Maciek G.

Maciek G. Sto wiorst nie
droga, sto rubli nie
pieniądz , sto gram
n...

Temat: I stało się - udowodniono korelację religii z moralnością...

Maciej Ż.:
2. Wiele jest w nim prawdy - choćby w zakresie działań socjalnych Trzeciej Rzeszy: to właśnie w hitlerowskich Niemczech była świetnie rozwinięta służba zdrowia, kobiety mogły bezpłatnie poddawać się badaniom na raka piersi, był bardzo rozwinięty ruch antynikotynowy, wprowadzono masową walkę z bezrobociem, zmniejszając je w ciągu paru lat z 6 do 1 miliona bezrobotnych, powołany Niemiecki Front Pracy pełnił funkcję ubezpieczalni społecznej, pośrednictwa pracy nawet pomocy społecznej na masową skalę, np. przyznawano zasiłki rodzinne na dzieci aż do 18 roku życia .itp. itd.
Należy sobie uświadomić, że Związek Radziecki stworzył sieć uczelni wyższych, także w azjatyckich republikach, darmową służbę zdrowia: centrum onkologiczne w każdej stolicy rejonu, szpital na poziomie polskiej kliniki akademickiej, też w każdej stolicy rejonu. I tak dalej...
Polska: stworzono sieć Centrów Onkologii, powstało wiele uczelni, uczelnie były DARMOWE, rozwinięto Polską Akademię Nauk: z jednostek Wydziału II (nauk biologicznych) tylko Międzynarodowy Instytut Biologii Molekularnej i Komórkowej powstał od zera w okresie "wolnej Polski"...
Politechnika Krakowska, Politechnika Gdańska to naprawdę dobre uczelnie, stworzone przez złych komunistów:-]
Jakoś nie widzę u Pana usprawiedliwiania komuny...
EDIT: Po przejrzeniu strony Wydziału II:
Powstało jeszcze to:
Za pieniądze UNESCO
http://www.erce.unesco.lodz.pl/
Międzynarodowy Instytut też powstał za pieniądze UNESCO:
http://www.iimcb.gov.pl/
I ma status jednostki pozawydziałowej. Chociaż badaniami im najbliżej Wydziału IIMaciek G. edytował(a) ten post dnia 24.03.10 o godzinie 10:11
Maciek G.

Maciek G. Sto wiorst nie
droga, sto rubli nie
pieniądz , sto gram
n...

Temat: I stało się - udowodniono korelację religii z moralnością...

O, mój imiennik zaginął...
Lukas W.

Lukas W. NORGE, Bergen -
Stage manager,
Stagehand, Backline,
journ...

Temat: I stało się - udowodniono korelację religii z moralnością...

Maciek G.:
Maciej Ż.:
2. Wiele jest w nim prawdy - choćby w zakresie działań socjalnych Trzeciej Rzeszy: to właśnie w hitlerowskich Niemczech była świetnie rozwinięta służba zdrowia, kobiety mogły bezpłatnie poddawać się badaniom na raka piersi, był bardzo rozwinięty ruch antynikotynowy, wprowadzono masową walkę z bezrobociem, zmniejszając je w ciągu paru lat z 6 do 1 miliona bezrobotnych, powołany Niemiecki Front Pracy pełnił funkcję ubezpieczalni społecznej, pośrednictwa pracy nawet pomocy społecznej na masową skalę, np. przyznawano zasiłki rodzinne na dzieci aż do 18 roku życia .itp. itd.
Należy sobie uświadomić, że Związek Radziecki stworzył sieć uczelni wyższych, także w azjatyckich republikach, darmową służbę zdrowia: centrum onkologiczne w każdej stolicy rejonu, szpital na poziomie polskiej kliniki akademickiej, też w każdej stolicy rejonu. I tak dalej...
Polska: stworzono sieć Centrów Onkologii, powstało wiele uczelni, uczelnie były DARMOWE, rozwinięto Polską Akademię Nauk: z jednostek Wydziału II (nauk biologicznych) tylko Międzynarodowy Instytut Biologii Molekularnej i Komórkowej powstał od zera w okresie "wolnej Polski"...
Politechnika Krakowska, Politechnika Gdańska to naprawdę dobre uczelnie, stworzone przez złych komunistów:-]
Jakoś nie widzę u Pana usprawiedliwiania komuny...
EDIT: Po przejrzeniu strony Wydziału II:
Powstało jeszcze to:
Za pieniądze UNESCO
http://www.erce.unesco.lodz.pl/
Międzynarodowy Instytut też powstał za pieniądze UNESCO:
http://www.iimcb.gov.pl/
I ma status jednostki pozawydziałowej. Chociaż badaniami im najbliżej Wydziału IIMaciek G. edytował(a) ten post dnia 24.03.10 o godzinie 10:11


Zacznę od tego, że nie były DARMOWE. Płacone były z podatków. I nie tylko. Za takie "bezpieczeństwo" płaciło się utratą wolności. Wiecie jak to jest - trzymasz nogi pod moim stołem, więc...

Im większy socjal, tym więcej się na niego płaci, na jego pośredników i mnie ma sie miejsca do manewru. Licencje, zgody, masa biurokracji. Wolę całkowicie szalejący kapitalizm niż czerwonego potwora.

A tak pozatym - to jest offtop 8)
Maciek G.

Maciek G. Sto wiorst nie
droga, sto rubli nie
pieniądz , sto gram
n...

Temat: I stało się - udowodniono korelację religii z moralnością...

Łukasz W.:
Ja to wiem. To była tylko odpowiedź na niezbyt mądre wychwalanie Pana Hitlera przez przedmówcę.
A polskim komuchom nie można tylko wypominać złych rzeczy. Sporo z tego, co stworzyli/zadekretowali służy nam do dzisiaj :-]


Zacznę od tego, że nie były DARMOWE. Płacone były z podatków. I nie tylko. Za takie "bezpieczeństwo" płaciło się utratą wolności. Wiecie jak to jest - trzymasz nogi pod moim stołem, więc...

Im większy socjal, tym więcej się na niego płaci, na jego pośredników i mnie ma sie miejsca do manewru. Licencje, zgody, masa biurokracji. Wolę całkowicie szalejący kapitalizm niż czerwonego potwora.

