Temat: Polski rynek pracy NIE ŻYJE!
Agata Świątczak:
Krzysztof Sobota:
>
to zależy... ja zarabiam 1900 BRUTTO i nie pracuje w swoim miejscu zamieszkania. Mało tego - przeprowadziłem się do jednej z droższych miejscowości w Polsce, aby tylko mieć pracę. Moje wydatki (bez rewelacji): 500zł pokój, 150zł bilety komun., 300zł jedzenie, 300zł raty bankowe. Razem 1250zł. Zarabiam 1400zł na rękę i dorabiam sobie korepetycjami (250zł/mies). Czyli jednak można żyć.....
Żyć czy wegetować? Problem większości młodych i dobrze wykształconych ludzi w naszym kraju polega właśnie na braku możliwości, na wiecznych ograniczeniach, na permanentnym borykaniu się z problemami finansowymi. Porównaj sobie swoja sytuację życiową z ludźmi w Twoim wieku i z Twoim wykształceniem mieszkającymi i pracującymi w innych krajach zachodnioeuropejskich i nie wmówisz mi, że nie irytuje Cię ta
sytuacja.
Krzysztof - niezła kalkulacja :) Ja pamiętam, że też mi niewiele w poprzedniej robocie zostawało i jakoś sobie człowiek radził. Jakoś tak jest, że im mniej, tym łatwiej się i racjonalniej się kasą gospodarowało.
A ogólnie to na pewno trochę to wszystko irytuje. Porównując się do Zachodu zawsze będziemy w tyle. Pracownik produkcji z mizernym wykształceniem zarabia lepiej. Jak nam wprowadzą euro, to dopiero żenada będzie. Tylko niestety jakoś tak się zdarzyło, że akurat wylądowaliśmy nie po tej stronie żelaznej kurtyny, co trzeba i nic na to nie poradzimy. Trzeba było wziąć plan Marshalla. W tej chwili musimy się niestety odkuć. Dobrze będzie, jeśli dojdziemy do tego poziomu w okolicach 40-tki (mówię o pokoleniu dwudziestolatków).
Dopóki Państwo będzie łupiło przedsiębiorcę, to przedsiębiorca będzie łupił pracownika, bo to jest niestety istota kapitalizmu. Szara strefa będzie się utrzymywać, a jak już mamy legalne zatrudnienie to zwykle wszyscy mają na umowach 1276 brutto :) Można to stopniowo zmieniać, ale pozostaje to kwestią naszych decyzji politycznych, których będzie się dokonywało idąc i oddając swój głos w wyborach. Ale jeśli taka liczba młodych ludzi zupełnie to zlewa, to sami sobie odpowiedzcie jak długo będziemy w tym maraźmie tkwić. Ktoś mi zaraz napisze pewnie, że to jest grupa o pracy, a nie o polityce - przykro mi, ale niestety Państwo poprzez swoje regulacje wpływa na rynek pracy. Pozostaje sobie chyba życzyć z okazji Świąt bardziej liberalnej polityki w tym względzie.