konto usunięte

Temat: Dowód na nieistnienie/istnienie Boga

Ewa Szuwalska:
>> W takim wypadku, dyskusja ma dla mnie sens poznawczy. Jeśli
rozmawiam z osobą wierzącą, to nie przekonuję jej o nieistnieniu boga a jedynie tłumaczę, z jakich powodów ja w niego nie wierzę, jaki to ma wpływ na moje życie i na kręgosłup moralny. Po prostu daję się poznać i daję szansę tej osobie przedstawić swoje motywacje.

Ewa, mam podobne stanowisko. Nie mam woli bycia misjonarzem, ale bardzo lubię rozmawiać i słuchać. MOżliwe to jedt jedynie wtedy, gdy partner równiez nie jest nastawiony misyjnie i nie wciska swojej mądrości jako jedynie słusznej. Nie lubię ludzi, którzy pozdjadali wszystkie rozumy - zarówno po stronie "wcokolwiekwierzących", jak i ateistów. Nie lubię, gdy ktoś zalewa potokiem pseudonaukowych wyrażeń, którymi można przykryć pustkę albo podreperować swoje ego.

W pracy mam stado wszystkowiedzących i mózgojadów. Pokory w nich za grosz za to każdy ma coś do powiedzenia na każdy temat. I oczywiście ma rację... ;)
Piotr Sus

Piotr Sus IS Senior Manager,
Desktop Engineering

Temat: Dowód na nieistnienie/istnienie Boga

Największym problemem w sporze o istnienie Bog ajestto, że każda z obydwóch stron używa zupełnie innej logiki. Jeśli logika jest inna, to wnioskowanie nie jest takie samo. Dlatego każdy na podsatwie tych samych przesłanek można wyprowadzić dwa sprzeczbe ze sobą zdania.

Najczęściej to tak jest, że wierzący robią sobie nic z logiki i dlatego sa wstanie udowodnic wszystko.
Jarosław K.

Jarosław K. senior copywriter

Temat: Dowód na nieistnienie/istnienie Boga

Piotr eS:
Największym problemem w sporze o istnienie Bog ajestto, że każda z obydwóch stron używa zupełnie innej logiki. Jeśli logika jest inna, to wnioskowanie nie jest takie samo. Dlatego każdy na podsatwie tych samych przesłanek można wyprowadzić dwa sprzeczbe ze sobą zdania.

Najczęściej to tak jest, że wierzący robią sobie nic z logiki i dlatego sa wstanie udowodnic wszystko.

Ostatecznym argumentem, jaki często słyszę jest to, ze "bóg jest ponad logiką" i nie da się przez nia zbadać. W innym sformułowaniu: "bóg jest tajemnicą i człowiek nie może go poznać do końca za pomoca narzędzi ludzkiego rozumu".

Odpowiadam wtedy, że jeśli największym darem, jaki bóg dał człowiekowi w swej nieskończonej mądrości jest właśnie taki a nie inny rozum, to widocznie wnioski, do jakich dojdziemy za pomocą jego uzywania sa najwłaściwsze. A wnioski te sa takie, że boga nie ma.
Paweł Perkowski

Paweł Perkowski Walka z systemem
przy pomocy tanich
win

Temat: Dowód na nieistnienie/istnienie Boga

Piotr eS:
Najczęściej to tak jest, że wierzący robią sobie nic z logiki i dlatego sa wstanie udowodnic wszystko.
albo gorzej, nieistnienie dowodów uważają za dowód na istnienie,
a co do logiki to debata którą zlinkowałem na poprzedniej stronie cudownie oddaje te różnice, a szczególnie miny Lewisa Wolperta :)

konto usunięte

Temat: Dowód na nieistnienie/istnienie Boga

Witam. Szukałam właśnie na google dyskusji na podobny temat, która byłaby prowadzona przede wszystkim przez ludzi, którzy są ateistami i dlatego też postanowiłam założyć tymczasowe konto na Goldenline.

..Czy mogłabym zadać Wam parę pytań odnośnie Waszego stopnia przekonania co do nieistnienia Boga? (Od razu wyjaśnię, że nie zamierzam nikogo nawracać - jestem katoliczką, byłą agnostyczką) i szanuje poglądy i wartości każdego człowieka - przynajmniej staram się, żeby zawsze tak było.

