie na zabijanie trudno oceniać człowieka jako pozytywnego, ale weź pod uwagę, że armie bojowników w Afganistanie de facto wyparły Rosjan dzięki wsparciu USA (wtedy Talibowie byli cool). Miedialna nagonka na jednego (sic!) człowieka zrobiła swoje, odbieramy go niegatywnie - nie przecze i wcale nie chce go bronić. Media działają dobrze wtedy gdy skupiają się na tragediach jednostek nie mas. To szeroki temat.
Osama (Usama) stał się medialnym synonimem zła, ale świat nie jest święty, więcej ofiar przynosi chociażby obecna woja w Syrii, jako że tam nie ma interesów (albo interesem jest czystka), reszta świata poza incydentami z Izraelem, się nie wtrąca.

Wojna to ekonomia, napędzanie koniunktury tu już się nie liczy twoja wiara, przynależność poglądy. Pieniądze wygrają z każdym ideałem.

konto usunięte

Temat: Religia psuje ludzi.

Religijna miłość

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v...!

konto usunięte

Temat: Religia psuje ludzi.

Już dzisiaj widziałem ten filmik :/
Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: Religia psuje ludzi.

Fragment artykułu, który przygotował Michał Filipczak
na podstawie Crime Library:

Gein Ed

Przerażające odkrycie
17 listopada 1957 roku policja rozpoczęła rewizję domu Eda Geina. Ed podejrzany był o dokonanie rozboju i kradzieży w pobliskim sklepie. Uważano też, że ma coś wspólnego ze zniknięciem właścicielki owego sklepu, niejakiej Bernice Worden. Był on ostatnim klientem, i widziano go wałęsającego się wokół pobliskich zabudowań. Jego dom, w opustoszałej okolicy, był wielkim śmietnikiem. Wewnątrz wszędzie były śmiecie i gnijące odpadki. Utrudniały poruszanie się po domu. Zapach zgnilizny i zepsucia był wszędzie. Kiedy szeryf Artur Schley przeszukiwał kuchnie, zauważył że coś kapie mu na marynarkę. Spojrzał w górę i jego oczom ukazał się okropny widok. Do sufitu przymocowana była wielka padlina. To 'coś' nie miało głowy, wnętrzności były na wierzchu. Szeryf pomyślał że to padlina jelenia. Wokół pełno ich było, a teraz jeszcze był na nie sezon łowiecki. Jednak gdy lepiej przyjrzał się temu czemuś, zobaczył że to ciało kobiety będące w głębokim rozkładzie. Gnijące, wypatroszone zwłoki, pozbawione głowy. Bernice Worden, pięćdziesięcioletnia matka jednego z jego podwładnych została znaleziona. Podczas dalszego przeszukiwania mieszkania, policjanci już wiedzieli, że na tym się nie skończy. Przebywali teraz w zagrodzie śmierci. śmiesznie 'patrząca' miska wykonana była z ludzkiej czaszki. Abażury i kosze na dokumenty wykonane były z ludzkiej skóry.
Makabryczne było wyposażenie tego domu. Fotel obity ludzką skórą. Kobiece narządy rodne w szklanych gablotkach. Pas zrobiony z ludzkich brodawek, ludzkiej głowy, czterech nosów i serca. Im bardziej szukali, tym większe okropieństwa odkrywali. Najgorszy chyba był garnitur wykonany z ludzkiej skóry. Policjanci zaczęli się gubić, gdy próbowali policzyć ile kobiet zginęło z rąk Eddiego.
Dzieciństwo
Nasuwa się pytanie: jak dziecko może wyrosnąć na Eda Geina? Bliższa analiza jego dzieciństwa pozwoli chociaż częściowo odpowiedzieć na to pytanie.
Edward Theodore urodził się 27 sierpnia 1906 roku. Rodzice: Augusta i George Gein mieszkali w miejscowości La Crosse w Wisconsin. Eddie był ich drugim dzieckiem, po Henrym, który był w dniu jego narodzin miał 7 lat.
Augusta, fanatycznie religijna kobieta, chciała wychować chłopców stosownie do swojego surowego kodeksu moralnego. świat dla Augusty pełen był grzeszników i chciała uchronić od grzechu swoje dzieci przez codzienne czytanie i rozważanie biblii. Bez przerwy powtarzała swoim synom twierdzenia, że kobiety są niemoralne i rozwiązłe, mając nadzieję, że to zniechęci ich do jakichkolwiek seksualnych pragnień, i przez to uratuje ich przed ogniem piekielnym.
Augusta była dominującą i twardą kobietą, która wierzyła, że jej światopogląd jest jedynym słusznym i prawdziwym. Nie miała problemów z silnym narzuceniem swoich przekonań mężowi i synom.