A tak pozatym - to jest offtop 8)
EDIT: Jakby nie patrzył, Twoją uczelnię też utworzyli źli czerwoni:-]Maciek G. edytował(a) ten post dnia 20.04.10 o godzinie 22:53
Lukas W.

Lukas W. NORGE, Bergen -
Stage manager,
Stagehand, Backline,
journ...

Temat: I stało się - udowodniono korelację religii z moralnością...

Maciek G.:
A tak pozatym - to jest offtop 8)
EDIT: Jakby nie patrzył, Twoją uczelnię też utworzyli źli czerwoni:-]Maciek G. edytował(a) ten post dnia 20.04.10 o godzinie 22:53

I wcale nie byla darmowa. Choć studiowalem dziennie :]
Maciek G.

Maciek G. Sto wiorst nie
droga, sto rubli nie
pieniądz , sto gram
n...

Temat: I stało się - udowodniono korelację religii z moralnością...

Łukasz W.:

I wcale nie byla darmowa. Choć studiowalem dziennie :]

Taaak, a jakie czesne było? :p
Jakby nie stworzyli to miałbyś do wyboru: Kraków, Poznań, Warszawę:-]
No, może Wrocek, bo tam praktycznie Lwowski przenieśli...
EDIT: Daleki jestem od gloryfikowania komunizmu. Ale irytuje mnie potępianie wszystkiego, bo tak. Jakby te 50 lat historii to było nic.
Ano. I o wybitnej uczelni, czyli KUL-u, zapomniałem.Maciek G. edytował(a) ten post dnia 21.04.10 o godzinie 09:08
Lukas W.

Lukas W. NORGE, Bergen -
Stage manager,
Stagehand, Backline,
journ...

Temat: I stało się - udowodniono korelację religii z moralnością...

Maciek G.:
Łukasz W.:

I wcale nie byla darmowa. Choć studiowalem dziennie :]

Taaak, a jakie czesne było? :p
Jakby nie stworzyli to miałbyś do wyboru: Kraków, Poznań, Warszawę:-]
No, może Wrocek, bo tam praktycznie Lwowski przenieśli...
EDIT: Daleki jestem od gloryfikowania komunizmu. Ale irytuje mnie potępianie wszystkiego, bo tak. Jakby te 50 lat historii to było nic.
Ano. I o wybitnej uczelni, czyli KUL-u, zapomniałem.Maciek G. edytował(a) ten post dnia 21.04.10 o godzinie 09:08


Bo to było nic :]

A - jak teraz na to patrze... zawodówka zamiast studiów 8) Mechanik samochodowy. I spawacz :]
Maciek G.

Maciek G. Sto wiorst nie
droga, sto rubli nie
pieniądz , sto gram
n...

Temat: I stało się - udowodniono korelację religii z moralnością...

Łukasz W.:

Bo to było nic :]
Twoja opinia:-]

A - jak teraz na to patrze... zawodówka zamiast studiów 8) Mechanik samochodowy. I spawacz :]
A co Cię powstrzymuje od obrania takiej ścieżki kariery?
Lukas W.

Lukas W. NORGE, Bergen -
Stage manager,
Stagehand, Backline,
journ...

Temat: I stało się - udowodniono korelację religii z moralnością...

Maciek G.:
Łukasz W.:

Bo to było nic :]
Twoja opinia:-]

A - jak teraz na to patrze... zawodówka zamiast studiów 8) Mechanik samochodowy. I spawacz :]
A co Cię powstrzymuje od obrania takiej ścieżki kariery?

nic - nie mam teraz ochoty 8)

konto usunięte

Temat: I stało się - udowodniono korelację religii z moralnością...

http://gizmodo.pl/gadgets/3884/rodzimy_sie_dobrzy.html

Temat: I stało się - udowodniono korelację religii z moralnością...

Z zaciekawieniem czytam ten wątek.

Można nie zgadzać się z Maciejem ale trzeba w dyskusji z przeciwnikiem o innych od naszych poglądach grać fair.
Bardzo często wygląda to tak jakby każda ze stron nie chciała doczytać albo zrozumieć co druga strona miała na myśli. Na ten przykład ja nie widzę w tekście Macieja pochwały Hitlera. Ja rozumiem Macieja tak, że Hitler na początku mógł być przez Niemców w tym niemieckich biskupów odbierany jako postać pozytywna bo dużo zrobiła dla niemieckiego społeczeństwa.

Nie można posługiwać się w takiej dyskusji fałszywymi lub niepełnymi informacjami łatwymi do sprawdzenia. Po co powoływać się na korelację między religijnością w poszczególnych Stanach USA a poziomem oświaty czy gospodarki jeśli każdy może sprawdzić że w Massachusetts czyli jednym z najbogatszych i najmądrzejszych stanów USA osoby wierzące głównie chrześcijanie stanowią większość. Katolików w Massachusetts jest dwa razy więcej niż średnia dla całych Stanów:
The religious affiliations of the people of Massachusetts are:

Christian - 68%
Catholic - 44%
Protestant - 24%
Other or non-denominational Christian - 3%
Jewish - 2%
Other - 7%
No Religion - 16%
Refused to answer - 7%

Trudno nazwać Massachussets stanem bez znanych uniwersytetów i bez ośrodków innowacyjnych. Tam znajdują się 121 uczelni wyższych w tym MIT, Harvard i Boston Latin School.
Dla porównania w jednym z najbiedniejszych stanów Kentucky osoby niezwiązane z żadną religią stanowią prawie połowę społeczeństwa. Katolików jest zaledwie 10%.
Więc pisanie że w bogatych stanach jest mniej wierzących a więcej ateistów nie ma sensu. Za to niepotrzebnie daje pan Jarosław "antyateistom" argument do ręki że ateiści manipulują faktami.
Po co Jarosław piszę o niereligijnych korzeniach USA jesli wszedzie w historycznych dokumentach dotyczących początków USA znajdujemy odwołanie do Boga. Także Deklaracja Niepodległości zawiera odniesienie do Stwórcy pisanego dużą literą "Creator". Autor Deklaracji Thomas Jefferson wierzył w Boga.
Takie fakty może sprawdzić każdy. Po co się więc podkładać?
Jarosław Koć:
Swoją drogą - Stany Zjednoczone, które wspomniał Maciej jako przykład "dobrze się rozwijającego społeczeństwa religijnego" to bardzo ciekawy przypadek do naszej dyskusji.