W kilku zdaniach wyjaśnię, dlaczego chciałabym otrzymać od Was pewne informacje.

Po śmierci mojego chłopaka jestem w stałym kontakcie z jego tatą (oboje byli ze sobą bardzo blisko, mimo, że jego syn miał 30-parę lat kiedy odszedł) i często zastanawiam się, czy rozmowa na temat życia po smierci - zawsze mówię "ewentualnego", ma jakiś sens jeśli człowiek ten przez całe życie odrzucał wiarę i wszystko co jest z nią związane. Kiedy mówię mu o rzeczach, które ja uważam za interesujące lub prawdopodobne, odpowiada, że jest bardzo zadowolony, że to mówię, ale wydaje mi się, że mowi mi to tylko, żeby mnie pocieszyć i, żebym ja wierzyła, że spotkam kiedyś Davida.

Zastanawiam się, czy jest w Was czasem jakiś cień wątpliwości co do stwierdzenia, że Bóg nie istnieje. ..Czy np. w momencie zetknięcia się ze śmiercią bliskiej osoby/w innej sytuacji, pomyśleliście chociaż przez chwilę, że może się mylicie.

Zdaję sobie sprawę, że każda osoba reaguje indywidualnie, jednak po przeczytaniu wielu postów w Internecie wydaje mi się, że osoby, które są ateistami, szczególnie jeśli kiedyś były wierzące, (w większości) nie lubią prowadzić dyskusji na temat wiary z katolikami. Odnośnie moich rozmów z tatą byłego chłopaka, nigdy nie mówię, że powinien mieć stanowisko takie jak ja, że to co ja mówię jest słuszne, a on nie ma racji. Chciałabym tylko, żeby wziął pod uwagę inną możliwość i sam ocenił np. poleconą przeze mnie książkę. ..Czy byłoby dla Was takie zachowanie „lekko irytujące”?

..Zdecydowanie za dużo się rozpisałam, za co z góry przepraszam:)

Byłabym wdzięczna za każdą odpowiedź. Pozdrawiam.

konto usunięte

Temat: Dowód na nieistnienie/istnienie Boga

..Czy byłoby dla Was takie zachowanie „lekko irytujące”?

Czy chory na raka, który chce pogadać jest irytujący ?

Nie.

konto usunięte

Temat: Dowód na nieistnienie/istnienie Boga

Hmm, jest to dosyć dziwne porównanie. Mi nie chodzi o to, żeby "pogadać" i przez to poczuć się lepiej. Ten etap mam już akurat za sobą. Ze względu na to, że bardzo lubię tego człowieka chciałabym pokazać mu, że warto wziąć pod uwagę różne możliwości i, szczególnie może w takim momencie, zastanowić się jeszcze raz czy przypadkiem nie zamykamy się czasem na coś ze względu na nasze "twarde karki", które sprawiają, że nie możemy już patrzeć we wszystkich kierunkach, będąc zdolnymi bronić jednynie własnych racji, uważając je za niepodwazalne.

Pozdrawiam.
Michał Lester

Michał Lester Front-end Software
Developer

Temat: Dowód na nieistnienie/istnienie Boga

Od dluzszego czasu moja mama nie moze sie pogodzic z mysla ze jej syn odszedl od wiary. Dla niej jestem teraz po prostu na złej ścieżce, chociaż ja ją pocieszam, że w żaden sposób się nie zmieniłem ale po prostu w końcu znalazłem satysfakcjonujace mnie odpowiedzi na od zawsze nurtujace mnie pytania. Nigdy nie akceptowałem odpowiedzi: tak jest bo Bog tak chcial, ale ona niestety dalej mowi do mnie w tym jezyku.

Co jakis czas podsuwa mi ksiązki Murphiego i troche tym podobnego psychologiczno-religijnego bełkotu (nikogo nie obrazajac) albo Cohelo, ktorego lubie, ale traktuje jako alegorie. Czytam je czasem robiąc to bardziej zeby sprawic jej przyjemnosc niz sie zindoktrynowac. I rozmawiamy. Powolutku nawet zaczynam ją wtedy uświadamiać, że jednak naszym bogiem jest nasza jaźń... Ale na drugi dzien wracamy niestety zawsze do puntu wyjścia.