George, słaby i mający zamiłowanie do alkoholu mężczyzna, nie miał nic do powiedzenia w kwestii wychowywania chłopców. Augusta gardziła nim i uważała za bezwartościowe stworzenie, które nie potrafi utrzymać stałej pracy i sama zajęła się opieką nad ich dziećmi. Brała na siebie nie tylko wychowywanie dzieci zgodnie ze swoimi wyobrażeniami ale również finansowe utrzymanie rodziny.
Zaczęła interesy w branży spożywczej w La Crosse w roku, w którym Eddie przyszedł na świat. To spowodowało spory dopływ pieniędzy i podniosło status materialny rodziny Gein. Pracowała ciężko i oszczędzała pieniądze aby mogli się przenieść w bardziej wiejskie tereny, z dala od zdemoralizowania jakie niosło ze sobą miasto i grzeszników je zamieszkujących. W 1914 roku przenieśli się do Plainfield, również w Wisconsin, na 195-cio akrową farmę odizolowaną od złych wpływów, które mogłyby rozbić rodzinę. Najbliżsi sąsiedzi byli oddaleni prawie o ćwierć mili.
Chociaż Augusta pilnie próbowała trzymać swoich chłopców z dala od świata zewnętrznego, to jednak nie udało jej się to do końca, gdyż musieli oni uczęszczać do szkoły. Postępy Eddiego w szkole były przeciętne, ale mimo to był bardzo dobry w czytaniu. To lektura przygodowych książek i magazynów pobudzała wyobraźnię Eddiego i pozwalała mu choć na moment uciec do swego własnego świata.
Dziwny Eddie
Koledzy szkolni unikali Eddiego ponieważ był zniewieściały i nieśmiały. Nie miał przyjaciół a kiedy próbował takowych zdobyć jego matka beształa go niesamowicie. Chociaż niechęć matki do zawierania przez niego przyjaźni smuciła go, to jednak uważał ją za wcielenie dobra i wypełniał jej surowe nakazy najlepiej jak potrafił.
Augusta rzadko kiedy była zadowolona ze swoich chłopców i często ich karała, myśląc, że ich przeznaczeniem było stać się życiowymi nieudacznikami jak ich ojciec. Podczas dojrzewania i przez wczesną dorosłość chłopcy pozostawali odizolowani od ludzi z zewnątrz i mieli tylko swoje własne towarzystwo.
Eddie był wpatrzony w swego starszego brata i widział w nim ciężko pracującego człowieka o silnym charakterze. Po śmierci ich ojca w 1940 roku podejmowali się dorywczych prac aby finansowo wesprzeć matkę i przyczynić się do utrzymywania farmy. Eddie starał się naśladować starszego brata i obaj byli postrzegani przez ludzi z miasteczka jako pracownicy godni zaufania, na których można polegać. Głównie pracowali fizycznie jako "złote rączki", a Eddie czasem również jako opiekun do dzieci sąsiadów. To właśnie opieka nad dziećmi sprawiała Eddiemu najwięcej satysfakcji, ponieważ z dziećmi łatwiej mu było się związać niż z rówieśnikami. Był pod wieloma względami społecznie i emocjonalnie opóźniony w rozwoju.
Henry martwił się o niezdrowy stosunek Eddiego do ich matki. Przy kilku okazjach Henry otwarcie krytykował matkę, co wstrząsało Eddiem. Eddie uważał swą matkę za czystą dobroć i martwiło go, że jego brat nie miał tego samego zdania na jej temat. To prawdopodobnie były te wydarzenia, które doprowadziły do przedwczesnej i tajemniczej śmierci Henry'ego w 1944 roku.
