Agnieszka C.

Agnieszka C. opiekun klienta

Temat: zasłyszane ;)

Żyły kiedyś na świecie pewne bliźnięta. Bliźnięta te, jak większość bliźniąt, były identyczne, choć oczywiście czymś się różniły. Jedno z nich miało na imię Strach, a drugie Pragnienie.
Bliźnięta te zawsze wszędzie chodziły razem. Gdy jedno z nich postanowiło iść nad potok, drugie brało go za rękę i szło razem z nim. Gdy jedno z nich było już zbyt zmęczone by iść dalej, drugie także przystawało i czekało na pierwsze. Nikt nigdy nie widział bliźniąt osobno... Bliźnięta krążyły więc razem po świecie spotykając na swej drodze innych ludzi.
Gdy Strach i Pragnienie napotykały człowieka, pytały czy mogą mu towarzyszyć w jego wędrówce. Ludzie widząc słodkie rodzeństwo zawsze się na tą propozycję godzili. Było tak i tym razem.
Bliźnięta zobaczyły u skraju drogi, tam gdzie zazwyczaj są rozwidlenia, samotnego człowieka. Stał i czekał zamyślony w którą stronę ma iść. Gdy doszły do niego bliźnięta, zapytały:
- Witaj nieznajomy. Czy mogłibyśmy dołaczyć się do Ciebie? Jesteśmy jeszcze dziećmi i trochę boimy się podróżować sami, choć pragniemy zwiedzić świat. Pozwól proszę byśmy odbyli z Tobą część Twojej wędrówki.
Wędrowiec popatrzył na słodkie buzie dzieci i od razu się zgodził. Wtedy bliźnięta odpowiedziały:
- Dziękujemy, jesteśmy Ci niezwykle wdzięczni. Ale wiesz... Jest jeden warunek. Musisz wziąć jedno z nas za rękę. My nigdy się nie rozłączamy, więc jedno z nas będziesz miał bliżej siebie, a jedno dalej, choć nadal będziesz go widział i słyszał. Może trochę słabiej niż to pierwsze, które będziesz czuł zawsze przy sobie, trzymając jego dłoń.
Wędrowiec zamyślił się. "Kogo mam wziąć za rękę?" Zapytał sam siebie. I postanowił wziąć Strach. Gdy tylko wziął go za rękę, podjął decyzję o wyborze jednej z dróg na rozwidleniu, na którym stał i czekał. Droga ta okazała się być ciemna i długa. Jakoś nigdy nie dopisywała pogoda. W lesie czekało na nich wiele niebezpieczeństw, choć może nie tak strasznych jakby się mogło wydawać. Wędrowiec często czuł się zmęczony, musieli więc co jakiś czas się zatrzymywać. Nie było im łatwo, ale jakoś szli.
Gdy doszli do kolejnego rozwidlenia, zobaczyli innego wędrowca. Również, podobnie jak tamten, stał i czekał, nie mogąc się zdecydować, którą drogą iść. Gdy bliźnięta podeszły do niego, zapytały:
- Witaj nieznajomy. Doszliśmy aż tutaj z poprzednim wędrowcem, ale nasza wspólna podróż dobiegła końca. Czy mogłibyśmy dołaczyć się do Ciebie? Jesteśmy jeszcze dziećmi i trochę boimy się podróżować sami, choć pragniemy zwiedzić świat. Pozwól proszę byśmy odbyli z Tobą część Twojej wędrówki.
Nowy wędrowiec popatrzył na słodkie buzie dzieci i od razu się zgodził. Wtedy bliźnięta odpowiedziały:
- Dziękujemy, jesteśmy Ci niezwykle wdzięczni. Ale wiesz... Jest jeden warunek. Musisz wziąć jedno z nas za rękę. My nigdy się nie rozłączamy, więc jedno z nas będziesz miał bliżej siebie, a jedno trochę dalej, choć nadal będziesz go widział i słyszał. Może trochę słabiej niż to pierwsze, które będziesz czuł zawsze przy sobie, trzymając jego dłoń.
Wędrowiec zamyślił się. "Kogo mam wziąć za rękę?" Zapytał sam siebie. I postanowił wziąć Pragnienie. Gdy tylko wziął je za rękę, podjął decyzję o wyborze jednej z dróg na rozwidleniu, na którym stał i czekał. Gdy wyszli na skraj lasu, blask słońca dodał im otuchy i wprawił w cudowny nastrój. Podróżując razem ciągle się śmiali, przeżywając niezwykle radosne przygody, choć może nie tak wielkie, jakby się to mogło wydawać. Droga prowadziła ich przez liczne miasta przyjaznych i życzliwych ludzi, przez piękne polany i magiczne ogrody. Byli szczęśliwi i jakoś dziwnie pełni energii, choć podróżowali przecież długo. I nie pamiętam już czy kiedykolwiek się rozstali.

Pozdrawiam serdecznie,
Agnieszka