W skrócie - wśród ojców założycieli byli i ludzie religijni, i ateiści, i agnostycy. Ale niemal wszyscy oni bez wyjątku byli pod silnym wpływem myśli oświeceniowej (tej wstrętnej, Maćku, tej wstrętnej, co to gilotynowała tych biednych wierzących we Francji), a niektórzy wręcz ostentacyjnie obnosili się ze swoją przynależnością do lóż masońskich. To dlatego właśnie w Stanach religia jest do dziś oddzielona od państwa.
Ojcowie założyciele przyjęli idee wolnościowe, ponieważ większość przodków obywateli USA to byli emigranci - owszem ekonomiczni, ale także religijni. Uciekali oni (np. angielscy purytanie, szkoccy prezbiterianie) m. in. przed tyranią dominujących religii.

Dlatego Stany Zjednoczone otrzymały bardzo laickie podstawy konstytucyjne, które jednocześnie gwarantowały wolność wyznawania religii ale i oddzielenie jej od państwa.

Taki stan rzeczy trwał jakieś sto lat.

W tym czasie zaczęły się kształtować fundamentalistyczne ruchy religijne, którym nie podobały się laickie zasady, na jakich ufundowano kraj.

Co ciekawe - przez lata trwał wśród nich bardzo ciekawy podział: podczas gdy fundamentaliści z południa trwali w klasycznym konserwatyzmie (propagowanie kreacjonizmu, pochwała niewolnictwa, niechęć do nauki i postepu), to fundamentaliści z północy byli niezwykle postepowi - społecznie i ekonomicznie. "Małpi proces" z Tennessee na przykład budził zażenowanie nawet u bardzo religijnych ludzi z północy.

Ostatecznie oba nurty połączyły się ideowo (mniej więcej na przełomie lat 60. i 70.) w jednym celu - "przywrócenia" prawdziwego porządku religijnego w państwie.

Ale najciekawsze jest to, że najsłabiej rozwinięte gospodarczo regiony USA niemal dokładnie pokrywają się z tymi o największej religijności (niemal - róznica dotyczy np. Teksasu, który wzbogacił się głównie dzięki ropie). W najbardziej "religijnych" stanach nie ma (z nielicznymi wyjątkami) ani słynnych uniwersytetów, ani wiodących ośrodków badawczych czy technologicznych, ani specjalnie rozwiniętego przemysłu, ani siedzib innowacyjnych firm.
Tomasz C.

Tomasz C. Architekt systemów
bazodanowych

Temat: I stało się - udowodniono korelację religii z moralnością...

Kazimierz La Fior:

Dla porównania w jednym z najbiedniejszych stanów Kentucky osoby niezwiązane z żadną religią stanowią prawie połowę społeczeństwa. Katolików jest zaledwie 10%.
Ze źródła:
"The unclaimed population are those that are not adherents of any of the 188 groups included in the Church & Church Membership Data. This number should not be used as an indicator of irreligion or atheism, as it also includes adherents of many groups not included in the data."
http://www.thearda.com/mapsReports/reports/state/21_20...
Po co Jarosław piszę o niereligijnych korzeniach USA jesli wszedzie w
historycznych dokumentach dotyczących początków USA znajdujemy odwołanie do
Boga.
W Konstytucji też?
Jarosław K.

Jarosław K. senior copywriter

Temat: I stało się - udowodniono korelację religii z moralnością...

Kazimierz La Fior:

Nie można posługiwać się w takiej dyskusji fałszywymi lub niepełnymi informacjami łatwymi do sprawdzenia. Po co powoływać się na korelację między religijnością w poszczególnych Stanach USA a poziomem oświaty czy gospodarki jeśli każdy może sprawdzić że w Massachusetts czyli jednym z najbogatszych i najmądrzejszych stanów USA osoby wierzące głównie chrześcijanie stanowią większość. Katolików w Massachusetts jest dwa razy więcej niż średnia dla całych Stanów:
The religious affiliations of the people of Massachusetts are:

Christian - 68%
Catholic - 44%
Protestant - 24%
Other or non-denominational Christian - 3%
Jewish - 2%
Other - 7%
No Religion - 16%
Refused to answer - 7%

Trudno nazwać Massachussets stanem bez znanych uniwersytetów i bez ośrodków innowacyjnych. Tam znajdują się 121 uczelni wyższych w tym MIT, Harvard i Boston Latin School.

Tylko to niczego nie dowodzi bez porównania z innymi stanami. Ja w kilka minut znalazłem to:
http://www.wykop.pl/ramka/294272/zaleznosc-miedzy-reli...

Wygląda nieźle (pod spodem sa źródła) - i akurat Massachusetts ma jeden z najnizszych współczynników religijności. A stany z najwyższym to przede wszystkim południe - z biedniutkim Mississippi na czele. Nie słyszałem o znanym uniwersytecie w Mississippi, chociaż mają chyba montownię mercedesów :) Więc chyba jednak gram fair.
Dla porównania w jednym z najbiedniejszych stanów Kentucky osoby niezwiązane z żadną religią stanowią prawie połowę społeczeństwa. Katolików jest zaledwie 10%.

Chwileczkę - tu nie chodzi o procent katolików, tylko ludzi religijnych w ogóle. Chyba stąd te statystyczne nieporozumienia.
Więc pisanie że w bogatych stanach jest mniej wierzących a więcej ateistów nie ma sensu. Za to niepotrzebnie daje pan Jarosław "antyateistom" argument do ręki że ateiści manipulują faktami.

Właśnie udowodniłem, że nie manipulują.
Po co Jarosław piszę o niereligijnych korzeniach USA jesli wszedzie w historycznych dokumentach dotyczących początków USA znajdujemy odwołanie do Boga. Także Deklaracja Niepodległości zawiera odniesienie do Stwórcy pisanego dużą literą "Creator". Autor Deklaracji Thomas Jefferson wierzył w Boga.
Takie fakty może sprawdzić każdy. Po co się więc podkładać?