16 maja Eddie i Henry walczyli z pożarem traw, który miał miejsce niebezpiecznie blisko ich farmy. Według policji, obaj udali się w różne kierunki aby zgasić ogień. Podczas gaszenia zapadł zmrok i Eddie stracił Henry'ego z oczu. Gdy pożar został ugaszony Eddie przypuszczalnie zaczął się martwić o brata, który zniknął i zawiadomił policję.
Policja zorganizowała grupę poszukiwawczą i została zaskoczona, że Eddie poprowadził ich dokładnie do "zaginionego" Henry'ego, który leżał martwy na ziemi. Policjantów zastanowiło kilka okoliczności dotyczących tej śmierci. Na przykład Henry leżał na kawałku ziemi, który nie został tknięty przez ogień i miał stłuczenia na głowie.
Choć Henry został znaleziony w dziwnych okolicznościach, policja szybko odrzuciła możliwość zabójstwa. Nikt nigdy nie uwierzyłby, że nieśmiały Eddie był zdolny do zabicia kogokolwiek, a zwłaszcza swego brata. Później lokalny koroner zaprotokołował, że przyczyną śmierci było zaduszenie się.
Jedyną żyjącą osobą, która pozostała Eddiemu była jego matka i była ona jedyną osobą jakiej potrzebował. Niestety miał swoją matkę wyłącznie dla siebie jeszcze tylko przez krótki okres.
29 grudnia 1945 roku Augusta zmarła. Wstrząsnęło to światopoglądem Eddiego. Harold Schechter w swojej książce "Dewiant", opisuje, że Eddie "stracił jedynego przyjaciela i jedyną prawdziwą miłość. I był absolutnie sam na świecie."
Pozostał na farmie po śmierci matki i żył z niewielkich dochodów jakie przynosiły mu prace dorywcze. Pokoje, w których matka przebywała najczęściej, traktował jak relikwie i pozostawił nietknięte przez najbliższe kilka lat. Zamieszkiwał na niższym poziomie domu robiąc użytek z kuchni i małego pokoju tuż obok niej, którego używał jako sypialni.
Samotność a kobiety
Eddie spędzał czas na czytaniu magazynów poświeconych śmierci i przygodowych historii. Innym razem zagłębiał się w swoje dziwaczne hobby, z wizytami na cmentarzysku włącznie.
Po śmierci matki Eddie był coraz to bardziej samotny. Spędzał dużo ze swojego wolnego czasu na czytaniu pop-magazynów i książek o anatomii. Pokoje, w których mieszkał pełne były periodyków o nazistach i nie tylko. Ze swych lektur Eddie nauczył się wiele o procesie ekshumacji zwłok i o anatomii ludzkiego ciała. Te dziwaczne historie stały się jego obsesją i zaczął je opowiadać dzieciom, którymi się czasem opiekował. Eddiego cieszyła również lektura lokalnych gazet. Jego ulubioną sekcją były nekrologi.
To właśnie z nekrologów Eddie dowiadywał się o najnowszych przypadkach śmierci lokalnych kobiet. Nie mając jeszcze nigdy przyjemności towarzystwa osoby płci przeciwnej, zaspokajał swoje pragnienia odwiedzając w nocy groby. Chociaż później przysięgał policji, że nigdy nie miał stosunku płciowego z żadną ze zmarłych kobiet, które ekshumował ("pachniały zbyt brzydko"), to jednak kilka razy pozwolił sobie na przyjemność zdarcia z nich skóry i wkładania jej na siebie. Był ciekawy jak to jest mieć piersi i pochwę, często marzył też, że jest kobietą. Był zafascynowany kobietami z powodu ich siły i władzy jaką miały nad mężczyznami.
Zebrał całkiem sporą kolekcję części ludzkich ciał, która zawierała m.in. obcięte głowy.
Agnieszka G.

