Temat: Urzędy, urzędy, urzędy...
Sprobujcie sie teraz zastanowic co by bylo gdyby faktycznie zmienic godziny pracy urzedow.
Juz teraz ciezko znalezc jakiegos kompetentnego urzednika, place sa zwyczajnie zbyt malo konkurencyjne. Wymagania na wszystkie stanowiska sa dokladnie opisane - problem polega na tym, ze ludzie spelniajacy te wymagania beda pracowac gdzie indziej, za wieksze pieniadze. Ludzi ktorzy nie spelniaja wymagan ale sa np bystrzy i mozna ich przyuczyc zatrudnic nie mozna zatrudnic. Bo wymagania musza byc spelnione, wymog antynepotyczny.
No wiec, zmieniamy pracy urzedow na 12-20 i dorzucamy jeszcze dajmy na to sobote pracujaca. Co sie dzieje?
1) Z miejsca zwalniaja sie wszyscy ludzie majacy jakies dodatkowe obowiazki (dzieci, ktos wymagajacy opieki na utrzymaniu, studia wieczorowe, etc).
2) Godziny pracy robia sie malo atrakcyjne, wiec czesc osob ktore akceptowaly kiepska pensje (bo rownowazona byla przez normalne godziny pracy, panstwowa posade itp,) poszuka sobie innej pracy
3) Osoby ktore zostana beda mialy wiecej pracy. To oznacza tyle, ze albo zaplaci im sie za nadgodziny (budzet jest jeden, komus sie doklada komus trzeba zabrac) albo powstana duze opoznienia w wykonaniu zadan. DUZE. W sensie - takie jak teraz * kilka.
4) Nie jestem przekonany, czy takie ustawienie godzin pracy samo w sobie nie wymaga jakis dodatkow do pensji. Moze nie.
5) Oczywiscie, mozna zminimalizowac odejscia pracowanikow przez podniesienie pensji tylko.. kto za to zaplaci??
IMO nie tedy droga. Zamiast inwestowac w ludzi i zmieniac godziny pracy trzeba wreszcie zainwestowac w jakis sensowny system przetwarzania wnioskow (powtarzam - sensowny. Bezsensowne juz istnieja i nikt z nich nie korzysta). Zminimalizowac biurokracje. Ograniczyc bezposrednie kontakty z obywatelem Polakiem do niezbednego minimum.
Jak zwykle latwo powiedziec, trudniej zrobic, ale moze kiedys wreszcie sie uda? Tyle mojego.
Bartosz Ślepowroński edytował(a) ten post dnia 21.10.08 o godzinie 13:36