Anna Maria Woźniak

Anna Maria Woźniak ... restart
systemu...

Temat: Przychodzi baba do sklepu komputerowego....

... a tam czeka na nia sprzedawca. Jest ich kilka typow.

Typ pierwszy. Wie lepiej od kobiety co jest jej potrzebne i rozgaduje sie sypiac slangiem branzowym, czesto uzywajac slow niezgodnie z ich znaczeniem.
Gada godzinami doprowadzajac klientke do wscieklosci, i wciska jej rozne niepotrzebne gadzety.
Przezylam to wielokrotnie: chcialam kupic mikrofon za 20-30 zlotych, a tu wciskali mi sluchawki z mikrofonem za 150 zl. Wyjasnilam grzecznie, ze sluchawki mam, a mikrofon chce osobno. No to zaczela sie gadka-szmatka jakie to niewygodne itp.

Poszlam po pen-driva, chodzilo mi o kupienie czegos taniego, byle by miec na szybko (co zaznazylam, ze spiesze sie) - koles sie rozgadal i zaproponowal urzadzenie za kupe kasy, w ktorym byl: czytnik MP4, radio, przegladarka zdjec, odtwarzacz filmow i pen-drive przy okazji. A mial w sklepie tanie urzadzenia, takie o jakie mi chodzilo. Stanowczo odmowilam kupienia kombajnu. Poszlam do sklepu obok - to samo. To bylo na gieldzie komputerowej w Warszawie. Wsiadlam w autobus i podjechalam do Media Markt, gdzie pen drive'y leza w koszach przy kasach i nikt nie musi mi nic podawac.

Kazde pytanie "czy to urzadzenie ma sterowniki i oprogramowanie do Macintosha" powoduje madra mine i opowiesc o tym, ze Macintosh to komputer dla idiotow-Amerykanow i nie powinam sie przyznawac, z mam z ta idiotoodporna zabawka jakikolwiek kontakt.

Typ drugi. Nie rozmawia z kobietami i ich nie obsluguje
Potrzebowalam kabla mini USB. Wchodze do sklepu i pytam o taki kabel.
- "No to ma pani problem" - mruknal sprzedaca i wrocil do czytania gazety.
- Ma pan taki kabel, czy nie? - spytalam, bo pociag odjezdzal niedlugo, ja z walizka, a w walizce aparat fotograficzny bez kabla, bo gdzies sie zawieruszyl.
- Mam ale drogi... - nawet nie podniosl wzroku znad gazety - niech pani zawola meza, to cos dobierzemy.

Mialam ochote wyrwac mu te gazte, zwinac w trabke i zatrabic do ucha, ze jest chamem. Pojechalam bez kabla, kupilam go bez zadnych problemow w kiosku wielobranzowym na dworcu w miescie, w ktorym sie przesiadalam.