Agnieszka G. Płyń za rekinem –
trafisz do ludzi
[Lec]

Temat: Religia psuje ludzi.

Zakoszone z profilu na FB Polska nie jest państwem wyznaniowym

TAJEMNICA FUNKCJONOWANIA KATOLICYZMU I INNYCH RELIGII ( UWAGA - trudny i niebezpieczny tekst - czytasz na własne ryzyko ) :

To się nazywa ODRUCH WARUNKOWY PAWŁOWA - u człowieka psychowarunkowy. Już dawno udowodniono, że człowiek rodzi się BEZ BOGA, i trzeba mu w łeb wtłoczyć pewne uwarunkowania, sposoby zachowania i myślenia. Ograniczyć jego zdolność percepcji i syntezy do spraw "wyłącznie słusznych". To dzięki tej zasadzie Wierzący nie potrafi ocenić świata inaczej niż przez pryzmat religii. Po prostu brak mu konstrukcji myślowych pozwalających na inną percepcję niż ta po przez wiarę. W tej percepcji świat bez wiary lub Boga nie istnieje. Zaatakowany argumentami broni się do upadłego, a przyparty do muru wykazuje daleko posuniętą agresję. Powód jest bardzo prosty. Argument logiczny ( prawdziwy ) wywołuje u Wierzącego konflikt - sprzeczność wewnętrzną i burzy świat do którego został uwarunkowany - i bez którego jego własna psyche nie może istnieć. Dlatego Wierzący tak broni się przed logicznymi argumentami, i tak broni wiary i kościoła, ponieważ w przypadku braku tych czynników nastąpiłaby destrukcja jego osobowości. Co ciekawsze Wierzący odczuwa strach, nie strach przed Bogiem, ale strach przed DRUGIM CZŁOWIEKIEM MYŚLĄCYM INACZEJ. Strach ten spowodowany jest właśnie możliwością zachwiania konstrukcji osobowości Wierzącego. W efekcie Wierzący czuje się najlepiej ( najbezpieczniej ) w stadzie Wierzących, podejmuje wszelkie działania aby to stado zwiększyć, i wyeliminować osobniki myślące inaczej. Z tego powodu u Wierzących obserwuje się propagację wiary, która często przyjmuje formy skrajne. Fakt ten doskonale potrafi wykorzystać instytucja nadzorująca Wierzących, w naszym polskim przypadku jest to głównie Kościół Katolicki. Z tego powodu kładzie ona ogromny nacisk na tzw. edukację młodzieży w szkołach oraz na katolicką rodzinę. Są to miejsca w których URODZONY BEZ BOGA, obnażony i chłonny umysł dziecka, zostaje uwarunkowywany. Nie ma lepszej więzi emocjonalnej dziecka niż z rodzicami, a w późniejszym wieku z grupą rówieśników. Uwarunkowani rodzice przygotowują grunt. Później idzie do szkoły w której podobni mu również uczęszczają na tzw. religię. Jeśli nie to dziecko czuje się jak odszczepieniec od grupy - a w tym wieku dzieci są bezlitosne dla "odmieńców". Odpowiednio tresowane dziecko dorasta i staje się uwarunkowanym rodzicem. CYKL ZACZYNA SIĘ OD POCZĄTKU "Schizofrenik wierzy w to co "widzi" a katolik w to co zobaczył inny schizol; schizofrenik próbuje się leczyć â katolik zarażać"


To tłumaczy nerwy i tupanie nogami niektórych tutaj :)
Mustapha Sahel Phd

Mustapha Sahel Phd Pharma Executive,
Sales Manager

Temat: Religia psuje ludzi.

Agnieszka G.:
Zakoszone z profilu na FB Polska nie jest państwem wyznaniowym

[i]TAJEMNICA FUNKCJONOWANIA KATOLICYZMU I INNYCH RELIGII ( UWAGA - trudny i niebezpieczny tekst - czytasz na własne ryzyko ) :

To się nazywa ODRUCH WARUNKOWY PAWŁOWA - u człowieka psychowarunkowy. Już dawno udowodniono, że człowiek rodzi się BEZ BOGA, i trzeba mu w łeb wtłoczyć pewne uwarunkowania, sposoby zachowania i myślenia.

Ciekawy tekst. Tzw. wychowanie religijne występuję w większości wyznań i jest znakomitym przykładem wykorzystania czysto biologicznych adaptacji. Przez setki tysięcy lat małe dzieci naszych przodków kończyły w żołądkach hien jaskiniowych jeśli nie uwierzyły opiekunom, że tego futrzaka się nie głaszcze. Także wszyscy jesteśmy potomkami posłusznych bachorów i mamy podobne skłonności. To się oczywiście zmienia wraz z wiekiem dojrzewania, także trzeba się spieszyć z zaszczepianiem jedynie słusznych poglądów

konto usunięte

Temat: Religia psuje ludzi.

