Łukasz Aranowski

Łukasz Aranowski Członek Zarządu w
Opcja.pl Sp. z o.o.

Temat: [recenzja] Agroturystyka "Jaś" w Rekowie...

Witajcie!

Tegoroczne wakacje majowe spędziłem w gospodarstwie agroturystycznym "Jaś" w Rekowie, około 30 kilometrów na południowy wschód od Koszalina. Poniżej krótka recenzja. Mam nadzieję, że przyda się innym zainteresowanym.
http://www.jas.agrowakacje.pl/

* * *

Opis

Pięknie położone gospodarstwo w niewielkiej wsi ma status gospodarstwa ekologicznego ze wszystkimi tego konsekwencjami. Gospodarze prowadzą niewielką działalność uprawną na swoje potrzeby (głównie owies jako pasza dla zwierząt). W chwili naszego pobytu gospodarze posiadali dwie krowy, cielaka, dwie kozy, trzy owce, indyka, gęsi, kaczki i kury. Zwierzęta (poza krowami) pasą się na bardzo dużym wybiegu na wprost przed oknami domu dla gości, co jest sporą atrakcją dla dzieciaków. Krowy wychodzą na dalsze pastwisko. Teren gospodarstwa jest całkiem spory, choć nieco zapuszczony. Być może jest to konsekwencją faktu, że gospodarz obecnie skoncentrowany jest na budowie stojącego na sąsiedniej działce niewielkiego domu weselnego. Jest to pomysł na rozszerzenie biznesu.

Gospodarze posiadają swoje dzieciaki (najmłodsze w chwili pisanie tej recenzji ma skończone 6 lat) i całe gospodarstwo jest bardzo przyjazne dzieciom w wieku od mniej więcej 3 lat w górę. Na podwórku, na przykład, stoi wielka trampolina (z gatunku tych, co na deptakach płaci się 5 złotych za 10 minut skakania) ciesząca się wielkim powodzeniem u dzieciaków. Jest też sporo innych zabawek i łatwy dostęp do zwierząt.

Gospodarstwo koncentruje się na podawaniu znakomitej kuchni opartej na własnych produktach. Moim zdaniem jest to obecnie jeden z najjaśniejszych kulinarnie punktów na mapie Polski. Tak dobrego jedzenia nie spotkałem nigdy wcześniej. Gospodyni nawet ze zwykłego kapuśniaku umiała wyczarować cudo, które jadło się wręcz z niedowierzaniem. Wędliny własnej roboty, świeżutkie jaja prosto z kurnika, smalec, marynaty i inne przetwory rozpływały się w ustach. Wyśmienite jedzenie spowodowało, że moją dietę szlag trafił już pierwszego dnia. :-) Porcje nie są ograniczone, ani wyliczane. Gospodarze i ich dzieci jedzą razem z gośćmi.

Jeżeli musiałbym być małostkowy i nieco na siłę znaleźć jakiekolwiek minusy w tym sielankowym obrazie rekowskiej kuchni to może wymienię tu brak deserów po obiedzie (niektórzy lubią schrupać coś słodkiego jako ukoronowanie posiłku), brak własnego chleba oraz pewną monotonię śniadań i kolacji. Nie zmienia to jednak obrazu całości - wyżywienie to najmocniejsza strona tej agroturystyki i jest to niewątpliwie jedno z najlepszych tego typu miejsc w Polsce.

Warunki pobytowe są nieco spartańskie, co mnie osobiście bardzo nie przeszkadzało, ale innych może odstraszyć. Goście mieszkają w pokojach w dawnej oborze. Pokoje nie mają własnych łazienek - jedna przypada na dwa pokoje. My pojechaliśmy mając zapewnienie gospodyni, że na czas pobytu drugi pokój będzie pusty, co pozwoliło nam spędzić ten czas bez łazienkowych przepychanek. Jednak w szczycie sezonu kiepsko wyobrażam sobie dwie wielodzietne rodziny (a pokoje właśnie do takowych są przystosowane - w naszym było łącznie 6 łóżek) dzielące się jedną małą łazienką. Do innych niedogodności zaliczyć należy ogrzewanie oraz ciepłą wodę jedynie wieczorem. W czasie naszej majówki było wyjątkowo zimno, co owocowało koniecznością siedzenia przez cały czas w grubych swetrach. Również poranny prysznic był wykluczony, chyba że ktoś lubi lodowatą wodę. Podłoga jest ceglana co powoduje, że miejsce nie nadaje się raczej na pobyt z raczkującym niemowlakiem. Pewne zastrzeżenia mogą mieć też fanatycy sterylności, aczkolwiek nie było też bardzo źle pod tym względem.

W świetlicy znajduje się trochę folderów opisujących okolicę i jedna mapa topograficzna okolicy (1:55000) ze szlakami rowerowymi. Mapę pierwszego dnia zaanektowałem na cały pobyt i oddała mi nieocenione usługi, bo chodzenie po okolicy z (jak się okazało) nieaktualną "setką" WZK-artu przywiezioną przeze mnie z Warszawy byłoby mordęgą. W okolicy gospodarstwa są aż dwie stadniny koni szeroko otwarte dla gości.

* * *

Ocena (subiektywna)

Minusy:
- spartańskie warunki pobytowe (zimno w pokojach, ciepła woda tylko wieczorem, brak indywidualnych łazienek, niezbyt czysto),
- dosyć dużo miejsc noclegowych, co w sezonie zapewne gubi atmosferę (aczkolwiek my nie narzekamy, bo w drugiej części pobytu byliśmy jedynymi gośćmi).

Plusy:
- wspaniała i niepowtarzalna kuchnia, nielimitowane porcje,
- sympatyczni i kontaktowi gospodarze, którzy jedzą razem z gośćmi w jadalni,
- gospodarstwo bardzo przyjazne dzieciom,
- wieczorne ogniska z gospodarzami,
- brak jakiegokolwiek telewizora w pokojach i w jadalni (nasze dzieci nie znają w ogóle telewizji i unikamy miejsc z telewizorami),
- piękne i ciekawe okolice (turystyka piesza, jeździecka, rowerowa i samochodowa).

Ceny:
Podane na stronie - w chwili pisania recenzji są aktualne.
Za 10-dniowy pobyt (od piątku wieczorem do niedzieli rano; 10 noclegów, 10 śniadań, 9 obiadów i 9 kolacji) zapłaciliśmy w sumie (rodzina 2+2) 1647 zł.

* * *

Podsumowanie

Idealne miejsce dla osób z dziećmi w wieku późnoprzedszkolnym lub wczesnoszkolnym, które nie boją się pewnej siermiężności warunków bytowych, a za to cenią sobie absolutny spokój i fenomenalną kuchnię. Szczególnie polecam osobom aktywnym turystycznie, ze względu na bardzo przyjemną okolicę.

Pozdrawiam Was serdecznie,
Łukasz AranowskiŁukasz Aranowski edytował(a) ten post dnia 09.05.11 o godzinie 18:49