Katarzyna
M.
We własnym życiu
gram zaledwie mały
epizod
Temat: bezkarny pijany kierowca
..to może teraz kolej na mój absurd.Kiedy wracałam dzis do domu, pijany kierowca wjechał na skrzyzowaniu w tył mojego auta. Niestety postanowił uciec z miejsca zdarzenia. Jedyne co przyszło mi do głowy w takiej sytuacji to ruszyć za nim w pościg. Nie miałam więc czasu ocenić szkody. Z ręką na klaksonie podążałam za sprawcą, który jak zahipnotyzowany prowadzil swój pojazd nie mając zamiaru zjechać na pobocze. Moja determinacja i hałas klaksonu okazały sie jednak silniejsze. W aucie siedziało dwóch mocno pijanych mężczyzn. Zadzwoniłam na policję nie wychodząc z samochodu (bylam sama). Delikwenci natomiast wyszli, zabrali swoje rzeczy i po prostu odeszli (może gdybym była mężczyzną, próbowałabym zatrzymać ich siłą). Po 40min przyjechała policja. Panowie stwierdzili, ze nic nie da sie zrobić:
- nie mam dowodu, że byli pijani (świadków brak)
- nie ma dowodu, że to wlaśnie ten kierowca spowodował stłuczkę (świadków brak)
- nie ma pewności, że ten samochód należy do kierowcy
- blokad na koła załozyć nie można, ponieważ pojazd zaparkowany jest właściwie a kierowcy w rezultacie końcowym i tak niczego nie da się zarzucić,
..jednym słowem dobrze się stało, że moja szkoda na pierwszy rzut oka nie wygląda groźnie, bo gdyby była większa i tak musiałabym ja usunąć na własny koszt..
...tymczasem pan kierowca wytrzeźwieje, wróci po auto i za dwa dni w takim samym stanie wsiądzie do niego bezkarnie i pojedzie.. czy tym razem sytuacja na drodze będzie taka sama jak dziś, tego nikt nie wie, ale widać policja uzna sprawę za interesującą dopiero wtedy, kiedy będzie już za późno..
..zgłoszenie anulowano.