Mustapha S.:
Agnieszka G.:
Zakoszone z profilu na FB Polska nie jest państwem wyznaniowym

[i]TAJEMNICA FUNKCJONOWANIA KATOLICYZMU I INNYCH RELIGII ( UWAGA - trudny i niebezpieczny tekst - czytasz na własne ryzyko ) :

To się nazywa ODRUCH WARUNKOWY PAWŁOWA - u człowieka psychowarunkowy. Już dawno udowodniono, że człowiek rodzi się BEZ BOGA, i trzeba mu w łeb wtłoczyć pewne uwarunkowania, sposoby zachowania i myślenia.

Ciekawy tekst. Tzw. wychowanie religijne występuję w większości wyznań i jest znakomitym przykładem wykorzystania czysto biologicznych adaptacji. Przez setki tysięcy lat małe dzieci naszych przodków kończyły w żołądkach hien jaskiniowych jeśli nie uwierzyły opiekunom, że tego futrzaka się nie głaszcze. Także wszyscy jesteśmy potomkami posłusznych bachorów i mamy podobne skłonności. To się oczywiście zmienia wraz z wiekiem dojrzewania, także trzeba się spieszyć z zaszczepianiem jedynie słusznych poglądów

Religia bazuje na masach ludzi, wtedy staje się siłą. Aby jednak to osiągnąć musi sięgnąć do pierwotnych metod manipulacji ludźmi. Muszą to być metody proste i emocjonalne, zaszczepione jak najwcześniej. Oczywiście dotyczy to wszystkich religii, które próbują być lub sa de facto władzą ponad narodową.
Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: Religia psuje ludzi.

A co myślicie o moim tekście?
:D
Do czego to prowadzi fanatyzm - do tworzenia się niebezpiecznych psycholi.
Paweł Banik

Paweł Banik Analityczny mózg z
programistycznym
zacięciem i
artystycz...

Temat: Religia psuje ludzi.

W fanatycznym ateizmie zawsze fascynuje mnie absolutne przekonanie, że Boga nie ma. Nie różni się to w zasadzie od fanatycznej postawy pewności w istnienie Boga. Tak samo jak nie ma dowodów na to, że Bóg jest, nie ma też dowodów na to, że go nie ma...

Ostatnie zdanie nigdy mi się nie podobało i używam go z najwyższym obrzydzeniem, bo co to znaczy mieć niezbity dowód czegoś? Czy to znaczy, że taki dowód został opublikowany w Nature? Że wyczytano gdzieś, że ktoś coś udowodnił? Jaką mamy pewność, że to prawda? I kolejne pytanie: co to jest prawda? Czy to coś co widziałeś na własne oczy? Coś czego dotknąłeś? A skąd pewność, że byłeś w pełni władz umysłowych? Takich pytań rodzi się wiele i można je ciągnąć w nieskończoność, wychodząc z prostego i oczywistego założenia: to co widzimy, czujemy itd. to jedynie interpretacja sygnałów elektrycznych docierających do naszego mózgu (prawie jak cytat z Matrixa, w którym jest sporo racji). Co to znaczy, że jabłko jest miękkie, soczyste, słodkie i czerwone? To znaczy, że nasz mózg tak właśnie zinterpretował bodźce jakie dotarły do naszych receptorów. Wystarczy sobie uświadomić, że rzecz, która wydaje nam się solidna (bez pustych przestrzeni w środku), na przykład bryła ołowiu, w rzeczywistości w większości składa się z pustki. Atomy w smoczej swojej części wypełnia pusta przestrzeń. My tego nie widzimy, nie możemy ręki włożyć w sztabkę złota, ale to nie dlatego, że złoto musiałoby mieć dziury (bo faktycznie je ma) ale ze względu na naturę oddziaływań między znajdującymi się blisko siebie atomami, przenoszonymi za pomocą fotonów, a przynajmniej tak słyszałem (jak w reklamie jednego z jabłkowych piw ;)) i tu pojawia się sedno mojej wypowiedzi: ktoś mi powiedział, że Napoleon przegrał pod Waterloo. Ktoś mi powiedział, że świadczą o tym wiarygodne i spójne materiały i ja w to wierzę. Nie "wiem". Wierzę. Nie mam niezbitych na to dowodów.