Ano, z tym podkładaniem, to nie bardzo.
Pisałem, że wśród amerykańskich Ojców Załoźycieli byli ludzie wierzący i niewierzący. Korzenie USA sa oświeceniowe - "stwórca" na uzycie którego to wyrazu w DN się powołujesz, wystepuje tam w celu zaakcentowania, ze ludzie maja pewne niezbywalne prawa (np. do zycia i wolności), zresztą kilka słów wcześniej występuje sformułowanie "prawa natury". Nie jest to więc ani apoteoza boga, ani odwołanie sie do jego woli czy imienia, ani też zasad jakiejkolwiek religii ("wartości chrześcijańskie" itp.).
Z kolei w Konstytucji USA - a więc najważniejszym dokumencie stanowiącym fundament nowego państwa - wzmianki o bogu nie ma w ogóle! W preambule występuje słynne "my naród", a więc jest jak najbardziej ziemsko. Dopiero Pierwsza Poprawka mówi coś o religii - a mianowicie gwarantuje swobodę wszystkim religiom w państwie! Tylko tyle i az tyle!

Edit: jak na XVIII wiek, to konstytucja USA jest więc radykalnie laicka - nie tylko przez brak boga i tolerancję, ale także przez źródła prawa. Proszę sobie porównać z naszą "nowoczesną" 3. maja na przykład...Jarosław Koć edytował(a) ten post dnia 16.08.10 o godzinie 17:33

Temat: I stało się - udowodniono korelację religii z moralnością...

Jarosław Koć:
Kazimierz La Fior:

Nie można posługiwać się w takiej dyskusji fałszywymi lub niepełnymi informacjami łatwymi do sprawdzenia. Po co powoływać się na korelację między religijnością w poszczególnych Stanach USA a poziomem oświaty czy gospodarki jeśli każdy może sprawdzić że w Massachusetts czyli jednym z najbogatszych i najmądrzejszych stanów USA osoby wierzące głównie chrześcijanie stanowią większość. Katolików w Massachusetts jest dwa razy więcej niż średnia dla całych Stanów:
The religious affiliations of the people of Massachusetts are:

Christian - 68%
Catholic - 44%
Protestant - 24%
Other or non-denominational Christian - 3%
Jewish - 2%
Other - 7%
No Religion - 16%
Refused to answer - 7%

Trudno nazwać Massachussets stanem bez znanych uniwersytetów i bez ośrodków innowacyjnych. Tam znajdują się 121 uczelni wyższych w tym MIT, Harvard i Boston Latin School.

Tylko to niczego nie dowodzi bez porównania z innymi stanami. Ja w kilka minut znalazłem to:
http://www.wykop.pl/ramka/294272/zaleznosc-miedzy-reli...

Wygląda nieźle (pod spodem sa źródła) - i akurat Massachusetts ma jeden z najnizszych współczynników religijności. A stany z najwyższym to przede wszystkim południe - z biedniutkim Mississippi na czele. Nie słyszałem o znanym uniwersytecie w Mississippi, chociaż mają chyba montownię mercedesów :) Więc chyba jednak gram fair.

1. Proponuję sięgnąć do źródeł podanych w tym wykopie i dokładnie przeczytać co Gallup dokładnie badał - "religijność" oznacza tam dokładnie pozytywną odpowiedź na pytanie: "Czy religia stanowi ważną część Twojego CODZIENNEGO życia?" a nie fakt czy ktoś wierzy w Boga czy nie czy ktoś przynależy do jakiegoś kościoła czy nie. Więc normalne jest że w zabieganym Nowym Jorku ludzie generalnie mają mniej czasu na cokolwiek, przeznaczają mniej czasu na religijność niż farmer w Mississipi czy Iowa. Nie zmienia to faktu że procent osób przyznających się do którejś z religii chrześcijańskich jest wysoki w "mądrym" Massachussets.

2. Przy tak złożonych uwarunkowaniach społecznych, geograficznych, ekonomicznych trudno wykazać w sposób pewny jakiekolwiek zależności. Na przykład dlaczego najlepsze uczelnie są na wschodnim wybrzeżu Stanów - to oczywiste. Bo tam Uniwersystety powstawały najwcześniej tamte tereny były najszybciej skolonizowane tam powstały pierwsze miasta. Więc normalne że uniwersytety najstarsze zdobyły największą renomę. To samo jest w Polsce - dlatego Uniwersytety Jagielloński i Warszawski są jedynymi występującymi w rankingach międzynarodowych. Także nie ma ekonomicznego uzasadnienia budowanie wielu uczelni wyższych na terenach słabo zaludnionych. Ale co to ma wspólnego z religią? Podobnie - czy statystyki zbrodni wynikają z religijności czy bardziej z udziału procentowego kolorowych emigrantów albo z biedy?
Żonglowanie statystykami aby udowodnić jakieś brzydkie rzeczy wierzącym choćby jak ten wątek to dla mie już niepotrzebna manipulacja. Lepiej prowadzić spór a jeszcze lepiej dialog w przestrzeni idei i filozofii a nie brzydkich i płytkich ataków niepotrzebnie zaogniających sytuację.
Dla porównania w jednym z najbiedniejszych stanów Kentucky osoby niezwiązane z żadną religią stanowią prawie połowę społeczeństwa. Katolików jest zaledwie 10%.

Chwileczkę - tu nie chodzi o procent katolików, tylko ludzi religijnych w ogóle. Chyba stąd te statystyczne nieporozumienia.
Więc pisanie że w bogatych stanach jest mniej wierzących a więcej ateistów nie ma sensu. Za to niepotrzebnie daje pan Jarosław "antyateistom" argument do ręki że ateiści manipulują faktami.

Właśnie udowodniłem, że nie manipulują.

Kwestia podejścia. Moim zdaniem usiłowanie powiązania religijności z mądrością czy przestępstwami na podstawie wybiórczych danych wyrwanych z kontekstu ekonomiczno-społecznego może być odebrane jako manipulacja.
Po co Jarosław piszę o niereligijnych korzeniach USA jesli wszedzie w historycznych dokumentach dotyczących początków USA znajdujemy odwołanie do Boga. Także Deklaracja Niepodległości zawiera odniesienie do Stwórcy pisanego dużą literą "Creator". Autor Deklaracji Thomas Jefferson wierzył w Boga.
Takie fakty może sprawdzić każdy. Po co się więc podkładać?

