Juliusz Grzegorz
Sumorok
Właściciel, P.P.H.U.
Biolinija
Temat: Mity energetyczne cd.
Poprzedni mój post wywołał żywą dyskusje. Warto jednak problemy z nią związane uporządkować, żebyśmy wiedzieli o czym dyskutujemy.Generalnie energia, która wykorzystujemy pochodzi ze słońca. My ja tylko przetwarzamy z jednej mniej dla nas użytecznych form w inne bardziej użyteczne. Zgodnie z druga zasada termodynamiki nie ma przemiany 100% każdej transformacji energii towarzyszą jej straty.
Cały skok cywilizacyjny jaki dokonał się w ostatnich 150 latach zawdzięczamy umiejętności wykorzystania energii zakumulowanej w paliwach kopalnych, głownie ropie i węglu.
Te nośniki energii charakteryzowały się do niedawna bardzo korzystnym wskaźnikiem WROEI ( Energy Returned on Energy Invested) tożsamy ze wskaźnikiem EROI ( Energy Returned on Investement) obrazującym zużycie nośników energii na wytworzenie jednostki energii użytecznej, czyli np. ile baryłek ropy musimy zużyć aby wykorzystać jedna baryłkę. Wielkość EROI poniżej 1 oznacza, że jest większe zużycie energii niż jej pozyskanie
W skrócie można powiedzieć, ze wysokie wartości tego wskaźnika przekładały się na dostępność taniej energii a to z kolei na ogromny rozwój całej gospodarki światowej.
Wskaźnik ten dla ropy wynosił jeszcze w latach 50 – tych XX wieku ponad 80 obecnie spadł do 5 – 10 w zależności od złóż. Spowodowane jest to wyeksploatowaniem złóż łatwo dostępnych i koniecznością inwestowania ( a tym samym zużywania coraz więcej energii) w nowe złoża. Podobnie sprawy stoją z węglem, gazem, czy uranem.
Te czynniki stoją za przepowiadanym przez wielu naukowców możliwym kryzysem energetycznym, jedno jest pewne okres taniej i łatwo dostępnej energii mamy już za sobą.
Z tego min. powodu nastąpiło w ostatnich latach ogromne zainteresowanie tzw. alternatywnymi źródłami energii, raczej należałoby powiedzieć źródłami nośników energii, ale utarło się powszechnie ze poszukujemy źródeł energii.
Na to nałożyły się problemy ze środowiskiem przyrodniczym i zmianami klimatycznymi.
Mamy wobec tego aktualnie przyjęte następujące determinanty związane z energią:
1. Oszczędność energii
2. Szukamy nowych jej źródeł
3. Źródła te maja mieć jak najniższą emisje gazów cieplarnianych,
4. Mają tez jak najmniej obciążać środowisko przyrodnicze.
Czy założenia te są słuszne? Otóż z punktu widzenia fizyki głównym założeniem powinno być szukanie takich sposobów pozyskania energii, które maja jak najwyższe wartości EROI. Tylko przy wartościach dużo wyższych od 1 możemy mówić o tym , że produkujemy energię „ dodaną”, czyli, że mamy ja na inne potrzeby niż sama jej produkcja. W sytuacji, gdy wartość ta będzie oscylowała około 1 nie mamy szans na utrzymanie dotychczasowego poziomu życia.
Powszechnie jednak zostały zaakceptowane nie do końca pewne koncepcje o gospodarczych przyczynach globalnego ocieplenia. Spowodowało to skierowanie uwagi na technologie zmniejszające emisja CO2.
Jest to najprostsza droga do przyspieszenia i spotęgowania kryzysu energetycznego. Dlaczego tak twierdzę?
Otóż aby promować tzw. OZE ( odnawialne źródła energii) wprowadzono szereg zachęt finansowych. Założenie było szczytne ale spowodowało co zresztą było do przewidzenia błędna alokacje kapitału. Celem stało się nie uzyskanie jak najwyżej wartości EROI tylko uzyskanie jak najwyżej dotacji, co zresztą jest logiczne bo łatwiejsze do osiągnięcia.
A w końcu sensem istnienia podmiotów gospodarczych jest generowanie zysku przy jak najmniejszych kosztach.
Dlatego obecnie takie działy jak np. energetyka wiatrowa rosną jak na drożdżach mimo, że ich EROI jest około 1 lub lekko poniżej 1 ( od 0,3 do 1,8 w zależności od mocy i lokalizacji, oraz sposobu liczenia).