Podstawą geniuszu zawsze była otwartość umysłu, a ta z kolei zakłada powątpiewanie w najbardziej nawet (wydawałoby się) oczywiste oczywistości. W tym sensie np. Albert Einstein był bardzo religijną osobą. Religijność i religia nie psuje ludzi, otwiera ich umysły na rzeczy niepoznawalne, a jeśli jednak psuje, to z całą pewnością ekonomia, nauka, sztuka i praktycznie wszystko również psuje ludzi, bo nie jesteśmy kukiełkami tylko Homo Sapiens i od nas zależy jak użyjemy dynamitu. Czy tak jak chciał tego Nobel, czy do zabijania.
Agnieszka G.

Agnieszka G. Płyń za rekinem –
trafisz do ludzi
[Lec]

Temat: Religia psuje ludzi.

Biblię i inne cudowne książki napisali ludzie.

konto usunięte

Temat: Religia psuje ludzi.

Paweł B.:
W fanatycznym ateizmie zawsze fascynuje mnie absolutne przekonanie, że Boga nie ma. Nie różni się to w zasadzie od fanatycznej postawy pewności w istnienie Boga. Tak samo jak nie ma dowodów na to, że Bóg jest, nie ma też dowodów na to, że go nie ma...
Fanatycy religijni natomiast uwielbiają te zdanie choć to typowy argumentum ad ignorantiam.
Ostatnie zdanie nigdy mi się nie podobało i używam go z najwyższym obrzydzeniem, bo co to znaczy mieć niezbity dowód czegoś? Czy to znaczy, że taki dowód został opublikowany w Nature? Że wyczytano gdzieś, że ktoś coś udowodnił? Jaką mamy pewność, że to prawda? I kolejne pytanie: co to jest prawda? Czy to coś co widziałeś na własne oczy? Coś czego dotknąłeś? A skąd pewność, że byłeś w pełni władz umysłowych? Takich pytań rodzi się wiele i można je ciągnąć w nieskończoność, wychodząc z prostego i oczywistego założenia: to co widzimy, czujemy itd. to jedynie interpretacja sygnałów elektrycznych docierających do naszego mózgu (prawie jak cytat z Matrixa, w którym jest sporo racji). Co to znaczy, że jabłko jest miękkie, soczyste, słodkie i czerwone? To znaczy, że nasz mózg tak właśnie zinterpretował bodźce jakie dotarły do naszych receptorów. Wystarczy sobie uświadomić, że rzecz, która wydaje nam się solidna (bez pustych przestrzeni w środku), na przykład bryła ołowiu, w rzeczywistości w większości składa się z pustki. Atomy w smoczej swojej części wypełnia pusta przestrzeń. My tego nie widzimy, nie możemy ręki włożyć w sztabkę złota, ale to nie dlatego, że złoto musiałoby mieć dziury (bo faktycznie je ma) ale ze względu na naturę oddziaływań między znajdującymi się blisko siebie atomami, przenoszonymi za pomocą fotonów, a przynajmniej tak słyszałem (jak w reklamie jednego z jabłkowych piw ;)) i tu pojawia się sedno mojej wypowiedzi: ktoś mi powiedział, że Napoleon przegrał pod Waterloo. Ktoś mi powiedział, że świadczą o tym wiarygodne i spójne materiały i ja w to wierzę. Nie "wiem". Wierzę. Nie mam niezbitych na to dowodów.
Dużo pisaniny o niczym, prób podważania fundamentów świata naukowego, więksi od Ciebie już próbowali.
Ty nie bierzesz faktów historycznych na wiarę, one są udokumentowane. Istnieją spisane dowody w postaci listów, pamiętników, relacji innych uczestników kampanii Napoleona, istnieją relacje i dowody po drugiej stronie - w krajach, które były sojusznicze z Francją oraz tych, które zostały wtedy zaatakowane.
Wiarę w Napoleona, a w religię odróżnia jeden cholernie istotny punkt - Napoleon żył naprawdę. Bóg czy Jezus nie. Jakbyś chciał sprawdzić to po śmierci na wyspie św. Heleny zwłoki Napoleona przewieziono do Francji i złożono w sarkofagu.
Podstawą geniuszu zawsze była otwartość umysłu, a ta z kolei zakłada powątpiewanie w najbardziej nawet (wydawałoby się) oczywiste oczywistości.
Rozpędziłeś się, że aż wesoło. Otwartość umysłu to nie podważanie każdej oczywistości czyli każdego aksjomatu w danej dziedzinie, to nie próby podważenia, że 1+1=2.
W tym sensie np. Albert Einstein był bardzo religijną osobą. Religijność i religia nie psuje ludzi, otwiera ich umysły na rzeczy niepoznawalne,
A co ma religijność do rzeczy hm?
Newton, Maxwell, Faraday, Boyle, Thomson czy Coulson też byli wierzący i to też niczego nie dowodzi.
a jeśli jednak psuje, to z całą pewnością ekonomia, nauka, sztuka i praktycznie wszystko również psuje ludzi, bo nie jesteśmy kukiełkami tylko Homo Sapiens i od nas zależy jak użyjemy dynamitu. Czy tak jak chciał tego Nobel, czy do zabijania.
Znów silenie się na mądrości, które niewiele treści wnoszą.