Ano, z tym podkładaniem, to nie bardzo.
Pisałem, że wśród amerykańskich Ojców Załoźycieli byli ludzie wierzący i niewierzący. Korzenie USA sa oświeceniowe - "stwórca" na uzycie którego to wyrazu w DN się powołujesz, wystepuje tam w celu zaakcentowania, ze ludzie maja pewne niezbywalne prawa (np. do zycia i wolności), zresztą kilka słów wcześniej występuje sformułowanie "prawa natury". Nie jest to więc ani apoteoza boga, ani odwołanie sie do jego woli czy imienia, ani też zasad jakiejkolwiek religii ("wartości chrześcijańskie" itp.).

Moim zdaniem dopuszczasz się nadinterpretacji: Stwórca to Stwórca i to pisany z dużej litery. Do tego znów manipulujesz - piszesz "zresztą kilka słów wcześniej występuje sformułowanie "prawa natury"" przemilczając cały kontekst występowania tego zwrotu: "the separate and equal station to which the laws of nature and of nature's God entitle them". Przemilczasz także fakt że w Deklaracji jest więcej odniesień do Boga pisanego z dużej litery: "Supreme Judge of the Wolrd" (Najwyższy Sędzia Świata) "Divine Provudence" (Boska Opatrzność).
Więc cały czas niepotrzebnie "ślisko". Lepiej więc przyznać rację wierzącym tam gdzie ją mają niż narażać na zarzut manipulacji. Mam wielu wierzących znajomych bardzo spokojnych i tolerancyjnych wobec ateistów, gejów i lesbijek itp. Niestety na skutek coraz częstszych ataków na ich wiarę również na GL często po prostu chamskich głupich lub manipulujących faktami ich postawy wobec wyżej wymienionych zaczynają się zmieniać na bardziej radykalne. Tworzy się niepotrzebna spirala wrogości.
Z kolei w Konstytucji USA - a więc najważniejszym dokumencie stanowiącym fundament nowego państwa - wzmianki o bogu nie ma w ogóle! W preambule występuje słynne "my naród", a więc jest jak najbardziej ziemsko. Dopiero Pierwsza Poprawka mówi coś o religii - a mianowicie gwarantuje swobodę wszystkim religiom w państwie! Tylko tyle i az tyle!

Edit: jak na XVIII wiek, to konstytucja USA jest więc radykalnie laicka - nie tylko przez brak boga i tolerancję, ale także przez źródła prawa. Proszę sobie porównać z naszą "nowoczesną" 3. maja na przykład...Jarosław Koć edytował(a) ten post dnia 16.08.10 o godzinie 17:33

Na ile pamiętam tekst naszej Konstytucji 3 Maja to jest tam także gwarancja swobód religijnych?
Jarosław K.

Jarosław K. senior copywriter

Temat: I stało się - udowodniono korelację religii z moralnością...

Kazimierz La Fior:

1. Proponuję sięgnąć do źródeł podanych w tym wykopie i dokładnie przeczytać co Gallup dokładnie badał - "religijność" oznacza tam dokładnie pozytywną odpowiedź na pytanie: "Czy religia stanowi ważną część Twojego CODZIENNEGO życia?" a nie fakt czy ktoś wierzy w Boga czy nie czy ktoś przynależy do jakiegoś kościoła czy nie. Więc normalne jest że w zabieganym Nowym Jorku ludzie generalnie mają mniej czasu na cokolwiek, przeznaczają mniej czasu na religijność niż farmer w Mississipi czy Iowa. Nie zmienia to faktu że procent osób przyznających się do którejś z religii chrześcijańskich jest wysoki w "mądrym" Massachussets.

Nie ma zgody. "Wysoki" i "niski" bez skali porównawczej sa okresleniami naukowo bezużytecznymi. Przy kazdym badaniu musimy miec jakąś skalę. w tej wychodzi, że Massachusetts jest - jak na USA - jednym z najmniej religijnych stanów i tyle. co więcej wychodzi, ze reguła jest taka, jak pisałem - im bogatszy i bardziej "wykształcony" stan, tym mniejsza religijność. Oczywiście sa wyjatki, ale regułę daje sie jasno uchwycić.

W pytaniu "czy religia stanowi ważną część Twojego życia" nie chodzi o brak czasu, tylko o to, jak dla mnie jest ważna. Na przykład - czy podejmując decyzje życiowe kieruję sie zasadami religijnymi. Jest to ogólnie przyjęte pytanie w społecznym badaniu religijności, stosowane przez wiele osrodków naukowych. Jakbys zadał je w polsce, mógłbyś na podstawie odpowiedzi dokładnie rozdzielić tzw. "głeboko wierzących", "wierzących" i resztę.
Odsyłam do literatury socjologicznej po szczegóły i wyjasnienie metodologii.

2. Przy tak złożonych uwarunkowaniach społecznych, geograficznych, ekonomicznych trudno wykazać w sposób pewny jakiekolwiek zależności.

Zgoda. Dlatego do takich danych należy podchodzić bardzo ostrożnie. Jednak porównywanie jednych stanów USA z innymi jest bardziej wiarygodne niz dwóch dowolnych państw na świecie. To jest jednak ta sama kultura, ta sama duza mobilność itp.

uczelnie są na wschodnim wybrzeżu Stanów - to oczywiste. Bo tam Uniwersystety powstawały najwcześniej tamte tereny były najszybciej skolonizowane tam powstały pierwsze miasta. Więc normalne że uniwersytety najstarsze zdobyły największą renomę.

E, tam. Nie każda szkoła wyższa z upływem czasu zdobywa doskonałą renomę. Stanford też ma renomę, a Kalifornia dołączyła stosunkowo późno. Poza tym jest jeszcze jeden argument: w USa mamy mnóstwo szkół wyznaniowych (także wyższych) prowadzonych przez stowarzyszenia religijne. niektóre z nich sa piekielnie bogate i bardzo stare. Niestety, jakoś żadnej z tych szkół nie ma w pierwszej lidze amerykańskich uczelni.

rankingach międzynarodowych. Także nie ma ekonomicznego uzasadnienia budowanie wielu uczelni wyższych na terenach słabo zaludnionych. Ale co to ma wspólnego z religią? Podobnie - czy statystyki zbrodni wynikają z religijności czy bardziej z udziału procentowego kolorowych emigrantów albo z biedy?
Żonglowanie statystykami aby udowodnić jakieś brzydkie rzeczy wierzącym choćby jak ten wątek to dla mie już niepotrzebna manipulacja. Lepiej prowadzić spór a jeszcze lepiej dialog w przestrzeni idei i filozofii a nie brzydkich i płytkich ataków niepotrzebnie zaogniających sytuację.

