konto usunięte

Temat: Wspollokatorzy grrrr ;>

RAz w zyciu udalo mi sie miec perfekcyjna wspollokatorke ;>
Moja ostatnia wlasnie zwrocila mi uwage na to, zebym nie wlaczala pralki na noc. Bardzo mnie to zdziwilo bo takim sposobem ona moglaby prac kiedy sobie chce w ciagu dnia. Okazalo sie ze malutkie, calkiem prawie niewidoczne swiatelko, dioda swieci sie pozniej przez reszte nocy. "A to przeciez pobiera prad, to kosztuje." No do cholery zycie kosztuje, fakt. Telewizora tez nie moge zostawiac na "standby" tak by moc go pozniej uruchomic z pilota ;> To na jakiegogrzyba wymyslono piloty???

konto usunięte

Temat: Wspollokatorzy grrrr ;>

Na dodatek do tego wszystkiego powiedziala pare dni temu ze ja jestem ciagle chora i musi po mnie codziennie wietrzyc bakterie jak wychodze!!!!

konto usunięte

Temat: Wspollokatorzy grrrr ;>

przepraszam :) ha ha ha
jak macie drugą taryfę założoną to pranie w nocy kosztuje o wiele mniej niż w ciągu dnia :)

konto usunięte

Temat: Wspollokatorzy grrrr ;>

Kasia F.:
przepraszam :) ha ha ha
jak macie drugą taryfę założoną to pranie w nocy kosztuje o wiele mniej niż w ciągu dnia :)

heh tez to wiem, niestety poziom percepcji coponiektorych... pozostawia wiele do zyczenia.

konto usunięte

Temat: Wspollokatorzy grrrr ;>

ale to jest argument!

może zrób fikcyjną tabelkę z liczbami, jakieś tam niby wyliczenia, i powiedz że z nich wynika iż mimo palącej się do rana lampki w pralce w połączeniu z palącą się lampką w telewizorze i tak jest oszczędniejszą opcją niż pranie w dzień ...

a swoją drogą współczuję - przeżywałam współlokatorki, wiem jak to boli. tyle, że moje uznawały każdy pojawiający się proszek do prania, płyn do płukania tkanin czy mydło za swoje, o przepraszam, wspólne. koniec z tym, mam teraz faceta na głowie - nie wiem co lepsze ;-)

Jestem z Tobą, Asiu!!!

konto usunięte

Temat: Wspollokatorzy grrrr ;>

Współlokatorzy są super!
Mój ma kilka przyzwyczajeń:
- mimo, że ma swoją palelnie korzysta z mojej. pewnie dlatego, że moja to Tefalek, na którym wszystko się fajnie smaży a jego to stara podrapana blacha. gość jest wybitny bo korzysta z niej, myje, odkłada i myśli, że nie zobacze.
- kiedy skończy mu się pieczywo bierze moje. mówi, że odkupi ale oczywiście tego nie robi
- nie wynosi śmieci. powiedział kiedyś, że nigdy nie może wynieść bo ja zawsze za szybko wynosze i jak on chce to już są wyniesione:)

Dalej nie chce mi się nawet pisać. Ogólnie widać przyzwyczajenia z akademika. Dramat. Niestety póki co muszę się męczyć.

Temat: Wspollokatorzy grrrr ;>

Joanna F.:
Na dodatek do tego wszystkiego powiedziala pare dni temu ze ja jestem ciagle chora i musi po mnie codziennie wietrzyc bakterie jak wychodze!!!!

Może dałoby się to jakoś wykorzystać? ;)

konto usunięte

Temat: Wspollokatorzy grrrr ;>

Małgorzata S.:
Joanna F.:
Na dodatek do tego wszystkiego powiedziala pare dni temu ze ja jestem ciagle chora i musi po mnie codziennie wietrzyc bakterie jak wychodze!!!!

Może dałoby się to jakoś wykorzystać? ;)

Chetnie, ale jak???

