konto usunięte
Temat: wysyłanie aplikacj a brak zaproszeń na rozmowe ;(
Super! Mamy dla Pani, co najmniej 1000 ofert pracy! Począwszy od sprzedawcy przez przedstawiciela handlowego, a kończąc na kierowniku. Super! Wysyłam 300 CV i cisza... Podejrzewam, że z kolejne 100 i byłoby identycznie...29 września... Przede mną jutrzejszy, ostatni dzień miesiąca i ostatni dzień pracy. Pracowałam półtora roku, jako opiekunka, no i moje "bejbe" w końcu musiało iść do przedszkola. Pod koniec sierpnia zaczęłam szukać pracy, na początku podchodziłam do tego bardzo na luzie. Przecież jeszcze miesiąc przede mną - na pewno coś znajdę.
Deszcz ofert
Znalazłam! Zatrudnimy kelnerkę w kawiarni, praca zmianowa, dużo się Pani nie narobi, miła atmosfera i takie tam pierdoły. Idę na spotkanie... spelunka 15x15 m, czerwone ściany, ale ok, nie zrażam się, bo przecież atmosfera miała być miła. Podchodzi do mnie chłopak w moim wieku - no może - rok starszy, ładnie z uśmieszkiem się przedstawia, podaje rączkę i siadamy. Czyta moje CV, yhy... Doświadczenie Pani ma... yhy... Oooo skończyła Pani studia! I wzrok wbity we mnie, a ja jak mały karaluch, który nie wie, co tam robi. Tak, skończyłam na razie licencjat, ale może niedługo będę magistrem. Gadka szmatka, przedstawił mi swoją ofertę: umowa zlecenie + 1500zł na rączkę. Ok... jakąś awaryjkę już mam. Żegnamy się, rączka, miłego popołudnia, do zobaczenia...
Wracam do domu... i szukam dalej. Nie jest już tak łatwo, wysyłam CV do gastronomi - przecież skończyłam technikum żywienia, przez długi okres pracowałam w zawodzie, na pewno się odezwą... Maile puszczane z potwierdzeniem odbioru... Przyszły potwierdzenia. Nie przeczytano.
Dobrze, nie ma się co poddawać...
Wysyłam dalej... na opiekunkę, na sprzedawcę, konsultanta, przedstawiciela... Przyznam się, że wysłałam jedno na kierownika, tylko po to, żeby sprawdzić czy pofatygują się na tyle, żeby odczytać maila. Kilka odbiorców odczytało wiadomość, ale bez odzewu. Reszta nie mogła odczytać z przyczyn mi nieznanych. A może po prostu nie potwierdzili.
I teraz podstawowe pytanie: skoro jest 1000 pracodawców (oczywiście liczba bardzo zaniżona, bo portale podają znacznie więcej ofert), dlaczego większość ofert od miesiąca jest nieaktualizowana, a szanowni pracodawcy nie raczą nawet ruszyć palcem, żeby odczytać maila (w ogłoszeniach nie ma innej opcji kontaktu, tylko e-mail). Nie pisałam o ogłoszeniach z Wyborczej. Na to w ogóle brak mi słów.
Za 1200 zł to pracodawca z pewnością opłaciłby mieszkanie, kupił sobie jedzonko, zatankował samochód, zaopatrzył się w buty na zimę i wyskoczył ze znajomymi do centrum na piwko, no i wyjechał na wycieczkę... Aha i kupiłby jeszcze wiele rzeczy.
Niestety ja za 1200 zł mogłabym opłacić mieszkanie (600+opłaty), kupić kartę miejską (100 zł), jedzenie (plus minus 250zł) i zostałoby 200 zł. Płatki, tampony, podpaski i jeszcze kilka rzeczy, które kobieta musi mieć. Nie wiedziałabym, z czego zrezygnować pracując za takie pieniądze...
Więcej zarabiałam, jako studentka i chyba nie tak to powinno wyglądać...
Za: http://interia360.pl/artykul/1000-ofert-pracy,26329