Ejże - manipulacją jest zarzucanie manipulacji innym, jeśli nie ma na to twardych dowodów. Akurat statystyki zbrodni znalazły sie tam niejako przy okazji i tego nie komentowałem, chociaż właściwie odnosi sie to jakoś do tematu wątku. Nigdzie też nie dowodziłem, ze religijność zwiększa przestepczośc - zwalczałem tylko argument, że zmniejsza. Już któryś raz z rzędu piszę, że moim zdaniem te rzeczy nie maja akurat na siebie istotnego wpływu w żadna stronę i uprzejmie proszę odnosić sie do pogladów, które wyrażam, a nie do tego, co się polemistom wydaje, że myślę.


Kwestia podejścia. Moim zdaniem usiłowanie powiązania religijności z mądrością czy przestępstwami na podstawie wybiórczych danych wyrwanych z kontekstu ekonomiczno-społecznego może być odebrane jako manipulacja.

Bez przesady. Każdą rzecz można badać. Manipulacje pojawiaja sie wtedy, kiedy naciąga sie wnioski z tych badań. Na pewno zbyt wysoki (nadreprezentatywny) poziom religijności nie sprzyja rozwojowi i dobrobytowi - to akurat można wykazać. Co do sytuacji bardziej umiarkowanej - można dyskutować, obie strony maja tu pewne argumenty.
Aha - sytuacja może też zależec od momentu historycznego. Np. w Średniowieczu prawdopodobnie religijnośc sprzyjała rozwojowi (ze wzgledu na ogólne warunki społeczne - ktos, kto zamarzył sobie budowę niezwykłej machiny lub katedry musiał skądś brać determinację do tak konsekwentnego dążenia), dzisiaj -raczej odwrotnie.

Moim zdaniem dopuszczasz się nadinterpretacji: Stwórca to Stwórca i to pisany z dużej litery. Do tego znów manipulujesz - piszesz "zresztą kilka słów wcześniej występuje sformułowanie "prawa natury"" przemilczając cały kontekst występowania tego zwrotu: "the separate and equal station to which the laws of nature and of nature's God entitle them". Przemilczasz także fakt że w Deklaracji jest więcej odniesień do Boga pisanego z dużej litery: "Supreme Judge of the Wolrd" (Najwyższy Sędzia Świata) "Divine Provudence" (Boska Opatrzność).

To nie sa dowody na to, że korzenie USA sa religijne! Porównaj sobie te zapisy np. z nasza Konstytucją 3. maja czy nawet ustawodawstwem obecnym. Ja sam uzywam czasem sformułowań "opatrzność" czy "stwórca", a nawet "o boże!". nie znaczy to, że wierzę w boga - po prostu taki wykrzyknik wszedł na stałe do jezyka polskiego. Zapewne autorom chodziło o to, ze te prawa sa niezbywalne i użyli do tego słów, które najlepiej oddawały "wieczność". Zauważ jednak, że nigdzie nie znajdziesz żadnych bezpośrednich zapisów np. ze USA powstały z woli Boga, że mają respektować jakieś wartości chrześcijańskie, nie ma jasnej inwokacji - ba, nawet ten "stwórca" nie jest dookreślony.
Więc cały czas niepotrzebnie "ślisko". Lepiej więc przyznać rację wierzącym tam gdzie ją mają niż narażać na zarzut manipulacji. Mam wielu wierzących znajomych bardzo spokojnych i tolerancyjnych wobec ateistów, gejów i lesbijek itp. Niestety na skutek coraz częstszych ataków na ich wiarę również na GL często po prostu chamskich głupich lub manipulujących faktami ich postawy wobec wyżej wymienionych zaczynają się zmieniać na bardziej radykalne. Tworzy się niepotrzebna spirala wrogości.

A tu to ja nie wiem, co maja np. lesbijki do rzeczy. Czy lesbijka nie może być np. dobrą chrześcijanką?

Nie wiem też, co nazywasz atakami na wiarę. Bo jesli w imię "nieatakowania" mamy np. nie publikować badań takich jak te, o których dyskutowaliśmy wyżej, to jest to jakieś kompletne nieporozumienia. Trudno sie potem dziwić, że "niereligijne" uniwersytety są lepsze - tam jedynym kryterium badań jest zachowanie metodologii naukowej :))

O ile mi wiadomo swoboda wyznania jest w Polsce respektowana, a dominująca religia cieszy sie wieloma przywilejami, także takimi uznawanymi w starych demokracjach za dziwaczne. Gdzie tu więc atak?
Z kolei w Konstytucji USA - a więc najważniejszym dokumencie stanowiącym fundament nowego państwa - wzmianki o bogu nie ma w ogóle! W preambule występuje słynne "my naród", a więc jest jak najbardziej ziemsko. Dopiero Pierwsza Poprawka mówi coś o religii - a mianowicie gwarantuje swobodę wszystkim religiom w państwie! Tylko tyle i az tyle!

Edit: jak na XVIII wiek, to konstytucja USA jest więc radykalnie laicka - nie tylko przez brak boga i tolerancję, ale także przez źródła prawa. Proszę sobie porównać z naszą "nowoczesną" 3. maja na przykład...Jarosław Koć edytował(a) ten post dnia 16.08.10 o godzinie 17:33

Na ile pamiętam tekst naszej Konstytucji 3 Maja to jest tam także gwarancja swobód religijnych?

Pseudogwarancja. Odejście od katolicyzmu, mianowanego "religia panująca" jest karane jako apostazja. Poza tym oczywiście mamy "wolność wyznania" :)))

Dlatego porównania z konstytucją amerykańska to, niestety, żenada...
Jarosław K.

Jarosław K. senior copywriter

Temat: I stało się - udowodniono korelację religii z moralnością...

Jak ktoś dał radę doczytać do tego momentu, to szczerze podziwiam :)))

Temat: I stało się - udowodniono korelację religii z moralnością...