Dlaczego wobec tego jest to tak dochodowy biznes? Właśnie przez dopłaty, cena sprzedawanej energii składa się w przypadku OZE obecnie z dwu składników. Ceny za fizycznie wyprodukowaną energię czyli około 120 zł za 1 MWh i tzw. świadectwa pochodzenia, czyli „zielonego „ certyfikatu, który aktualnie można sprzedać za około 240 zł. Razem daje to 360 zł przychodu za 1 MWh. Dojdą do tego niedługo tzw świadectwa uniknietej emisji CO2.
Koszt produkcji 1 MWh w siłowni wiatrowej wynosi od 180 do 240 zł w zależności od lokalizacji i mocy. W kalkulacjach dotyczących energetyki wiatrowej nie bierze się jeszcze pod uwagę kosztów stworzenia rezerwy mocy, która musi być celem stabilizacji sieci w razie nagłego braku wiatru.
Jak widać, bez dopłat ten biznes po prostu by się nie opłacał. Podobnie jest z biopaliwami, ogniwami słonecznymi, czy też biogazem ( a przynajmniej z biogazem z biomasy specjalnie na ten cel uprawianej).
Producenci i dystrybutorzy takich rozwiązań i urządzeń stosują liczne tricki aby dowieść, ze EROI ich rozwiązania jest znacznie ponad 1 ( ktoś nawet się rozpędził i podął dla swoich ogniw fotowoltaicznych wartość 10, niecierpliwie czekam na wyliczenia).
Na czym te triki polegają. Najczęściej w kalkulacjach nie uwzględnia się wszystkich kosztów energetycznych. Np. przy biopaliwach nie bierze się pod uwagę kosztów energetycznych upraw, a szczególnie produkcji nawozów. W przypadku fotovoltaiki zapomina się kalkulować koszty energetycznych całego modułu przechowywania energii, czyli baterii, a to bardzo zmniejsza EROI.
Generalnie praw fizyki nie oszukamy, nie da się zrobić perpetum mobile, jeśli będziemy mniej energii produkować niż konsumować w pewnej chwili cała nasza gospodarka stanie.
No dobrze to dlaczego czepiam się wobec tego obecnej polityki energetycznej?
Właśnie z tego powodu, ze nie tylko nie służy ona poszukiwaniu nowych źródeł energii ale wręcz proces ten spowalnia.
Podstawowym kryterium przy ocenie jakiekolwiek inwestycji energetycznej powinien być jej EROI i to liczony w rachunku ciągnionym, czyli z faktycznymi konsekwencjami ekologicznymi ( a nie wydumanymi jak emisja CO2), wtedy mielibyśmy szanse na znalezienie rozwiązania braku energii przed szczytem kryzysu. A tak będziemy mamić się OZE, różnymi certyfikatami, dopłatami a energii od tego nie przybędzie.
Środki będą szły właśnie na te dopłaty a nie na poszukiwanie efektywnych źródeł energii.
Nie jestem z góry przeciwny jakiemukolwiek rozwiązaniu byleby było to rozwiązanie naprawdę efektywne z punktu widzenie pozyskania energii a nie pozyskania dopłat. Przecież jeśli nie chcemy za jakiś czas żyć „ ekologicznie” tj. bez dotychczasowych zdobyczy cywilizacji coś z tym fantem musimy zrobić.
Wiem o czym mówię bo pracuje przy tworzeniu Studiów Wykonalności dla różnych inwestycji ubiegających się o dopłaty Unijne, min. z zakresu energii odnawialnych.
Rozmawiam z różnymi inwestorami, krajowymi i zagranicznymi. Motywem ich działania jest chęć pozyskania jak najszybciej jak najwyższego zwrotu na inwestycji. Jest to zrozumiałe. Ale obecne przepisy powodują, ze prawie 100% inwestycji kalkulowanych jest przy EROI około lub poniżej 1 a cały zysk bierze się z dopłat. Za moment ruszą te inwestycje, a potem będziemy dziwili się, ze energia drakońsko drożeje a po pewnym czasie będziemy szukać przyczyn krachu energetycznego.
Widać jednak tak jak w Pompejach u stóp Wezuwiusza nie zdawano sobie sprawy z powagi sytuacji tak i teraz chęć zarobienia za wszelka ceną przyćmiewa zdrowy rozsądek. Ano będziemy znów mądrzy po szkodzie, taka nasza uroda.