Typ trzeci. Pietrzy problemy.
Zdechla mi mysz. Wyjelam jakas stara, zapasowa, tez nie dzialala. Pozyczylam od sasiada jego myszke - to samo. Doszlam do wniosku, ze w takim razie poszlo mi gniazdo "peesowe" i postanowilam kupic sobie mysz na USB. Znow sklepowa gehenna. Wchodze i mowie, ze chce mysz na USB, ma byc mala, diodowa, nie kulkowa (wtedy byly w sprzedazy jeszcze kulkowe). W odpowiedzi dostalam najwieksza na swiecie myszke, peesowa i z kulka oraz zapewnienie, ze to najlepsza mysz na swiecie.
Grzecznie potwarzam, ze chce mala, na czerwone swiatelko i na zlacze USB. Laduje przede mna myszka-gigant, wyprofilowana jak Gory Swietokrzyskie ale widze postep, bo jest juz USB i dioda zamiast kulki.
Kiwam glowa, usmiecham sie i mowie, ze gdyby jeszcze byla mniejsza i nieprofilowana, to byloby to, czego szukam. Katem oka zauwazylam myszke moich marzen; malutka z dioda, ale nie widac na jakie zlacze.
Pytam wiec, czy ona jest na USB.
- A po co pani USB, to przeciez same problemy! Wsadzi pani sobie mysz i juz zadnego innego urzadzenia nie podepnie.
Wyjasnilam, ze mam 4 porty USB w komputerze, i podziekowalam ze mi przypomnial, bo jeszcze wzielabym malego huba.
- Ale te huby to wcale nie dzialaja tak jak pani mysli - probowal odwiezc mnie od planu zakupu huba.
Zapytany jak w takim razie dzialaja, skoro inaczej niz mysle, dostalam wywod na temat zbierania sie kurzu w nich, ze nalezy czesto je czyscic bo zatykaja sie brudem itp.
Obiecalam ze jak po pol roku hub sie zatka kurzem i klakami psa, ktorego nie mam, to nie przyjde go zastrzelic.
Ponownie zapytalam o malutka myszke zza jego plecow. Uslyszlam ze to kiepska firma i nie poleca. Rzucilam okiem na logo - pierwsza proponowana przez niego mysz byla tej samej marki.
Sprzedawca pokazal mi jeszcze wiele innych myszek, ktore albo byly duze, albo kulkowe, albo peesowe, albo mialy kombinacje tych cech. Upatrzonej myszki nie podal. Usilnie wciskal mi inne. Jak sie wscieklam i prawie wykrzyczalam ze gniazdo mi zdechlo i musze miec na USB, zaczal mi sugerowac, z to nie gniazdo, tylko w starej myszy popekaly kabelki i koniecznie musze kupic peesowa i na pewno bede zadowolona. Potem zaproponowal, zebym podwiozla mu komputer, to on zajrzy do tego gniazda i za kilka dni odbiore komputer z "normalna" mysza. Poniewaz malenka myszka bardzo mi sie spodobala, postanowilam ze bez niej nie wyjde. Zazadalam jej obejrzenia. Podal bardzo niechetnie. Zasmucil sie, gdy okazalo sie, ze jednak jest na USB. Zaplacilam za nia i za huba, wychodzilam juz ze sklepu gdy rzucil mi: "a ja mam jeszcze takie fajne przejsciowki z USB n PS2, moze sie pani przydac". Ucieklam, zeby nie splamic rak jego krwia.

Typ czwarty. Rozmawia z klientka jak z osoba rozumna, jak sam czegos nie rozumie zadaje pytanie normalnym tonem, slucha i rozumie co sie do niego mowi. Typ rzadko wystepujacy w naturze. Sprzedawcy tego gatunku najczesciej to kobiety, choc kilku mezczyzn tez sie trafilo.Anna Maria Wozniak edytował(a) ten post dnia 03.01.09 o godzinie 08:36
Michał M.

Michał M. Obracam się w
nieruchomościach.

Temat: Przychodzi baba do sklepu komputerowego....

Typy kobiet-klientek sklepów komputerowych:

1. Nie wie co się zepsuło, ale nie da się otworzyć Pasjansa.
2. Nasłuchała się od koleżanek i przyszła kupić komputer. I ten komputer koniecznie musi być z pendrive-m, bo koleżanki w pracy mają takie komputery (naprawdę autentyczny przypadek)
3. Wie, że potrzebuje nową myszkę, ale musi być ona z zielonym światełkiem, klapką i podstawką na kubek z kawą.

Kontynuować? :-D

Dziwisz się takiemu kolesiowi? Szef mu kazał za wszelką cenę sprzedać to co od dawna kurzy się w magazynie to chłopak za wszelką cenę chce to zrobić.
Jak olewa klientkę/a to fakt - cham i taki przy mnie nie zarobi.
Jak z góry nastawia się na niekumatość klientki to się mu mimo wszystko nie dziwię... statystyka mówi sama za siebie: zdecydowanie większy odsetek kobiet ma wiedzę o komputerach na poziomie zwykłego użytkownika, co to tylko POWER naciska, wie gdzie Word, gdzie Pasjans i gdzie się "wchodzi do Internetu" (w rodzinie mam sprzedawcę w takim sklepie, a i 2 kumpli się tym zajmuje, więc info z pierwszej ręki)

:-)Michał Majewski edytował(a) ten post dnia 03.01.09 o godzinie 12:28
Anna Maria Woźniak

Anna Maria Woźniak ... restart
systemu...