Natomiast co do wątpliwości, śmierć i choroby bliskich tylko upewnia mnie w moim przekonaniu, ze boga nie ma. A nawet jezeli jest to ma nas wszystkich w glebokim powazaniu.

konto usunięte

Temat: Dowód na nieistnienie/istnienie Boga

..Dzieki za odpowiedź:) ..hehe, moja mama identycznie próbowała przekonać mnie do wiary parę lat temu, co tylko mnie od Boga odsuwało (mimo, że zmiana jej nastawienia do religii wywołana była śmiercią kliniczną, o czym ja nie wiedziałam).

Chodziło mi właśnie o generalne nastawienie niewierzących ludzi do prezentowania im swojego puntku widzenia (ja oczywiście robić tego tutaj nie będę:)) Ciekawa też byłam czy ateiści są 100%-towo pewni swoich założeń, czy też zdarzają im się chwile wątpliwości/ alternatywnych poszukiwań.
Tomasz C.

Tomasz C. Architekt systemów
bazodanowych

Temat: Dowód na nieistnienie/istnienie Boga

Monika Kozak:
Hmm, jest to dosyć dziwne porównanie. Mi nie chodzi o to, żeby "pogadać" i przez to poczuć się lepiej. Ten etap mam już akurat za sobą. Ze względu na to, że bardzo lubię tego człowieka chciałabym pokazać mu, że warto wziąć pod uwagę różne możliwości i, szczególnie może w takim momencie, zastanowić się jeszcze raz czy przypadkiem nie zamykamy się czasem na coś ze względu na nasze "twarde karki", które sprawiają, że nie możemy już patrzeć we wszystkich kierunkach, będąc zdolnymi bronić jednynie własnych racji, uważając je za niepodwazalne.

A dlaczego akurat w tym momencie akurat lepiej jest się zastanowić jeszcze raz?

Nie do końca rozumiem jakie masz pytanie do nas. Ateizm to nie dogmat, nie wymaga wiary jak religia. Jak ktoś uważa, że nie ma boga to nie twierdzi tego z absolutna pewnością. Po prostu stwierdza, że nie ma dobrych powodów, żeby wierzyć w boga.

W internecie można przeczytać jakie poglądy mają ateiści na śmierć. Jest słynny wypowiedź Dawkinsa z "Rozplatania tęczy", jest wypowiedź po śmierci Douglasa Adamsa(http://www.edge.org/documents/adams_index.html), można obejrzeć ostatni wywiad z Carlem Saganem na youtube
http://www.youtube.com/watch?v=jod7v-m573k
Chodziło mi właśnie o generalne nastawienie niewierzących ludzi do
prezentowania im swojego punktu widzenia
Jeżeli potrafią to robić inteligentnie, logicznie to ja nie mam nic przeciwko - chociaż po śmierci bliskiej osoby taka rozmowa by mnie pewnie trochę drażniła.Tomasz C. edytował(a) ten post dnia 03.09.09 o godzinie 23:53

konto usunięte

Temat: Dowód na nieistnienie/istnienie Boga

..Moje pytanie uściśliłam post wyżej. Dzięki za linki.
Piotr Sus

Piotr Sus IS Senior Manager,
Desktop Engineering

Temat: Dowód na nieistnienie/istnienie Boga

MOniko,
Myślę, że Ty sama nie jestes do tego przekonana. Jeśli udałoby Ci sie przekonac ojca Twojego chłopaka to wtedy miałabyś następną przesłankę, że to co mówisz jest prawdą. Pamiętaj, że to byłaby tylko następna przesłanka, a nie żaden dowód.
Znam przypadki ucieczki w wiarę i świat nadprzyrodzony, gdy człowiek nie może się z czymś pogodzić. Może skończyć sie to bardzo źle, dlatego na wszelki wypadek radziłbym porozmawiać z psychologiem.

konto usunięte

Temat: Dowód na nieistnienie/istnienie Boga

Monika Kozak:
Witam. Szukałam właśnie na google dyskusji na podobny temat, która byłaby prowadzona przede wszystkim przez ludzi, którzy są ateistami i dlatego też postanowiłam założyć tymczasowe konto na Goldenline.