Jarosław Koć:
Kazimierz La Fior:

1. Proponuję sięgnąć do źródeł podanych w tym wykopie i dokładnie przeczytać co Gallup dokładnie badał - "religijność" oznacza tam dokładnie pozytywną odpowiedź na pytanie: "Czy religia stanowi ważną część Twojego CODZIENNEGO życia?" a nie fakt czy ktoś wierzy w Boga czy nie czy ktoś przynależy do jakiegoś kościoła czy nie. Więc normalne jest że w zabieganym Nowym Jorku ludzie generalnie mają mniej czasu na cokolwiek, przeznaczają mniej czasu na religijność niż farmer w Mississipi czy Iowa. Nie zmienia to faktu że procent osób przyznających się do którejś z religii chrześcijańskich jest wysoki w "mądrym" Massachussets.

Nie ma zgody. "Wysoki" i "niski" bez skali porównawczej sa okresleniami naukowo bezużytecznymi. Przy kazdym badaniu musimy miec jakąś skalę. w tej wychodzi, że Massachusetts jest - jak na USA - jednym z najmniej religijnych stanów i tyle. co więcej wychodzi, ze reguła jest taka, jak pisałem - im bogatszy i bardziej "wykształcony" stan, tym mniejsza religijność. Oczywiście sa wyjatki, ale regułę daje sie jasno uchwycić.

Zbyt dużo tych wyjątków i zbyt kurczowo trzymasz się tylko jednego kryterium - pytania z badań Gallupa. Ja tymczasem odwołuję się do oficjalnych statystyk osób deklarujących przynależność do któregoś z kościołów lub którejś z religii lub brak takowej. I te dane są zupełnie inne. A poza tym nawet jeśli to by była prawda z tą odwrotną korelacją między religijnością a bogactwem lub między religijnością a ilością uniwersytetów (choć to już na pierwszy rzut oka jest kuriozalne) to jeszcze nie oznacza co jest przyczyną a co skutkiem: czy najpierw był spadek religijności, który doprowadził do bogactwa, czy może bogactwo danego stanu przyciągnęło różnych "obcych", którzy "rozwodnili" statystyki wierzących albo też bogactwo i wygodne życie "uśpiło" religijnośc w danej grupie. To chyba zresztą słowa Jezusa, że bogaczom (w sensie bogactwa finansowego) będzie bardzo trudno osiągnąć zbawienie gdyż bardzo im trudno oderwać się od dóbr ziemskich.

"Wysoki" i "niski" procent wyznawców danej religii ma taki sam sens jak "mniejsza" lub "większa religijność". A nawet większą wiarygodność gdyż odnosi się do sytuacji "zerojedynkowych" - jestem lub nie jestem członkiem danego kościoła albo wyznawcą danej religii. Tymczasem pytanie sformułowane przez Gallupa nic nie mówi o konkretnych wierzeniach respondentów i odnosi się do dosyć subiektywnej materii, jaką jest "ważność" w życiu codziennym. Dla jednego ważność będzie oznaczało że musi być na pierwszym miejscu hierarchii celów (bo sobie ich wyznaczył 3 albo 4) dla innego cel pod koniec pierwszej dziesiątki też będzie ważny. Dla jednego tak sformułowane pytanie będzie oznaczało "czy praktykujesz w dni robocze?", dla drugiego "Czy w każdym swoim codziennym działaniu zastanawiasz się, jak jest one oceniane przez Twoją religię" a dla trzeciego "czy widzisz Boga w swoim codziennym życiu" i temu podobne. Układałem pytania do niejednych badań rynkowych i dobrze wiem, jak zły dobór słów /niejednoznacznych/ w pytaniu ankiety może wypaczyć wyniki badań.


W pytaniu "czy religia stanowi ważną część Twojego życia" nie chodzi o brak czasu, tylko o to, jak dla mnie jest ważna. Na przykład - czy podejmując decyzje życiowe kieruję sie zasadami religijnymi. Jest to ogólnie przyjęte pytanie w społecznym badaniu religijności, stosowane przez wiele osrodków naukowych. Jakbys zadał je w polsce, mógłbyś na podstawie odpowiedzi dokładnie rozdzielić tzw. "głeboko wierzących", "wierzących" i resztę.
Odsyłam do literatury socjologicznej po szczegóły i wyjasnienie metodologii.

Socjologię i psychologię miałem na wystarczająco wysokim poziomie aby zauważyć zasadniczą różnicę miedzy pytaniem "czy religia stanowi ważną część Twojego życia" a pytaniem "czy religia stanowi ważną część Twojego codziennego życia"

2. Przy tak złożonych uwarunkowaniach społecznych, geograficznych, ekonomicznych trudno wykazać w sposób pewny jakiekolwiek zależności.

Zgoda. Dlatego do takich danych należy podchodzić bardzo ostrożnie. Jednak porównywanie jednych stanów USA z innymi jest bardziej wiarygodne niz dwóch dowolnych państw na świecie. To jest jednak ta sama kultura, ta sama duza mobilność itp.

Stwierdzenie że całe Stany to ta sama kultura może paść z ust wyłącznie osoby niezorientowanej. W Stanach w ramach jednego miasta można trafić na obszary tak różniące się kulturowo, jak Laponia i Kirgistan. Wystarczy porównać Chinatown i Jackowo. Do tego dochodzi aspekt historyczny i geoekonomiczny (np. obecność surowców naturalnych, czy dany region jest atrakcyjny turystycznie itp.

Reszta po weekendzie :)

Temat: I stało się - udowodniono korelację religii z moralnością...

Kazimierz La Fior:
Moim zdaniem dopuszczasz się nadinterpretacji: Stwórca to Stwórca i to pisany z dużej litery.

Nie sposób, w tym kontekście, nie wziąć pod uwagę wolnomularskich korzeni "ojców założycieli". Jeśli były to korzenie związane Wolnomularstwem regularnym (a były), to Stwórca pozostaje Stwórcą, Najwyższym Architektem. Co oczywiście nie oznacza, że jest to wskazanie na konkretnego boga, a także nie faworyzuje konkretnej religii. No, może o tyle, że w Wolnomularstwie regularnym Wielki Architekt jest utożsamiany z bogiem świadomym i działającym celowo, "osobowym", a w czasach, o których mowa, sprowadzało się praktycznie do wielkich religii monoteistycznych. Stąd obecność w Lożach rytu Szkockiego Dawnego i Uznanego (chociaż nie tylko) jednej lub kilku (zależnie od składu zebranych) "świętych ksiąg" - Biblii, Tory, Koranu. Niechętnie patrzy się tam na panteizm czy ateizm (przykład WLNP).