Temat: Przychodzi baba do sklepu komputerowego....

Michał Majewski:
Typy kobiet-klientek sklepów komputerowych:

1. Nie wie co się zepsuło, ale nie da się otworzyć Pasjansa.

I taka klientka ma prawo do profesjonalnej, kulturalnej obslugi, tym bardziej ze jest potencjalnym zrodlem zarobku o wiele wiekszym niz ta zaawansowana.

2. Nasłuchała się od koleżanek i przyszła kupić komputer. I ten komputer koniecznie musi być z pendrive-m, bo koleżanki
w pracy mają takie komputery (naprawdę autentyczny przypadek)

Rozumiem, ze to tak trudno powiedziec ze pendrive'a kupuje sie osobno, ale w danym typie komputera moze podlazyc go (lub nie) w zaleznosci od tego czy komputer ma wejscie USB - teraz pewnie maja wszystkie. Trzeba sie od razu z niej nabijac?
3. Wie, że potrzebuje nową myszkę, ale musi być ona z
zielonym światełkiem, klapką i podstawką na kubek z kawą.

Z ta podstawka to jest urban legends. Pracowalam ze szczytami glupoty, nawet te szczyty glupoty umialy korzystac z czytnika CD-DVD. A myszka ze swiatelkiem to tez informacja, ze ma nie byc kulkowa.

Kontynuować? :-D

Kontynuuj:P
Dziwisz się takiemu kolesiowi? Szef mu kazał za wszelką cenę sprzedać to co od dawna kurzy się w magazynie to chłopak za wszelką cenę chce to zrobić.

Rozumiem ze chlopak, ktory pracuje w pobliskim warzynwniaku tez ma taki sam nakaz. Ale jak przychodze do niego kupic ziemniaki, to nie wciska mi pomidorow zamiast, tylko dodatkowo. I mimo ze jest prostym chlopcem, i gdy probowal mi wcisnac pomarancze, ja odmowilam twierdzac ze jestem alergiczka i cytrusow nie jadam - zrozumial i zaczal wciskac pieczarki. A ziemniaki zwazyl i nie robil problemow. Bo zna sie na swojej robocie i wie, ze zadowolony klient wroci.
Jak z góry nastawia się na niekumatość klientki to się mu mimo wszystko nie dziwię... statystyka mówi sama za siebie: zdecydowanie większy odsetek kobiet ma wiedzę o komputerach
na poziomie zwykłego użytkownika, co to tylko POWER naciska,
wie gdzie Word, gdzie Pasjans i gdzie się "wchodzi do
Internetu"

Takie prawo klienta. A on jest z obslugi. Tylko ze czlowiek inteligentny potrafi odroznic na pierwszy rzut oka czy klientka jest obeznzna czy nie. To naprawde nie jest problem. Wystarczy posluchac co mowi klientka. Jej pierwsze zdanie zdradza jej poziom zaawansowania i czlowiek nastawiony na zysk z handlu to wie.

Niedawno mialam w domu dwa komputery: peceta i macintosha. Pecet jest moj, macintosh pozyczony. Dwie myszy, dwie klawiatury, dwa komputery, jeden monitor. Pecet mial dostep do internetu, macintosh oprogramowanie (to bylo zlecenie, mialam zaprojektowac cos i dostarczyc firmie otwarty macintoshowy dokument InDesigna robiony na ich sprzecir, na ich programie i na ich fontach).