Temat: Wspollokatorzy grrrr ;>

Sugerując koleżance, że naprawdę może się czymś "strasznym" zarazić.
Oczywiście, jeśli nie chcesz z nią mieszkać.
Może jakaś bliżej nieokreślona osoba, z którą pracujesz ma HIV, albo wróciła z leczenia na gruźlicę, albo "przypomnij sobie" że Cię kiedyś kleszcz ugryzł i teraz łamie Cię w kościach... ;)

konto usunięte

Temat: Wspollokatorzy grrrr ;>

Może dałoby się to jakoś wykorzystać? ;)

Wykorzystaj fakt swoich "ciągłych chorób" i szwedających się zarazków. W końcu jeśli bakterie się roznoszą to nie możesz narażać koleżanki na przykrość, nie?
- powiedz, że wobec tego, dla jej dobra, nie będziesz myć naczyń
- wynosić śmieci - bo się bardziej rozchorujesz
- sprzątać - gdyż wiadomo, że czego się nie tkniesz tam zaraza

:-)

konto usunięte

Temat: Wspollokatorzy grrrr ;>

Joanna Felicja B.:
Może dałoby się to jakoś wykorzystać? ;)

Wykorzystaj fakt swoich "ciągłych chorób" i szwedających się zarazków. W końcu jeśli bakterie się roznoszą to nie możesz narażać koleżanki na przykrość, nie?
- powiedz, że wobec tego, dla jej dobra, nie będziesz myć naczyń
- wynosić śmieci - bo się bardziej rozchorujesz
- sprzątać - gdyż wiadomo, że czego się nie tkniesz tam zaraza

:-)

kocham to forum :D
dziekji ;)

konto usunięte

Temat: Wspollokatorzy grrrr ;>

Joanna F.:
Joanna Felicja B.:
Może dałoby się to jakoś wykorzystać? ;)

Wykorzystaj fakt swoich "ciągłych chorób" i szwedających się zarazków. W końcu jeśli bakterie się roznoszą to nie możesz narażać koleżanki na przykrość, nie?
- powiedz, że wobec tego, dla jej dobra, nie będziesz myć naczyń
- wynosić śmieci - bo się bardziej rozchorujesz
- sprzątać - gdyż wiadomo, że czego się nie tkniesz tam zaraza

:-)

kocham to forum :D
dziekji ;)

powodzenia :-)
Ewa Dolińska

Ewa Dolińska homo iuridicus

Temat: Wspollokatorzy grrrr ;>

W zamierzchłych czasach studenckich ;) trafiłam na dość specyficzną współlokatorkę. Zbierała w pokoju używane przez nią naczynia - talerze, kubki, garnki, sztućce itp.. Wszystko sumiennie układała w stosikach. A kiedy już nie było na czym jeść i czym sobie tego jedzenia zrobić (zwykle po kilkunastu dniach), zanosiła to wszystko do łazienki i pół dnia szorowała brudy w wannie... Partiami, bo wszystko nigdy by się na raz do wanny nie zmieściło. Oczywiście było jej wszystko jedno, czy używa własnych naczyń czy moich. Do dzisiaj nie rozumiem, jak można spać zaraz obok stosów brudnych naczyń :/

Oczywiście o żadnym sprzątaniu naszej "nory" w jej wykonaniu mowy nie było. Chociaż nie... po jakimś czasie zaczęła odkurzać, ale jej działalność kończyła się na progu jej własnego pokoju. Zupełnie jakby nie korzystała z reszty mieszkania.

Pranie za to robiła kilkanaście razy w tygodniu. Upolowanie chwili, w której akurat nie było włączonej pralki graniczyło z cudem.

Uwielbiała też ściągać pliki przez p2p, w związku z czym korzystanie z Internetu tez w zasadzie nie było możliwe. Łącze nie wytrzymywało...

Gdy nie zajmowała się zasyfianiem domu, oglądaniem telewizji (naturalnie z głosem na cały regulator + słuchanie muzyki na full w tym samym czasie, bo przecież jedno drugiemu nie przeszkadza) zapraszała na kilka dni przyjaciółki z małymi dziećmi. Ja naprawdę jestem dość cierpliwa, ale jeśli dzieciak wyje mi n-tą noc z rzędu, to mogę się zdenerwować, prawda?

Ktoś mnie przebije? ;)
Ewa P.

Ewa P. muzykolog, muzyk,
dziennikarz,
impresario,
muzykofil

Temat: Wspollokatorzy grrrr ;>

Mieszkałam w akademiku w pokoju 3 - os. z koleżanką, z która mieszkałyśmy razem rok wcześniej i świetnie się dogadywałyśmy. No ale lukę trzeba było wypełnić i kierownik naszego apartamentowca dorzucił nam studentkę chemii. Wprowadziła się w weekend kiedy nas nie było. Wracamy i...pokój przemeblowany, w mojej szafce bałagan i wrzucony na moje rzeczy śmierdzący chlorem fartuch z laboratorium (w naszym akademiku każdy miał przy łóżku taką samą ilość mebli do zagospodarowania i na "nową" czekały puste szafki przy jej łóżku!), do jednej z szafek przybity został MOIM młotkiem i MOIMI gwoździami (wszystko znajdowało sie pod MOIM łóżkiem) silikonowy wieszaczek, który został zabrany z mojej szafki z kosmetykami. Z naszej szafki do naczyń zrobiło się laboratorium, bo po każdych zajęciach nowa koleżanka wynosiła coś z zajęć (bynajmniej nie wiedzę)i używała jako serwisu kawowo- obiadowego. I tak wracam w niedzielę popołudniu a NOWA leży na MOIM łóżku, w MOICH kapciach, jedząc łyżeczką prosto ze słoika miód AGATY.
A to był dopiero początek...
Aleksandra R.