..Czy mogłabym zadać Wam parę pytań odnośnie Waszego stopnia przekonania co do nieistnienia Boga? (Od razu wyjaśnię, że nie zamierzam nikogo nawracać - jestem katoliczką, byłą agnostyczką) i szanuje poglądy i wartości każdego człowieka - przynajmniej staram się, żeby zawsze tak było.

W kilku zdaniach wyjaśnię, dlaczego chciałabym otrzymać od Was pewne informacje.

Po śmierci mojego chłopaka jestem w stałym kontakcie z jego tatą (oboje byli ze sobą bardzo blisko, mimo, że jego syn miał 30-parę lat kiedy odszedł) i często zastanawiam się, czy rozmowa na temat życia po smierci - zawsze mówię "ewentualnego", ma jakiś sens jeśli człowiek ten przez całe życie odrzucał wiarę i wszystko co jest z nią związane. Kiedy mówię mu o rzeczach, które ja uważam za interesujące lub prawdopodobne, odpowiada, że jest bardzo zadowolony, że to mówię, ale wydaje mi się, że mowi mi to tylko, żeby mnie pocieszyć i, żebym ja wierzyła, że spotkam kiedyś Davida.

Zastanawiam się, czy jest w Was czasem jakiś cień wątpliwości co do stwierdzenia, że Bóg nie istnieje. ..Czy np. w momencie zetknięcia się ze śmiercią bliskiej osoby/w innej sytuacji, pomyśleliście chociaż przez chwilę, że może się mylicie.

Moja mama zmarła w zeszłym tygodniu. Ani przez chwilę nie pomyślałam, że "poszła do lepszego miejsca", jak pisało i mówiło wielu moich znajomych. Ani że "Bóg dał jej lekką śmierć" (zmarła we śnie). Nie martwię się, że poszła do piekła :)

Bardzo podobało mi się załatwianie ceremonii pogrzebowej (to makabrycznie brzmi, ale od identyfikacji zwłok już było tylko lepiej... to był najgorszy moment, tym bardziej, że musiałam czekać na wyniki sekcji) - w zakładzie mieli wybór urn i "akcesoriów" na świeckie ceremonie, na cmentarzu nikt nie robił problemu, że teren jest "parafialny", a mistrz ceremonii był bardzo dobrze przygotowany i jego przemowa była naprawde piękna.

Wiem, że wiara może w takich chwilach dawać pocieszenie, ale naprawdę cieszyć można się życiem i zachowanymi wspomnieniami.
Jarosław K.

Jarosław K. senior copywriter

Temat: Dowód na nieistnienie/istnienie Boga

Monika Kozak:
mówię mu o rzeczach, które ja uważam za interesujące lub prawdopodobne, odpowiada, że jest bardzo zadowolony, że to mówię, ale wydaje mi się, że mowi mi to tylko, żeby mnie pocieszyć i, żebym ja wierzyła, że spotkam kiedyś Davida.

Zastanawiam się, czy jest w Was czasem jakiś cień wątpliwości co do stwierdzenia, że Bóg nie istnieje. ..


Dla ateizmu opartego na myśleniu racjonalistycznym lub scjentyzmie (czyli dla ludzi, którzy doszli do wniosku o nieistnieniu boga za pomocą refleksji, a nie wskutek kłótni z proboszczem) wątpliwości są o wiele bardziej naturalną rzeczą niź dla wierzących. Tu nikt nie wygłasza jakichś prawd, w które TRZEBA wierzyć i nie wolno wątpić, bo jak nie, to będzie wieczne potępienie.
Cytowany tu Dawkins powiedział kiedyś, że dla naukowca bóg nie istnieje prawie na pewno. Ale tym się on róźni od "wierzącego", że jeśli tylko pojawiłby się mocny naukowy dowód na istnienie boga - to on natychmiast by uwierzył.
Kolejna różnica polega na tym, że wierzący najczęściej uważają, że DOKŁADNIE WIEDZĄ jaki jest bóg, jego prawa i świat, natomiast ateiści zazwyczaj wiedzą, że tego do końca NIE WIEDZĄ. Wybierają po prostu najbardziej prawdopodobny wariant.