Chcialam przelacznik do monitora, zeby nie nurkowac za kazdym razem gdy przechodzilam z platformy na platforme. Kolezanka ma taki przelacznik, ale nie mogla mi go pozyczyc. Poszlam sobie go kupic, bo wedlug niej kosztowal niedrogo. Zaproponowano mi urzadzenie KVM za ponad stowe. Podano mi, powiedzialam, ze chce zobaczyc jak to dzila, przejrzec instrukcje. W trzeh sklepach odmowiono mi otwarcia pudelka. W czwartym laskawie sie zgodzono. Gdy spytalam gdzie sie przelacza, odpowiedzieli ze przelaczanie jest z klawiatury. Ja im na to, ze nie moge miec jednej klawiatury (bo jedna mysz moge miec), bo to drugie to macintosh. Wiesz co uslyszalam? Ze mam wywalic macintosha, kupic sobie drugiego peceta, i kupic KVM. Wszystko okraszone polgodzinnym wykladem o wyzszosci pecetow nad macintoshami. I tak w kilku kolejnych.
Wiesz jak sie to skonczylo? W siodmym sklepie za lada stala kobieta. Weszlam i powiedzialam, jednym tchem: "mam peceta i macintosha, nie chce KVM, bo nie bedzie mi dzialac, musze miec reczny przelacznik do monitora". Kobieta powiedziala ze nie ma takiego przelacznika, ze juz nie produkuja, i nie ma dla mnie zadnego zaawansowanego rozwiazania, ale jesli nie chce nurkowac pod biurkiem, to moze mi sprzedac dwa kable do monitora: jeden podlacze do peceta, drugi do maca, i przykleje ich koncowki skoczem do biurka, i nie ruszjac sie z krzeszla moge sobie przelaczac monitor. Rozumiesz? Zamiast urzadzenia za 150-200 zlotych sprzedala mi dwa kable po 5 zlotych i ja wyszlam zadowolona. Wroce do niej, bo wiem ze mnie sluchala. Ona tez od szefa miala nakaz wcisniecia mi czegokolwiek, bylebym wyszla ze sklepu z zakupem.

Na litosc boska! Czy gdybym przyszla po czytnik DVD, bo lubie ogladac filmy na komputerze, to tamci poradziliby mi kupienie abonamentu w Kinotece, albo wytworni filmowej?

jako klientka nie zgodze sie nigdy na
1. olewanie mnie, bo jestem kobieta
2. traktowanie jak idiotki
3. wciskania rzeczy ktorych nie potrzebuje
4. chrzanienia o wyzszosci jednej platformy nad druga, w sytuacji gdy sprzedawca o jednej z nich nic nie wie.

A co to Twoich typow klientek - zapomniales dodac, ze sa jeszcze takie, ktore znaja sie na narzedziu swojej pracy. Wiesz co mnie denerwuje? Ze gdy ja popylalam w Dooma, to oni koszule w zebach nosili. A teraz sie madrza jakby wszystkie rozumy zjedli, w tym moj.

Ciekawe jest, ze gdy ide do Empiku i chce kupic sobie gre komputerowa, pierwsze pytanie pada "Ile syn ma lat?", ja odpowiadam ze to nie dla dziecka tylko dla mnie, i zawsze jestem fachowo obsluzona. Niewazne ze jestem pania po czterdziestce. Chlopcy po kilku pytaniach orientuja sie, ze nie graczem na poziomie Tetrisa i wiedza co mi wcisnac.Anna Maria Wozniak edytował(a) ten post dnia 03.01.09 o godzinie 18:30
Michał M.

Michał M. Obracam się w
nieruchomościach.

Temat: Przychodzi baba do sklepu komputerowego....

Szacun! Oby więcej takich dziewcząt jak Ty było :-)

Ale wiesz... nawet jak ktoś jest kumaty to mu próbują wcisnąć co popadnie :-)

Mi do mojego archaicznego P4 3GHz, 512RAM koleś chciał wcisnąć kartę graficzną (tu znowu na archaiczne AGP) za 500zł i że to załatwi wszelkie problemy z nowymi grami :-D

hyhy :-D

Pamiętaj... kumaci mimo wszystko są w mniejszości, a "profesjonalna" obsługa takich często sprowadza się do wciskania niepotrzebnego sprzęcioru... tak samo jak w przypadku tych niekumatych.