Wolnomularstwo powstawało w chwili, gdy wiara w boga (jakkolwiek rozumianego - co już było przejawem liberalizmu) była "punktem oparcia dla moralności", stanowiła źródło zasad moralnych. Zatem w tym przypadku takie odwołanie po prostu "być musiało", jeśli chodziło o akt tak ważny, jak Konstytucja. Dopiero z czasem powstały w Wolnomularstwie nurty panteistyczne, świeckie (jednak nigdy nie rugujące wiary w Wielkiego Architekta), zwane obediencjami nieregularnymi, gdzie zrezygnowano z oficjalnych odwołań do Istoty Najwyższej, m.in. poprzez zamianę świętych ksiąg na ołtarzu na "białą księgę" bądź zrezygnowanie z ich obecności w ogóle.Adrian Olszewski edytował(a) ten post dnia 21.08.10 o godzinie 13:24
Jarosław K.

Jarosław K. senior copywriter

Temat: I stało się - udowodniono korelację religii z moralnością...

Kazimierz La Fior:

Zbyt dużo tych wyjątków i zbyt kurczowo trzymasz się tylko jednego kryterium - pytania z badań Gallupa. Ja tymczasem odwołuję się do oficjalnych statystyk osób deklarujących przynależność do któregoś z kościołów lub którejś z religii lub brak takowej. I te dane są zupełnie inne.

Chciałbym zauważyć, że wciąż nie podałeś źródła tych danych, ani też nie porównywałeś danych dla wszystkich stanów USA. A więc na razie to tylko dane, które ja prezentowałem są wiarygodne.
nawet jeśli to by była prawda z tą odwrotną korelacją między religijnością a bogactwem lub między religijnością a ilością uniwersytetów (choć to już na pierwszy rzut oka jest kuriozalne) to jeszcze nie oznacza co jest przyczyną a co skutkiem: czy najpierw był spadek religijności, który doprowadził do bogactwa, czy może bogactwo danego stanu przyciągnęło różnych "obcych", którzy "rozwodnili" statystyki wierzących albo też bogactwo i wygodne życie "uśpiło" religijnośc w danej grupie. To chyba zresztą słowa Jezusa, że bogaczom (w sensie bogactwa finansowego) będzie bardzo trudno osiągnąć zbawienie gdyż bardzo im trudno oderwać się od dóbr ziemskich.

Zasadniczo jest to prawda - na pierwszy rzut oka trudno powiedzieć, co jest skutkiem, a co przyczyną. Ale przeanalizuj sobie na chłodno obie ewentualności - i każda z nich nie wystawia religii najlepszego świadectwa. Jeśli bowiem jest ona potrzebna tylko ludziom biednym i nieszczęśliwym, to coś tu chyba nie tak, prawda?
A porównanie z nauką jest - zapewniam - jak najbardziej na miejscu. Religijność, a szczególnie bardzo gorliwe jej formy, po prostu hamują rozwój nauki z różnych powodów: każą wierzyć, zamiast weryfikować, używają "czucia" zamiast rozumu, żądają raczej posłuszeństwa zamiast zadawania pytań, wprowadzają pewne sztuczne ograniczen ia co do poruszanych tematów itp. Najbardziej skrajnym przypadkiem jest oczywiście "małpi proces" (to tak a propos Stanów), ale mniej spektakularne przykłady są dużo częstsze.

kościoła albo wyznawcą danej religii. Tymczasem pytanie sformułowane przez Gallupa nic nie mówi o konkretnych wierzeniach respondentów i odnosi się do dosyć subiektywnej materii, jaką jest "ważność" w życiu codziennym. Dla jednego ważność będzie oznaczało że musi być na pierwszym miejscu hierarchii celów (bo sobie ich wyznaczył 3 albo 4) dla innego cel pod koniec pierwszej dziesiątki też będzie ważny. Dla jednego tak sformułowane pytanie będzie oznaczało "czy praktykujesz w dni robocze?", dla drugiego "Czy w każdym swoim codziennym działaniu zastanawiasz się, jak jest one oceniane przez Twoją religię" a dla trzeciego "czy widzisz Boga w swoim codziennym życiu" i temu podobne. Układałem pytania do niejednych badań rynkowych i dobrze wiem, jak zły dobór słów /niejednoznacznych/ w pytaniu ankiety może wypaczyć wyniki badań.

Przypuszczam, że Gallup raczej się nie pomylił w układaniu pytań. Z całym szacunkiem do Ciebie - jakoś w tej kwestii bardziej wierzę w Twoją pomyłkę niż w ich :))
Zgoda. Dlatego do takich danych należy podchodzić bardzo ostrożnie. Jednak porównywanie jednych stanów USA z innymi jest bardziej wiarygodne niz dwóch dowolnych państw na świecie. To jest jednak ta sama kultura, ta sama duza mobilność itp.

Stwierdzenie że całe Stany to ta sama kultura może paść z ust wyłącznie osoby niezorientowanej. W Stanach w ramach jednego miasta można trafić na obszary tak różniące się kulturowo, jak Laponia i Kirgistan. Wystarczy porównać Chinatown i Jackowo. Do tego dochodzi aspekt historyczny i geoekonomiczny (np. obecność surowców naturalnych, czy dany region jest atrakcyjny turystycznie itp.

Reszta po weekendzie :)

Ta sama kultura oznacza: ten sam język, tę samą historię, podobne sposoby spędzania czasu, podobną mitologie narodową itp.
Przeciętny Amerykanin żyje bardzo podobnie do innego przeciętnego Amerykanina - ma z nim wiele więcej wspólnego, niż z przeciętnym Polakiem, Irańczykiem czy Ghanijczykiem. Przecież to oczywiste. To, że w miastach są różne dzielnice, a w stanach regiony niewiele zmienia.

Czeslaw Kowalczyk

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora



Wyślij zaproszenie do