Aleksandra R. Specjalista ds.
Kontrolingu, PKO
Bank Polski SA

Temat: Wspollokatorzy grrrr ;>

Ewa D.:
W zamierzchłych czasach studenckich ;) trafiłam na dość specyficzną współlokatorkę. Zbierała w pokoju używane przez nią naczynia - talerze, kubki, garnki, sztućce itp.. Wszystko sumiennie układała w stosikach. A kiedy już nie było na czym jeść i czym sobie tego jedzenia zrobić (zwykle po kilkunastu dniach), zanosiła to wszystko do łazienki i pół dnia szorowała brudy w wannie... Partiami, bo wszystko nigdy by się na raz do wanny nie zmieściło. Oczywiście było jej wszystko jedno, czy używa własnych naczyń czy moich. Do dzisiaj nie rozumiem, jak można spać zaraz obok stosów brudnych naczyń :/

Oczywiście o żadnym sprzątaniu naszej "nory" w jej wykonaniu mowy nie było. Chociaż nie... po jakimś czasie zaczęła odkurzać, ale jej działalność kończyła się na progu jej własnego pokoju. Zupełnie jakby nie korzystała z reszty mieszkania.

Pranie za to robiła kilkanaście razy w tygodniu. Upolowanie chwili, w której akurat nie było włączonej pralki graniczyło z cudem.

Uwielbiała też ściągać pliki przez p2p, w związku z czym korzystanie z Internetu tez w zasadzie nie było możliwe. Łącze nie wytrzymywało...

Gdy nie zajmowała się zasyfianiem domu, oglądaniem telewizji (naturalnie z głosem na cały regulator + słuchanie muzyki na full w tym samym czasie, bo przecież jedno drugiemu nie przeszkadza) zapraszała na kilka dni przyjaciółki z małymi dziećmi. Ja naprawdę jestem dość cierpliwa, ale jeśli dzieciak wyje mi n-tą noc z rzędu, to mogę się zdenerwować, prawda?

Ktoś mnie przebije? ;)

nie będę próbowała przebijać,
ale normalnie podziwiam twoja cierpliwosc:))
ile wytrzymałas??
Ewa Dolińska

Ewa Dolińska homo iuridicus

Temat: Wspollokatorzy grrrr ;>

8 miesięcy :)))

Dodam jeszcze, że kilka lat wcześniej trafił się mi (a właściwie nam, bo wynajęłyśmy w parę babek domek) "niesamowity" gospodarz. Facet mieszkał w domu obok, ale szwendał się po naszym domku 1000 razy dziennie (przychodził dosłownie kilkanaście minut po swoim wyjściu): zaglądał do pokojów, szafek, zakręcał grzejniki, wyżerał jedzenie z lodówki, podbierał kosmetyki, sprawdzał, czy wszystko jest idealnie czyste (jeśli nie było - zostawiał karteczkę z groźbą). Kiedy zaprotestowałyśmy, zdemontował nam dzwonek i klamkę przy furtce tak, ze każdy kto do nas przychodził musiał wchodzić JEGO furtką, iść pod JEGO oknem. Ale, żeby nie było tak łatwo, to po podwórku biegał też jego rottweiler. Piesek raczej nie lubił obcych...