Swego czasu chciałem rozbudować swoje samochodowe audio o skrzynkę niskotonową do bagażnika. Wymóg miałem taki, żeby to dawało milutki, mięciutki bas (idealnie słyszalny i odczuwalny np. u Claptona), a nie łomot techno-disco-tralalala.
Co mi gość naopowiadał w sklepie to masakra. Cały czas szukał dla mnie czegoś co zagra naaaaaaajgłośniej.
Problem w tym, dla niego, że pojęcie miałem. Kilkanaście odrestaurowanych przeze mnie kolumn domowych poszerzyło moją wiedzę o parametrach skrzyń, obudów i samych głośników znacząco.

Wyszedłem ze sklepu z zestawem wzmacniacz + skrzynka niskotonowa... gość z obsługi prawie się pochlastał twierdząc, że "to nie zagra tak jak powinno", a zagrało tak, że po prostu aż łzy wzruszenia cisną się na oczy gdy zapuszczę Claptona, Stewart-a, Floyd-ów czy Dire Straits-ów...

Także... w dzisiejszych czasach potrzeba niestety cierpliwości i uporu by kupić to co się chce :-)

Znowu nie mogę spać... ;) Miłego dnia :-)Michał Majewski edytował(a) ten post dnia 04.01.09 o godzinie 05:30
Ewa P.

Ewa P. muzykolog, muzyk,
dziennikarz,
impresario,
muzykofil

Temat: Przychodzi baba do sklepu komputerowego....

ja jestem kobietą, która o komputerach nie ma pojęcia. Dla mnie najważniejsze, żeby działały Word i wyszukiwarka, ewentualnie żeby grała muzyka, jak szybko muszę coś sprawdzić. Często jednak robię zakupy w sklepach komputerowych. Jako, że mam męża, który wie o komputerach sporo, po prostu dzwonię wtedy do niego i telefon podaję sprzedawcy, nawet jeżeli ma to być głupi kabelek USB. Reakcje bywają różne, ale zawsze wychodzę ze sklepu z tym, czego potrzebowałam. Kiedyś kupowałam mężowi w prezencie klawiaturę (na szczęście wiedziałam, jaka mu się marzy). Weszłam do sklepu, powiedziałam "ma mnie Pan przekonać, że warto wydawać kilkaset złotych za klawiaturę, którą można dostać za 20!" (ja tam różnicy nie widzę do tej pory ale podobno to cudeńko). Jego argumenty mnie wprawdzie nie przekonały ale klawiaturę kupiłam, bo widziałam że mężul chce właśnie taką i teraz zazdroszczą mu jej wszyscy koledzy z netowego placu zabaw. Prosiłam też o wytłumaczenie, dlaczego mój kochaś wariuje na punkcie myszki w cenie flakonu moich perfum. Pan się na mnie popatrzył ze zdziwieniem i odpowiedział "no jak to, niech ją pani potrzyma". Potrzymałam, powiedziałam że myszka jak myszka a pan się tak oburzył, że powiedział że mi już nic więcej nie sprzeda bo moje słowa były niczym profanacja.
Anna Maria Woźniak

Anna Maria Woźniak ... restart
systemu...

Temat: Przychodzi baba do sklepu komputerowego....

Ewa Palińska:
dzwonię wtedy do niego i telefon podaję sprzedawcy, nawet jeżeli ma to być głupi kabelek USB. Reakcje bywają różne, ale zawsze wychodzę ze sklepu z tym, czego potrzebowałam.


Wlasnie dlatego, bo w tle jest facet, ktory faktycznie robi zakupy, a Ty jestes tylko kims w rodzaju kuriera.

Następna dyskusja:

Przychodzi baba do lekarza....




Wyślij zaproszenie do