Czy np. w momencie
zetknięcia się ze śmiercią bliskiej osoby/w innej sytuacji, pomyśleliście chociaż przez chwilę, że może się mylicie.

Bardzo polecam Ci wywiad z prof. Religą, który na krótko przed jego śmiercią przeprowadził z nim bodajże "Dziennik" (może będzie gdzieś w archiwum). Profesor, zatwardziały ateista, świadomy tego, że już niewiele życia mu zostało, jest naciskany w dość bezceremonialny sposób przez prowadzące z nim wywiad dziennikarki także w sprawie wiary. W pewnym momencie pada pytanie, którego sens jest mniej więcej taki: ale sa przecież na świecie rzeczy niewyjaśnialne, niewytłumaczalne, wobec których pozostaje Pan bezradny - czy wtedy nie mysli Pan o bogu?
Odpowiedź profesora: - Nie. Wtedy myślę, że mam po prostu wciąż zbyt małą wiedzę, żeby to zrozumieć.

Zdaję sobie sprawę, że każda osoba reaguje indywidualnie, jednak po przeczytaniu wielu postów w Internecie wydaje mi się, że osoby, które są ateistami, szczególnie jeśli kiedyś były wierzące, (w większości) nie lubią prowadzić dyskusji na temat wiary z katolikami.

Nie mogę mówić za innych, ale przypuszczam, że jest to związane z próbami "nawracania" i traktowaniem ateistów jako tych, którzy "zbłądzili", "nie znaja właściwej drogi", "nie potrafią zachowywać się moralnie" itp.

chłopaka, nigdy nie mówię, że powinien mieć stanowisko takie jak ja, że to co ja mówię jest słuszne, a on nie ma racji. Chciałabym tylko, żeby wziął pod uwagę inną możliwość i sam ocenił np. poleconą przeze mnie książkę. ..Czy byłoby dla Was takie zachowanie „lekko irytujące”?

Niestety tak. Ja potraktowałbym to (na podstawie doświadczeń życiowych) jako wstęp do próby "nawrócenia". Tym okrutniejszej, że wykorzystującej moją rozpacz po stracie syna. Wiem, być może taka ocena nie jest sprawiedliwa, ale jak rozumiem oczekujesz odpowiedzi szczerych.
Paweł Perkowski

Paweł Perkowski Walka z systemem
przy pomocy tanich
win

Temat: Dowód na nieistnienie/istnienie Boga

Monika Kozak:
Zastanawiam się, czy jest w Was czasem jakiś cień wątpliwości co do stwierdzenia, że Bóg nie istnieje. ..Czy np. w momencie zetknięcia się ze śmiercią bliskiej osoby/w innej sytuacji, pomyśleliście chociaż przez chwilę, że może się mylicie.
Wg mnie to zależy od tego co kierowało człowiekiem, który został ateistą, jeśli było to logiczne odrzucenie wszelkich nadprzyrodzonych i nieudowodnionych zjawisk, ergo odrzucenie wiary w bóstwa religijne, to nie sądzę żeby była możliwość "nawrócenia" i powtórnego uwierzenia w te bajki
co do wątpliwości to owszem, kiedyś miewałem, jak byłem stosunkowo młodym ateistą, ale to był efekt indoktrynacji od dziecka i kilkuletniego stażu jako ministrant :) na pewno nie jest łatwo zrzucić te kajdany ze świadomości, teraz wiara wydaje mi się tylko dziecinnym szukaniem asekuracji w trudnych chwilach i na wypadek śmierci, wątpliwości brak, co nie równa się pewności, bo pewności niegdy nie będzie
ponownie odniosę się do debaty, którą zlinkowałem na poprzedniej stronie, w której Wolpert świetnie wyjaśnia prosty konformizm pchający do wiary (jest też coś o agnostykach, co tak jak zauważył Piotr wydaje się być Ci bliższe :)
co do Twojej sytuacji, mam wrażenie że starasz się mu pomóc na swój sposób, ale chyba sama też szukasz odpowiedzi i masz trudności z akceptacją straty, przepraszam może to za daleko pociągnąłem :)

pozdrawiam,

ps: Tatiana, moje kondolencje

konto usunięte

Temat: Dowód na nieistnienie/istnienie Boga

Witam:)