Nie ma jak radosne studenckie czasy :D

konto usunięte

Temat: Wspollokatorzy grrrr ;>

Wiem, ze można się na współlokatorów ładnie wkurzać, ale czasem warto się też zastanowić, czy nie za bardzo przesadzamy. Stara dobra zasada "źdźbła i belki" ma tu swoje jak najlepsze odzwierciedlenie. Nie wiem czy metody oko za oko cokolwiek dadzą. Czasem wystarczy spróbować się zrozumieć, prawda? ;)
Jedni są totalnymi pedantami (wietrzą zarazki albo nie mogą zrozumieć jak można trzymać brudne naczynia w pokoju czy nie wynosić śmieci każdego ranka i wieczora - tak celowo wrzucam to do jednego worka), a inni po prostu nimi nie są (mają w pokoju bałagan, wynoszą śmieci gdy już nie ma przejścia w kuchni itp.). Wiem, że gorsi są zawsze ci do których się nie należy ;) ale trochę wyrozumiałości też czasem się pojawić musi. Do tej pory mieszkam ze współlokatorami i chyba tylko raz miałem (niestety przez cały rok) sprawę tak przechlapaną, że potem napisałem na jej podstawie pracę zaliczeniową o mobbingu: była na tyle szczegółowa, że nawet całkowity brak literatury nie przeszkodził jej w zdobyciu dobrej oceny ;)
Metody podane tutaj tylko zaognią sytuację i radzę z nich nie korzystać ;) Wiem z doświadczenia. Zamiast jakichś lewych tabelek proponowałbym realne przeliczenia, koleżance od bakterii zafundować zestaw leków wzmagających odporność z ładnymi przeprosinami za rozsiewanie zarazków, telewizor po prostu wyłączać i tyle (czasami lampka nie tyle ciągnie prąd, co znam ludzi nie potrafiących przy takowej zasnąć), przy wynoszeniu śmieci po prostu ustalić dyżury dzienne (np. co drugi dzień do 20stej śmieci ma nie być, w kalendarzu zaznaczone ładnie kto ma to zrobić), co do wspólnych rzeczy jest taka stara zasada, że jak używasz czegoś cudzego to a) zapytaj b) nie zniszcz c) pozbądź się znaków używania. Współlokator który pożycza sobie moją patelnię, a potem ją od razu zmywa to skarb, a nie przekleństwo, chyba że sobie na niej ktoś koszty amortyzacji liczy :/
Im więcej przekazanych na początku w przyjaznej atmosferze zasad, tym mniej niedomówień później. Głupio się poznaje zasady podczas gry, więc warto się z nimi zapoznać na wstępie.
Ludzie, socjalizujmy się trochę! ;)
Jako osoba która już przeszła nawet pod podkładanie świń, przeszukiwanie szafek pod moją nieobecność, oskarżenia o kradzieże odżywki do włosów (!) i próby rękoczynów mam wrażenie, że trochę wiem co mówię ;)
Za to niczego nie wspominam tak miło jak mieszkania w 4 osobowym pokoju w bursie :D Wszystko się da dogadać, trzeba tylko chcieć!

konto usunięte

Temat: Wspollokatorzy grrrr ;>

Karol L.:
Wiem, ze można się na współlokatorów ładnie wkurzać, ale czasem warto się też zastanowić, czy nie za bardzo przesadzamy. Stara dobra zasada "źdźbła i belki" ma tu swoje jak najlepsze odzwierciedlenie. Nie wiem czy metody oko za oko cokolwiek dadzą. Czasem wystarczy spróbować się zrozumieć, prawda? ;)
Jedni są totalnymi pedantami (wietrzą zarazki albo nie mogą zrozumieć jak można trzymać brudne naczynia w pokoju czy nie wynosić śmieci każdego ranka i wieczora - tak celowo wrzucam to do jednego worka), a inni po prostu nimi nie są (mają w pokoju bałagan, wynoszą śmieci gdy już nie ma przejścia w kuchni itp.). Wiem, że gorsi są zawsze ci do których się nie należy ;) ale trochę wyrozumiałości też czasem się pojawić musi. Do tej pory mieszkam ze współlokatorami i chyba tylko raz miałem (niestety przez cały rok) sprawę tak przechlapaną, że potem napisałem na jej podstawie pracę zaliczeniową o mobbingu: była na tyle szczegółowa, że nawet całkowity brak literatury nie przeszkodził jej w zdobyciu dobrej oceny ;)
Metody podane tutaj tylko zaognią sytuację i radzę z nich nie korzystać ;) Wiem z doświadczenia. Zamiast jakichś lewych tabelek proponowałbym realne przeliczenia, koleżance od bakterii zafundować zestaw leków wzmagających odporność z ładnymi przeprosinami za rozsiewanie zarazków, telewizor po prostu wyłączać i tyle (czasami lampka nie tyle ciągnie prąd, co znam ludzi nie potrafiących przy takowej zasnąć), przy wynoszeniu śmieci po prostu ustalić dyżury dzienne (np. co drugi dzień do 20stej śmieci ma nie być, w kalendarzu zaznaczone ładnie kto ma to zrobić), co do wspólnych rzeczy jest taka stara zasada, że jak używasz czegoś cudzego to a) zapytaj b) nie zniszcz c) pozbądź się znaków używania. Współlokator który pożycza sobie moją patelnię, a potem ją od razu zmywa to skarb, a nie przekleństwo, chyba że sobie na niej ktoś koszty amortyzacji liczy :/
Im więcej przekazanych na początku w przyjaznej atmosferze zasad, tym mniej niedomówień później. Głupio się poznaje zasady podczas gry, więc warto się z nimi zapoznać na wstępie.
Ludzie, socjalizujmy się trochę! ;)
Jako osoba która już przeszła nawet pod podkładanie świń, przeszukiwanie szafek pod moją nieobecność, oskarżenia o kradzieże odżywki do włosów (!) i próby rękoczynów mam wrażenie, że trochę wiem co mówię ;)
Za to niczego nie wspominam tak miło jak mieszkania w 4 osobowym pokoju w bursie :D Wszystko się da dogadać, trzeba tylko chcieć!