konto usunięte

Temat: Religia psuje ludzi.

Arkadiusz Z.:
Paweł B.:
W fanatycznym ateizmie zawsze fascynuje mnie absolutne przekonanie, że Boga nie ma. Nie różni się to w zasadzie od fanatycznej postawy pewności w istnienie Boga. Tak samo jak nie ma dowodów na to, że Bóg jest, nie ma też dowodów na to, że go nie ma...
Fanatycy religijni natomiast uwielbiają te zdanie choć to typowy argumentum ad ignorantiam.

Zauważyłem, że ten argument często używany jest przez obie strony sporu.
Ostatnie zdanie nigdy mi się nie podobało i używam go z najwyższym obrzydzeniem, bo co to znaczy mieć niezbity dowód czegoś? Czy to znaczy, że taki dowód został opublikowany w Nature? Że wyczytano gdzieś, że ktoś coś udowodnił? Jaką mamy pewność, że to prawda? I kolejne pytanie: co to jest prawda? Czy to coś co widziałeś na własne oczy? Coś czego dotknąłeś? A skąd pewność, że byłeś w pełni władz umysłowych? Takich pytań rodzi się wiele i można je ciągnąć w nieskończoność, wychodząc z prostego i oczywistego założenia: to co widzimy, czujemy itd. to jedynie interpretacja sygnałów elektrycznych docierających do naszego mózgu (prawie jak cytat z Matrixa, w którym jest sporo racji). Co to znaczy, że jabłko jest miękkie, soczyste, słodkie i czerwone? To znaczy, że nasz mózg tak właśnie zinterpretował bodźce jakie dotarły do naszych receptorów. Wystarczy sobie uświadomić, że rzecz, która wydaje nam się solidna (bez pustych przestrzeni w środku), na przykład bryła ołowiu, w rzeczywistości w większości składa się z pustki. Atomy w smoczej swojej części wypełnia pusta przestrzeń. My tego nie widzimy, nie możemy ręki włożyć w sztabkę złota, ale to nie dlatego, że złoto musiałoby mieć dziury (bo faktycznie je ma) ale ze względu na naturę oddziaływań między znajdującymi się blisko siebie atomami, przenoszonymi za pomocą fotonów, a przynajmniej tak słyszałem (jak w reklamie jednego z jabłkowych piw ;)) i tu pojawia się sedno mojej wypowiedzi: ktoś mi powiedział, że Napoleon przegrał pod Waterloo. Ktoś mi powiedział, że świadczą o tym wiarygodne i spójne materiały i ja w to wierzę. Nie "wiem". Wierzę. Nie mam niezbitych na to dowodów.
Dużo pisaniny o niczym, prób podważania fundamentów świata naukowego, więksi od Ciebie już próbowali.
Ty nie bierzesz faktów historycznych na wiarę, one są udokumentowane. Istnieją spisane dowody w postaci listów, pamiętników, relacji innych uczestników kampanii Napoleona, istnieją relacje i dowody po drugiej stronie - w krajach, które były sojusznicze z Francją oraz tych, które zostały wtedy zaatakowane.