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi - nie przeczytałam dokładnie każdego postu, ponieważ zaraz muszę wychodzić z domu, ale chciałabym skorygować parę niedociągłości, chyba źle wyraziłam się w poprzednich wypowiedziach.

Co do wiary - nie jest ona moją deską ratunku, sposobem na radzenie sobie ze śmiercią bliskiej osoby. Byłoby to dosyć irracjonalne. W istnienie Boga uwierzyłam wcześniej i jestem o tym - nie wiem czy tak mogę to ująć, przekonana (hehe, nie zabijcie mnie teraz:D).

Co do taty mojego chłopaka, ze względu na to, że jest on w stanie rozmawiać na temat jego syna tylko ze mną, wydaje mi się, że nie ma nic przeciwko tematowi wiary - wiele razy powtarzał, że nie chciałby zamykać się na możliwość życia po śmierci, ale że nie wie czy jest w stanie zmienić swoje stanowisko (teraz) i logicznie to wytłumaczyć. Wczoraj nawet napisał mi, że zainteresował go program telewizyjny poświęcony śmierci klinicznej (nie był to program jednostronny; oparty o badania naukowe), po czym powiedział, że chciałby poczytać coś więcej na ten temat - i dla mnie to jest już dużo.

Przede wszystkim staram się dosyć rzadko rozmawiać z nim na ten temat (inaczej byłoby to z pewnością irytujące) - głównie opowiadam mu o moich obecnych uczuciach i sposobie radzenia sobie z normalnym funkcjonowaniem, i dlatego też posiadamy naszą wspólną płaszczyznę,i mimo głębokich różnic dotyczących wiary, rozumiemy się doskonale.

Tatiana, bardzo przykro mi z powodu śmierci Twojej mamy. ..nasze przeżycia odnośnie sekcji zwłok i pogrzebu są chyba dosyć podobne.

Jarosław, nie mam nic porzeciwko Twojej opinii - zależy mi na wyłącznie szczerych odpowiedziach.

O nie, zaczynam się martwić, że mój post jest totalnie nie spójny:D (I tu ujawnia się moje ADHD). Napiszę porządny post wieczorem, hehe.

Jeszcze raz dziękuję wszystkim za odpowiedzi:) Postaram się dowiedzieć czegoś więcej o Dawkinsie, ponieważ tata mojego chłopaka opiera swoje założenia dotyczące śmierci właśnie na nim - dlatego też nie mogę dyskutować na jakiś temat bez zapoznania się ze stanowiskiem drugiej strony.

Pozdrawiam.

konto usunięte

Temat: Dowód na nieistnienie/istnienie Boga

Moniko, Dawkins to dobra lektura dla każdego - ma lekkie pióro i ciekawie pisze, nie nawracając nikogo. Możesz zacząć nie od "Boga urojonego", ale jego nieco starszych książek. Mnie bardzo podobał się "Samolubny gen". Świetni też byli w TV "Wrogowie rozumu" (The Enemies of Reason" wyprodukowane przez Channel 4 - u nas chyba nie ukazała się ta mini seria. W drugim filmie było dużo o medycynie alternatywnej i szamanach, a wszystko podane w typowy dla Dawkinsa, ironiczny sposób - i nie uderzające w wiarę jako taką (poza wierzeniem, że obtaczanie jajka wokół własnego ciała trzy raz po zachodzie słońca wyciągnie z człowieka "złe").

W "Bogu urojonym" Dawkins zastanawia się, czemu, skoro śmierć to portal ldo lepszego życia, nie urządzamy wariackich imprez, ciesząc się, że nasi bliscy będą "w niebie". Makabryczne - to fakt, ale daje do zastanowienia - kurczowo się życia trzymamy, zamiast z pogodą ducha liczyć na spotkanie z ciocią Jadzią.

