Temat: Praca ? - co jest dla was większym motywatorem ?
Hubert S.:
Tworzycie sytuacje filozoficzno-humorystyczne:)))) Jesli ktos jest w stanie zarobic 10 czy 20 czy 100 tyś złotych nie ma dylematów o pracy za 1000 zł dla ideałów itd. Mowmy o zyciu, a nie jakies tam kosmiczne dywagacje. Nie chcę się oczywiscie kłócić, bo pieniądze SĄ BARDZO WAZNE, zwłaszcza jak się nie przelewa. Dla mnie równiez są one bardzo ważne i wcale temu nie zaprzeczam. Natomiast jesli pieniądze są najwazniejsze, dlaczego młodzi ludzie nie zrobią wszyscy uprawnień na walec drogowy i nie pomykają prasować budowanych własnie autostrad? Słyszałem, ze mozna zarobić 8-10 tyś zł, na zwykłym walcu. Albo koparka? Bierzesz koparkę-pogłębiarkę w leasing, łapiesz zlecenia na meliorację w gminie i trzaskasz, 10 czy 15 tyś/miesiąc i juz. DLACZEGO większosć ludzi tego nie robi MIMO, ze nie jest to praca ani haniebna, ani wstydliwa, ani pewnie szczególnie nawet stresująca. Ba, nie jest to nawet praca typu śmieciarz (zapach) czy rzeźnik (ogólne wrażenia z rzeźni etc). Dlaczego?? Albo platforma na złożu roponosnym?? Skoro kasa jest naj - to polecam tę pracę, zarobki kosmiczne. Dlaczego nie skorzystać? (inna sprawa, ze b. cięzko się na platformę dostać). Albo wróćmy do tej rzeźni - slyszałem kiedyś o pracy, bardzo dobrze płatnej, która polega na ogłuszaniu zwierząt w rzeźni, podrzynaniu im gardeł, wyłupywaniu oczu i kastrowaniu byków/cieląt - ktoś się na coś takiego pisze, nawet za ogromne pieniądze?? Zakładając, ze nie jestesmy w sytuacji ekstremalnej, typu chore dziecko, konieczny przeszczep za wielkie pieniądze etc - nikt lub prawie nikt się tego typu prac nie podejmie...
Dlatego, ze pieniądze to nie wszystko.
Skoro tak lubisz fantastykę (operator walca zarabiający 10k zł/mc, a koparki 15k zł/mc) to powiedzmy, że w poniedziałek dostajesz 20 mln zł i dożywotnią rentę w wysokości 5k zł/mc. Już Cię widzę, we wtorek, z zapałem wykonującego swoją obecną wymarzoną, rozwojową pracę w miłej, wręcz rodzinnej atmosferze :)
A tak na serio... zarobki "na walcu: to ok. 1-2,5k zł/mc. Koparkę ma mój znajomy, także info z pierwszej ręki - 4-6k/mc. Praca sezonowa, w lecie gorąco, na wiosnę i jesień zimno. Od podanej kwoty należy jeszcze odjąć koszta amortyzacji, w podanym przez Ciebie przykładzie uwzględniające dodatkowo leasing. Zostaje maksymalnie połowa. Ponadto musisz posiadać kapitał startowy i ponosisz ryzyko nie znalezienia zleceniodawców. Zarobki na platformie wiertniczej są wysokie, ale na pewno nie kosmiczne (przynajmniej wg kryteriów, które prawdopodobnie przyjąłeś - 15k na koparce <wow>). Za to sama praca jest krańcowo ekstremalnie wyczerpująca i wykonujesz ją w warunkach równie skrajnie ekstremalnych. Dodatkowo dochodzi konieczność rozstania z rodziną.
Istotna jest relacja kosztów/nakładu pracy własnej do płacy. Upraszczając - zarobki 8k/mc przy 80h tygodniu pracy, to bynajmniej nie więcej niż 6k/mc pracując 40h tygodniowo.
Trafna wypowiedź Joanny praktycznie wyczerpuje temat, jednak trochę ją jeszcze rozbuduję i kolejny raz się powtórzę. 1k za roznoszenie listów, 5k na stanowisku rozbieracz-wykrawacz (rzeźnik) w ubojni, miesięczny koszt utrzymania się 2k i powiedzmy, że praca listonosza jest moim marzeniem. Wybór jak dla mnie oczywisty. Dodajmy kolejną ofertę, roznoszenie listów za 2k. Nieodpowiedzialny miłośnik poczty mógłby się pokusić, jednak racjonalnie myśląc wybór pozostaje taki sam jak w 1. przypadku. Dodajmy kolejną stawkę dla listonosza - 4k/mc. I w takiej sytuacji zdecydowałbym się zostać listonoszem, co wcale nie przeczy mojej tezie, że w pracy najważniejsze są pieniądze. Zarobki wystarczyły by mi na pokrycie kosztów bieżących potrzeb, część mógłbym odłożyć, resztę zainwestować, zabezpieczając w ten sposób swoją przyszłość.
Jak to się mówi: "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia". Jeśli mieszkanie kupią rodzice, dołożą się do jego utrzymania, ojciec sfinansuje samochód, to można się "bawić w pracę", osuwając pieniądze na dalszy plan.
Zupełnie inaczej kiedy za własne pieniądze trzeba kupić i urządzić dom, następnie być w stanie go utrzymać, również z własnych środków, licząc tylko na siebie. Samochodziku też nikt nie sprezentuje... A już całkiem "życiowy" tok rozumowania zapewnia patrzenie przez pryzmat utrzymania rodziny.
Pieniądze nie są najważniejsze w życiu (tylko spróbujcie egzystować bez nich), ale w pracy jak najbardziej.
Pracuje się dla pieniędzy, bo inaczej po co byłaś/eś dzisiaj w pracy?