Wiarę w Napoleona, a w religię odróżnia jeden cholernie istotny punkt - Napoleon żył naprawdę. Bóg czy Jezus nie.

Az chciałbym się dowiedzieć z jakich źródeł korzystałeś, że Jezus nigdy nie istniał ?
Jakbyś chciał sprawdzić to po śmierci na wyspie św. Heleny zwłoki Napoleona przewieziono do Francji i złożono w sarkofagu.
Podstawą geniuszu zawsze była otwartość umysłu, a ta z kolei zakłada powątpiewanie w najbardziej nawet (wydawałoby się) oczywiste oczywistości.
Rozpędziłeś się, że aż wesoło. Otwartość umysłu to nie podważanie każdej oczywistości czyli każdego aksjomatu w danej dziedzinie, to nie próby podważenia, że 1+1=2.

Jeżeli mamy się bawić w matematykę to udowodnij mi matematycznie że strzała wypuszczona z łuku doleci do celu, albo sprinter dobiegnie do mety - matematycznie.
Agnieszka G.

Agnieszka G. Płyń za rekinem –
trafisz do ludzi
[Lec]

Temat: Religia psuje ludzi.

Rzekomy fakt istnienia Jezusa to tylko książki napisane przez ludzi. Swoja drogą w tamtych czasach sporo facetów nosiło takie imię.

konto usunięte

Temat: Religia psuje ludzi.

Maciej B.:
Az chciałbym się dowiedzieć z jakich źródeł korzystałeś, że Jezus nigdy nie istniał ?
Ale dlaczego to ja mam udowadniać skoro to Wy, chrześcijanie w Jezusa wierzycie?
Dlaczego mam udowadniać, że nie istnieje coś w co nie wierzę?
Jeżeli mamy się bawić w matematykę to udowodnij mi matematycznie że strzała wypuszczona z łuku doleci do celu, albo sprinter dobiegnie do mety - matematycznie.
Jak nie rozumiesz tekstu pisanego i z całego zdania wywnioskowałeś tylko matematyka to nie mamy o czym rozmawiać.

konto usunięte

Temat: Religia psuje ludzi.

ooo to ciekawe ... Az nie mogę się doczekać na GL na dowody na temat nieistnienia Jezusa.

konto usunięte

Temat: Religia psuje ludzi.

Maciej B.:
ooo to ciekawe ... Az nie mogę się doczekać na GL na dowody na temat nieistnienia Jezusa.
Jeszcze raz bo znów tekstu pisanego nie zrozumiałeś - my nie musimy udowadniać, że nie istnieje coś w co nie wierzymy.

konto usunięte

Temat: Religia psuje ludzi.

Arkadiusz Z.:
Maciej B.:
Az chciałbym się dowiedzieć z jakich źródeł korzystałeś, że Jezus nigdy nie istniał ?
Ale dlaczego to ja mam udowadniać skoro to Wy, chrześcijanie w Jezusa wierzycie?

Ci co chcą i potrzebują to wierzą. Zestawiłeś Jezusa z Napoleonem jako osobę. Mieszasz religie z historią. Udowadniasz, że Napoleon żył na pewno, a Jezus już nie.
Nie wszystko da się opisać naukowo - osobiście mam w nosie religię i jej dogmaty, ale jak ktoś wprowadza coś ciekawego do dyskusji to z nim wchodzę w polemikę.
Dlaczego mam udowadniać, że nie istnieje coś w co nie wierzę?

Nikt Ci nie karze nic udowadniać. Paweł opisał metafizycznie nasze doznania - czysto ludzkie.
Chyba ze żyjesz poza tym światem i jesteś kimś lepszym.
Jeżeli mamy się bawić w matematykę to udowodnij mi matematycznie że strzała wypuszczona z łuku doleci do celu, albo sprinter dobiegnie do mety - matematycznie.
Jak nie rozumiesz tekstu pisanego i z całego zdania wywnioskowałeś tylko matematyka to nie mamy o czym rozmawiać.

Problem jest tego typu, ze ty nie chcesz rozmawiać tylko narzucać swój punkt widzenia.

Następna dyskusja:

ATEIZM TO TEZ RELIGIA




Wyślij zaproszenie do