Uważam, że każdy ma prawo do swoich przekonań, wiary - o ile nie krzywdzi tym nikogo i nie ewangelizuje na siłę.

A teraz idę odebrać z przedszkola moje "pogańskie" dziecko, które jedyne w grupie nie chodzi na religię. :)
Jarosław K.

Jarosław K. senior copywriter

Temat: Dowód na nieistnienie/istnienie Boga

Monika Kozak:

Przede wszystkim staram się dosyć rzadko rozmawiać z nim na ten temat (inaczej byłoby to z pewnością irytujące) - głównie opowiadam mu o moich obecnych uczuciach i sposobie radzenia sobie z normalnym funkcjonowaniem, i dlatego też posiadamy naszą wspólną płaszczyznę,i mimo głębokich różnic dotyczących wiary, rozumiemy się doskonale.

To bardzo dobrze. Rozumiem, że masz jak najlepsze intencje - i chciałabyś po prostu pomóc i przynieść choćby częściową ulgę temu, bliskiemu Ci także, człowiekowi.
Dlatego jeszcze raz podkreślam - nie oceniam Ciebie, czy Twoich czynów, ale piszę o moich wrażeniach i doświadczeniach.
A jestem szczególnie wyczulony na "pseudopocieszycieli" (np. szpitalnych), których prawdziwym celem nie jest właśnie przynieść komuś ulgę w cierpieniu, ale "złowić" nawróconą duszyczkę. Wykorzystują w tym celu jej stan psychiczny. To trochę tak, jakby człowiekowi z gorączką 40 stopni podac do podpisu jakąś ważną umowę... Jasne, że jest większa szansa, że podpisze. Ale jest to wykorzystanie chwili słabości. A ja się wszelkimi wykorzystywaczami brzydzę.

Życzę Ci wszystkiego najlepszego i utrzymania tak fajnych stosunków, jakie masz ze swoim teściem.
Jarosław K.

Jarosław K. senior copywriter

Temat: Dowód na nieistnienie/istnienie Boga

Tatiana S.:
Moniko, Dawkins to dobra lektura dla każdego - ma lekkie pióro i ciekawie pisze, nie nawracając nikogo. Możesz zacząć nie od "Boga urojonego", ale jego nieco starszych książek. Mnie bardzo podobał się "Samolubny gen". Świetni też byli w TV "Wrogowie rozumu" (The Enemies of Reason" wyprodukowane przez Channel 4 - u nas chyba nie ukazała się ta mini seria. W drugim filmie było dużo o medycynie alternatywnej i szamanach, a wszystko podane w typowy dla Dawkinsa, ironiczny sposób - i nie uderzające w wiarę jako taką (poza wierzeniem, że obtaczanie jajka wokół własnego ciała trzy raz po zachodzie słońca wyciągnie z człowieka "złe").
"Bóg urojony" jest bardzo nierówny. Zawiera rozdziały wręcz znakomite, brawurowo i błyskotliwie napisane. Inne znów są straszliwym przynudzaniem. Warto przeczytać oczywiście, chociaż gdyby książka miała połowę swojej obecnej objętości, niczego by nie straciła.
Wbrew pozorom i swojej ambicji - Dawkinsowi nie udaje się wiarygodnie rozprawić z WSZYSTKIMI argumentami teistycznymi. Autor nie przekonał mnie na przykład do jednej ze swoich najzacieklej bronionych tez - że "ureligijnianie" dziecka jest straszne i szkodliwe...

To tak a propos tematu , czy ateiści maja wątpliwości :-)

konto usunięte

Temat: Dowód na nieistnienie/istnienie Boga

Ja czytałam tlyko w oryginale, po polsku nie - więc nie wiem, może coś zanikło w tłumaczeniu, choć fragmenty wydały mi sie świetbie przełożone.
Do "ureligijniania" dzieci mam od dawna stosunek negatywny, ale Dawkins chyba mnie by przekonał.

Następna dyskusja:

Dlaczego nie wierzysz w Bog...




Wyślij zaproszenie do