ale po co tyle zachodu i nerwow skoro ws
pollokatoriw mozna po prostu zmieniac :D i ja moich wlasnie wyprowadzam :DDD (jeszcze tydzien, juz sie nie moge doczekac!!!)

konto usunięte

Temat: Wspollokatorzy grrrr ;>

Coś w tym jest. Skoro można problem rozwiązać albo od niego uciec prawo wyboru jest jak najbardziej "demokratyczne" ;)
Powodzenia w nowym mieszkaniu! Może tam się przyda "mądrość uliczna" ;)

konto usunięte

Temat: Wspollokatorzy grrrr ;>

Ja mam fajną historię - moją ex (na szczęscie) współlokatorkę poznałem - a jakże - przez GL. Początkowo wydawała się w miarę normalną osobą,ale po jakimś czasie na czacie,przez który rozmawialiśmy przed poznaniem się w realu, zaczęła zadawać dziwaczne pytania (zaznaczam,że nie znaliśmy się jeszcze osobiście), pytała więc,czy noszę bokserki czy slipy,czy golę się pod pachami (sic!), czy mam zamiar wydawać odgłosy jak przyprowadzę sobie pannę na noc,no a po jakimś czasie usilnie starała się zaprosić mnie do swego rodzinnego miasta Radomia,po to chyba żeby mnie zobaczyć w realu i przedstawić swojej rodzinie,ooooops :) casting na męża?..ale powiedziałem sobie 'pal to licho,znalazłem tanie lokum we Wrocławiu,więc czemu nie..' no i tu wpadłem - kiedy już miała mnie w swoich sidłach (czyt. w "swoim" mieszkaniu) dziwnie coraz mniej i mniej się do mnie odzywała,bo uwaga: "jej koleżanka nie odzywała się do swojej współlokatorki przez kilka miesięcy" (????) hahaha z każdym dniem była coraz bardziej niemiła.nie podkładała mi świn (tego by brakowało),ale chyba naopowiadała nie wiadomo co swoim koleżankom,bo kiedy te przychodziły,ich wzrok mógłby zabić..ehhh przysięgam,że coś takiego przytrafiło mi się po raz pierwszy w życiu,a mieszkałem z różnymi dziwakami - ta osoba to prawdziwy ewenement hahahaha :) Podejrzewam,że szukała męża,bo wcześniej (na czacie) zwierzała się,że 'rodzina wywiera na nią presję,żeby wyjść za mąż' a ja chyba po prostu nie przeszedłem pierwszego etapu castingu,a fee.Aha,na koniec zrobiła mnie jeszcze w banię z kasą haha doprawdy do dzisiaj nie wiem,czy była (jest) niezrównoważona psychicznie czy może "tylko" emocjonalnie,czy może też nadmiernie rozpieszczona przez swoich rodziców...dałem sobie spokój z analizowaniem jej osobowości,szkoda czasu i energii :)
chyba zanadto przyzwyczaiłem się do wspólnego mieszkania za granicą,gdzie ludzie,mimo różnic jakie ich mogą dzielić,mówią sobie 'dzień dobry' i próbują nawiązać ze sobą kontakt i w miarę fajnie ze sobą funkcjonować..
p.s. już nie mieszkamy razem,więc radzę Wam dobrze - poznajcie możliwie jak najlepiej swego potencjalnego współlokatora przed wspólnym zamieszkaniem :DMaciej Boski edytował(a) ten post dnia 19.02.09 o godzinie 11:18

Podobne tematy


Następna dyskusja:

Egzaminy... grrrr




Wyślij zaproszenie do